Pamiętam, że tak pisałeś. Tylko czy to wynika z Twojego przekonania, czy z poglądu jaki chciałbys mieć pod wpływem tego tematu. Bo z tego co napisałeś wcześniej, z tego że masz takie marzenie by człowiek, ludzie zyli w swiecie gdzie broń jest niepotrzebna, a jej chęc posiadania, zainteresowanie nią jest rzeczą nienaturalna dla człwowieka mogę wnioskować, że raczej jestes nastawiony pacyfistycznie, chciałbyć by świat był inny a swoje poglądy próbujesz na "siłę" dostosowac do realiów. Może się mylę jednak wnisoki nasunęły mi się same po przeczytaniu ostatnich Twoich postów.
Moje przekonania są klarowne - jestem za łatwiejszym dostępem zwykłego obywatela do broni palnej. Z tego co napisałem wcześniej, chciałem przekazać, że w przyszłości (nieokreślonej przyszłości), być może nie będzie potrzebna żadna broń. Według Twojego rozumowania jestem więc pacyfistą, ponieważ potępiam jakąkolwiek przemoc, a w przypadku wszelkich konfliktów przedkładam porozumienie i rozmowę nad argumenty siłowe, czy inną agresję. I wcale nie jestem w tych poglądach odosobniony, Einstein mógłby potwierdzić, gdyby żył.
Jak sam napisałeś wiara w to, że kiedys ludziom broń będzie niepotrzebna jest utopią.
Znów nieporozumienie. Napisałem, że w tym momencie nie jest możliwa realizacja owej utopii. W przyszłości jak najbardziej. Tylko potrzeba do tego wielkich zmian w kształtowaniu psychiki młodego człowieka i przekierowywaniu agresji na inne pola, na przykład sztuki, nauki, sportu. Dziś świat, w którym zachowujemy się autodestrukcyjnie, w którym przemoc jest wpisana w egzystencję od małego i powtarzana na każdym kroku przez społeczeństwo, media, rodziców nawet - nie ma szans na zmianę.
Nie jest sroną uoprzywilejowaną. Jest przedstawicielem prawa.
Jest przedstawicielem policji, nie prawa. Organizacji, która zrzesza ludzi, dając im pewne uprawnienia. Między innymi do posiadania broni. Wytłumacz mi proszę, czym policjant różni się od Ciebie? Jest mądrzejszy? Inteligentniejszy? A może ma silniejszy kręgosłup moralny? Ja twierdzę, że nie. Przeinaczyłeś też niestety moją wypowiedź:
Nie rozumiem, na jakiej zasadzie policjant ma być stroną uprzywilejowaną.[...]
Jak więc taki obywatel ma się bronić? Napluć na delikwenta?
Nie pisałem tu o reakcji na działania policjanta, które mi zagrażają, ale o reakcji na potencjalny atak bandziora. Policja nie zapewni mi ochrony, bo i nie ma takiego obowiązku. Chcę więc bronić się sam. A bez jakiejkolwiek broni to jest trudne. Rząd nie może wymagać, by każdy obywatel znał chociażby podstawy samoobrony, ale z drugiej strony odbiera obywatelowi prawo do posiadania narzędzia, które może zapewnić mu bezpieczeństwo w sytuacji potencjalnie niebezpiecznej. I to mi się nie podoba.
Tylko w sytuacji kiedy policjant, funkcjonariusz w sposób rażący dopuszcza się czynów zabronionych prawe, zagraża bezpośrednio Twojemy życiu, wolności, zdrowiu a czynności które podejmuje są w Twojej ocenie naruszeniem prawa, prowadzą do przestępstwa jego status jako "funkcjonariusza państwowego" przestaje obowiązywac i wtedy masz prawo do obrony koniecznej nawet wobec takiego kogoś kto jest funkcjonariuszem.
I teraz odniesienie do polskich realiów. Naprawdę wierzysz, że mógłby obronić się przed takim policjantem i nie ponieść żadnych konsekwencji tego czynu?
Praktycznie zgadzamy się ze sobą, jednak piszemy to w inny sposób, stąd nieścisłości.
Po co rozważać cos, ideę z założenia "utopię" bez szans na zrealizowanie. Szkoda czasu na to. Trzeba się skupić na tym gdzie jesteśmy, kim jesteśmy. Zaakceptować siebie i gatunek ludzki i tyle.
No widzisz. A ja nie mam zamiaru. Jeśli chcę zobaczyć kiedyś świat, w którym przemoc będzie niepotrzebna, to powinienem zacząć działać już dziś. Twoja wizja człowieka to... Tylko Twoja wizja. Moja jest inna i to przez takie okulary chcę patrzeć na świat.
Może jestem pesymistą w tej sprawie ale uważam, że w człowieku zawsze będzie siedzieć bestia.
Jeśli chcesz podyskutować o agresji wrodzonej, zrobię to z miłą chęcią. Obawiam się jednak, że to już będzie zbyt duży offtop. Swoją drogą, to świetny temat na debatę.
Mówiąc o izolacji miałem na myśli to, że oni sami się izolują - jak np. Bronx czy też (żeby daleko nie szukać) Kurdwanów w Krakowie. Nie będą częścią społeczeństwa bo sami tego nie chcą.
Do każdego społeczeństwa można przeniknąć, stać się jego częścią. Każde społeczeństwo można zmienić, ale wymaga to niesamowitych nakładów czasu i wysiłku. Oni się izolują, ale też my izolujemy ich. To się cały czas nawarstwia. Trudno jest znaleźć wspólny język, osiągnąć porozumienie, nie oznacza to jednak, że jest to niemożliwe.
Wybacz za porównanie ale indoktrynacja jak w sowieckim wojsku tylko, że w drugą stronę - zbliżasz się coraz bardziej w kierunku "Utopii". To o czym mówisz, brzmi zbyt idealnie aby mogło funkcjonować.
Z pewnością masz rację, jednak dlaczego nie można spróbować? Chciałby, żeby Twoje dzieci znęcały się nad innymi? A w przyszłości wyrosły na, załóżmy, antysemitów? A gdyby Ci potencjalni semici również uczyły dzieci drogi by osiągnąć porozumienie? W którymś pokoleniu udałoby się zniwelować wzajemne niechęci. Mimo wszystko mam nadzieję, że to możliwe.