Skocz do zawartości


Liberalizacja dostępu do broni palnej w Polsce


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
1307 odpowiedzi w tym temacie

Ankieta: Czy jesteś za liberalnym dostępem do broni palnej w Polsce, opartym na równych zasadach dla normalnych, uczciwych i praworządnych obywateli? (476 użytkowników oddało głos)

Czy jesteś za liberalnym dostępem do broni palnej w Polsce, opartym na równych zasadach dla normalnych, uczciwych i praworządnych obywateli?

  1. Głosowano Tak (283 głosów [59.45%])

    Procent z głosów: 59.45%

  2. Głosowano Nie (158 głosów [33.19%])

    Procent z głosów: 33.19%

  3. Nie wiem (12 głosów [2.52%])

    Procent z głosów: 2.52%

  4. Nie jestem zdecydowany (23 głosów [4.83%])

    Procent z głosów: 4.83%

Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#1291

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Masz racje do broni ale nie amunicji jeśli dobrze pamiętam

 

W Szwajcarii nie ma żadnych limitów jeżeli chodzi o zakup amunicji.

 

Jedno pozwolenie uprawnia do kupna trzech sztuk broni. Osiągalne jest wszystko z wyjątkiem broni i akcesoriów, które po roku 1999 zostały zakazane. Nie ma żadnych limitów na gromadzenie amunicji.

 

Źródło

 

Dodatkowo, ciesząca oko infografika:

 

CNDDc5k.png?1

 

:szczerb:


  • 1



#1292

Shi.

    關帝

  • Postów: 997
  • Tematów: 39
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 3
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Bierny opór zabija
 
Spośród wielu nieludzkich okropności bieżącego roku tylko w dwóch przypadkach publicznie zapowiedziany lincz nie doszedł do skutku. Były to incydenty, w których mężczyźni zdążyli prewencyjnie uzbroić się w broń palną – w Jacksonville na Florydzie i w miejscowości Paducah w stanie Kentucky. Jedyne sytuacje, kiedy zaatakowany Afro-Amerykanin uniknął samosądu, zdarzyły się wtedy, gdy nosił broń i użył jej w celach defensywnych. Morał z tej lekcji, który Afro-Amerykanie powinni sobie należycie przyswoić, jest następujący: karabin Winchestera powinien wisieć na honorowym miejscu w każdym murzyńskim domu.
 
[Of the many inhuman outrages of this present year, the only case where the proposed lynching did not occur, was where the men armed themselves in Jacksonville, Fla., and Paducah, Ky, and prevented it. The only times an Afro-American who was assaulted got away has been when he had a gun and used it in self-defense. The lesson this teaches and which every Afro-American should ponder well, is that a Winchester rifle should have a place of honor in every black home.]
 
Cytat pochodzi z pracy “Southern Horrors: Lynch Law in All Its Phases” autorstwa czarnoskórej dziennikarki Idy Wells-Barnett (1862-1931). Pomimo iż swoje najważniejsze prace z pogranicza reportażu i badań socjologicznych kobieta opublikowała na długo przed nastaniem epoki praw obywatelskich, to uznawana jest dzisiaj zgodnie za jedną z pionierek ruchu równościowego. A tak się składa, że w tym roku przypada pięćdziesiąta rocznica złożenia przez Lyndona Johnsona podpisu pod dwiema symbolicznymi ustawami delegalizującymi zinstytucjonalizowany rasizm: o prawie do głosowania (Voting Rights Act) i o prawach cywilnych (Civil Rights Act). Nie byłoby jednak tego sukcesu, gdyby nie szeroki i swobodny dostęp do broni. Dla wielu intelektualistów w USA, parających się zawodowo dostarczaniem odpowiedniej wykładni tamtych wydarzeń oraz czynnie zaangażowanych w konserwowanie pamięci o nich, takie stawianie sprawy ociera się o profanację.
 
Z oczywistych względów informacji na ten temat nie ma w podręcznikach z atestem amerykańskiego resortu szkolnictwa ani w wieczornych wiadomościach emitowanych przez korporacyjne media. Wątku broni palnej w kontekście innym niż skrajnie negatywny nie podejmie również ghostwriter Obamy podczas kreślenia okolicznościowych przemówień, które potem wprawiają w stan religijnego upojenia wyznawców prezydenta. To jest prawdopodobnie jeden z najbardziej niepoprawnych politycznie “brakujących” rozdziałów na kartach powojennych dziejów Ameryki, bo dotyczy obu stron establishmentu: wprowadza elementy “prawicowego ekstremizmu” do wygładzonej, progresywnej mitologii, powstałej w czasach wykuwania się murzyńskich ruchów na rzecz emancypacji rasowej, i jednocześnie uderza w samozadowolenie białych Republikanów, wynikające z błędnego przekonania, iż to oni jako pierwsi utworzyli ideologiczny korpus obrońców Drugiej Poprawki.
 
Portretowanie kolorowych aktywistów, przemawiających pod Pomnikiem Lincolna, czy w ogóle jakichkolwiek działaczy cywilnych minionej epoki, kontestujących rasowe status quo, będących forpocztą progresywizmu, obwieszonych amunicją, trzymających karabiny i wykrzykujących hasła, którymi obecnie szafuje kierownictwo NRA, narusza ważny dogmat leżący u podstaw liberalnej wizji przemian społecznych w Ameryce. Taki obraz bojowników o prawa obywatelskie jest praktycznie nieobecny w mediach, częściowo ze względu na to, że oni sami przyzwyczaili opinię publiczną do postrzegania siebie jako pacyfistów, wyznających filozofię biernego oporu w stylu Gandhiego, a częściowo, ponieważ psuje to miły wizerunek dystansujących się od przemocy rewolucjonistów – wizerunek w dużej mierze spreparowany, nieprawdziwy, utrwalony przez dziennikarzy, którzy w młodości nierzadko podzielali te same ideały, co postacie, które teraz uwieczniają w swojej publicystyce.
 
Jedną z osób, która przełamuje monotonię i schematyzm tej niekompletnej i w kluczowych punktach sfabrykowanej narracji, jest profesor Charles E. Cobb, dziennikarz, podróżnik, długoletni współpracownik i sekretarz wykonawczy w szeregach Studenckiego Komitetu Koordynacyjnego Oporu Bez Przemocy (Student Nonviolent Coordinating Committee/SNCC), pierwszy czarnoskóry członek personelu redakcyjnego miesięcznika “National Geographic”, obecnie wykładowca na Uniwersytecie Browna w Rhode Island. Jego najnowsza publikacja zatytułowana “This Nonviolent Stuff’ll Get You Killed: How Guns Made the Civil Rights Movement Possible” (propozycja przekładu: “Przez te głupstwa o niestosowaniu przemocy zostaniesz zabity. Jak broń palna utorowała drogę Ruchowi na Rzecz Praw Obywatelskich”) odsłania kulisy wydarzeń, o których dotychczas milczano i w których po raz kolejny broń odegrała centralną rolę w kształtowaniu postaw i hartowaniu ducha głównych bohaterów dramatu.
 
U Cobba nie ma śladów rzewnego pacyfizmu. Autor nie delektuje się przemocą, ale rozumie prawa, które nią rządzą, i stara się dostrzec w nich głębszy sens. Ten właśnie spekt jego historycznych dociekań – gotowość do użycia siły w sytuacji zagrożenia – stał się motywem przewodnim wywiadu, jakiego udzielił on tydzień temu na falach Narodowego Radia Publicznego (National Public Radio/NPR). Jest to prawdziwa gratka nie tylko dla profesjonalnych badaczy meandrów amerykańskiej historii najnowszej, lecz przede wszystkim dla zwykłych ludzi, którzy być może ciągle naiwnie wierzą, że cokolwiek da się w życiu zdziałać krzykiem i pięknymi hasłami na transparentach.
 
Broń palna to podstawa. Człowiek bez broni to przedmiot.
 

2ynfqra.jpg

(Źródło)

 

Poniżej moje tłumaczenie programu na bazie zapisu rozmowy udostępnionego na stronach NPR. Prawdę o przeszłości drąży prezenterka radiowa, gospodarz programu, Michel Martin (dalej MM), na pytania odpowiada oczywiście Charles Cobb (dalej CC):
 
MM: Co było dla pana inspiracją do napisania książki?
 
CC: No cóż, jako pisarz jestem żywo zainteresowany tym, w jaki sposób ukazywana jest historia Południa w kontekście wszelkich ruchów emancypacyjnych. Jestem również bardzo wyczulony na punkcie istnienia luk w historiografii, a jedną z takich wyrw jest właśnie rola i znaczenie broni palnej w dziejach tych ruchów. W latach 60. mieszkałem i pracowałem na Południu razem z innymi rodzinami. Nigdy nie spotkałem tam osoby, która nie miałaby w domu broni. Wiem z własnego doświadczenia, jak również z relacji osób mi znanych, że broń ratowała ludziom życie, zapewniała bezpieczeństwo całym społecznościom.
 
MM: Książka zaczyna się od wyjaśnienia przyczyn, dla których broń palna stała się istotnym elementem kultury Południa. W tamtym okresie ostrych represji czarni mieli wyraźny zakaz posiadania broni i w związku z tym znajdowała się ona wysoko na liście rzeczy, które usiłowali zdobyć różnymi metodami. Dlaczego to było takie ważne?
 
CC: Od samego zarania, jak tylko pierwsi osadnicy założyli kolonię w Jamestown w XVII wieku i potem w czasach niewolnictwa, czarni nie mogli posiadać żadnej broni – ani palnej, ani białej. Broń, z oczywistych powodów, kojarzy się z buntem, a jednym z najgłębiej zakorzenionych lęków wśród Południowców był strach przed niewolniczą rebelią. Po wojnie secesyjnej ogromna rzesza czarnoskórych żołnierzy walczących w szeregach Unii wróciła do domów z karabinami w ręku, co z kolei spowodowało, że w początkowej fazie Rekonstrukcji praktycznie wszystkie stany próbowały rozbrajać czarnych rezydentów, ale nie zawsze się to udawało. Gdybyśmy naprawdę uważnie przestudiowali ten wycinek przeszłości, powiedzmy, od schyłku wojny secesyjnej do wybuchu pierwszej wojny światowej, ujrzelibyśmy czarnych mieszkańców wsi na Południu regularnie odpierających ataki Ku Klux Klanu oraz innych wrogów – przy użyciu broni. Zmarły niedawno historyk Vincent Harding nazwał ów okres “czasem wielkiego murzyńskiego sprzeciwu”.
 
MM: Wielokrotnie podkreślał pan znaczenie wojennego doświadczenia, które wpłynęło na wewnętrzną samoocenę czarnych, na ich poczucie godności, ale również miało wpływ na podniesienie umiejętności w zakresie posługiwania się bronią. Mógłby nam pan opowiedzieć o losach Bennie’ego Montgomery’ego?
 
CC: Bennie Montgomery opuścił armię psychicznie zdruzgotany wojną. Na skutek odniesionych ran wszyli mu metalową płytkę do głowy. Pewnego razu wdał się w kłótnię z farmerem, u którego pracował. Kłótnia szybko przerodziła się w bójkę na pięści i Bennie sięgnął do kieszeni po nóż, którym następnie poderżnął gardło farmerowi. Po fakcie został aresztowany i stracony w Raleigh, stolicy Karoliny Północnej. Kiedy po egzekucji zwrócono ciało rodzinie, członkowie lokalnego oddziału Ku Klux Klanu toczyli pianę, że to nie im w pierwszej kolejności przekazano zwłoki. Grozili właścicielowi zakładu pogrzebowego, że jeśli ich nie odda, to go dopadną i zabiją. Tak samo jeśli odzieje Montgomery’ego w mundur wojskowy albo owinie trumnę amerykańską flagą, co jest tradycją podczas grzebania weteranów wojennych. W rezultacie doszło do tego, że inni weterani, na czele z Robertem Williamsem, zmontowali na prędko uzbrojoną straż i zabezpieczyli orszak pogrzebowy, ochronili dyrektora zakładu i przez cały czas pilnowali ciała Montgomery’ego. Gdy zjawili się członkowie Klanu, napotkali opór w postaci dwudziestu czterech mężczyzn idących na szpicy pochodu z karabinami i pistoletami. Wystarczyło tylko wycelować broń, a białe prześcieradła znikały z pola widzenia.
 
MM: Dlaczego, pana zdaniem, nie znamy więcej takich historii?
 
CC: Ponieważ dzieje murzyńskiej populacji w ogólności i ruchów walczących o poszanowanie praw obywatelskich w Ameryce mają charakter wyrywkowy. W konsekwencji o wielu rzeczach nie wiemy, a dyskurs o dążeniach wolnościowych na Południu postrzegany jest przez pryzmat strategii oporu bez przemocy. Wszystko, co leży poza tym obszarem, jest ignorowane. Podoba mi się riposta, jaką rzucił Julian Bond, gdy dyskutowałem z nim o mojej książce. Powiedział, że tak naprawdę całą wiedzę, jaką posiada opinia publiczna o tamtych czasach, da się zredukować do jednego zdania. Rosa usiadła, Martin wstał, biali ujrzeli światłość i wyszli na bohaterów.
 
MM: Skoro mowa o Martinie Lutherze Kingu, jaki był jego stosunek do używania broni?
 
CC: To zależy. Jeśli wziąć pod uwagę wczesny etap jego przywództwa w ruchu, zwłaszcza epizod z bojkotem transportu publicznego w Montgomery, to dom pastora przypominał wówczas istny arsenał. Broń walała się wszędzie. William Worthy, dziennikarz, próbował jednego dnia usadowić się w fotelu u Kinga, ale został w porę ostrzeżony przez jego doradcę, Bayarda Rustina, żeby lepiej nie siadał, bo może poczuć pod sobą kilka sztuk broni. Koniec końców, King był człowiekiem Południa. I reagował na terror. Odpowiadał na przemoc tak samo intuicyjnie jak odpowiadała większość Południowców. Kiedy w 1956 roku Ku Klux Klan wysadził mu dom, King poszedł do biura szeryfa i złożył wniosek o wydanie zezwolenia na noszenie broni ukrytej. Ostatecznie nie otrzymał licencji, ale gdyby Bayard Rustin dzisiaj żył, jestem pewien, że wtrąciłby się do tej rozmowy i powiedział, tak, to ja byłem tym człowiekiem, który zaznajomił Kinga z doktryną biernego oporu, ale gdy zagłębisz się w jego pisma, zobaczysz, że on sam nigdy nie odrzucał prawa do zbrojnej samoobrony.
 
MM: Co się stało później? King pozbył się broni z domu czy może pojawili się inni ludzie, którzy ochraniali jego rodzinę?
 
CC: Raczej się pozbył. I tak, inni ludzie wzięli na siebie tę odpowiedzialność. Pogadaj z mieszkańcami Birmingham. Do dzisiaj żyją tam świadkowie, którzy powiedzą ci, że osobiście nosili broń i ochraniali Martina Luthera Kinga. Zmierzam do tego, że zawsze był ktoś, kto kręcił się wokół niego z bronią w pogotowiu. Proszę pamiętać, że kiedy dokonano zamachu na Kinga, strzały padły z przeciwległej strony ulicy z okna pokoju taniej noclegowni. Była to zatem sytuacja uniemożliwiająca skuteczną ochronę. Jeśli udało się trafić prezydenta, tym bardziej kula mogła dosięgnąć czarnego pastora.
 
                           

ajwm68.jpg

Od lewej: John H. Williams, Lorraine Williams Garlington, Edward Williams i dr Albert E. Perry

w pokoju gościnnym tego ostatniego; Monroe, Karolina Północna. (Źródło)

 

MM: W swojej książce pisze pan również o uzbrojonych kobietach. Jedną z nich cytuje pan zaraz na samym początku. Cynthia Washington, aktywistka Studenckiego Komitetu Koordynacyjnego Oporu Bez Przemocy. Chce pan odczytać, co ona powiedziała? Ma pan ten cytat przy sobie?
 
CC: Mogę go wyjąć z kieszeni w każdej chwili.
 
MM: Śmiało zatem. Chciałabym to usłyszeć.
 
CC: Cynthia powiedziała, cytuję: “Nigdy specjalnie nie wierzyłam w strategię oporu bez przemocy, ale byłam zdeterminowana, by podążać tą drogą przez wzgląd na cele, jakie nam przyświecały. Z drugiej strony, słyszeliśmy o przypadku Jamesa Chaneya, którego skatowano na śmierć przed zastrzeleniem. Perspektywa pobicia, odsiadki albo nawet śmierci na skutek postrzału to jedno. Ale myśl o tym, że można zostać skatowanym, nie będąc w stanie się bronić, przeraża mnie dogłębnie. Byłam jedynaczką i czułam wewnętrzną powinność wobec mojej mamy, by wracać do domu w jednym kawałku. Byłoby niewybaczalnym grzechem, gdybym z premedytacją pozwoliła, aby ktoś bez walki zabił jedyne dziecko, jakie miała. Kupiłam więc broń i nosiłam ją w torebce z garbowanej skóry. Nigdy nie musiałam jej użyć; nigdy do nikogo nie musiałam strzelać. Ale niebezpieczeństwo było realne i w razie konieczności nadal mogłabym zranić każdego, kto targnąłby się na życie moich bliskich.
 
MM: Jak to wszystko zmienia, według pana, postrzeganie tamtej epoki?
 
CC: No cóż, stanowi uzupełnienie historii. Pomaga dostrzec w uczestnikach tamtych wydarzeń ludzi z krwi i kości. Mój problem generalnie z historią, jeden z wielu, dotyczy sposobu przedstawiania postaci zaangażowanych w doniosłe procesy dziejowe – jakby były one niemalże istotami anielskimi pozbawionymi typowo ludzkich odruchów. Tymczasem to wszystko są zwykli, normalni ludzie.
 
MM: Ale nie sądzi pan, że niektórzy mogą sobie pomyśleć, że to była hipokryzja z ich strony? Deklarowali przywiązanie do filozofii biernego oporu, a tymczasem w rzeczywistości nie odcinali się od stosowania przemocy. Jakie jest pana zdanie na ten temat?
 
CC: Moje zdanie jest takie, że ci ludzie nigdy nie mówili o sobie, że całkowicie odżegnują się od używania przemocy. Mówili, że należą do organizacji hołdującej zasadzie niestosowania przemocy albo że biorą udział w ruchach wolnościowych. Martin Luther King zadeklarował osobiście, że praktykuje filozofię biernego oporu. Podobnie Jim Lawson, mentor studentów z Nashville, oraz Bayard Rustin, organizator marszu na Waszyngton. Ale przeciętna osoba z Południa, utożsamiająca się z dążeniami wolnościowymi, nie stosowała tych etykiet – członek milicji, pacyfista, przemoc, brak przemocy i tak dalej. Mój przyjaciel, Worth Long, który aktywnie partycypował w kierowaniu strukturami SNCC, zwykł używać terminu “nieagresywni” w odniesieniu do tych ludzi.
 
MM: Nieagresywni. Interesujące.
 
CC: Bo niby jak inaczej scharakteryzować kogoś, kto jest częścią organizacji, która ma w statucie zapisane, że odcina się od rozwiązań siłowych, a tak naprawdę nie jest filozoficznie przywiązany do jej pryncypiów? Weźmy taki przykład: legendarna postać z Missisipi, farmer Hartman Turnbow. Plotka głosi, że podczas odpierania ataku bandy rasistów zabił jednego z napastników. Nazajutrz zjawił się w kwaterze organizacji i powiedział, cytuję: “Nie dochowałem wierności zasadzie stawiania oporu bez przemocy. Po prostu chroniłem swoją rodzinę.”
 
MM: Charles E. Cobb, publicysta, wykładowca akademicki, aktywista społeczny. Jego najnowsza książka nosi tytuł “Przez te głupstwa o niestosowaniu przemocy zostaniesz zabity. Jak broń palna utorowała drogę Ruchowi na Rzecz Praw Obywatelskich“. Panie profesorze, bardzo dziękuję za rozmowę.
 
CC: Dziękuję za zaproszenie.
 
Zamykam ostatni rozdział fascynującej książki 1919, The Year of Racial Violence. Wszystko, co zostało wyżej opowiedziane i poparte autorytetem Charlesa Cobba, znajduje swoje wierne odzwierciedlenie w narracji Kruglera o wydarzeniach, które ochrzczono mianem “Krwawego lata” (w oryginale “The Red Summer”).
 
Rok 1919 utrwalił się w historii Stanów Zjednoczonych jako najbardziej gwałtowny i brutalny wybuch rasowej przemocy w dziejach tego kraju. W miastach i miasteczkach rozsianych po całej Ameryce na skutek zamieszek i linczów zginęło ponad 150 osób, w większości czarnoskórych. Murzyńscy weterani wojenni sięgali po prywatny oręż, w ślad za nimi szli cywile. W odpowiedzi lokalne władze usiłowały masowo rozbrajać “buntowników”, a właściciele sklepów z bronią, często na wyraźne polecenie służb mundurowych, które podejrzewały kolorowych o potajemne organizowanie bojówek, solidarnie odmawiali obsługiwania czarnych klientów. Karabiny, strzelby i amunicję druga strona musiała więc z konieczności pozyskiwać z alternatywnych, nielegalnych źródeł.
 
Motłoch rzadko obierał sobie za cel ataków ofiary posiadające broń. Zazwyczaj cierpliwie czekał, aż dzieła rozbrojenia dokona policja, i dopiero wtedy kontynuował przerwaną napaść. Wspomniane praktyki doskonale ilustruje komiks zamieszczony w gazecie “The Washington Bee” z sierpnia 1919 roku (link). Gliniarz najpierw powstrzymuje tłum, upostaciowany w formie draba z pałką i rewolwerem, ale tylko po to, by, powołując się na prawo stanowione, pozbawić ofiarę pistoletu. “Zaczekajcie, aż odbiorę mu broń” – rozkazuje. Mały czarnoskóry mężczyzna po prawej stronie kadru mówi: “Ale to mój jedyny środek do obrony”:
 
                  

12319aw.jpg

(Źródło)

 

Chorobliwa, motywowana rasowo agresja, która ogarnęła powojenną Amerykę w roku 1919, od ulic Chicago po zabitą dechami wieś w Teksasie, stała się kamieniem węgielnym ruchów na rzecz praw obywatelskich kilkadziesiąt lat później.
 
         

zx1tp3.jpg

(Źródło)

 
Wielebny Jonathan McPherson z dwururką i rewolwerem przy pasie. Ochraniał dom, w którym przebywał Martin Luther King podczas wizyty w Alabamie (a dokładniej w mieście Birmingham przy ulicy Center Street, nazywanej wtedy “Wzgórzem Dynamitu” ze względu na powtarzające się regularnie ataki bombowe KKK). Budynek pełnił funkcję swoistej bazy wypadowej dla miejscowych murzyńskich działaczy społecznych. McPherson wspomina, że zagrożenie odwetem ze strony rasistowskich bojówkarzy było do tego stopnia namacalne i wszechogarniające, iż gotowy był strzelać do każdego, kto zapaliłby papierosa w pobliżu domu (We knew they’d throw bombs, so we decided if we saw someone so much as light a cigarette we were going to shoot).
 
Źródło: klik!


  • 2



#1293

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Myślę, że wraz z zalegalizowaniem dostępu do broni palnej powinni przywrócić karę śmierci. Myślę, że wielu patoli zastanowiłoby się nieco zanim zaczęliby paradować z bronią po ulicy. 

Kara śmierci nie działa jako straszak . Każdy patol myśli że jest wyjątkowy i jemu się uda. Aczkolwiek KS jest świetnym sposobem na eliminacją jednostek szczególnie niebezpiecznych, a takim typom, dostęp do broni nie jest potrzebny. Czasem wystarczy młotek. (sławetne lato na ukrainie jak ktoś nie wie o czym mowa niech wpisze frazę trzch chłopców i młotek, Ostrzegam! sadistik to przy tym strona dla osób szczególnie wrażliwych).)

 Po drugie powszechny dostęp do broni nie oznacza że ludzie będą "paradować" z karabinami po ulicy. To taka sama bzdura jak to iż, po legalizacji marihuany przedszkolaki będą chodzić zjarane, czy też  kolejki gimbazy do sklepów z bronią.

 

 Nie wiem czemu ludziom się wydaje że jak, coś kontrowersyjnego będzie zalegalizowane, to będzie można to kupić w kiosku, przy okazji zakupu porannej gazety.

  :facepalm:


Użytkownik Panjuzek edytował ten post 05.05.2016 - 22:21

  • 2



#1294

tomekk1410.
  • Postów: 14
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Każde głośne morderstwo wywołuje debatę o zbyt swobodnym dostępie do niej. Tymczasem Szwajcaria jest w ścisłej czołówce państw pod względem nasycenia bronią, a nigdy nie doszło w niej do masakry.
Południowoafrykański sprinter kaleka Oscar Pistorius został oskarżony o zastrzelenie swojej dziewczyny w walentynki. W połowie grudnia ubiegłego roku 20-letni Adam Lanza zabił w szkole podstawowej w stanie Connecticut 12 dzieci oraz sześcioro dorosłych. Te nagłośnione przez media przestępstwa po raz kolejny sprowokowały na całym świecie dyskusję na temat konieczności zaostrzenia prawa do posiadania broni. A jakie są fakty na ten temat? Oto siedem najbardziej rozpowszechnionych mitów.

mit 1
Większa dostępność broni oznacza więcej morderstw z jej użyciem
Nie istnieje zależność między liczbą legalnie posiadanej broni a liczbą zabójstw z jej użyciem. USA mają najwyższy wskaźnik posiadania broni na świecie: 88 sztuk na 100 obywateli. Jednocześnie są dopiero na 28. miejscu pod względem liczby zabójstw z jej użyciem. Niechlubne pierwsze miejsce w tym zestawieniu zajmuje Honduras. A gdyby brać poważnie argumenty zwolenników ograniczenia dostępu do broni, powinien być na 88. miejscu – w tym w środkowoamerykańskim kraju na 100 obywateli przypada ledwie 6,2 sztuki legalnego uzbrojenia. Szwajcaria jest trzecim na świecie państwem o największym nasyceniu bronią (45,7 sztuki na 100 obywateli) i 45. pod względem morderstw z jej użyciem. Wreszcie Polska, która ma jedne z najbardziej restrykcyjnych przepisów, znajduje się na 142. miejscu pod względem liczby dostępnej broni (1,3 sztuki na 100 osób) i na 98., jeśli chodzi o liczbę morderstw z jej użyciem.

mit 2
Restrykcyjna kontrola dostępu do broni powoduje spadek przestępczości
Argument zasadza się na założeniu, że przestępcom zależy na tym, by kupować broń legalnie, zaś pozbawieni tej możliwości rezygnują z jej nabycia. Historyczne statystyki wskazują jednak, że kraje, które wprowadziły zakazy posiadania broni lub surowszą jej kontrolę, nie zanotowały poprawy bezpieczeństwa. Często sytuacja pod tym względem wręcz się pogorszyła. Po tym jak Kanada w 1977 r. wprowadziła restrykcyjne przepisy dotyczące dostępu do broni, stopa zabójstw z jej użyciem pozostała bez zmian. Paradoksalnie wzrosła zaś liczba napadów i włamań z użyciem broni. Podobnie w Wielkiej Brytanii – w ciągu 10 lat od wprowadzenia zakazu posiadania ręcznej broni palnej w 1997 r. po masakrze w Dunblane (szaleniec zastrzelił 17 osób) liczba przestępstw z jej użyciem podwoiła się. Według raportów australijskiej policji poddanie broni palnej restrykcyjnej kontroli (również w 1997 r.) i zmuszenie obywateli do oddania ponad 640 tys. jej sztuk nie spowodowało obniżenia ani liczby przestępstw, ani morderstw z użyciem broni palnej. Co ciekawe, w niedalekiej Nowej Zelandii, gdzie przepisy dotyczące broni są dużo bardziej liberalne, odsetek zabójstw z jej użyciem jest tylko nieznacznie wyższy niż w Australii. Sugeruje to, że surowsza kontrola dostępu do broni nie jest czynnikiem, który może znacząco wpłynąć na poprawę bezpieczeństwa. Warto przy okazji pamiętać, że państwa europejskie, które po I wojnie światowej jako pierwsze zaczęły wprowadzać ograniczenia w dostępie do broni, nie kierowały się troską o bezpieczeństwo obywateli, tylko robiły to, obawiając się społecznych rozruchów. Z punktu widzenia rządów uzbrojone społeczeństwo było po prostu zbyt niebezpieczne. Ironicznie ujął to George Orwell w tekście dla londyńskiego dziennika „Evening Standard” ze stycznia 1941 r.: „Państwa totalitarne są w stanie dokonywać wielkich rzeczy, ale jednej rzeczy zrobić nie mogą: nie mogą robotnikowi z fabryki dać strzelby, powiedzieć, żeby wziął ją sobie do domu i powiesił nad łóżkiem. Ta wisząca na ścianie w mieszkaniu robotnika strzelba to bowiem symbol demokracji. Naszym zadaniem jest dopilnowanie, żeby tam właśnie pozostała”.

mit 3
Broń nie odstrasza przestępców
Amerykańskie Biuro Statystyk Kryminalnych (BJS) podaje, że posiadanie broni zapobiega dziennie 550 gwałtom, 1100 morderstwom i 5200 innym brutalnym przestępstwom. Z dostępnych badań socjologicznych wynika, że 60 proc. ankietowanych skazanych przestępców przyznaje, że rezygnuje z popełnienia zbrodni, jeśli wie, że ofiara jest uzbrojona, a 40 proc. wycofuje się, jeśli jedynie podejrzewa, że ofiara może mieć broń. Pośrednio o odstraszającej roli broni może świadczyć szczegółowe porównanie statystyk dotyczących włamań w USA i w Wielkiej Brytanii. Na Wyspach 59 proc. włamań to tzw. gorące wejścia, czyli popełniane w momencie, kiedy ktoś z domowników jest obecny w mieszkaniu. W USA – gdzie szanse na spotkanie uzbrojonego właściciela mieszkania lub domu są dużo wyższe – tego typu włamania to jedynie 13 proc. W latach 60. ubiegłego wieku członkowie jednej z nowojorskich grup walczących o wprowadzenie zakazu dostępu do broni przekonali się na własnej skórze o fałszywości powtarzanego przez siebie hasła. Drukowali nalepki z napisem „W tym domu nie ma broni” i naklejali na drzwiach swoich domów. Efekt był taki, że około 90 proc. mieszkań, na których drzwiach widniał taki napis, zostało okradzionych. Nic dziwnego, że organizacja szybko straciła sympatyków i przestała istnieć.

mit 4
Dostępność broni powoduje wzrost ryzyka samobójstw
Liczba samobójstw nie jest skorelowana z nasyceniem bronią palną. Japonia właściwie nie zna zjawiska prywatnego posiadania broni palnej (oprócz bardzo ograniczonej liczby sportowców), a stopę samobójstw ma dwa razy wyższą niż USA.

mit 5
Większość morderstw jest popełnianych na domownikach, bo posiadanie broni katalizuje zbrodnie w afekcie
Statystyczna prawda jest taka, że zabójstwa domowników stanowią ok. 20 proc. wszystkich zabójstw. Dodatkowo większość zabójstw domowników nie jest zbrodniami w afekcie. Są one raczej poprzedzone długim okresem przemocy domowej oraz, statystycznie, to właśnie oprawca ma większą szansę ponieść śmierć niż ofiara(y). Dostępność broni zatem nie ma tutaj żadnego znaczenia.

mit 6
To dostępność broni odpowiada za masakry w szkołach
Ten argument pojawia się niemal zawsze po kolejnej strzelaninie w USA, kiedy wśród ofiar są dzieci. Wygodnie omija się przy tym takie fakty, jak chociażby to, że do tego rodzaju masakr dochodzi 15 razy częściej w tych stanach, gdzie przepisy dotyczące posiadania broni są bardziej restrykcyjne, że 50 proc. przestępców atakujących szkoły i uczelnie zaczyna myśleć o zamachu co najmniej 2 tygodnie przed jego przeprowadzeniem, że 75 proc. zamachowców dokładnie przygotowuje akcje. Dostępność broni nie jest w stanie ich zachęcić, a niedostępność zniechęcić. Przyczyn tego rodzaju zbrodni należałoby szukać gdzie indziej. Szwajcaria, która jest na trzecim miejscu na świecie pod względem ilości broni przypadającej na 100 mieszkańców, nigdy w historii nie musiała się zmierzyć z tego rodzaju aktem bestialstwa.

mit 7
Ludzie nie potrzebują broni do obrony, bo mogą polegać na policji
Jest to bardziej postulat wynikający z filozoficznego założenia niż opis rzeczywistości. Przede wszystkim zaakceptowanie takiego rozumowania powinno prowadzić do żądania, by rządy brały odpowiedzialność za zbrodnie, którym nie zapobiegły. Statystyka również w tym przypadku jest bezlitosna: w 2012 r. wskaźnik wykrywalności sprawców wszystkich przestępstw w Polsce wyniósł 67,8 proc., a w USA 65 proc. Wynika to z prostego faktu, że pod opieką jednego funkcjonariusza jest około 3,3 tys. obywateli. Nie jest on w stanie im wszystkim zapewnić bezpieczeństwa.

 

 

 

Autor:

Stanisław Rajewski, 2013r


Użytkownik tomekk1410 edytował ten post 25.04.2017 - 17:20

  • 3

#1295

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

To dostępność broni odpowiada za masakry w szkołach

 

 Dodałbym jeszcze, że większość tych masakr, dokonywana jest w Gun Free Zones, w skrócie: GFZ. Czyli w miejscach, gdzie każdy psychol, któremu uda się przemycić broń, ma pewność że nikt inny, tej broni nie będzie miał. To daje pewien komfort działania. W każdym innym miejscu, czubek, mający ochotę zabić parę osób, musi liczyć się z tym że, któryś z przechodniów będzie miał broń i odstrzeli świra zanim ten zdąży narobić szkód. Dlatego te masakry mają miejsce w szkołach, a nie w centrach handlowych  czy w innych tego typu miejscach.


  • 0



#1296

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@ Panjuzek

Trudno by było wskazać miejsce, gdzie nie zdarzyła się w Ameryce masakra. Sprowadzanie ich do miejsc gdzie nie można wnosić broni to zbytnie uproszczenie tematu. Szkolne masakry wybijają się ze względu na to, że skupia się tam na raz dużo osób, stąd dużo ofiar. Zwykle sprawca jest znany ofiarom i pracownikom, nie jest to ktoś z ulicy (choć są wyjątki), trochę pod tym względem przypominają strzelaniny w miejscu pracy (going postal).

Myślenie, że gdyby w tłumie był dobry facet z bronią to nic by się nie stało, to w dużej mierze pobożne życzenia. Nawet tam gdzie broń można wnosić, nie każdy ją przy sobie ma. Nawet jeśli ktoś ma broń, niekoniecznie musi jej użyć. Jeśli zaś niespecjalnie doświadczony dobry facet z bronią użyje broni dla obrony w zatłoczonym miejscu, to może się to skończyć gorszą tragedią.

 

 

Tymczasem Szwajcaria jest w ścisłej czołówce państw pod względem nasycenia bronią, a nigdy nie doszło w niej do masakry.

Nigdy nie mówi nigdy, zanim nie upewnisz się, czy na pewno.

 

Masakra w sejmiku kantonu w Zug:

https://en.wikipedia...ki/Zug_massacre

Lokalny przedsiębiorca przekonany, że władze spiskują przeciwko niemu, zastrzelił na posiedzeniu 14 parlamentarzystów, Od kilku lat było wiadomo, że ma zaburzenia osobowości i problem alkoholowy. Był wcześniej skazany za pobicie, groźby karalne i kazirodztwo. Nikt nie robił mu problemów gdy kupował kolejne sztuki broni.

 

Strzelanina w Wuerenlingen,

http://www.independe...d-10239107.html

 

Strzelanina w Daillon:

http://www.bbc.com/n...europe-18773158

 

Próbując oceniać bezpieczeństwo na przykładzie Szwajcarii, warto brać pod uwagę że wprawdzie ułatwiony jest dostęp do broni, ale niekoniecznie do amunicji. Na przykład po skończeniu służby wojskowej możesz zabrać karabin maszynowy do domu i w razie mobilizacji możesz nim się posługiwać, ale jeśli nie jesteś czynnym policjantem nie kupisz do niego nabojów, chyba że będą to naboje do wykorzystania na strzelnicy (kupione na strzelnicy nie mogą jej opuścić). To trochę fałszuje statystyki, bo aż pół miliona sztuk broni w Szwajcarii, to właśnie karabin wzięty po służbie wojskowej, z tymi właśnie ograniczeniami co do amunicji (i z zablokowaną funkcją ognia ciągłego).


  • 2



#1297

tomekk1410.
  • Postów: 14
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Wiele jest tutaj wypowiedzi ludzi którzy nigdy nie mieli w rękach broni a się o niej wypowiadają. Ja posiadam broń palną "czarnoprochową" (karabin i rewolwer). Szacuje się że Polacy posiadają 200 tysięcy sztuk broni palnej "czarnoprochowej" i jakoś nie widać tych strzelanin na ulicach. A są to ludzie którzy nie przeszli żadnych badań, weryfikacji karalności czy innych głupot.


  • 0

#1298

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wiele jest tutaj wypowiedzi ludzi którzy nigdy nie mieli w rękach broni a się o niej wypowiadają.

Nie "się o niej wypowiadają" tylko o liberalizacji przepisów, związanych z jej posiadaniem.

To pewna różnica, bo gdyby tytuł tematu brzmiał "Zasady działania broni w zależności od jej rodzaju - wady i zalety", to jeszcze można by taki argument jakoś wziąć pod uwagę ale nie brzmi - co łatwo sprawdzić.  Więc nie bardzo rozumiem w czym widzisz problem?

To po pierwsze.

Po drugie - to jest forum.

Zasada działania forum polega min na tym, że ludzie wypowiadają się na różne tematy.

Także na takie, o których mają mniejsze pojęcie. Także po to, żeby czytając to, co mają do powiedzenia ci, którzy w temacie bardziej siedzą, wyrobić sobie opinię albo zweryfikować już posiadaną.

To się nazywa "wymiana poglądów".

Ty na przykład, jak podejrzewam, masz śladowe doświadczenie w badaniu katastrof lotniczych (przy czym "śladowe" to eufemizm") o pilotażu samolotów pasażerskich nie wspominając, co nie przeszkadza ci zabierać głos w dyskusji na temat katastrofy w Smoleńsku.

I dobrze - bo od tego jest forum.

Skoro więc sam rościsz sobie prawo, do wypowiadania się w tematach, w których specjalistą nie jesteś, to bądź uprzejmy nie odbierać tego prawa innym.

 

Ja posiadam broń palną "czarnoprochową" (karabin i rewolwer).

 

Gratuluję. Tylko...co w związku z tym?

Co ta informacja wnosi do tego konkretnego tematu?


  • 0



#1299

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wiele jest tutaj wypowiedzi ludzi którzy nigdy nie mieli w rękach broni a się o niej wypowiadają. Ja posiadam broń palną "czarnoprochową" (karabin i rewolwer). Szacuje się że Polacy posiadają 200 tysięcy sztuk broni palnej "czarnoprochowej" i jakoś nie widać tych strzelanin na ulicach. A są to ludzie którzy nie przeszli żadnych badań, weryfikacji karalności czy innych głupot.

 

Badania i weryfikacja karalności to głupoty? ... no comment. Ale jak chcesz, możemy podyskutować, bo ja nie poszedłem na łatwiznę kupna broni wyprodukowanej przed 1885r. lub jej replik, a zrobiłem pełne pozwolenie na broń. Pofatyguj się, zobacz ile czasu to zajmuje, ile procedur, ile kasy. 

A po co ludzie mieliby do siebie strzelać na ulicach? Dla Polaków, widok broni na żywo to sensacja, nie są obyci z takim widokiem, czują respekt i zwyczajnie się boją kogoś, kto ją ma, a nie jest w mundurze. A dużo taniej jest pójść na miasto z maczetą czy kosą, jak się chce postraszyć.


  • 0



#1300

Książe Zła.
  • Postów: 684
  • Tematów: 77
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Zgadzam się z kronikarzem. Za klamkę masz więcej kłopotów niż to wszystko byłoby warte, a żeby kogoś postraszyc starczy gazówka, jak już chcesz się pobawić w Chłopców z ferajny. No chyba że mieszkasz w Kosowie i strzelacie do siebie na ulicach

Użytkownik Blantinho edytował ten post 26.04.2017 - 16:25

  • 0



#1301

Kronikarz Przedwiecznych.

    Ten znienawidzony

  • Postów: 2247
  • Tematów: 272
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 8
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W Kosovie to chyba internetu nie mają :P a do postraszenia, to wystarczy replika do ASG - robią niektóre baardzo podobne.


  • 0



#1302

Książe Zła.
  • Postów: 684
  • Tematów: 77
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

No, szczególnie te metalowe, są bardzo starannie wykonane muszę przyznać. Swoją drogą miałem kiedyś zapalniczke metalowa co wyglądała jak prawdziwa Beretta i paru malolacikom podkrecilem że to prawdziwa klamka i uwierzyli :D nigdy nie zapomnę tych niepewnych spojrzen hehe, czyli wystarczy nawet zwykła zapalniczka i nie ma co się uzbrajac jak Pentagon, bo nikt nie wyskoczy na kogoś kto trzyma potencjalna broń palną- po prostu nie ma takiego kozaka, bo każdy wie że, jest wtedy przyslowiowym jednostrzalowcem

Użytkownik Blantinho edytował ten post 26.04.2017 - 16:42

  • 0



#1303

Shad.
  • Postów: 34
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jestem za ułatwieniem dostępu do broni, ale strzelającej gumowymi pociskami, takiej jaką posiadają służby mundurowe stacjonujące często na murawach w obronie przed łysymi kosmitami o astronomicznej tężyźnie, żylastych mięśniach, sprawiających, że wskazówka ciśnieniomierza krąży bez limitu wokół własnej osi. Będzie napewno jakaś ewentualność raptownego zgonu (poparte faktami autentycznymi), jednak prawdopodobieństwo nikłe, trzebaby było być pechowcem. Gumowy pocisk wystrzelony uderzałby z dużym impetem , siłą porównywalną do tej pocisku wystrzelonego np z AK-46 (niech się wypowie jakiś znawca tematu z dziedziny balistyki, jeśli zły przykład). Oprawca upada, traci przytomnosc, tudzież kontrolę nad bronią palną/białą.

Sent from my HUAWEI ATH-UL01 using Tapatalk

Użytkownik Shad edytował ten post 26.04.2017 - 17:18

  • 1

#1304

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Macie problem w znalezieniu najnowszych badań na temat wpływu dostępności do broni na bezpieczeństwo czy przestępczość? I nic dziwnego, stowarzyszenia strzeleckie doprowadziły do tego, że w USA zakazano badać ten temat państwowym placówkom badawczym. Powodem były oczywiście niewygodne wyniki wskazujące na to, że trzymanie broni w domu zwiększa ryzyko śmierci podczas włamania. Lobbowany przez NRA kongresman doprowadził do obniżenia CDC budżetu po publikacji takich badań.

Kolejna lobbowana poprawka zakazała Biuru ds. Alkoholu, Tytoniu i Broni Palnej tworzenie elektronicznej, przeszukiwalnej bazy danych na temat broni. Od tego czasu gdy policja zechce zbadać do kogo należy broń użyta podczas przestępstwa, pracownicy muszą przeglądać archiwum papierowych katalogów co trwa nawet kilkanaście dni. Utrudnia to zbadanie jak dużo broni użytej w przestępstwach miało legalne pochodzenie.

 

http://abcnews.go.co...ory?id=50300379


  • 0



#1305

Panjuzek.
  • Postów: 2804
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

Powodem były oczywiście niewygodne wyniki wskazujące na to, że trzymanie broni w domu zwiększa ryzyko śmierci podczas włamania.

 Ryzyko śmierci, kogo? Bo jeżeli włamywacza to nie widzę problemu.


  • 3




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 11

0 użytkowników, 11 gości oraz 0 użytkowników anonimowych