Livin, później należy powoli podnosić dawkę kaloryczną, o jakieś 100 kcal co mniej więcej dwa tygodnie. W ten sposób zaczynam przyzwyczajać organizm do coraz większej ilości kalorii i w końcu zatrzymuję się przy ok. 2000, czyli tyle, ile powinnam jeść w ciągu dnia. Należy to robić powoli, bo w tym momencie mój metabolizm funkcjonuje na trybie jakby "głodowym", więc gdybym jednego dnia zakończyła dietę i wskoczyła od razu na 2000, to mój organizm te 1000 kcal, które mu zostają dostarczone "nadprogramowo", od razu zamieniałby na tłuszcz. Przynajmniej tak wnioskuję z tego, co do tej pory przeczytałam.
Heh... no i nie można żreć. Mnie zawsze gubiło obżeranie się wieczorami i wpieprzanie mnóstwa słonych rzeczy, typu słone paluszki, orzeszki, czipsy itd. Teraz bym tego nie tknęła, bo by mi chyba umysł nie pozwolił. Jak sobie uświadomię ile to ma kcal i ile tłuszczu, to mi słabo
Użytkownik limonka edytował ten post 10.09.2009 - 19:50