Tak też stwierdzenie: "po prostu Wierzący i Ateiści nie mają prawa ze sobą walczyć skoro nie mają wspólnego problemu (wszak wg Ateistów Boga nie ma)" nie ma według mnie sensu. Nie Bóg jest obiektem kłótni(jak kto woli, to może być i "rozmów") ateistów i wierzących, lecz to czy istnieje. Tak samo możemy sprzeczać się o istnienie UFO;zawsze będzie dużo osób po obu stronach barykady.
kłócić czy też rozmawiać można nt korzyści z posiadania psa albo kota
Skoro Ateista zakłada brak Boga - a WIERZACY jego istnienie - to jedynym punktem wspólnym jest słowo BÓG
Ani jedna ani druga strona nie ma szans udowodnienia konkurentowi racji dlatego ze glownym argumentem jest:
- nie masz dowodu na istnienie Boga
- Ty nie masz dowodu na brak jego istnienia
Bardziej istotnym problemem jest brak szacunku jednej strony wobec drugiej (i nie chodzi mi o inwektywy pod adresem konkretnych osobnikow - ale w wolnosci w dobieraniu sobie ideologii - a wiec ingerowanie w wolnosc jednostki do podejmowania decyzji)