Zgodzę się z Rockym chociaż mam trochę inne zdanie mianowicie... Mówimy o szczęściu, o szczęściu, które może dawać chrześcijaństwo i w istocie rzeczywiście je dawało, lecz nie kościół i cała instytucja kościelna a Jezus Chrystus, który swoim zachowaniem pokazał nam jak żyć, nie bał się żyć w taki sposób jaki dawał mu szczęście, nie bał się przeciwstawiać ortodoksyjnych żydom... umarł na krzyżu nie dla naszego zbawienia, lecz dlatego iż nie bał się tego, czuł iż żył pełnią życia, osiągał wyznaczone cele, czuł że żył godnie i tak jak chciał, więc śmierć na krzyżu będzie przypieczętowaniem radości jaką chciał przekazać swym uczniom, którzy źle ją zrozumieli. W rzeczywistości był tylko jeden chrześcijanin, tylko jeden człowiek, który mógł rzeczywiście nazwać się chrześcijaninem, Jezus Chrystus, który pojął iż życie we własnym szczęściu daje nam poczucie "Boskości" czujemy się "Synami Bożymi"... Aż wstyd pomyśleć co zrobił z tym Kościół, albo raczej uczniowie, którzy źle go zrozumieli. Wyobraźmy sobie co musieli myśleć, gdy ich mistrz i nauczyciel zawisł na krzyżu...
Faktycznie Kościół bardzo wypaczył nauki Jezusa - tu sobie dodał, tu odjął. Cytowałem tutaj w kwestii Kościoła specjalnie fragment z Ewangelii, w którym Jezus mówi że jeżeli chcesz się modlić - "wejdź do swojej izdebki". Oznacza to że do kontaktu z Bogiem nie trzeba wznosić wielkich gmachów, słuchać księży, przyjmować komunii raz na tydzień, czy spowiadać się (choć to bardzo pomaga w kwestii psychologicznej - zwłaszcza w ciężkich sytuacjach wsparcie drugiego człowieka, choćby nieznajomego, choćby księdza - jest nieocenione). Czy uczniowie źle zrozumieli Jezusa? Jedni pewnie tak inni nie. Np. uważam że doskonale rozumiał Jezusa św. Jan, gorzej św. Paweł. Ale tak naprawdę największą rolę odegrał św. Paweł i to św. Paweł stworzył Kościół. Z jednej strony troche, moim zdaniem, źle zrozumiał nauki, z drugiej strony gdyby nie on być może nauki Jezusa nigdy nie zostały by tak rozprzestrzenione na cały świat.
Zaraz pojawiło się pytanie: dlaczego? Następstwem czego było wyniesienie Jezusa z zwykłego cieśli radującego się życiem, do majestatu Bożego... a co za tym idzie, wspaniały Jahwe nie mógł pozwolić do tego by zabito jego syna, wykreowali więc baśń o tym, że Bóg dobrowolnie poświęcił swojego syna by odkupić nasze grzechy...
Tutaj mam trochę inne zdanie - wierzę że Jezus jest Synem Boga, tak samo jak wierzę że wszyscy nimi jesteśmy. Natomiast przekonany jestem że umarł, by pokazać nam co znaczy bezwarunkowe poświęcenie dla innych. W przepowiedni Izajasza napisane jest o mesjaszu "Umarł abyśmy my byli oczyszczeni", co oczywiście ludzie zrozumieli dosłownie i wzięli za pewnik że Jezus umarł z powodu ich grzechów. A on umarł by pokazać nam jak powinniśmy żyć i co znaczy bezgraniczna miłość, taka jaką obdarza człowieka Bóg. To jest niesamowite gdy będąc przybitym do krzyża modli się za tych którzy Go przybili!
Nagle wszyscy prorocy Izraela już na długo przed narodzeniem się Jeszuy przepowiadali jego przyjście w chwale. Znów zatriumfowała żydowska chęć podporządkowania sobie innych i czerpania z tego zysku. Pomijając wykreowaną bajkę zmartwychwstania, myślę iż sam Jezus przewrócił by się w grobie, gdyby ujrzał co z jego nauki zrobili jego uczniowie. Ścieżkę miłości, którą on zapoczątkował przeistoczyli w coś, co dla chrześcijaństwa samo w sobie powinno być obrzydliwe, zapoczątkowali wymiar "kary" "sądu ostatecznego"
Cóż w zmartwychwstanie wierzę, bardzo mocno, utwierdziła mnie w mojej wierze w to zjawisko książka Josh'a McDowella pt. "Sprawa Zmartwychwstania", którą tu kiedyś wkleiłem. Polecam.
Natomiast zgadzam się co do tych "kar" i "sądu ostatecznego", faktycznie obrzydliwym jest to że Kościół uczy że bez Kościoła nie ma "zbawienia".
... Zniewalając coraz większe rzesze ludzi, strachem przed bogiem i obietnicą bogactwa w niebie... Nagle Ci okrutni żydzi, którzy niegdyś wymordowali prawie wszystkie ludu sąsiaduję z Ziemią Święta, zaczęli być biednymi i chowającymi się w cieniu chrześcijanami. Ale cóż mogło powstać z strachu, gniewu, osądu i wchłonięcia wszystkich kultów tępionych przez Imperium Romanum, niż religia pełna miłości i chwały... Tak więc istota szczęścia i w tym aspekcie została zamazana...
Tu też się zgadzam. Nie uznaje ST, dla mnie to w ogóle jest coś strasznego - to historia mordów, okrucieństwa, zła. Naprawdę potworna księga - jeżeli Jahwe był faktycznie taki jak go opisano to On nie jest Bogiem, tylko kimś zupełnie innym! Wiadomo kim
Nie wiem czemu Kościół "adoptował" ST, skoro jest on sprzeczny z NT. Np. Żydzi kamienują tych co pracują w szabat, Jezus uzdrawia w szabat. Żydzi uważają że trzeba Bogu składać krwawe ofiary ze zwierząt, bo wg ST Jahwe tak pragnie. Jezus mówi że Boga brzydzą takie ofiary. W ST jest fragment mówiący o tym że Mojżesz i reszta widzieli oblicze Pana. Jezus mówi że Boga nikt nigdy nie widział i nie słyszał. Wg Żydów sam Jahwe dał im "zalecenie" aby kamienować cudzołożnice. Jezus ratuje cudzołożnice.
A tak tajemniczo mówi Jezus:
"Jana 8:33-59: Odpowiedzieli mu: Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy nie byliśmy u nikogo w niewoli. Jakże możesz mówić: Wyswobodzeni będziecie? Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz syn pozostaje na zawsze. Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie. Wiem, że jesteście potomstwem Abrahama, lecz chcecie mnie zabić, bo słowo moje nie ma do was przystępu. Mówię to, co widziałem u Ojca, a wy także czynicie, co słyszeliście u
ojca waszego. Odpowiadając, rzekli mu: Ojcem naszym jest Abraham. Jezus im rzecze: Jeżeli jesteście dziećmi Abrahama, spełniajcie uczynki Abrahama. Lecz teraz chcecie zabić mnie, człowieka, który wam mówił prawdę, którą usłyszałem od Boga: Abraham tego nie czynił. Wy spełniacie uczynki swojego ojca. Na to mu rzekli: My nie jesteśmy zrodzeni z nierządu; mamy jednego Ojca, Boga. Rzekł im Jezus: Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie, Ja bowiem wyszedłem od Boga i oto jestem. Albowiem nie sam od siebie przyszedłem, lecz On mnie posłał. Dlaczego mowy mojej nie pojmujecie? Dlatego, że nie potraficie słuchać słowa mojego. Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Ponieważ ja mówię prawdę, nie wierzycie mi. Któż z was może mi dowieść grzechu? Jeśli mówię prawdę, dlaczego nie wierzycie mi? Kto z Boga jest, słów Bożych słucha; wy dlatego nie słuchacie, bo z Boga nie jesteście. Odpowiadając, Żydzi rzekli do niego: Czyż nie mówimy słusznie, że jesteś Samarytaninem i masz demona? Jezus odpowiedział: Ja nie mam demona, ale czczę Ojca mego, a wy mnie znieważacie. Ja zaś nie szukam własnej chwały. Jest taki, kto jej szuka i sądzi. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli kto zachowa słowo moje, śmierci nie ujrzy na wieki. Rzekli mu Żydzi: Teraz wiemy, że masz demona. Abraham umarł i prorocy, a Ty mówisz: Jeśli kto zachowa słowo moje, śmierci nie zazna na wieki. Czyś Ty większy od ojca naszego, Abrahama, który umarł? Także prorocy umarli. Za kogo się uważasz? Odrzekł Jezus: Jeżeli Ja siebie chwalę, chwała moja niczym jest. Mnie uwielbia Ojciec mój, o którym mówicie, że jest Bogiem waszym. I nie poznaliście go, ale Ja go znam; i gdybym powiedział, że go nie znam, byłbym podobnym do was kłamcą. Ale Ja go znam i słowo jego zachowuję. Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać dzień mój, i oglądał, i radował się. Wtedy Żydzi rzekli do niego: Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś? Odpowiedział im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, pierwej niż Abraham był, Jam jest. Wtedy porwali kamienie, aby rzucić na niego, lecz Jezus ukrył się i wyszedł ze świątyni. "
[q]Rockyyy[/b] miło, że wróciłeś. Brakowało na forum kogoś takiego jak Ty, obecnie muszę spadać... ale myślę, że polemika się jeszcze rozwinie, wtedy w pełni zabiorę głos
Miło słyszeć że tęskniliście
Dzięki.
Pretekstów do wojny było wiele. Jako polacy sami dobrze wiemy jak to jest (sfingowany atak na niemiecką radiostację). Jest również powiedzenia że historię piszą zwyciezcy, z którym trzeba się zgodzić. I wszystko z twoją teorią jest cacy, tylko że jedna z krucjat była nazwana dziecięcą bo ludzie w katolicy uznali że tak czyste istoty bez trudu pokonają niewierców. Wynik - dzieci ginęły z wycięczenia i głodu, nie mówiąc już o samej walce z arabami. Może i wyprawa była po bogactwa tylko jaki miało sens wysyłanie dzieci skoro na logikę sznas one nie miały, lecz religia (duchowni) mówili inaczej?
Polecam poczytać o Krucjatach. Świetną książke napisała Zofia Nałkowska - "Krzyżowcy" - książka fabularno-naukowa tak bym to określił. Naprawdę bardzo, bardzo wciągająca historia w której uczestniczą też rycerze Polscy.
Ale tutaj mówimy o krucjacie z 1212r. - faktycznie nie miała żadnego sensu. Podobnie jak wszystkie krucjaty. Dlaczego? To był niezależny ruch zorganizowany przez nawiedzonych duchownych, którym wode z mózgu robił Kościół. Wierzono że wróg nie skrzywdzi niewinnych dzieci. Ogólnie wszystkie wyprawy krzyżowe były pomyłką i tragedią.
Twierdzisz że nie znajdziemy grube lwa czy innego zwierzaka. Jednak dobór naturalny tłumaczy to zjawisko. Otóż taki lew nie bedzie wystarczająco sprawny do polowania i w efekcie głodny, przez co chudszy. Ludzie dzięki potężniejszemu umysłowi potrafią sobie zmodyfikować środowisko do ich własnych potrzeb, dlatego nie muszą być sprawni fizycznie w takim stopniu jak jeszcze starożytni ludzie.
Nie zgadzam się. Lew nie jest gruby dlatego że jak już się naje to po prostu kończy jeść. Człowiek napycha się choćby był przejedzony o 100%
Zmodifikowaliśmy swoje środowisko. Nikt nam do tej modyfikacji prawa nie dał. Nie jesteśmy władcami ziemi - ona istniała przed nami i będzie istnieć po nas. Człowiek w rzeczywistości jest niszczycielem natury.
Poza tym wystarczy spojrzeć na nas i na zwierzęta i ocenić kto jest zdrowszy. To daje odpowiedź na pytanie kto je lepszą "zdrową żywność"
Poza tym zwierzęta nie zabijają się w ramach tego samego gatunku żeby przeżyć tylko dla władzy. Walka o pieniądze u ludzi to poprostu efekt naszej ewolucji i element naszego świata, nie reszty zwierząt.
Niestety w przypadku ludzi jest to o wiele bardziej rozwinięte "zjawisko". U zwierząt ten przywódca stada, który zabił, albo wygnał (tak się dzieje o wiele częściej) poprzedniego opiekuje się słabszymi członkami swojego stada, jako najsilniejszy ochrania je. A człowiek? Chroni tylko siebie i swoją rodzinę. Najpotężniejsi ludzie tego świata mało troszczą się o słabszych, niewiele obchodzi ich np. los dzieci w Afryce. Jak już dają pieniądze to trąbi o tym cały świat, przez co stają się właśnie tymi obłudnikami o których mowa w Ewangeliach.
Błąd, ludzie walczą w imię religii, wolności, swoich praw i rzadko władzy.. Mówisz o powodach, zresztą...
Szczególnie często walczą w imię religii, dlaczego tak się dzieje? Odp jest prosta, ponieważ zostali tak wychowani i na nic zda się ładne słowo określające wolną wole.
Drogi kolego
Prostym ludziom da się wmówić - walczycie w imie nazizmu, komunizmu, tego, tamtego. Ale to tylko bajka dla ludzi. Prawdziwym powodem wszystkich wojen jest chęć zdobycia władzy i pieniędzy przez tych co te wojny robią. Należy zlikwidować prawdziwe przyczyny wojen - czyli pieniądze i władze, a nie preteksty, bo te się znajdą zawsze.
Ale nadal nie odpowiedziałeś na moje pytanie, co z człowiekiem który całe życie żył normalnie, a pod koniec zrobił właśnie coś takiego? Na co zasługuje? Czyż nie wolą Boga było to aby taka choroba spotkała właśnie jego?
Nie było wolą Boga. Choroby psychiczne powstają z różnych czynników - najczęściej LUDZKICH. Większość seryjnych morderców - albo była gnębiona przez inne dzieci, albo wykorzystywana sekusalnie, albo z patologicznych rodzin. Inne choroby z przyczyn zdrowotnych - mało osób wie że choroby nerek powodują bardzo często choroby umysłowe.
Powiedz mi która droga życia mówi nam o tym, że mamy wolną wole jednocześnie mówiąc, że jeżeli jej nie wybierzemy to zostaniemy potępieni na wieczność?
Na pewno nie Chrzęścijaństwo. Może Katolicyzm. W Ewangeliach masz jasno powiedziane - JAK BĘDZIESZ ZŁYM dla innych to zostaniesz sprawiedliwiedliwą odpłate za to co robiłeś za życia. I poza tym nie na wieczność, tylko do czasu aż zrozumiesz. O czym wyraźnie mówa tutaj:
"15 Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. 16 Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa7. 17 Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! 18 Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie8.
19 Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. 20 Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich?.
Obowiązek przebaczenia
21 Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: ?Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?? 22 Jezus mu odrzekł: ?Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy10.
Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło.. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu. (Mt 18,23-35)".
Oglądałem i jak dla mnie codzienna lewatywa z kawy nie jest zbytnio "naturalna" chociaż to chyba oczywiste, że zdrowe jedzenie przyczyniłoby się do poprawy zdrowia całego społeczeństwa.
Cóż, mi też ta sprawa z kawą niezbyt przypadła do gustu
Nie, ale zabija inne zwierzęta żeby żyć i innych przedstawicieli gatunku dla zabawy, żeby żyć lepiej lub dla władzy. Jak już ktoś pisał gruby lew nie poradziłby sobie, a człowiek owszem.
Gdyby wziąść grubego człowieka i grubego lwa i zostawić ich samotnie i sprawdzać, który lepiej radzi sobie w życiu, który zdobywa pożywienie łatwiej - lew nie dałby człowiekowi szans. Nie mówie o walce, tylko o porównaniu tego, który jest lepiej dostosowany do życia. Człowiek, gruby, normalny czy chudy potrzebuje innego człowieka by przeżyć. W środowisku naturalnym człowiek dzisiejszy by zginął, nie przetrwałby bo nie jest przystosowany. Oczywiście lew też miałby problem żeby odnaleźć się w "naszej" rzeczywistości. Ale mniejszy niż człowiek żeby odnaleźć się w "ich" rzeczywistości. Natura jest potężniejsza od nas.
Więc dlaczego Bóg miałby stworzyć taką istotę?
Poza tym, istnieje coś takiego jak manipulacja, człowiekiem można manipulować, zrobić mu pranie mózgu w taki sposób, że będzie zdolny nawet do
Bóg ją stworzył. Kto inny ją ukształtował.
- dlatego myślę, że cała wiara w sądzenie jest bezsensowna i stworzona tylko dla kierowania ludźmi. W końcu życie w społeczeństwie do czegoś zobowiązuje.
A ja popieram. Tylko że myli Ci się Kościół z Jezusem.
Masz rację, chociaż nie widzi mi się wyśmiewanie ludzi, każdy ma swoje poglądy.
I rockyy tak jak napisałeś, to wydarzenie zmieniło twoje poglądy, można to zaliczyć do wpływu środowiska, wychowania. Mówisz o tym, że nie należy wierzyć kościołowi, skoro tak to równie dobrze mogę nie wierzyć wcale, a i tak będę zbawiony.
To zależy od tego jak będziesz żył a nie w co wierzysz. Ja uważam że łatwiej mi osiągnąć "zbawienie"
(tak naprawdę wierze w reinkarnacje, która wbrew temu co mówi Kościół - wcale nie jest niezgodna z nauczaniem Jezusa, co oczywiście nie znaczy że nie wierzę w istnienie nieba i zbawienie, ale dla mnie zbawienie jest osiągnięciem stanu najwyższego oświecenia poprzez szereg żyć)
I jeszcze jedno, czy dziecko wychowane specjalnie na walkę z przeciwnikiem ma grzech zabijając? Nie wydaje mi się żeby szło za głosem serca.
Ach te grzechy
Oczywiście że ma "grzech", bo w gruncie rzeczy wie że zabijanie jest złe. Każdy człowiek to wie. Ja byłem kiedyś taki jaki byłem - czy myślisz że nie wiedziałem że źle czynie będąc złym? Wiedziałem. Wiedziałem że źle robie chociaż w mojej rodzinie mało uczono mnie tego co jest dobre a co złe. Niezależnie od wychowania - każdy ma sumienie. I to sumienie mówi Ci że jak kogoś krzywdzisz, to postępujesz źle. Jak go nie słuchasz to masz ten tak zwany "grzech".
Jeżeli w ogóle możemy ją nazwać krucjatą, po pierwsze zorganizowana była przez jakiegoś wieśniaka a dzieci nie zgłaszały się same, tylko rodzice chcący się spoufalić miejscowej kurii jak zwykle wiedzieli co dla dziecka najlepsze. Do morza śródziemnego dotarła tylko połowa, tam krucjata się zakończyła a reszta dzieci trafiła do niewoli lub została zabita.
To prawda. Katolicy wierzyli że wróg nie skrzywdzi niewinnych dzieci, dlatego też je posłali.
Bóg Ci to powiedział? Zlazł z chmurki specjalnie dla Ciebie i powiedział Ci jak to się będziesz w piekle smażył ? Nie zauważyłeś, że jest to katolicki wymysł mający trzymać tępe owieczki w ryzach ? Wmawianie dziecku od kołyski, że jeśli zrobi źle jest rzeczywiście wielkim okrucieństwem, ale to nie Bóg wmawia to dzieciom tylko kochani rodzice, którzy postępują w myśl swoich przodków. Bo przecież co inni powiedzą, co powie ksiądz jak nasze dziecko nie będzie tego wiedzieć... Ludzie od zawsze mieli ciągotki do panowania nad innymi, piekło w ich rękach jest tylko narzędziem. Myślę iż chrześcijaństwo propagowane przez samego Jezusa, było bardzo zbieżne z buddyzmem jednakże to uczniowie, którzy źle zrozumieli nauki mistrza zrobili z niej "religię miłości".
To prawda. W wielu sprawach jestem wdzięczny moim rodzicom, a w tej szczególnie - nigdy nie zmuszali mnie do wiary, nigdy nie opowiadali o religii. Matka powiedziała żebym dochodził do komunii na religię a potem żebym sam zdecydował. Nie trudno się domyślić że oczywiście zrezygnowałem z chodzenia na katechizm i do 18 czy 17 roku życia całkowicie zapomniałem o jakiejkolwiek wierze. Jak mnie pytano - raz odpowiadałem ateista, raz deista - w zależności od tego jak uważałem, oczywiście w rzeczywistości nie mając pojęcia ani o Bogu, ani o Jezusie. Jezus był dla mnie tożsamy z Kościołem (o nauczaniu którego miałem pojęcie na poziomie - wierz bo jak nie to pójdziesz do piekła) dopiero później kiedy sam sprawdziłem jak to jest naprawdę zrozumiałem że Kościół naucza czegoś innego niż Jezus. Wszystko to nie zdarzyłoby się gdyby nie tamto wydarzenie. Teraz pewnie bym grypsował, albo spał pod mostem, lub właśnie kończył kolejnego browara.
Za przeproszeniem g*wno prawda, mówię to jako ateista. Śmieszną rzeczą jest wmawianie dziecku od kołyski bredni, kształtowanie jego światopoglądu za niego. Straszenie piekłem i nagradzaniem niebem, to niczym szczucie cukierkiem. Śmieszną rzeczą jest następstwo tego, zamachy terrorystyczne czy też wysadzanie klinik aborcyjnych. Śmieszną rzeczą jest mówienie o katolickich dzieciach, czy też muzułmańskich dzieciach... są to jedynie dzieci katolickich rodziców i muzułmańskich rodziców. Nie to nie jest śmieszne to jest po prostu żałosne, śmieszne jest to co ludzie robią oddając się jakiemuś systemowi. Jednakże świadoma wiara nie jest zła... weźmy na przykład buddyzm(wiem, wiem buddyzm to nie religia P) Ale nie zmienia to piękna tego poglądu, miłość do bliźniego, jedność z innymi organizmami żywymi, spokój ducha, wyższe stany umysłu... ale nie, po cholerę nam to, wrzućmy tam jakiegoś Jahwe albo Mahometa, będzie ciekawiej...
I to też prawda - bo tak to właśnie jest że człowiek zaszczuty w końcu się zbuntuje. Młodego człowieka wkurzy to że ktoś go straszy i takie tam. W efekcie tego, uważając Kościół za zły, zrezygnuje też z Jezusa, który mu się kojarzy tylko z Kościołem. Podstawowym i największym błędem jest to że KK zamiast nauczać miłości o której mówił Jezus, naucza o nagrodzie i karze, które sam wymyślił ("poza Kościołem nie ma zbawienia!"). Ale tak to jest jak chcesz nad kimś mieć władze to musi się ten człowiek bać. Jak KK by nauczał tego co Jezus - czyli że każdy może osiągnąć zbawienie i nie potrzebny do tego żaden Kościół tylko bycie porządnym człowiekiem to by KK stracił swoją pozycje.
Naprawdę wierzysz w to co mówisz? Jeśli tak to jesteś w błędzie. Wiara czy niewiara nie ma nic do tego czy człowiek jest dobry czy nie. Jeśli myślisz inaczej to jesteś po prostu debilem. Poważnie! Według ciebie jeśli teraz nagle zacznę wierzyć to stanę się lepszym człowiekiem? Kim trzeba być żeby tak pomyśleć?
Czytanie ze zrozumieniem kolego i jak już to cytuj całość dotyczącą konkretnych zdań
Napisałem że wśród osób "które wierzą naprawdę, jest więcej wspaniałych ludzi niż wśród ateistów". Po pierwsze "wierzą naprawdę" nie jest równoznaczne z "wierzą" i "chodzą do Kościoła"
Po drugie w dalszej części wypowiedzi napisałem "że wiem to z przykładów z własnego życia" i tak - właśnie z własnego życia znam. Po trzecie nie napisałem że wszyscy wierzący są lepsi od wszystkich niewierzących i że wiara jest jakimkolwiek wyznacznikiem tego kto jest jakim człowiekiem. Niewątpliwie zarówno wśród ateistów jak i wierzących są ludzie źli i są ludzie dobrzy. Jednakże wśród osób które jak napisałem "wierzą naprawdę i wiedzą w co wierzą" złych ludzi brak, za to wspaniałych wielu: tysiące Chrześcijan, które służą jako wolontariusze i misjonarze w Afryce. Ojciec Pio, św. Franciszek, Matka Teresa, Jan Paweł II, Ojciec Kolbe, Brat Roger, Irena Sendler, Jean Henri Dunant - założyciel Czerwonego Krzyża. Mało osób wie że także najdzielniejszy Polak w naszej historii - rotmistrz Witold Pilecki - był człowiekiem bardzo głęboko wierzącym. Mógłbym jeszcze długo wymieniać. Co nie znaczy że takich ludzi brak wśród osób niewierzących! Ale niewątpliwym faktem jest że jest ich mniej niż wśród ludzi wierzących. Nie wynika to z faktu że Ci są "lepsi" bo wierzą, a Ci "gorsi" bo niewierzą, ale z faktu że człowiek PRAWDZIWIE WIERZĄCY, opiera się na Bogu, ufa mu, wierzy w to że Bóg pomoże przetrwać mu najcięższe chwile, wierzy w swoją misję niesienia pomocy innym. Wierzy że dał mu ją Bóg i wypełnia to w co wierzy. A jak wiadomo nie ma większej siły niż wiara. Jeżeli mocno wierzysz, jeżeli masz niezachwianą pewność, że coś się uda to to się uda choćby nie wiem jak wielkie były przeszkody. Dlatego Ci, którzy wierzą są mocni jak dęby, żaden wiatr ich nie złamie. Może ich wyrwać huragan, mogą zginąć, ale nigdy sie nie poddadzą, bo wierzą że śmierć to po prostu droga do Boga.
A i po raz kolejny i ostatni: nie uważam że wśród ateistów wspaniałych ludzi nie ma! Są. Ale z MOICH OBSERWACJI i MOIM ZDANIEM jest ich mniej niż wśród osób PRAWDZIWIE, podkreślam PRAWDZIWIE wierzących.
Pozdrawiam wszystkich