Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy bycie katolikiem to obciach?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
239 odpowiedzi w tym temacie

#1

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano


Czy bycie katolikiem to obciach?

Blogerzy zastanawiają się, czy przyznawanie się do katolicyzmu to dziś powód do wstydu.

W kraju, gdzie 98 proc. osób to ludzie ochrzczeni w wierze katolickiej, afiszowanie swojej religijności i przestrzeganie kościelnego prawa zaczyna budzić niechęć. Dlaczego katolicy są dziś często wyśmiewani przez niewierzących lub "wierzących niepraktykujących"?


Ponad 90 proc. Polaków przyznaje się do wiary w Boga. Tylko 6 proc. badanych uważa się za ateistów - wynika z sondażu przeprowadzonego przed miesiącem przez Centrum Badania Opinii Społecznej. Z grupy deklarującej się jako wierzący nieco ponad połowa chodzi regularnie na msze święte.

Z drugiej strony - według innego sondażu - przeprowadzonego przez Instytut Gallupa pod koniec listopada ubiegłego roku - duchownym w kraju ufa zaledwie 9 proc. Polaków. Im młodsze pokolenie, tym zaufanie do instytucji Kościoła i księży spada. Młodzież, nie chcąc być nazywana "moherami", "dewotami" bądź "katolami", woli się do swojej wiary (o ile ją ma) nie przyznawać. Za to otwarcie krytykuje sposób, w jaki wiara jest w naszym kraju traktowana. Swoje opinie na ten temat wyrazili uczestnicy debaty blogerów w serwisie blog.pl, o dość prowokacyjnym tytule "Czy bycie katolikiem to obciach?".

Przerażający Kościół

"Przyznaję, że katolicyzm w Polsce oraz kościół jako instytucja coraz bardziej mnie przeraża. Dochodzę do wniosku, że środowisko hierarchów kościelnych oraz pseudokatoliccy politycy próbują wszystkim ludziom wepchnąć na siłę Chrystusa do życia - od przedszkola, przez szkołę, zakłady pracy, na domach skończywszy. To taka forma 'łagodnych wypraw krzyżowych', bez mordobicia i rozlewu krwi"pisze Korina7.

"Jestem osobą wierzącą, może nawet praktykującą, ale ostatnio zrobiłem się strasznie antyklerykalny" - przyznaje się Adagio. "Drażnią mnie księża, którzy zamiast nauczać ludzi, rozpowszechniać wiarę, pomagać ludziom, bardziej skupiają się na zdobywaniu pieniędzy. Ściągają niebagatelne pieniądze od wiernych za śluby, pogrzeby, chrzciny i żyją sobie w przepychu, jeżdżą niezłymi samochodami. Niegdyś to ksiądz był dla parafian, teraz sytuacja się odwróciła - parafianie są dla księdza. Tak by najmniej wydaje się tym panom w czarnych sutannach. Kościół katolicki schodzi na psy, to jeden wielki biznes, gdzie wiara to tylko przykrywka dla dobrze rozwijającego się interesu" - irytuje się.

"W obecnych czasach, gdy agresja, wyuzdanie, lenistwo, apatia są tak wielkie jak chyba nigdy wcześniej, bycie katolikiem rzeczywiście może być przez niektórych ludzi postrzegane jako obciach. Jednak wydaje mi się, że niechęć związana z religią chrześcijańską nie jest głównie skierowana w stronę 'zwyczajnych' wyznawców, lecz na tak zwane osoby duchowne, księży itp." - to z kolei opinia Sarathaia. Według niego ludzie często mylą prawdziwą wiarę z otoczką, która jej towarzyszy.

Z księżmi ma problem również Elvgreen, który przyznaje się do odchodzenia z Kościoła: "Czy wszystko ma być tak, jak obmyślili to ludzie niemający najczęściej zielonego pojęcia o życiu, małżeństwie, rodzicielstwie, normalnej pracy, problemach dnia codziennego, odizolowani od codziennych problemów, a świat znający z konfesjonału - czyli swoisty Big Brother - sami źli ludzie, których należy pouczyć. Dość długo byłem orędownikiem tezy: 'Jak się nie podoba, to zmień kościół, księdza'. Dziś nie jestem przekonany czy to dobra strategia. KK nie ma monopolu na Boga i zbawienie (...) Rolą KK jest przebaczać. To ideologia miłości i przebaczanie a ja mam dziwne wrażenie, że owo przebaczenie i zrozumienie w nieproporcjonalnie większym stopniu dotyczy 'kościelnych' niż 'czarnego ludu'".

"W dzisiejszych czasach Kościół nie potrafi przyciągnąć młodych ludzi do Kościoła. Wystarczy przypatrzeć się, jacy ludzie uczestniczą na mszach, które są transmitowane przez TV Trwam. Nie dostrzeżemy tam młodych ludzi, może gdzieś tam pojedyncze osoby. Ale zdecydowanie przeważają osoby starsze, tzw. mohery. Młodzi ludzie nie chcą takiej religii. Dla nas naprawdę bycie Katolikiem to niekiedy wstyd" - pisze Adagio.

Szczepionka przeciwko Bogu

"Chrystus nikogo nie zmuszał, by w Niego wierzył, a ludzie to robią. DLACZEGO?"zadała w swoim blogu takie pytanie cytowana już Korina (która zapoczątkowała debatę) i do tego wątku odnosiło się później wielu dyskutantów.

Clandestino dopowiada m.in.: "[Jezus] chodził tylko i powtarzał słowa 'Pójdźcie za Mną' i ludzie poszli i słuchali jego nauk, sami, bez proszenia, a dziś ta idea wygasła, bo każdy każdego chce zmusić, lansuje się wręcz swoją wiarę i nakłania innych – nie zdziwię się, jeśli na końcu świata, dojdzie do wojny o wiarę, właśnie przez te maniakalne objawy typu 'Ja wierzę! Ty nie wierzysz, więc zgiń!', przecież to jest paranoja!"

"Uważam, że religia katolicka jest niestety bardzo skuteczną 'szczepionką' przeciwko poznaniu Boga. Byłem katolikiem, więc sam poznałem mechanizm 'uodpornienia' na Boga. Na mszy miałem podawany komplet twierdzeń niezgodnych z Biblią. Nie znałem Biblii, więc łykałem to, czym mnie karmiono" - pisze bloger o nicku Mobilizanci.

"Wiara, jeśli narzucona, jest sztuczna, pusta i nie wnosi niczego do naszego życia. Państwowe wspieranie jakiegokolwiek systemu wierzeń, innych od uniwersalnie laickich, siłą rzeczy wiarę narzuca - i to od najmłodszych lat. Pojawia się bowiem presja społeczna - zalegitymizowana przez państwo - do posyłania dziecka na lekcje religii. W wielu małych miejscowościach mały człowiek, który w tych zajęciach nie uczestniczy, traktowany jest jak dziwoląg. Z tego też biorą swe źródła kolejne presje - na rujnującą domowe budżety pierwszą komunię, istną orgię konsumpcjonizmu, a następnie - na bierzmowanie. Bo - jak wiadomo - bez tegoż sakramentu o ślubie kościelnym można zapomnieć" - argumentuje Bartłomiej Kozek.

Wspomniany Clandestino został wychowany w wierze katolickiej, ale przestał chodzić do kościoła. "Zdałem sobie sprawę, że Ci ludzie odczuwają jakiś przymus chodzenia do Kościoła, siedzą i słuchają kazania księdza, zaś chyba mało z tego rozumieją – miałem wrażenie, że chodzą na pokaz bo „Tak trzeba”, niestety zraziło mnie to okrutnie. Lub też przysłowiowe 'Moherowe Babcie' potępiające wszystko i wszystkich co nie jest zgodne z ich wyobrażeniem wiary… Tak, wyobrażeniem, bo skoro Bóg kazał miłować ludzi, to dlaczego ich potępiają, skoro ów ludzie nic złego nie robią?"

Wiele razy poruszano na blogach problem nacisku rodziny bądź środowiska na to, by afiszować swoją religijność.

"Może katolicyzm spotyka się z niechęcią, ponieważ ludzie nie wybierają go świadomie. Praktykują, bo tak karzą rodzice i co dziadkowie pomyślą, jeśli nie zobaczą wnuka w niedzielę w kościele. Narzucenie religijności zaczyna człowieka przerastać i zaczyna nie lubić/nienawidzić tego, w czym się wychował" - zastanawia się Mycjusz.

"Wszystkie te rytuały jak chrzest, komunia, bierzmowanie, mają za zadanie wcielić i utrzymać w kościele biedne i nieświadome niczego dzieci. Rodzice wychowują, tak jak ich wychowali, w wierze lub po prostu przed strachem odrzucenia, postępują krokami, którymi podąża większość społeczeństwa, nie zastanawiając się zbyt głęboko nad tym wszystkim, nie protestując, nawet jeśli w ich głowach pojawiają się pytania. Wiadomo, jak to jest być odludkiem, dziwakiem itp, do tego dochodzi presja dziadków, których relacje z wiarą sa dużo silniejsze, ze względu na stan, w jakim znajdowała się w ostatnim stuleciu Polska" - pisze Tomasz Jakubiszyn, deklarując, że on swoim dzieciom zamierza dać "wolność i wybór!".

"Dla mnie katolicyzm to juz jest 'moda', - chodzę, bo muszę, ładnie się wystroję i pokażę ludziom i sąsiadom, co mam nowego w szafie, żonę wezmę pod rękę, pośpiewam, wezmę komunię, żeby nie było i pokaże jakie to z nas przykładne małżeństwo" - ironizuje Tagmen.

"Bo czymże jest wiara 'bo tak trzeba', 'bo rodzina wymaga', 'bo wszyscy wokół deklarują' itp? Czym jest wiara na siłę, nie poparta racjonalnym myśleniem czy własnymi doświadczeniami? Wiara na siłę, wiara 'bo wypada', wiara ślepa - to jest przejaw głupoty, ograniczeń własnego umysłu, słabego charakteru i to jest właśnie obciach. Bycie świadomym wyznawcą religii (dowolnej) jest oznaką siły i potęgi charakteru - osobę wierzącą 'od siebie', która jest świadoma swojej wiary i motywacji stojących za tą wiarą, zatrudnił bym bez problemu. Zaś osoba, która wierzy ślepo we wszystko co mówi ksiądz z ambony, jest w moich oczach słaba i nie warta wysiłków" - podsumowuje takich ludzi bloger Bez Pardonu.

Czy się wstydzić i za co?

Czy zatem w obecnych czasach młody człowiek nie powinien się przyznawać do Kościoła? Kiedy bycie katolikiem jest "obciachowe"?

"Nie jest wstydem manifestowanie swojej wiary i religijności. Wstydem jest robienie tego bezwiednie. A niestety większość 'katolików' tak działa. Nie czytają Pisma Świętego, nie zagłębiają się w nauki, a kiedy już są w kościele i słuchają kazania to tylko po to, by uspokoić swoje sumienie. Potem obnoszą się z tym, że w piątek nie jedzą mięsa, że mają miesiąc bez alkoholu, że w adwencie wyrzekają się przyjemności... Ale nie robią tego, bo chcą, ale dlatego, że tak nakazuje nauka kościoła. Nauka, której nie rozumieją, ale przyjmują. Jaki jest wtedy sens takiego pokazywania swojej religijności? Wstyd jest być zacofanym katolikiem wyśmiewającym Świadków Jehowy, którzy ze słowem Boga chodzą po ludziach i pytają: "Czy pani/pan na prawdę wierzy w Boga, który nas zbawił?" I co odpowiada manifestujący swoją religijność katolik? "Tak wierzę, ale tylko w niedzielę przed obiadem, a poza tym, to ja już mam swojego Boga" - pisze Redus.

Cytowany już Tomasz Jakubiszyn podaje trzy rodzaje katolickiej polskiej obciachowości:

"Po pierwsze, grupy tzw. moherowych beretów, ludzi starszych, wrzuconych wprost z komunizmu w sidła demokracji, wychodzą na ulice i manifestują swoją głupotę. Wyzywają, biją parasolkami, nie prowadzą dyskusji, a jedynie starają się narzucić swoje lub usłyszane w kościele racje w sposób wręcz obleśny. Po drugie totalny brak tolerancji dla innych wiar, dla niewierzących oraz wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób nie mieszczą się w granicach ich wiary. Po trzecie to ogromna manifestacja swojej wiary na każdym zakręcie. Zaczynając od olbrzymich kościołów w centrach miast, poprzez procesje ulicami miast do medialnej nagonki".

"Bycie katolikiem nie jest wstydem, ale uważanie, że wszyscy katolicy są w porządku (bądź ja sam), jest haniebne i to jest dopiero wstyd" - uważa blogerka Novar. "Wstydem jest nie bycie katolikiem, a raczej uważanie się za katolika, pomimo żadnych wspólnych zależności. No bo jak nazwać kogoś katolikiem, kto chodzi co tydzień do kościoła, bo tak mamusia kazała, a dekalogiem w ogóle się nie przejmować. Hipokryzja?" - wtóruje jej Marcin Bratek.

Katolik – to brzmi dumnie

Mimo że wśród debatujących przeważały wypowiedzi krytykujące Kościół, nie brakło też i zadeklarowanych chrześcijan. To ich głosy przeważyły szalę blogometru, który ostatecznie pokazał remis między dumą a wstydem z bycia katolikiem.

"Jestem katoliczką. Wierzącą. Jestem bardzo dumna z tego, kim jestem i dlaczego (chociaż 'duma' jest najgorszym z możliwych słów). To nie tylko kwestia tego, jak zostałam wychowana, to nie tylko kwestia potrzeby wiary. To kwestia mojego wyboru" - pisze Ikona.

"Dla mnie bycie katoliczką to nie jest obciach, ale bycie chrześcijanką to prawdziwy powód do dumy. To, czego uczy mnie Chrystus jest tak cudowne, ze żadna inna religia mi tego nie zapewni. Gdy ktoś mnie pyta jaką wiarę wyznaję, zawsze odpowiadam: "Jestem chrześcijanką!" - deklaruje Korina7

Chłopak o nicku Grabula martwi się, że "większość ludzi upraszcza sobie życie wrzucając wszystkich katolików do jednego worka i obraża jednocześnie każdego z osobna": "Obecność Pana Boga, a jednocześnie Kościoła w moim młodym, jakby na to nie patrzeć, życiu jest dla mnie czymś pięknym i radosnym. I mam świadomość tego, że wiele (co znaczy nie wszyscy!) osób duchownych i świeckich niszczy Kościół wewnątrz, jak i burzy jego opinię na zewnątrz. Jest mi bardzo przykro z tego powodu".

Żadnych wyrzutów sumienia jako katoliczka nie ma Mycjusz: "Cieszę się, że mam zasady, które są dla mnie ważne i że nie jestem w tym odosobniona. Czy mam się wstydzić czegoś co sama wybrałam? Na pewno nie!"

Sarathai, który jest ateistą uważa, że wierzącym jest w życiu łatwiej, ponieważ "mogą oni zawsze znaleźć wsparcie w swojej wierze, w postaci Boga. Wiara ich mobilizuje, pomaga sprostać trudom codziennego życia, to musi być miłe doznanie. Jednocześnie osoby te polegają na 'sile wyższej', szukają 'metafizycznej pomocy' zamiast wziąć sprawy w swojej ręce i stawić czoła przeciwnościom losu, co nie jest zawsze mile przyjmowane".

Kościół jest święty

Kościół nie poradził sobie z ze zmianami po 1989 roku - rozpoczyna swoje wywody Marzatela. I to w tym upatruje przyczyn dzisiejszego wizerunku Polaka-katolika. "W powszechnym odczuciu katolik polski to wizerunek "moherowego beretu", Ojca Dyrektora czy buczącego na uroczystościach sierpniowych tłumu politykierów, przystrojony dodatkowo butą i nieliczeniem się z głosem wiernych niektórych hierarchów. Jest to obraz bardzo medialny, ale czy na pewno stanowi o większości?" - pyta blogerka.

Dla wszystkich - i hierarchów, i wierzących, i krytykujących Polaków, ma radę blogerka Cesia: więcej miłości! "Drodzy Księża, kochani Polacy, żeby nam się lepiej żyło, zamiast potępiać - pomagajmy. Na niektóre rzeczy można przymknąć oko, z innymi można sobie łatwo poradzić. Drodzy Księża, kochani Polacy - szukajmy ludzi w ludziach".

Czy Polacy odnajdą ludzi w swoich kapłanach, czy księża znajdą rzesze wiernych w Kościele? Czas pokaże. Niestety, w polskim Kościele dominuje pogląd wyrażony przez pewnego biskupa: "W Kościele nie ma nic do zmian, bo Kościół jest święty".


źródło: http://wiadomosci.on...1,kioskart.html


  • 0



#2

CrAxMaN.
  • Postów: 223
  • Tematów: 18
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

"Drażnią mnie księża, którzy zamiast nauczać ludzi, rozpowszechniać wiarę, pomagać ludziom, bardziej skupiają się na zdobywaniu pieniędzy. Ściągają niebagatelne pieniądze od wiernych za śluby, pogrzeby, chrzciny i żyją sobie w przepychu, jeżdżą niezłymi samochodami. Niegdyś to ksiądz był dla parafian, teraz sytuacja się odwróciła - parafianie są dla księdza. Tak by najmniej wydaje się tym panom w czarnych sutannach. Kościół katolicki schodzi na psy, to jeden wielki biznes, gdzie wiara to tylko przykrywka dla dobrze rozwijającego się interesu"


"Zdałem sobie sprawę, że Ci ludzie odczuwają jakiś przymus chodzenia do Kościoła, siedzą i słuchają kazania księdza, zaś chyba mało z tego rozumieją – miałem wrażenie, że chodzą na pokaz bo „Tak trzeba”, niestety zraziło mnie to okrutnie. Lub też przysłowiowe 'Moherowe Babcie' potępiające wszystko i wszystkich co nie jest zgodne z ich wyobrażeniem wiary… Tak, wyobrażeniem, bo skoro Bóg kazał miłować ludzi, to dlaczego ich potępiają, skoro ów ludzie nic złego nie
robią?"


"Dla mnie katolicyzm to juz jest 'moda', - chodzę, bo muszę, ładnie się wystroję i pokażę ludziom i sąsiadom, co mam nowego w szafie, żonę wezmę pod rękę, pośpiewam, wezmę komunię, żeby nie było i pokaże jakie to z nas przykładne małżeństwo"


"Nie jest wstydem manifestowanie swojej wiary i religijności. Wstydem jest robienie tego bezwiednie. A niestety większość 'katolików' tak działa. Nie czytają Pisma Świętego, nie zagłębiają się w nauki, a kiedy już są w kościele i słuchają kazania to tylko po to, by uspokoić swoje sumienie. Potem obnoszą się z tym, że w piątek nie jedzą mięsa, że mają miesiąc bez alkoholu, że w adwencie wyrzekają się przyjemności... Ale nie robią tego, bo chcą, ale dlatego, że tak nakazuje nauka kościoła. Nauka, której nie rozumieją, ale przyjmują. Jaki jest wtedy sens takiego pokazywania swojej religijności?[...]"


Jednym z powodów dlaczego zrezygnowałem z "nauk" KK są przykłady w przytoczonych powyżej cytatach. Byłem wychowany w wierze katolickiej. Przyjąłem chrzest, komunię i byłem bierzmowany. Niestety hipokryzja księży i współwierzących okazała się w moim przypadku jednym z "gwoździ do trumny". Obecnie jestem niepraktykującym katolikiem i nie wstydzę się tego, że niepraktykuję, bo jak widać w cytatach powyżej nie mam się czego wstydzić a wręcz odwrotnie...
  • 0

#3

Cumulonimbus.
  • Postów: 240
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Najciekawszy jest fakt, iz duza wiekszosc praktykujacych, to niewierzacy praktykujacy!
Chodza tacy do kosciola i mysla, ze za 60min tygodniowo pojda do nieba.
Niestety jest to smutna prawda.
  • 0

#4

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Przyznam, że rzeczą straszną jest to w którą stronę poszedł Kościół. Niestety poszedł on nie w stronę nauk Chrystusa, a w stronę nauk... no właśnie czyich? Swoich?

KK uczy religii strachu. Uczy że jeżeli nie będziesz wierzył to pójdziesz do piekła. Przymusza ludzi do siebie i pod karą utraty zbawienia każe uczestniczyć w mszach i innych czynnościach. Niestety wielu ludzi nie chce zadać sobie trudu i nie sprawdzą czym w rzeczywistości jest Chrześcijaństwo, kim jest Chrystus i czego nauczał. Sensem i samym sercem Chrześcijaństwa jest miłość. Kościół nie jest jej dobrym przewodnikiem. W naszym kraju stawia się wielkie, ogromne katedry za wiele milionów, pomniki Papieża i świętych. A przecież tak naprawdę domem Boga, jest nasze serce. On nie potrzebuje ogromnych gmachów, święci nie potrzebują pomników, a Papież na pewno z nieba patrząc na ziemie, bardziej by się ucieszył gdyby zamiast stawiać mu kolejny pomnik nakarmić pieniędzmi jakie na niego wydano, biednych.

A przecież każdemu wystarczyłoby przeczytać Ewangelię aby pojąć że nauki Jezusa są diametralnie inne niż nauki KK. Nauka Jezusa jest nacechowana światłem, przebaczeniem, miłością, radością i odwagą. A nauka KK?

?Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli; inaczej nie będziecie mieli nagrody u Ojca waszego, który jest w niebie. Kiedy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak obłudnicy czynią w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę, powiadam wam: ci otrzymali już swoją nagrodę. Kiedy zaś ty dajesz jałmużnę, niech nie wie lewa twoja ręka, co czyni prawa, aby twoja jałmużna pozostała w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie. Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą. Zaprawdę, powiadam wam: już odebrali swoją nagrodę. Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz, aby nie ludziom pokazać, że pościsz, ale Ojcu twemu, który jest w ukryciu. A Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odda tobie?.

Czy wielu ludzi nie jest właśnie tymi obłudnikami? Ten fragment dobitnie pokazuje - z Bogiem można spotkać się wszędzie. Nie jest do tego konieczny żaden Kościół, ksiądz, pastor. Tylko człowiek i Bóg.

Oczywiście nie można wszystkich wrzucać do jednego worka. Księdzem trzeba być z powołania. Miałem okazję poznać dwóch naprawdę wspaniałych. Jednego nic nie obchodziło że ja nic nie wiem o spowiedzi, formułkach i innych - strasznie wsparł mnie na duchu. Pracował w szpitalu, gdzie miałem mieć operację. Fantastyczny człowiek. Naprawdę widać było że jest człowiekiem całkowicie oddanym Bogu. Drugi to kapelan jednego z oddziałów wojskowych. Człowiek nieprawdopodobnie zaangażowany w pomóc bliźnim, przeznaczający wszystkie pieniądze jakie otrzymuje na pomoc najuboższym. A zarabia naprawdę nie mało, bo poza byciem kapelanem wykłada także na mojej uczelni. Oczywiście on nie wspomniał o tym co robi ani słowem - zrobił wykładowca, który miał wykład przed nim. Tacy ludzie jak oni czy ojciec Pio wracają mi wiarę w to że KK nie jest tak zupełnie ubabraną w pieniądze instytucją.

Osobiście formalnie jestem Katolikiem. Lecz na msze nie chodzę, w Kościołach bywam tylko wtedy kiedy są puste (bo panuje w nich cisza i można się wyciszyć aby złapać kontakt z Bogiem) i tak naprawdę niezwykle rzadko, oraz w święta. Tak naprawdę nie należe nigdzie. Nie przynależę do żadnej organizacji, do żadnego Kościoła. Jeżeli ktoś mnie pyta o wyznanie mówię po prostu że jestem Chrześcijaninem. Nie Katolikiem, nie Prostestantem, Baptystą, Prawosławnym czy innym. Nie wierzę bowiem w żaden Kościół. Wierzę tylko w Boga i Jezusa.
  • 0

#5 Gość_Aton

Gość_Aton.
  • Tematów: 0

Napisano

A ja wierzę, praktykuję i nie mam z tm problemu. Kiedy jeszcze widzę jak jakiś lamer, czy gazeta lubTVN robią wszystko by postawić Kościół w złym świetle tymbardziej utwierdzam się, że coś musi być na rzeczy skoro tak wielu środowiskom zależy na jego zbrukaniu. Niektórzy myślą, że jak nie pójdą za naukami KK tylko za naukami Gazety Wyborczej to są wolnymi, a przede wszystkim wolnomyślącymi ludźmi. Jam mam nieco inne zdanie i "mniemam, że mam powody by drogi swej nie zmieniać". Kiedyś zobaczymy kto miał rację ;)

Kiedy tak patrzę jak Don Corleone produkuje się wklejając coraz to nowe artykuły z netu żeby utwierdzić się, że jaki to nie jest zajebisty bo najeżdża na KK to już się nie złoszczę tylko się śmieję z niego i jemu podobnym w ten sposób w jaki śmieje się ten kolo z jego avka. No może tylko mój śmiech nie jest taki fałszywy tylko bardziej naigrawający.


Pozdro 600
  • 0

#6

Indoctrine.
  • Postów: 1450
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wierzę, praktykuję i nie uważam tego za obciach. Natomiast za obciach uważam obnoszenie się z apostazją przez ludzi, którzy sami mówią, że religia powinna być sprawą prywatną, a sami czynią niemalże odwrotnie.
  • 0

#7 Gość_CriticalErr0r

Gość_CriticalErr0r.
  • Tematów: 0

Napisano

Wierzący, praktukujący.

chodze do kosciola zeby sie wyciszyc i pomyslec..

ze spowiedzia i komunia troche gorzej..
  • 0

#8

Cumulonimbus.
  • Postów: 240
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A ja wierzę, praktykuję i nie mam z tm problemu. Kiedy jeszcze widzę jak jakiś lamer, czy gazeta lubTVN robią wszystko by postawić Kościół w złym świetle tymbardziej utwierdzam się, że coś musi być na rzeczy skoro tak wielu środowiskom zależy na jego zbrukaniu. Niektórzy myślą, że jak nie pójdą za naukami KK tylko za naukami Gazety Wyborczej to są wolnymi, a przede wszystkim wolnomyślącymi ludźmi. Jam mam nieco inne zdanie i "mniemam, że mam powody by drogi swej nie zmieniać". Kiedyś zobaczymy kto miał rację ;)

Kiedy tak patrzę jak Don Corleone produkuje się wklejając coraz to nowe artykuły z netu żeby utwierdzić się, że jaki to nie jest zajebisty bo najeżdża na KK to już się nie złoszczę tylko się śmieję z niego i jemu podobnym w ten sposób w jaki śmieje się ten kolo z jego avka. No może tylko mój śmiech nie jest taki fałszywy tylko bardziej naigrawający.


Pozdro 600

Odnioslem wrazenie czytajac ta wypowiedz, ze wierzysz, tylko na przekor innym. Skoro inny bluzgaja na kosciol i sa kims, to moze ja bede wierzyl i tez bede kims?
  • 0

#9

Cahir.
  • Postów: 1195
  • Tematów: 74
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Odnioslem wrazenie czytajac ta wypowiedz, ze wierzysz, tylko na przekor innym. Skoro inny bluzgaja na kosciol i sa kims, to moze ja bede wierzyl i tez bede kims?


Ja odniosłem wrażenie, że ten fakt tylko umacnia przekonania Atona, a nie czyni jego wiary przekornej wobec zdania innych.

-------

Wierzący, nie mam z tego powodu żadnego obciachu, kilka nakazów czy zakazów wyszło mi często na dobre, (staram się żyć aby wyrządzać jak najmniej krzywd innym, choć jestem tylko człowiekiem i nie zawsze wychodzi), mimo, że wśród znajomych znajduje się w mniejszości z mniejszości.
Czasami opowiadam im co się na tym forum dzieje i dziwią się po co cała ta nagonka, skoro nie wierzą w to po prostu ludzie. Kilka osób pokusiło się nawet o określenie, że chcą być trendi bo teraz takie coś jest na topie.


Co do bycia obciachowym:
Obciachowi są tylko 'yntelygentni' użyszkodnicy forum onetu i portali o podobnym poziomie, a raczej jego braku.

Jak napisał ktoś powyżej, dziwi mnie bardzo iż w jednej rozmowie ktoś mówi, że wiara to sprawa prywatna i nic mu do tego, a za 5 minut najeżdża na rozmówcę jakby nie pamiętając co mówił przed chwilą.

Elo!
  • 0



#10

Indoctrine.
  • Postów: 1450
  • Tematów: 7
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Przemo-->

Hmm, nie wiem czemu, ale odnoszę wrażenie, że nie chciał byś, żeby było wiadomo ilu ludzi z własnego wyboru zostało apostatami.

Właściwie to trochę racja. Smutny to dla mnie fakt. Ale nie dążyłbym do zabronienia tego czy coś w tym stylu na pewno.

Jak dla mnie obnoszenie się z apostazją jest takim samym obciachem jak obnoszenie się ze swoją religijnością. Przeczytaj swój wpis na spokojnie i pomyśl czy nie prezentujesz zachowań, które krytykujesz.

Ja uważam, że obnoszenie się nie nadmierne z religijnością jest ok. Takie nie na pokaz, ale związane z praktykowaniem wiary. Na przykład znak Krzyża przed kościołem albo medalik na szyi z rzeczy takich bardzo podstawowych czy też uczestniczenie w procesjach.
  • 0

#11 Gość_Aton

Gość_Aton.
  • Tematów: 0

Napisano

Po co się licytować. Szkoda czasu na sprzeczki. Zwłaszcza, że ateiści mają ograniczony czas życia ;p
  • 0

#12

Seboolek.
  • Postów: 239
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja nie uważam ze to jest obciach ale po prostu kiedyś było inaczej. Teraz żeby wziąć "papierki"z kościoła bo chce się gdzieś przenieść to trzeba płacić, za wszystko u księży trzeba płacić. Kiedyś nie było jakichś ekranów w kościele, wyświetlaczy itp. każdy ze śpiewnikiem albo coś a teraz.. wchodzisz od razu masz jak na tacy tekst bo się wyświetla. Mohery idą do kościoła by właśnie się wystroić i pokazać jakie to nowe ciuchy mają, idą żeby po plotkować lub tez i to i to. Moją babcie wypisali z kółka różańcowego bo jest chora i nie może już tak chodzić do kościoła oraz nie zapłaciła im... aaa idźcie mi z takim czymś......
  • 0

#13

Kalahan.
  • Postów: 175
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Zostawiłem katolicyzm nie dlatego że się tego wstydzę. Wyznawanie czegoś nie jest hańbą ani tym bardziej wstydem. Odpuściłem sobie chrześcijaństwo... bo mi się źle kojarzy. Fanatycy KK i ''księża z kasą'' odpychają innych ludzi od tej wiary.
Dlatego zostałem poganinem...
  • 0

#14

Rockyyy.
  • Postów: 276
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Zostawiłem katolicyzm nie dlatego że się tego wstydzę. Wyznawanie czegoś nie jest hańbą ani tym bardziej wstydem. Odpuściłem sobie chrześcijaństwo... bo mi się źle kojarzy. Fanatycy KK i ''księża z kasą'' odpychają innych ludzi od tej wiary.
Dlatego zostałem poganinem...


Przecież to nie KK jest centrum Chrześcijaństwa tylko Jezus Chrystus, którego zostawiłeś bo...nie lubisz Kościoła? Wiesz to trochę dziwne ;)

Może sprawdź najpierw na czym polega bycie Chrześcijaninem :)
  • 0

#15

Ixodides.
  • Postów: 123
  • Tematów: 5
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ja opieram moja wiare na katolicyzmie. Czy praktykuje? Nie wiem co ludzie tak naparwde maja na mysli mowiac praktykowac religie, jak wnioskuje tutaj na forum "praktykowanie" to dla wiekszosci uczestniczenie we mszy sw. Szkoda tylko, ze wiekszosc "praktykujacych" uczestniczy na mszy sw. zeby pokazac nowa kolekcje futer, obgadac sasiadow, nie byc celem obgadywajacych, sprawic by mama sie w koncu odczepila, pogadac ze znajomymi, postac przed kosciolem, pospac w kosciele, posluchac mp3 ...

Ja poniekad nie bylem w kosciele tak dluzo ze hoho, a mimo to nie ma dnia zebym z bogiem nie porozmawial chocby przez chwile, praktycznie kazdego ranka czy wieczoru, czy to podczas jazdy samochodem, czy lezenia w lozku mam potrzebe odezwania sie do boga.

Takze slowem zakonczenia i podsumowania, uwazam ze pozerstwo w kazdym wydaniu to wielki OBCIACH, tak wiec i bycie katolikiem na pokaz jest po prostu smieszne.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych