Nie ma co wierzyć majom to jest zwykła fikcja wymyślona dla kasy i tyle. Cała prawda jest zawarta w biblii ,,Nie znacie dnia ani godziny kiedy Syn Człowieczy przyjdzie''! temu trzeba wierzyć. Tyle na ten temat.
Idąc tym tokiem myślenia równie dobrze o biblii można powiedzieć, że została spisana przez ludzi ze schizofrenią w dość zaawansowanym stadium. Nie jestem katolikiem, nie uważam też, że biblia to łgarstwo, jednakże fanatyzm łatwo rozpoznać i imho czyni on więcej szkody niż pożytku. Nie wiemy kim jesteśmy ani jaki to wszystko ma cel. Jeżeli ślepo wierzysz w cały system, który wpajała ci rodzina od dziecka, nie racząc ani przez chwilę oddać się refleksji i przestudiowaniu jakichkolwiek materiałów (chociażby samej biblii), nie porównasz sobie faktów historycznych, podobieństw, zapożyczeń, nie dostrzeżesz wielu prób manipulacji to w rzeczywistości jesteś tylko zaprogramowaną owieczką z klapką na oczach i ściśle wyznaczoną trasą. Nie, nie jestem też oświecony, ale lubię badać, dociekać bo chyba po to "coś" dało mi taki materialny komputerek z kilkoma fałdami, który być może współpracuje z czymś dodatkowym, czymś czego nie widać (a raczej czego jeszcze człowiek nie poznał, bóg jeden wie ile jeszcze poziomów abstrakcji istnieje
) abym stawał się coraz bardziej świadom tego co mnie otacza. Oczywiście po takiej drodze popełnia się wiele błędów i być może niejeden raz trzeba wszystko zaczynać od nowa, ale jeżeli mam wybór to wybieram właśnie taką drogę, stanie w miejscu zwyczajnie mi nie odpowiada. Chociaż z drugiej strony być może wszystko jest zaprogramowane a my jesteśmy tylko rozszczepioną świadomością jednego aktora odgrywającą nieskończoną liczbę ról na scenie. Dla jednych zabrzmi to jak new age'owski bełkot, ale wydaje mi się, że powoli stajemy u progu czegoś wielkiego a i sama nauka powoli zbliża się do wielu elementów różnych religii.