mycroft - wyginanie się ^^ w asanach jest bardzo, bardzo dobre... naprawdę. Może tak : parę wygibusów i zastygamy w asanie... parę wygibusów i znowu zastygamy w asanie... co to nad daje ( daje ^^ ) poprawiamy sprawność mięśni, poprawiamy sylwetkę, pomagamy przepływać energii w meridianach... i możemym zacząć ćwiczyć koncentrację która przyda nam się w medytacji.
Widzisz. Każdy ma inną budowę ciała fizycznego - bo każdy jest inny

co widać gołym okiem. Ćwiczenie asan bez obecności jasnowidzącego mistrza (vide hatha joga) gdzie każdy z kilkudziesięciu, kilkuset osób wykonuje w ten sam sposób to samo ćwiczenie może spowodować przepływ energii nie w tą stronę co trzeba i zamiast pobudzić przepływ można sobie zaszkodzić, uszkodzić meridianę, lub ją zablokować. Dlatego moim skromnym zdaniem trzeba celować w jogi duchowe z wyższych poziomów - opierając się najlepiej na raja jodze. Drugi argument przeciw hatha jodze jest taki, że ćwiczysz, ćwiczysz, ćwiczysz. 10 lat, 15 lat, 20 lat. Twoje ciało przyzwyczaja się do takiego przepychania energii. Tfu tfu ulegasz wypadkowi. I... koniec jogi dla Ciebie. Odwyk dla ciała nagle od ćwiczeń i pobudzania systemu energetycznego może się skończyć tragicznie... Dlatego jestem za jogą raczej "od góry" kiedy to ćwicząc ciała wyższe oddziałujesz na ciała niższe. Niejako z góry w dół co by uprościć schemat a nie z dołu do góry. A co by sobie poćwiczyć to można na przykład gimnastykę runiczną.
Każdy ma swoją drogę i swój sposób - ale konkretnie celem raczej jest u wszystkich dążących - oświecenie. Więc poniekąd wyzwolenie się z fizyczności - wykuwanie tego poprzez ćwiczenia fizyczne jest żmudnym procesem i u hatha jogina, który ćwiczy codziennie, w obecności mistrza, sumiennie wykonuje ćwiczenia itd itp w warunkach odosobnienia trwa nie krócej nie dłużej niż 70 lat. Co by oczyścił wszystkie ciała na sto procent. Im system jogi z wyższej półki tym trwa to krócej - z tym, że to już nie są jogi fizyczne a raczej jogi duchowe.
Ale kto powiedział, że ma być łatwo? Joga i dążenie do oświecenia to droga bardzo stroma pod górę - choć na skróty.
A otwarcie trzeciego oka jest bonusem za słuszną koncepcję w trakcie tej drogi, tak samo jak pojawiające się możliwości uzdrawiania, korzystania z kolorowych energii czy symboli. To są naturalne oznaki rozwoju w dobrym kierunku. To nie jest cel. Pierwszym celem jest oświecenie czyli iluminacja. A iluminacja nie jest celem ostatecznym. Tutaj dopiero zaczyna się dopiero konkretna praca....