Skocz do zawartości


Liberalizacja dostępu do broni palnej w Polsce


  • Please log in to reply
1307 replies to this topic

Ankieta: Czy jesteś za liberalnym dostępem do broni palnej w Polsce, opartym na równych zasadach dla normalnych, uczciwych i praworządnych obywateli? (476 użytkowników oddało głos)

Czy jesteś za liberalnym dostępem do broni palnej w Polsce, opartym na równych zasadach dla normalnych, uczciwych i praworządnych obywateli?

  1. Głosowano Tak (283 głosów [59.45%])

    Procent z głosów: 59.45%

  2. Głosowano Nie (158 głosów [33.19%])

    Procent z głosów: 33.19%

  3. Nie wiem (12 głosów [2.52%])

    Procent z głosów: 2.52%

  4. Nie jestem zdecydowany (23 głosów [4.83%])

    Procent z głosów: 4.83%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#1081 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Martyna Bunda - 3 listopada 2011

Dziwne pozwolenia na broń
Zabawy bronią


W tym roku niemal podwoiła się sprzedaż broni. To niezaplanowany efekt zmiany prawa.
Najliczniej do sklepów ruszyli myśliwi, mile zaskoczeni możliwością zakupu pistoletów oraz rewolwerów. Ot, wypadek przy pracy. Wraz z nowelizacją ustawy o broni ważność straciło rozporządzenie wyłączające używanie broni krótkiej przez tę grupę, a w mocy zostało inne, określające w dżulach, jakiej broni można używać do polowań, by zwierzę nie cierpiało, zabite od razu. W praktyce okazało się, że niektóre mocniejsze pistolety i rewolwery spełniają kryteria zawarte w rozporządzeniu o broni do polowań. Myśliwym to w smak. Argumentują: dzik szarżujący na polowaniu stanowi zagrożenie śmiertelne, a broń długa w podobnych okolicznościach nie chroni skutecznie myśliwego.

Dołączona grafika

Kupują ci, którzy już broń mają, ale chcieliby więcej. A także nowi kandydaci na myśliwych, sportowców i kolekcjonerów. Kupił i Jarosław Lewandowski, redaktor naczelny magazynu o broni „Strzał” i prezes zarządu Fundacji Rozwoju Strzelectwa w Polsce. Parę lat temu bezskutecznie starał się w policji o zgodę na zakup drugiej sztuki broni do ochrony osobistej. Wówczas otrzymał pismo, że prawo do drugiego pistoletu nie będzie mu przyznane – „bo jeszcze nie użył pierwszego”. Nawet nie było od czego się odwoływać. Policja miała prawo do arbitralnej oceny. Po latach jednak z jego fundacji wyszedł projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji, kładący nacisk m.in. na uściślenie kryteriów przyznawania pozwoleń. Ustawę i tak trzeba było znowelizować, żeby dostosować prawo do standardów unijnych. Przy okazji fundacja wywalczyła swoje uściślenia. Nowelizacja weszła w życie w marcu 2011 r. Teraz państwu trudniej jest blokować dostęp do broni.

W Warszawie w pierwszej połowie tego roku sprzedano 1,4 tys. sztuk broni, niemal tyle samo co w całym 2010 r. Wnioski o pozwolenie na broń złożyło 45 sportowców, prawie dwukrotnie więcej niż przez cały 2010 r., bo teraz łatwiej mogą udowodnić, że są sportowcami. Sprzedawcy w Zielonej Górze, Poznaniu czy Wrocławiu potwierdzają – jest trend. A statystyki zapewne pójdą jeszcze w górę, bo większość potencjalnych nabywców dopiero w połowie roku zorientowała się, jakie zmiany przyniosła nowa ustawa.

Kontekst

W posiadaniu prywatnych osób jest dziś w Polsce ponad 500 tys. sztuk broni. Statystycznie 1,3 egzemplarza na 100 osób. Nawet jednak gdyby w Polsce sprzedało się drugie tyle, na tle Europy taka fala okazałaby się tylko małą strużką.

Jedynie Litwini mają w szafach (metalowych) mniej prywatnej broni niż Polacy – 135 tys. szt., po 0,7 sztuki na 100 osób. Na Ukrainie – o oczko wyżej w rankingach przed nami – prywatnej broni jest sześciokrotnie więcej niż w Polsce – 3,1 mln szt., po 6 szt. na 100 mieszkańców. A to i tak daleko od średniej europejskiej: 20–30 szt. broni na 100 mieszkańców. Najbardziej uzbrojone w Europie Finlandia i Szwajcaria mają ponad 45 sztuk broni na 100 mieszkańców, w Szwajcarii licencję na broń ma co czwarty dorosły.

Rzecz biorąc w makroskali – zachodnie trendy są jednak w sprawie broni podobne do polskich. Władza stara się, by w obiegu broni było jak najmniej, dostęp do niej jest reglamentowany, podlega rejestracji, a państwo wie, kto, co i gdzie zakupił. Tyle że zachodnie systemy są prostsze. Przede wszystkim dlatego, że oparte na innej filozofii. Można by tamte reguły porównać do systemu praw jazdy: inne warunki trzeba spełnić, by mieć rower (dubeltówka), inne by jeździć osobówką (pistolety, rewolwery), jeszcze inne – by jeździć ciężarówką z naczepą (broń strzelająca seriami – dla zwykłych obywateli w zasadzie niedostępna). W przeciwieństwie do systemu polskiego, gdzie starając się o taką samą broń z różnych paragrafów, trzeba spełnić kompletnie różne kryteria. To tak jakby inne prawo jazdy dostawało się na dojazdy do pracy, a inne na wyjazdy wakacyjne i wyprawy po zakupy.

Monitorowanie sprzedaży broni każdy kraj organizuje po swojemu. W Niemczech są dwa rodzaje książeczek. Właściciele książeczek żółtych, po dokonaniu zakupu, zgłaszają się na komendę po pieczątkę i wracają do sklepu po towar. Właściciele książeczek zielonych kupują na skróty – sam sklep wpisuje broń do dokumentów i powiadamia policję, że sprzedał. W systemie francuskim istnieje komputerowy system rejestracji pozwoleń.

Wszędzie na Zachodzie istnieją też sklepy internetowe. Chętni przesyłają potwierdzenie uprawnień do zakupu broni, a sklep odsyła broń paczką zwrotną – zwykle przesyłką kurierską, oznaczoną tak, by kurier wiedział, co wiezie, a osoba postronna nie mogła się zorientować. Choć niektóre państwa ostatnio zaostrzyły zasady bezpieczeństwa. Broń przesyła się teraz w częściach, w dwóch paczkach, żeby było bezpieczniej.

Praktyka

Te same przesyłki docierają i do Polski. Tu trafiają już jednak w inną rzeczywistość. Małe sklepy, np. te niemieckie, nie robią Polakom żadnych przeszkód, wystarczy wysłać kopię polskiego pozwolenia. Pocztą przesyłają też broń do Polski producenci, nadając paczkę zgodnie z przepisami obowiązującymi w ich kraju.

Jednak to, co do granicy jedzie jako paczka specjalnego traktowania – np. oznaczona w sposób czytelny dla listonosza czy kuriera – od granicy polskiej jedzie już jako zwykły karton, bo nikt nie rozumie oznaczeń. W praktyce trafia się więc pistolet pozostawiony w kwiaciarni naprzeciwko, bo adresata nie było. Albo karton z bronią na palecie leżący w otwartym samochodzie, bo kurier poszedł szukać kogoś do pomocy we wnoszeniu.

Żeby ta sama paczka mogła po Polsce podróżować oficjalnie, trzeba by zastosować rozwiązania zapisane w rozporządzeniu ministra infrastruktury z 2003 r. A więc: nawet do przewozu jednego pistoletu – samochód opancerzony, z wydzielonym przedziałem ze specjalnej blachy, alarmem i masą zabezpieczeń. Prócz kuriera co najmniej jeden pracownik ochrony z bronią palną bojową. No i strzeżone, specjalne magazyny broni, w których paczka oczekiwać miałaby na przesłanie, a potem na odbiór.

Nasi przedsiębiorcy uskarżają się, że jedynym efektem tak pomyślanych przepisów jest nierówne traktowanie Polaków w porównaniu z zachodnią konkurencją. Przesyłki zza granicy odbierają, ale nadać legalnie broni już nie mogą. W praktyce rusznikarz z Poznania, właściciel niewielkiego zakładu, naprawiający broń po dziadku dla klienta z Lublina musi wsiąść w auto i osobiście odebrać i odwieźć broń. A gdyby wiózł coś większego, czego nie da się ukryć wraz z pudełkiem pod swetrem, trasę Lublin–Poznań pokona bez przystanku na toaletę – bo przecież nie zostawi tej broni w samochodzie na parkingu. Pal diabli względy bezpieczeństwa. Zgodnie z prawem zawiniona przez niewystarczający nadzór utrata broni automatycznie spowoduje utratę licencji. Tej na broń własną, np. do polowania, ale też na obrót bronią i jej dystrybucję. Łatwo stracić źródło utrzymania.

Struktura

Jest, jak jest, bo polski system traktuje zagrożenia związane z bronią w rękach obywateli szczególnie serio. By wejść w posiadanie broni, trzeba przejść badania psychiatryczne i testy psychologiczne. Wykazać się niekaralnością. Zdać egzaminy (najtrudniejsze w przypadku starających się o broń do ochrony osobistej). Zaopatrzyć się w szafę metalową (myśliwi) albo sejf przytwierdzony na stałe do podłoża (reszta). Wreszcie przedrzeć się przez skomplikowane procedury biurokratyczne, zbierając kolekcję papieru, przekonać do siebie policję. Każda sztuka broni musi zostać przestrzelona, a na policję trafić muszą trzy łuski, które odtąd na zawsze już zalegną w magazynach.

Łatwo broń stracić. Wystarczy drobne przewinienie, na przykład nieopatrzna wysiadka z samochodu przy dystrybutorze paliwa z bronią przy pasku, niewystarczająco osłoniętą ubraniem – jak w przypadku jednego z pracowników firmy dystrybuującej broń. Albo użycie w zawodach sportowych broni, na którą dostało się pozwolenie z innego paragrafu – myśliwskiego, jak w przypadku warszawskiego sportowca – strzelca i myśliwego jednocześnie. W ten sposób stracił licencję na broń, a także zawód oraz hobby.

I tak liczba wydawanych pozwoleń na broń od lat regularnie spadała, a rygoryzm systemu rósł. W 2004 r., po kolejnej nowelizacji przepisów, zlikwidowano nawet sale przysposobienia obronnego w szkołach, a tysiące karabinków zostało sprzedanych na Zachód w cenie złomu
. W przeciwnym razie karabinki te można by przechowywać jedynie w profesjonalnych magazynach broni.

Jednocześnie jednak, gdy przychodzi do konkretów, ten opresyjny system okazuje się własną karykaturą; nikt nie chce brudzić sobie rąk bronią; grzebać w prawie inaczej, niż je zaostrzając, więc detale systemu pozostają bez zmian. Na przykład sprawa promes: obywatel chcący zakupić broń i mający na to pozwolenie wybiera sobie coś w sklepie, a następnie zgłasza się na komendę po specjalny dokument – promesę. Czyli wypisany na kawałku zwykłego papieru kwit, podstemplowany tradycyjną pieczątką. Na podstawie papieru (i innego dokumentu) sklep wydaje broń.

Gdy wykryto przypadki fałszowania promes, m.in. na terenie Wrocławia, policja zarządziła, żeby wszystkie sklepy chcące sprzedać broń telefonicznie potwierdzały w komendach wojewódzkich prawdziwość przynoszonych przez klientów pozwoleń. W celu wsparcia systemu w każdej komendzie wojewódzkiej rozpoczęto dyżury do godz. 20.00 – i tak przez pół roku. Aż policjanci zbuntowali się i przestali dyżurować, więc sklepy też się zbuntowały, że mają prawo sprzedawać w godzinach pracy sklepu, a nie w godzinach pracy komend – do 14.00. Promes już nikt nie potwierdza. Wzór pisma do dziś się nie zmienił. Broń zakupiona nielegalnie we Wrocławiu trafiła zapewne do świata przestępczego, choć równie dobrze można sobie wyobrazić polski odpowiednik Breivika, kupującego broń na sfałszowaną promesę.

Tło

Tymczasem główny nurt pistoletowych apetytów Polaków i tak kanalizuje się gdzie indziej. Zamiast przebijać się przez oficjalny system, kupują np. rewolwery czarnoprochowe. Zabijają one podobnie jak każda inna broń krótka, a od nowoczesnych różnią się jedynie sposobem ładowania – przez lufę. Dla hobbystów czarnoprochowce to od lat argument za poluzowaniem rygorów: 100–200 tys. takich pistoletów kołacze się po rynku, a nic się dotąd nie stało (wyjąwszy epizod z lat 90.).

Kupują też wiatrówki. Jarosław Lewandowski z Fundacji Rozwoju Strzelectwa szacuje liczbę tej broni na co najmniej milion sztuk. Utarło się w powszechnym przekonaniu, że wiatrówki są bezpieczniejsze od kija – skoro tak restrykcyjny system umożliwia ich zakup bez żadnych obostrzeń. Polska bije więc rekordy w liczbie wypadków z wiatrówkami wśród dzieci. Tylko w tym roku było kilkanaście przypadków opisywanych przez prasę. W tym pięć bardzo poważnych w skutkach lub śmiertelnych. Był jeden szaleniec strzelający z wiatrówki do dzieci na placu zabaw.

Jest też Polska podziemna – w dosłownym tego słowa znaczeniu. Spuścizna powojenna: setki tysięcy pamiętających wojnę egzemplarzy, zakopanych w ogrodach, pochowanych pod podłogami, w garażach i szafach. W Czechach regularnie co paręnaście lat ogłasza się pistoletową amnestię, żeby wszyscy posiadacze nielegalnej broni mogli się ujawnić i – jeśli się okaże, że broń nie jest kradziona oraz nie została użyta do przestępstwa, a właściciel nie wzbudza podejrzeń policji – uzyskać prawo do zatrzymania jej legalnie. Państwo zyskuje w zamian wiedzę, ile, gdzie i czego mają obywatele. W Polsce amnestia też była, ale pod warunkiem oddania takiej broni państwu. A niewielu chce się rozstać z pistoletem. Polska broń podziemna poprawia więc policyjne statystyki. Policja odzyskuje ją, wpisując sobie zarekwirowane zardzewiałe rupiecie w rubryki „nielegalna broń odzyskana”. W 2010 r. odzyskano tak aż 2,1 tys. egzemplarzy. Na papierze sukces. Zdarza się też jednak, że ta broń zostaje znaleziona przez kogoś innego, jak w małopolskim Gruszowie, gdzie niedawno zastrzelił się 17-latek.

Bo jednocześnie zanika umiejętność obchodzenia się z bronią. Jacek Szymkowiak, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów Broni, rusznikarz i myśliwy, ubolewa, że adepci myślistwa zdają egzaminy coraz gorzej strzelecko wyszkoleni. Prawo nie daje możliwości, aby syn ćwiczył na strzelnicy pod opieką ojca, a młody myśliwy pod okiem doświadczonego kolegi – jak na świecie, bo trzeba przestrzegać ściślejszych rygorów. Krzysztof Stefaniak, były mistrz Europy w strzelectwie, dodaje, że młodsze pokolenie wręcz głupieje, dostając do ręki broń. Gdy jako instruktor dawał dzieciakom do potrzymania atrapy pistoletów (mówiąc im, że to broń prawdziwa), te zawsze najpierw celowały do kolegi, a zaraz potem w swoją głowę.

Finisz


Broń pochowana w szafach i zakopana w ogrodach miała szansę zasilić oficjalne statystyki przy okazji ostatniej nowelizacji ustawy. Fundacja Rozwoju Strzelectwa proponowała, aby zalegalizować to, z czym człowiek zadeklaruje uprawdopodobniony związek emocjonalny – jeśli tylko nie będzie to broń szczególnie niebezpieczna. Zaprotestowali prawnicy z Komendy Głównej Policji, że to zbyt ogólne. Przeszło „to, co zostało odziedziczone w sposób potwierdzony notarialnie”. Podziemie zostało więc tam, gdzie było.

Inna rzecz, że Fundacja Rozwoju Strzelectwa proponowała, by ustawę w ogóle napisać na nowo. Uprościć system, odejść od dzielenia posiadaczy broni na kategorie użytkujących (czyli np. myśliwych, badających się psychiatrycznie raz na całe życie, oraz posiadaczy takiej samej broni, ale z innego paragrafu, badających się co 5 lat). Stworzyć rozwiązania pod komputerowy system rejestracji pozwoleń – coś jak karty kredytowe – zamiast papierów z pieczątką. Ich obywatelski projekt przebrnął nawet pomyślnie przez komisję Palikota, a potem spektakularnie się wywrócił. Strzelcy proponowali, by wydawanie pozwoleń przekazać samorządom, odezwały się więc głosy, że to otwarcie tamy dla szaleńców, chcących zalać Polskę bronią.

I tak, zamiast próby stworzenia nowego systemu, mamy doraźne łatanie starego. Prócz myśliwych na liście beneficjentów ostatniej nowelizacji ustawy są jeszcze obdarowani bronią i wyróżnieni nią – cokolwiek to znaczy – którzy też mają prawo zatrzymać broń legalnie. Albo sprawcy przemocy domowej. Policjanci z Komendy Głównej tuż po nowelizacji w popłochu rozsyłali do komend pisma, by – mimo braku przesłanek ustawowych – jednak sprawdzać i ten aspekt sprawy i odmawiać prawa posiadania broni, choćby bez podania przyczyn.

I tak zyskaliśmy kolejny powód, aby ponownie nowelizować znowelizowane. Parafrazując myśliwych: tym razem jednak warto zacząć od przyjrzenia się celom.

Źródło: www.polityka.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 04.11.2011 - 20:26

  • 1

#1082 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Parafrazujac myśl profesora Steihausa na temat telefonow - można powiedzieć:

" Można żyć w świecie, w którym jest broń i można żyć w świecie, w którym nie ma broni.
Ale nie można żyć w świecie, w ktorym jest broń i nie mieć broni."


Widać władza i bandyci mają wiele ze sobą wspólnego. Obie grupy lubią mieć świadomość, że ich ofiara jest bezbronna, nie posiada pistoletu czy innej broni i bezpiecznie można się do niej dobrać.

A może władza myśli, że uczynienie posiadania broni nielegalnym spowoduje masową skruchę wśród bandziorów, którzy pozbędą się swoich "klamek"? :)

Jest taka umowa między nami a państwem, że my zrzekamy się możliwości skutecznej obrony przed bandytami, w zamian za co państwo bierze na siebie obowiązek ich ścigania. Trochę to kulawo działa, bo jakoś nigdy nie ma "organów" w miejscu i czasie, kiedy nas napadają.

Zatłuczonej ofierze napadu z pewnością myśl o tym, że państwo z całą mocą "aparatu" ...umarza właśnie śledztwo, bardzo pomaga w pobycie w czyśćcu.

W każdym razie tako rzecze Zaratustra.
  • 1

#1083 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Nieczęsto się spotyka dziennikarskie teksty w opiniotwórczych czasopismach traktujące o dostępie do broni bez z góry założonej tezy o zgubnym społecznie wpływie legalnego posiadania broni przez osoby nie będące funkcjonariuszami publicznymi. Autorka referuje po prostu to, czego się dowiedziała o konsekwencjach ostatniej nowelizacji ustawy o broni i amunicji od rozmaitych osób zainteresowanych przedmiotową kwestią, jak można sądzić zarówno tych, którym bliska jest idea liberalizacji dostępu do broni, bo są jej praworządnymi użytkownikami lub sprzedawcami, jak i tych, którzy preferują maksymalne restrykcje, bo bezinteresownie wierzą, że ograniczy to przestępczość z użyciem przemocy lub rozumieją, jak wielu przedstawicieli odpowiednich służb publicznych, że wzmocni to ich pozycję jako szafarzy reglamentowanego dobra. Słuszna jest też, moim zdaniem, generalna teza autorki, że przy kolejnej nowelizacji ustawy „warto zacząć od przyjrzenia się celom” tej nowelizacji. Jest to zresztą postulat słuszny w odniesieniu do wszelkich ustaw.

Więcej tutaj ...
  • 1

#1084

lambo.
  • Postów: 231
  • Tematów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Witam po krótkiej przerwie.

Sentinel, wybacz, ale muszę Cię poprawić.
W USA w wielu stanach nie potrzeba absolutnie żadnych pozwoleń na broń palną.
  • 0

#1085 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

pod warunkiem lambo, że jej nie nosisz. Na noszenie broni w ukryciu wymagane jest zezwolenie. Co prawda na Alasce np. nie trzeba zezwolenia ale trzeba broń nosić tak aby była widoczna.
  • 0

#1086

lambo.
  • Postów: 231
  • Tematów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Też nie do końca.

W Vermont możesz kupić co chcesz i nosić jak chcesz.

http://en.wikipedia...._state)#Vermont ;)

W wielu stanach obowiązuje shall-issue permit na noszenie broni krótkiej.
Jeśli o mnie chodzi, to mogę zaakceptować kilkugodzinny kurs bez egzaminu za takie pozwolenie - dla mnie najważniejsza jest możliwość obrony w domu/samochodzie, a kilkugodzinny kurs nie jest drogą przez mękę.

P.S. Na Alasce też można nosić jak się chce bez papierków, pozwolenie można dostać, jeśli się chce, ale do niczego ono nie jest potrzebne.

Użytkownik lambo edytował ten post 08.11.2011 - 21:37

  • 0

#1087 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Najnowsze wiadomości związane z tematem. Pierwsza dotyczy strzelaniny w Czechach w zakładach lotniczych, gdzie osoba - jak wynika z informacji - stricte postronna wniosła na teren zakładu broń palną (gdzie była ochrona i jak wykonywała swoje obowiązki to temat do oddzielnej dyskusji) i użyła jej zabijając dwie osoby z zarządu firmy oraz siebie a inne osoby raniła.

15:13, 10.11.2011 /PAP

Strzelanina w Czechach. Nie żyją 3 osoby
NAPASTNIK PRAWDOPODOBNIE POPEŁNIŁ SAMOBÓJSTWO


Uzbrojony mężczyzna w czwartek koło południa strzelał do ludzi w zakładach lotniczych w mieście Kunovice, na wschodzie Czech. Jak poinformowała policja, zginęły trzy osoby, wśród nich sprawca.
Jedna osoba odniosła lekkie obrażenia i trafiła do szpitala - podał rzecznik policji Petr Olszan.

Atak podczas spotkania z Rosjanami

Według świadków strzały padły w dyrekcji fabryki Let Kunovice (znanej także jako Aircraft Industries), gdzie napastnik zaatakował przedstawicieli kierownictwa firmy podczas spotkania z jej rosyjskimi partnerami. Później mężczyzna zabarykadował się w jednym z fabrycznych budynków i tam najprawdopodobniej popełnił samobójstwo. Jak podają czeskie media, sprawca był krewnym byłego członka zarządu zakładów w Kunovicach, czeskiego magnata zbrojeniowego Pavla Museli, który w niejasnych okolicznościach doznał wypadku i stracił pamięć.

Firma Let Kunovice znana jest przede wszystkim z produkcji niewielkich samolotów pasażerskich i transportowych L-410 Turbolet. 51 proc. udziałów w zakładach ma rosyjski holding wydobywczy UMG, właścicielem pozostałej części jest czeska spółka PAMCO.

W fabryce pracuje około 800 osób.

//gak/k

Źródło: www.tvn24.pl


Druga wiadomość dotyczy uzycia broni podczas protestów na Wall Streat w USA. Okoliczności nie są znane i nie wskazują wyraźnie na powód oraz związek z mającymi tam odbywac się protestami. Wykluczyć jednak tego również nie można.

07:20, 11.11.2011 /PAP

Strzały na Wall Street
POSTRZELONY MĘŻCZYZNA


Kolejny dzień protestu zorganizowanego przez ruch Okupuj Wall Street (Occupy Wall Street) w Burlington zakończył się strzałami. Ranny został 35-letni mężczyzna.

Strzelanina miała miejsce w czwartek ok. godz. 14 lokalnego czasu (ok. godz. 20 czasu polskiego) w parku w centrum miasta, który od 28 października okupowany jest przez członków ruchu Okupuj Wall Street.

- Mieszkańcom obozu nie grozi niebezpieczeństwo - powiedział zastępca szefa lokalnej policji Andi Higbee.

Dodał, że policja bada okoliczności zdarzenia. Nie wiadomo, czy postrzelony mężczyzna był uczestnikiem protestu. Członkowie ruchu Okupuj Wall Street protestują m.in. przeciwko uprzywilejowanej pozycji banków, skutkom kryzysu gospodarczego i nierównościom społecznym.

twis/tr

Źródło: www.tvn24.pl


Więcej także w temacie poświęconym protestom Oburzonych na Wall Streat.

Użytkownik Sentinel edytował ten post 11.11.2011 - 09:00

  • 1

#1088

lambo.
  • Postów: 231
  • Tematów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

W NOWYM JORKU? Jakim cudem, przecież tam prawo jest bardzo restrykcyjne, powszechnie wiadomo, że to przecież broń zabija, a człowiek jest tylko narzędziem jak widać na załączonym artykule. (ironia off)

http://en.wikipedia....state)#New_York
  • 0

#1089 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

lambo - takim samym "cudem" jak tym "cudem" z pierwszego news-a. Jak nic zakład był chroniony - bo być musi tak samo i u nas w Polsce tego typu zakłady muszą być chronione obowiązkowo a mimo to się wydarzyło co się wydarzyło.

Cudów nie ma :) są tylko zdarzenia, których przewidzieć sie nie da, albo takie które wynikają z czyjegoś niedbalstwa i niedopełnienia obowiązków. Tak samo podejrzewam było w NY.
  • 1

#1090

lambo.
  • Postów: 231
  • Tematów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Jeśli władze nie potrafią ochronić ważnych miejsc (nawet strategicznych) przed szaleńcem, to jak ja mam wierzyć, że policja ochroni mnie, skoro policja i ochrona razem wzięte nic nie dały?
  • 0

#1091 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

No właśnie - jak wierzyć i ufać, że państwo Cię ochroni??? Nigdy tak nie będzie. W 99% jak nie ochronisz się sam, to policja i inne służby państwowe (bądź prywatne) będą na miejscu już raczej post-factum.

Dlatego żadne państwo, żadna władza nie ma prawa odbierać prawa do samoobrony i decydowania o tym jak, i przy pomocy jakich narzędzi mam prawo sie bronić. Państwo i władza, sądy, prokuratorzy maja prawo rozstrzygać czy obrona była zgodna z prawem ale nie to czy w ogóle miałem do niej prawo.

Takie prawo wynika zresztą z ratyfikowanych przez Polskę i inne kraje europejskie umów międzynarodowych i Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka (1948)

Taka mała ciekawostka

p.r. 24-09-2011,

Oryginalny kupon

Pewna firma z Florydy daje nowym klientom kupon (voucher) na pistolet maszynowy AK-47 - MerchantService.com z Saratogi sprzedaje małym sklepom i firmom bankomaty i czytniki kart kredytowych. Ogłosiła też program „No Merchant Victim" (Żadnych ofiar wśród handlowców) i oferuje klientom korzystającym z jej usług przez 3 miesiące voucher na kupno u miejscowego handlarza bronią pistoletu maszynowego Ak-47.

– Zachęcamy wszystkich handlowców do odpowiadania na atak śmiercionośną siłą — wyjaśnił prezes firmy Gino Kauzlarich. — Dlatego też zalecamy kupowanie broni palnej w rodzaju AK-47. Ale co dany kupiec zrobi z kuponem gotówkowym, to jego sprawa — dodał.

Kauzlarich wytyka rządowi federalnemu, że planuje zwolnić przedterminowo skazanych z więzień, zwłaszcza w Kalifornii, co zwiększy przestępczość, głownie liczbę napadów na sklepy. Twierdzi ponadto, że rocznie kradnie się w Stanach 400-500 tys. sztuk broni palnej. — Naszym celem jest więc zmiana nastawienia społecznego, że każdy przestępca powinien liczyć się ze śmiertelnym zagrożeniem, kiedy będzie napadać na naszych handlowców.

Źródło: www.rp.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 12.11.2011 - 21:34

  • 1

#1092 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Skutkiem zaostrzenia wręcz doprowadzenia do całkowitego zakazu posiadania broni palnej przez cywilnych użytkowników w Wielkiej Brytani po wydarzeniach 19 sierpnia 1987 roku w Hungerford, kiedy dwudziestosiedmioletni, uzbrojony w kilka rodzajów broni, robotnik zastrzelił szesnaście osób łącznie ze swoją matką i ranił następnych piętnaście, po czym popełnił samobójstwo był bardzo duży wzrost w następnej dekadzie tej najbardziej brutalnej przestępczości o 50%.

12:48, 13.11.2011 /BBC

Polacy poranieni śrubokrętem na Wyspach
RANY TRZECH MĘŻCZYZN NIE SĄ GROŹNE


Trzech Polaków odniosło rany kłute w trakcie bójki w Newbury w Wielkiej Brytanii. Zadane śrubokrętem obrażenia nie są groźne i po popatrzeniu Polacy zostali zwolnieni do domu.

Więcej tutaj ...


  • 1

#1093 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Dlaczego policja nas nie ochroni i dlaczego każdy obywatel ma prawo zwyczajowe bronić się sam przy uzyciu takich cywilizacyjnych zdobyczy jakie uzna za stosowne by zapewnić sobie i swojej rodzinie bezpieczeństwo.

[...]Niegdyś znaczna część obszaru, który dziś stanowi Amerykę, była chroniona przez prywatnych policjantów opłacanych przez społeczność, której służyli i przed nią również odpowiedzialnych. Zachodni szeryfowie chronili ludzi i własność; ratowali nauczycielki i karali złodziei bydła. Ich misją było utrzymanie pokoju poprzez zapobieganie przemocy.

Współcześni policjanci wciąż pławią się w blasku tego dziedzictwa — i to nawet wtedy, gdy zdradzają je poprzez pobieranie państwowej pensji i instytucjonalizację obojętności wobec obywateli i własności tych, którym rzekomo służą. Współczesny policjant jest w rzeczywistości antytezą szeryfa Dillona i wyrazem stereotypowego brytyjskiego szeryfa — urzędnika państwowego odpowiedzialnego tylko przed rządem.

Wniosek

Zatem, prawdziwe przesłanie jakie niesie ze sobą tragedia Gonzales brzmi: Chroń się sam, ponieważ policja nie jest wynagradzana za to, aby się o ciebie troszczyć.

Więcej tutaj ...


Użytkownik Sentinel edytował ten post 14.11.2011 - 20:01

  • 1

#1094

lambo.
  • Postów: 231
  • Tematów: 2
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Polska policja nas obroni, nam wszystkim zrobią dobrze jak na załączonym obrazku!

http://www.youtube.com/v/BHTrAcSHdsU

Gdyby biegła na mnie taka grupa to wolę jednak pistolet w mocnym kalibrze i z dużym magazynkiem, niż policjanta po cywilnemu, który jest nietykalny i mi jeszcze nap***oli na oczach kolegów w mundurach.

Użytkownik lambo edytował ten post 13.11.2011 - 23:43

  • 0

#1095 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

lambo - niestety ale w polsce na takie zgromadzenia jak i inne imprezy masowe wymagające zezwoleń broni wnosic nie wolno. Zauważ, że nawet policja nie ma broni a jedynie strzelby (to też broń) ale w ustawie o wielu służbach bezpieczeństwa i porządku publicznego jak i ochrony taka strzelba załadowana pociskami niepenetracyjnymi staje się środkiem przymusu bezpośredniego. Także tu nawet cal. 45 by nie pomógł chyba, że odważył byś się wnieśc go mimo to na nielegalu. Konsekwencje daleko idące ;)
  • 1


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 9

0 użytkowników, 9 gości, 0 anonimowych