Skoro czaso-przestrzen jest nieskonczona (wg. ciebie), istnieje nieskonczone prawdopodobienstwo tego, ze moze wyewwoluowac jakas rasa (np. ludzie). I to prawdopodobienstwo w pewnym momencie wynosi 100%. Dlaczego, bo w nieskonczonym ciagu liczb musi sie trafic taki przypadek o jakim myslimy (czyli ewolucja ludzi), i nie potrzeba do tego zadnych bogow/kosmitow/spaghetti/czajniczkow.
O to chodzi, że życie organiczne to jest w ogóle inna bajka. Życie organiczne ktoś musi stworzyć. Samo z siebie nie powstanie.
Mówię ciągle o tym, że wszechświat jest nieograniczony w jakikolwiek sposób czasowo i przestrzennie., a ty mi tu jakieś prawdopodobieństwo, że w nieskończoności jest opcja, że coś się samo zrobi z siebie. NIE, to nie ma nic do rzeczy z nieskończonością czasu i przestrzeni.
Człowiek jest jakby chorobą wszechświata, o którą musimy dbać aby całkowicie nie wyginęła, ale również aby się zbytnio nie rozprzestrzeniła.
Ale wszechswiat ciagle sie rozszerza (jak "sam" napisales jest nieskonczony), wiec w pewnym momencie stopien rozrzedzenia energii i materii we wszechswiecie bedzie tak wielki, ze wszechswiat stanie sie martwy. Osiagnie temperature zera absolutnego i bedzie koniec.
Owszem pisałem, że wszechświat jest nieskończony, prawdopodobnie w jednym miejscu może ulegać jakiejś kompresji w innym dekompresji, czyli dla jednych może się rozszerzać, a dla innych zmniejszać, ale to co my obserwujemy przez te ostatnie lata, to jest NIC, w porównaniu z nieskończonością czasu.
W tak krótkim czasie obserwacji nieskończonego wszechświata NIE jesteśmy w stanie określić prawie żadnych praw rządzących tym wszystkim.
Jak po obserwacji tak krótkiego czasu funkcjonowania wszechświata możemy wysnuwać rzekomo 100% pewne teorie? Odpowiedź jest prosta: NIE możemy.
To tak jakby ktoś zobaczył przez ułamek sekundy komórkę jajową i wszystko już wiedział o co z tym wszystkim chodzi.
Trzeba dużo, dużo więcej czasu abyśmy cokolwiek z tego zaczynali rozumieć...
Dlatego teoria z rozszerzaniem się naszej części wszechświata wcale nie musi być do końca błędna, ale na podstawie tak króciutkiej obserwacji tego wszystkiego nie jesteśmy w stanie określić całego mechanizmu tego funkcjonowania.
Jak się akurat z naszej malutkiej perspektywy rozszerza, to wcale nie oznacza, że gdzieś się musiał zacząć, a potem, jeszcze lepsze, że się gdzieś tam skończy.
Nie, przed naszym wszechswiatem były (sa) inne wszechswiaty, z innymi prawami fizyki. Ich jest nieskonczenie wiele. Nowe wszechswiaty powstaja. (i tu mozna wysnuc kilka hipotez, kiedy dwa wszechswiaty sie ze soba zderzaja, kiedy we wszechswiecie dochodzi do ogromnego nagromadzenia masy na malej przestrzeni, w tedy wybuch jest taki wielki ze narusza czaso-przestrzen i powoduje rozdzielenie, moze tez jest proces w ktorym wszechswiat po osiagnieciu odpowiednich rozmiarow poprostu dzieli sie na dwa mnejsze).
Wszechświat był, jest i będzie jeden, nie można mówić o mnogości wszechświatów, bo jest po prostu bezsensowne. Jest on wszechobecny.
Wszechświat nie może dzielić się na mniejsze wszechświaty, bo pusta część między nimi też będzie zwana wszechświatem. Próżnia też jest częścią wszechświata, chociaż próżnia jest tylko z pozoru pusta, gdyż jest ona pełna wszelakich fal elektromagnetycznych i zapewne innych, których jeszcze nie odkryliśmy, pełna pędzących cząstek różnego rodzaju takich co znamy i takich, których jeszcze nie znamy.
Więc mimo, że z pozoru wydawałaby się pusta, to tak naprawdę taka do końca nie jest.
I z tymi wybuchami też może tak być, że kiedy w pewnym miejscu nagromadzi się za dużo materii i energii to po prostu dążąc do wyrównania tego wszystkiego, ulegnie to jakiegoś rodzaju dekompresji. Tak jak piszesz. Ale teoria dzielenie się wszechświata na mniejsze, jest tylko teorią, co z resztą wyżej po części wyjaśniałem.
Solar wroc go gimnazjum, potem do liceum, potem przeczytaj kilka ksiazek, bo mi naprawde wwstyd by bylo taka niewiedza sie kompromitowac
To, że oficjalnie książki głoszą takie a nie inne teorie, to wcale nie znaczy, że ja muszę się z nimi zgadzać. To są tylko teorie. A czytanie książek z gimnazjum i liceum dotyczące funkcjonowania Wszechświata

to pozostawiam innym, np. tobie.
Powtarzając za Dawkinsem:
Próba odgadnięcia/odkrycia CO było na początku, skąd się wszystko wzięło, od czego zaczęło prowadzi nas wyłącznie do teologicznych wniosków. To nie jest żadna teoria naukowa.
Jeśli ktoś nie rozumie słowa nieskończoność, i nie przyjmie tego, że jest to po prostu nieograniczone czasowo (w przyszłość i przeszłość) to niestety pozostaje mu tylko wiara w nadprzyrodzone moce...