dobra, widzę że mamy ciężki przypadekgwiazdy mają większą mase od chmury gazów więc zostały, a skały też wylecialy - słyszałeś o obłoku oorta?
obłok oorta nie jest z materii która wyleciała hehe, ona tam była odkąd się obłok gazu i pyłu przestał zapadać
pył zapada się szybciej niż gaz i planety w pierwotnej formie powstały zanim słońce zaczęło na dobre synteze jądrową, więc na początku każda planeta była otoczona przez gaz, ale kiedy słońce zaczęło syntezę potężny wiatr słoneczny, nie taki jak dzisiaj, bo leciało w nim wszystko co słońce nie wciągnęło i wszystko czego planety nie mogły utrzymać albo miało za małą masę
a według ciebie skoro skały wyleciały to skąd te skorupy i pas planetoid ? dlaczego pluton i inne karłowate planety nie jest gazowym olbrzymem skoro tam planety tworzą się odwrotnie niż w centrum ?
cały dysk protoplanetarny krążył na początku ze stałą prędkością, ale gdy zrobiły się jakieś większe zagęszczenia materii, na pewno nie małe 2000 km słońca które miałyby śmiesznie małą masę jak małe księżyce, zaczęły oddziaływać na siebie i zwalniać/przyspieszać swoją prędkość, mógłbyś mnie oświecić skąd masz informacje że skały maiły ogromna prędkość ? poza tym dzięki zderzeniom mogły powstać planety bo jak inaczej sobie wyobrażasz ? że powoli lądowały jedna asteroida na drugiej ?bo skały krążyły z ogromną prędkością, zdeżały się ze sobą i kruszyły się, więc to trochę trwało, a wewnętrzne słońca powstały z zagęszczeń materii w obłoku z którego powstał układ słoneczny
dzięki że się ze mną zgadzasz, mówiłem że za duże szerokości geograficzne...nie będe dłużej tłumaczył, tylko pokaże http://img150.images...ge=zdjolmb0.png
o przypomniało mi się, kiedy tworzyła się planeta pusta w środku z gotowym słońcem, jakieś skały zbliżały się i niby zatrzymywały w jakiejś odległości tak ? chciałbym żebyście mi wyjaśnili jak to jest możliwe że obiekt zatrzymuje się przed innym w pewnej odległości, nie przelatują przez strefę Roche'a, zwłaszcza że po utworzeniu się skorupy to słońce znajdowałoby się w strefie Roche'a skorupy co oznacza bezwględnie jego koniec !!! nie mogę sobie tego nawet wyobrazić i wiem że nie macie żadnego wytłumaczenia, nawet sami nie wiecie jak by to mogło wyglądać, z której strony poszczególne kawałki miałyby schodzić na coraz niższą orbitę i zatrzymywać się w pewnej odległości, a kolejne do niego dołączać ? przecież przy takim słońcu (oczywiście nie mogłoby powstać bo ciśnienie gazu byłoby wiele razy niższe niż w Jowiszu a ten jakoś się nie pali) to po krótkim okresie formowania się skorupy ( oczywiście nie tworzyła się równomiernie bo to nie jest możliwe) orbita skorupy zaczęłaby się zmieniać i to ona przyciągłaby słońce zamiast na odwrót co oznaczałoby rozpad słońca, zapadnięcie się skorupy i powstanie normalnej planety, no ale dobra, słońce przetrwało, skorupa się zrobiła, jakimś cudem ze wszystkich stron przyleciało tyle samo materii i zatrzymały się w jednym miejscu bez powodu, no więc mamy śmieszne słońce i cienką skorupę, słońce musi zachowywać równowagę między ciśnieniem gazów a grawitacją, jeśli grawitacja zmaleje ciśnienie gazów wygra i słońce się rozproszy, jak to słońce dostosowuje się do stale rosnącej skorupy, która w końcu jest wiele razy cięższa od słońca i słońce zostanie rozproszone ? jeśli chcecie napisać że się równoważy to siła grawitacji może sie równoważyć ale tylko w w samym środku, i to nic nie zmienia bo pamiętajmy jeszcze o pływach, a te kiedy tworzyła się ziemia musiały byc dużo większe jaką masę ma takie słońce że nic nie robi mu obecność setki razy cięższego obiektu ? jakim sposobem uzyskałoby ciśnienie pozwalające na syntezę wodoru ?
wiecie, na waszym miejscu, jako zwolenników tej teorii odpowiedziałbym na wszystko bez wyjątku bo inaczej nawet nie macie prawa głosić swoich bredni