Napisano
13.02.2009 - 16:36
W naszym kraju chyba jednak istnieje pomieszanie pojęć : ateista i antyklerykał. Prawdziwym ateistą, w tym Dawkin'sowskim pojęciu, jest ktoś, kto wierzy, że nie ma i, dodam, nie było Boga( na przykład przy powstaniu Świata). To też pewnego rodzaju credo, ale równie niepewne jak kredo człowieka wierzącego w Jednego Boga. Więc mi na przykład taki taki wściekły ateista jak Dawkins wcale nie imponuje, wolę już ten swój agnostycyzm w porywach Deizm. Z kolei antyklerykał, to wiadomo, przynajmniej tak jest to rozumiane w Europie, głównie wróg zinstytucjonalizowanego katolicyzmu. W Polsce antyklerykał jest prawie że równoznaczny z ateistą. Jeśli ktoś jest młody i "wierzy w św. Mikołaja", to potem może być dla niego także szokiem odkrycie, że ani tegoż, św. Mikołaja, nie uświadczysz, chyba że w Laponii, ani Bóg też to nie jest stary , brodaty dziadek, który siedzi na obłoku i obserwuje nas, maluczkich, może więc doznać szoku mistycznego, gdy to odkryje. Mówiąc serio jednak, jeżeli ktoś oczekuje, że Biblię należy traktować dosłownie, że my jesteśmy na wzór i podobieństwo Boga( a właściwie to Bóg jest na nasze podobieństwo), to może mieć spore kłopoty potem, gdy już trochę przeżyje życia, i uzbiera pewnych przemyśleń, z akceptacją choćby katolicyzmu. Mi na przykład nie przeszkadza KK(kler) w naszym kraju. Oczywiście mierzi mnie zbytni materializm księży, to że władze wielu miast za bezcen oddają ziemie i majątki czasem niezwykle cenne proboszczowi. Bo mi się wydaje, że tak było raczej zawsze. To przecież kapłani rządzili Egiptem. Bramini to najważniejsza kasta w Indiach. Mułłowie, Imamowie, lub lamowie w Tybecie itd. itp. I to też są(księża) ludzie z krwi i kości, więc ich zbytnia idealizacja prowadzi potem do rozczarowań. Oczywiście inna jest sytuacja w tzw. kraja starej Europy. Tam teraz dominuje New Age, Wiccanizm, ten tak zwany Neopoganizm. Ale jak tak człowiek się zastanowi, to też jest swoistego rodzaju poszukiwanie Absolutu.