Skocz do zawartości


Zdjęcie

Hipotezy odnośnie opętania


  • Please log in to reply
9 replies to this topic

#1

tomasz.czerka.
  • Postów: 87
  • Tematów: 46
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 44
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Ten długi tekst może nie spodobać się miłośnikom sensacji. To raczej analiza pewnego okresu spirytyzmu. Raczej dla tych, którzy studiują ów fenomen. W każdym razie miłej lektury :mrgreen:


Czy duch może wpływać na zachowanie człowieka, a nawet całkowicie go opętać?

W 1924 roku Krajowy Instytyt Psychologii w Los Angeles opublikował tekst zatytułowany Thirty Years Among the Dead, autorstwa Carla Augusta Wicklanda. Jest to świadectwo szanowanego lekarza, przedstawiające jego badania w zakresie spirytyzmu. Dr Wickland, urodzony w 1961 roku w Szwecji, wyemigrował do Chicago, gdzie się doktoryzował, a następnie został członkiem oddziału Krajowego Instytutu Psychologii w Los Angeles. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że badania, które prowadził narażały go na wyśmianie.
W 1849 roku istnienie ruchu spirytystycznego zostało publicznie obwieszczone światu w Corinthian Hall, w Rochester (Nowy Jork); po upływie kilku lat dosłownie podważył on chrześcijańskie credo. Jak wiadomo wszystko miało początek kilka lat wcześniej w amerykańskim miasteczku Hydesville, gdzie ponoć amerykańska rodzina Foxów kontaktowała się z duchem, który mieszkał w ich domu. W następstwie tego wydarzenia, niczym grzyby po deszczu, pojawiły się setki medium, które twierdziły, że są w stanie kontaktować się ze zmarłymi, podczas gdy ortodoksyjni naukowcy określili ruch ten jako prymitywny i przesądny, i nawet Towarzystwo do Badań Psychologicznych, które powstało w 1882 roku w Londynie nie zdołało opanować sytuacji.
Nie ma więc co się dziwić, że w 1924 roku, książka doktora Wicklanda została wyśmiana, mimo że sam autor nie wyrażał się jako sekciarski fanatyk, ale kompetentny lekarz. Według niego wszystko zaczęło się od jednej pacjentki (jej tożsamość zachował dla siebie), która za pomocą pisma automatycznego poinformowała go, że jest byłą tancerką, która zakończyła swoje dni w sanatorium. Inna pacjentka twierdziła, że jest duszą potępioną i rzucała się w popiół oraz błoto, błagając Boga o miłosierdzie. Jeszcze inna pacjentka stawała ubrana w pidżamę w oknie, twierdząc, ze jest Napoleonem, i dopiero interwencja policji sprowadzała ją na ziemię. W czasie, w którym fakty te miały miejsce, to znaczy w ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku, uważano powszechnie, że choroby umysłowe mają wyłącznie fizjologiczne przyczyny. Sam Freud, na początku swojej kariery, był niewzruszonym zwolennikiem tej hipotezy. W Stanach Zjednoczonych królowało przekonanie, że choroba umysłowa jest wywoływana przez zatrucie maszyny, jaką jest ciało ludzkie, wywołane również przez zwykłe infekcje, np. zapalenie migdałków. Jednak na opinię Wicklanda miał wpływ przypadek pewnego chłopca, Franka James'a, który w następstwie groźnego upadku z motoru, jaki przydarzył mu się w wieku 10 lat, natychmiast przeobraził się z dobrze wychowanego, pilnego w nauce dziecka, w prawdziwego przestępcę, który spędził większość swojego życia w poprawczaku i więzieniu. Po tym, jak uznano go za chorego, James zdołał uciec ze szpitala psychicznego dla kryminalistów. Podczas szarpaniny z policjantami dostał mocny cios pałką w głowę i stracił przytomność. Kiedy się obudził, okazało się, że jest ponownie osobą o cechach charakteru z przed wypadku motocyklowego. Będąc jeszcze studentem medycyny, Wickland był świadkiem tajemniczych wydarzeń, które wpłynęły na powstanie jego teorii. Pewnego razu, w ramach ćwiczeń, dokonywał sekcji nogi denata. Kiedy wrócił do domu, zastał swoją żonę Annę osłabłą i zapłakaną. Zapytała go, dlaczego ciął tamtą kończynę z takim sadyzmem, jakby to mówił zmarły, na którego nodze prowadził ćwiczenia. Wówczas Wickland posadził żonę w fotelu i zaczął ją wypytywać. Początkowo duch zaczął go ganić za jego zachowanie wobec wspomnianej kończyny; kiedy lekarz oświadczył, że przecież jest jej mężem, duch powiedział, że nie jest kobietą, ale mężczyzną. Udając, że wierzy duchowi, Wickland stwierdził, iż sekcja była przeprowadzana na zwłokach i nie mogła przez to w żaden sposób zadawać mu bólu. Po jakimś czasie duch ostatecznie dał się przekonać, że na prawdę umarł. Epizod ten upewnił lekarza, że duch zmarłej osoby może pozostawać w świecie ziemsko - materialnym, jeżeli nie zdaje sobie sprawy, iż umarł (patrz film Uwierz w Ducha z Patrickem Swayze i Demi Moore), szczególnie, kiedy śmierć nastąpiła w sposób natychmiastowy i nieoczekiwany.
Inny przypadek skłonił go do wniosku, że nie zawsze duch potrzebuje medium, aby komunikować. Pewnego dnia, gdy dokonywał sekcji zwłok kobiety, usłyszał dobiegający z daleka głos, proszący go, aby jej nie zabijał. W tej samej chwili strona z gazety, która leżała na posadzce, poruszyła się. Kilka dni później, podczas seansu spirytystycznego (dzięki zdolnościom mediumicznym jego żony, jak wspomniano wyżej, duchy mogły w pełni się manifestować), pojawił się duch niejakiej Minnie Morgan: to ona mówiła i poruszała gazetą; po kilku dniach przekonała się co do swojego zgonu. Wydaje się, że duchy te znajdowały się w stanie "otępienia", w którym sen i jawa mieszają się bezładnie, stąd nie zdawały sobie one w pełni sprawy ze stanu, w jakim się znajdowały.
W przypadku pewnej muzyczki cierpiącej na głębokie załamanie nerwowe, pojawił się duch kobiety, mówiącej mieszaniną języka angielskiego i hiszpańskiego (którego pacjentka nie znała). Później dr Wickland odkrył, że artystka była opętana przez co najmniej trzy duchy: niejakiej Marii i zakochanych w niej rywali. Jeden z nich zabił, powodowany zazdrością, kobietę i swego rywala, po czym sam został zamordowany. Naturalnie żaden z tych duchów nie zdawał sobie sprawy ze swego stanu i dlatego "posiadły" muzyczkę, która, swoją drogą, miała niestabilną psychikę (właśnie Wickland odkrył, że osoby o słabej odporności psychicznej są najbardziej narażone na opętania spirytystyczne). Uwolniona z opętania kobieta natychmiast została zaatakowana przez ducha dziewczynki, która zginęła podczas trzęsienia ziemi w San Grancisco. Wickland uwolnił ją od ducha dziecka, posługując się maszyną Wumshursta (emituje lekkie wyładowania elektryczne), która okazała się użyteczna w podobnych przypadkach.
Jeden z najbardziej wstrząsających przypadków, który przekonał doktora Wicklanda, że nie ma do czynienia z chorobami umysłowymi, ale bezcielesnymi istotami, wiąże się bezpośrednio z osobą jego żony. Podczas seansu spirytystycznego, który miał miejsce w 1904 roku, w Chicago, w pewnym momencie pani Wickland chwyciła się za gardło i kaszląc poprosiła obecnych o "zdjęcie jej pętli", dodając, że znajdowała się w ciemnościach. Kiedy duch ochłonął, przedstawił się jako Minnie Harmening, która popełniła samobójstwo w wieku 16 lat, w dzielnicy Palatinem, na przedmieściach Chicago. Pewnego dnia, spotkała ona na strychu ducha o potężnej posturze i gęstej brodzie, który zahipnotyzował ją i popchnął do samobójstwa poprzez powieszenie. Później wyszły na jaw podejrzane szczegóły, jak na przykład ewidentne znaki pod szyją i owinięte wokół szyi ubrania, nie mówiąc o tym, że duch doprecyzował, iż samobójstwo miało miejsce w Palatine, Cook Country (Illinois).
Minnie tłumaczyła się, że gdy zawisła na sznurze niemal zemdlała i w pełnej desperacji próbie uwolnienia się uchwyciła się ubrań, usiłując uwolnić szyję. Wyjątkowość tego przypadku wiąże się oczywiście z duchem postawnego brodacza, który wpłynął na dziewczynę. Według lekarza zawładnął on Minnie, popychając ją do popełnienia samobójstwa. Wydaje się, że Wickladn rzadko zwracał uwagę na szczegóły, które potwierdzały lub negowały prawdziwość opisywanych wydarzeń. Z tego powodu nigdy nie był traktowany poważnie przez środowisko naukowe. Badacz usprawiedliwiał się, twierdząc, że same duchy były bardzo niedokładne w swych wypowiedziach. Świadectwo temu, co robił Wicklaw dał jego przyjaciel F. Lee Howard, kapłan kogregacjonista, obecny na seansie spirytystycznym, podczas której małżeństwo Wicklandów usiłowało uwolnić córkę swoich znajomych. Duch, który ją opętał twierdził, że jest samobójcą i podał czas, a także miejsce swego zgonu; wizyta na posterunku policji wszystko potwierdziła. Przy innej okazji, czytelnik książki Wicklanda napisał do niego list, w którym stanowczo twierdził, że jeden z opisanych przez niego przypadków odpowiada temu, co wydarzyło się kuzynowi jego ojca.
Inna znacząca krytyka naukowców wobec tezy doktora Wicklanda, że choroba umysłowa jest niczym innym, jak opętanie przez ducha jest naiwna i niczym nie uzasadniona. Wspomnijmy przytaczaną wcześniej historię Franka Jamesa. Istnieje możliwość, że gdy usunie się tzw. "corpus callosum" (zabieg często praktykowany przy leczeniu epilepsji), pacjent może całkowicie zmienić zachowanie, przy czym wcześniejsza osobowość zostaje przeniesiona do drugiej półkuli mózgu. W bardzo znanym przypadku, który miał miejsce w 1870 roku, niejaki Louis Vive', w następstwie ukąszenia przez żmiję, przez cztery lata miał sparaliżowane nogi; w tym okresie był bardzo spokojny. Pewnego dnia przeszedł kryzys histeryczno-epileptyczny, po którym spał przez 14 godzin. Gdy się obudził, okazało się, że jego osobowość uległa całkowitej zmianie: stał się agresywny i kłótliwy. Przeciwnie, jak u Franka Jamesa, w twym przypadku dwie osobowości współistniały. W tamtych czasach istniało wielkie zainteresowanie magnesami i niektórymi metalami uważanymi za przydatne w leczeniu neurastenii oraz pewnych form paraliżu histerycznego. Z tego powodu lekarze zaczęli drażnić metalem prawą część ciała chorego: paraliż przemieścił się na stronę lewą, a pacjent odzyskał "miłą" osobowość. To, co chłopiec zrobił pod wpływem złej osobowości, zostało przez niego zapomniane (lub zostało zepchnięte do podświadomości), chociaż osobowość ta zupełnie nie zanikła i można ją było uaktywnić w stanie hipnozy.
Inny, analogiczny przypadek, dotyczy Clary Fowler (wyczerpująco opisał go doktor Morton Prince w książce Dissociation of Personality, gdzie ukrywa prawdziwe personalia chorej pod pseudonimem Christine Beauchamp). Na skutek natarczywych nagabywań seksualnych ze strony przyjaciela jej ojca, pacjentka popadła w depresję i podczas terapii hipnotycznych ujawniła się jej nowa osobowość, o bardzo grubiańskim charakterze, która kazała nazywać się Sally. Gdy przejmowała ona kontrolę nad Clarą, wykańczała ją długimi spacerami i biegami. Podobnie jak w przypadku Vive', Sally jąkała się, co nasuwało podejrzenie, że nowa osobowość znajduje się w prawej półkuli mózgu; wydaje się bowiem, że naturalni mańkuci zmuszeni do nauczenia się posługiwać prawą ręką zaczynają się jąkać.
Jednak jeśli chce się wytłumaczyć opisane powyżej fenomeny jedynie problemami z osobowością, w których występuje rozdwojenie mózgowe, pojawiają się problemy: jak to jest możliwe, że pani Wickland wiedziała o samobójstwie Minnie Harmening? Idee doktora Wicklanda były z resztą antycypowane przez medium Allana Kardeca (w rzeczywistości Leon Denizard Hyppolite Rivail). W jego Księdze Duchów czytamy, że wpływ tych bytów na ludzi jest większa niż powszechnie się uważa. Duch nie może posiąść ciała fizycznego, ale jest w stanie dołączyć do kogoś, kto ma podobne do niego zalety i wady, przejmując całkowitą kontrolę, jak w przypadku prawdziwej aktywności pasożytniczej. Uznając za prawdziwą tezę Wicklanda, można przypisać jedno z najsławniejszych zbrodni XX wieku złemu wpływowi bezcielesnego bytu.
Wieczorem 25 czerwca 1906 roku, niejaki Harry Kendall Thaw (młody i bogaty libertyn) oglądał wraz z żoną sztukę teatralną w Madison Square Garden. Przed ślubem, pani Thaw nazywała się Evelyn Nesbit i była modelką oraz showgirl, którą Harry zdołał przekonać do przyjazdu do Europy. Ze względu na pełne przemocy zachowanie męża ich związek ulegał rozpadowi. Podczas jednej z licznych kłótni, zdesperowana kobieta oświadczyła, że w wieku 15 lat miała romans ze Stanfordem Whitem, architektem odpowiedzialnym za projekt Madison Square Garden. Thaw stał się bardzo zazdrosny. Tamtego dnia, po zakończeniu spektaklu, dostrzegł White'a siedzącego przy stole, podszedł i zastrzelił go ze swojego pistoletu. Uznany za chorego psychicznie Thaw został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, z którego zbiegł w 1913 roku. 15 lipca 1906 roku, podczas seansu spirytystycznego, w pewnej chwili pani Wickland ocknęła się z zemdlenia i zmienionym, szorstkim głosem zażądała czegoś do picia. Kiedy zapytano ducha gdzie się znajduje, odparł, że jest w Madison Square Garden. Potem odezwał się inny byt, który cieszył się, że kogoś zabił - nie był to oczywiście Thaw, ale niejaki Johnson, który popchnął Thawa do zamordowania White'a za to, że ten ostatni skrzywdził jego córeczki. Następnie pojawił się duch ojca Thawa, który błagał o ratunek dla syna i potwierdził, że jego osobowość jest zdominowana przez mszczącego się ducha, gdyż Harry posiada zdolności mediumiczne (informacja ta nie została zweryfikowana). Wydaje się, że to był rzeczywiście duch ojca zabójcy: skąd bowiem pani Wickland mogłaby wiedzieć, że pan Olcott (z którym miała się skontaktować) był prawnikiem rodziny Thaw?
W temacie opętania przez duchy ciekawą pozycją jest książka Possession, Demoniacal and Other (1921) profesora Traugotta Konstantina Oesterreicha z Tubingu. Według niego, prawdziwym wytłumaczeniem opętania jest histeria i choroba psychiczna, nie zaś rozdwojenie jaźni. Dla wsparcia swojej teorii profesor przytacza historię Achillesa (pseudonim pacjenta), przedstawiona przez słynnego profesora Pierre'a Janeta.
Achilles, wywodzący się z rodziny chłopskiej bogaty czlowiek, przeprowadził się do miasta i w młodym wieku ożenił. Zimą 1890 roku, w wieku 33 lat doznał nagłego, poważnego załamania nerwowego w wyniku którego ogłuchł i zapadł na dwudniową śpiączkę. Gdy odzyskał przytomność, stał się ofiarą halucynacji: wierzył, że jest w piekle, torturowany przez diabły, oraz że jest opętany. Po wielu nieudanych próbach samobójczych został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym Salpetriere, w Paryżu, kierowanym wówczas przez znanego profesora Jean - Martina Charcota, który powierzył leczenie pacjenta Janetowi. Człowiek ten rozpoznał u Achillesa wszystkie objawy opętania demonicznego. Rozwiązanie problemu nadeszło wówczas, gdy profesor zauważył ciągłą nieobecność umysłową Achillesa: kiedy pacjent miał atak, Janet wkładał mu ołówek w dłoń, sugerując mu, aby pisał tak, jakby ołówek żył swoim życiem. Wówczas demon zmuszał Achillesa do pokazywania języka bez powodu i pełnego pasji całowania kartek papieru, zaś profesor poprosił demona, aby wprowadził chorego w trans, by móc go wypytać.
Okazało się, że przyczyną choroby Achillesa było poczucie winy za to, że zdradził żonę podczas jednej z podróży służbowych. Profesor Janet przekonał Achillesa, że jego żona była obecna na sali (nie wiadomo czy tak było, czy też nie) i że mu wybaczyła to, co zrobił. Po tym Achilles wyzdrowiał. Według doktora Wicklanda ludzie cierpiący na nerwice lub znajdujący się w głębokim stresie są potencjalnymi ofiarami obsesji, że są opętani przez złe duchy. Achilles mógłby czuć się opętany przez złego ducha, który wykorzystał jego naiwność i delikatną strukturę psychiczną: gdy poczuł, że mu wybaczono, duch opuścił jego ciało.
We wstępie do cytowanego powyżej tekstu, Anita Gregory, badaczka zjawisk paranormalnych, jest krytyczna wobec tez doktora Wicklanda. We wszystkich cytowanych przez niego przypadkach znajduje się jeden element wspólny: należy przekonać ducha, że jego ciało jest martwe; ponadto twierdzenie, że duchy Madame Blavatsky i Mary Baker Eddy żałują, że szerzyły na świecie fałszywe doktryny jest niemal śmieszne. Jednocześnie twierdzi ona, że sceptycyzm profesora z Tubingu jest mało przekonujący, i pozwala przypuszczać, że Oesterreich chce świadomie uniknąć niewygodnych tematów.
Istnieje przykład, który podważa zasadność nastawienia profesora z Tubingu. W Watseka (Illinois) mieszkała 13 letnia dziewczynka, Lurancy Vennum, obdarzona zdolnościami mediumicznymi i dużą predyspozycją do transu. 11 lutego 1877 roku, zahipnotyzowana przez miejscowego lekarza, oznajmiła, że w pokoju znajduje się duch niejakiej Mary Roff, córki jednej z osób obecnych na seansie, która zmarła 12 lat wcześniej, osiągnąwszy dorosłość. Teraz pozwolono jej skontaktować się z rodzicami za pośrednictwem Lurancy. Następnego dnia medium oświadczyła, że nazywa się Mary Roff i kazała zaprowadzić się do swojego domu (w którym Lurancy nigdy nie była), rozpoznała siostrę i doskonale pamiętała wszystko, co dotyczyło rodziny Roff. 21 maja czas do dyspozycji ducha minął i Lurancy znów stała się sobą. Przypadek ten badał sceptyk, Richard Hodgson, członek Towarzystwa Badań Psychicznych, i uznał go za autentyczny. Profesor Oesterreich ogranicza się jedynie do przytoczenia krótkiego streszczenia tej sprawy, zawartego w dziele Wiliama Jamesa "Zasady Psychologii", nie siląc się nawet na własną ocenę i pomijając te fragmenty książki, w których James uznaje za prawdopodobną interpretację spirytystyczną opisanej historii.
Koronnym dowodem profesora Oesterreicha jest słynny przypadek "Diabła z Loudun", który w 1952 roku stał się przedmiotem uważnej analizy ze strony Aldousa Huxleya, który opisał go w książce pod tym właśnie tytułem. W 1633 roku Urbain Grandier, biskup Loudun, we Francji, (znany ze swojej podłości), został oskarżony o to, że z jego powodu opętane zostały zakonnice miejscowego klasztoru, które bluźniły, wykrzykiwały obsceniczne słowa i zachowywały w sposób bardzo wyzywający. Po przeprowadzonym procesie, Grandier został uznany za winnego i spalony żywcem, mimo, że cały czas zaprzeczał wszystkim oskarżeniom. Rzeczywiście, jego śmierć nie zmieniła sytuacji.
Huxley, podobnie jak prof. Oesterreich, uznał ten przypadek za efekt histerii kolektywnej, podczas gdy Russell Hope Robbins, w swojej Encyclopedia of Witchcraft and Demonology, pisze o ewidentnym oszustwie. Czytając uważnie dzieło Huxleya, można stwierdzić, że dewiacja na tle seksualnym, której uległy zakonnice, został od samego początku błędnie uznany za rezultat ataku demonicznego. Sama matka przełożona przyznała, że nawet nie próbowała oprzeć się opętaniu, gdyż wrażenia jakie wywoływały w niej demony sprawiały jej głęboką rozkosz. Z drugiej strony trudno wytłumaczyć fakt, że z różnych przyczyn (silne załamanie nerwowe lub, jak się wydaje, ataki demonów) zmarli wszyscy egzorcyści wezwani, aby rozwiązać problem. O co zatem chodziło?
Trudno jest ustalić wyraźną linię demarkacyjną między opętaniem i poltergeistem. Trzymając się najbardziej rozpowszechnionej hipotezy, poltergeist to forma psychokinezy aktywowana nieświadomie przez umysł, szczególnie chwiejnego emocjonalnie nastolatka. Jednak nie tłumaczy to na 100% w jaki sposób niestabilny umysł znajduje siłę, aby przesuwać ciężkie meble, czy unosić przedmioty w powietrze, zważywszy, że podczas doświadczeń w warunkach laboratoryjnych udało się co najwyżej przesunąć w ten sposób igłę kompasu.
Według duchów - informatorów Allana Kardeca - poltergeist jest dziełem duchów przywiązanych do życia ziemskiego, które - w szczególnych okolicznościach - zdolne są do pobierania energii od żyjących (przeważnie znajdujących się w stanie depresji) i używania jej do czynów nie godnych pochwały. W przypadku Amherst z 1878 roku, fenomen ten miał miejsce w domu Esther Cox, która mieszkała z siostrą i jej mężem, niejakim Danielem Teedem. Po nieudanej próbie gwałtu, jej chłopak zniknął, pozostawiając dziewczynę w stanie głębokiego załamania psychicznego. Kilka dni później zaczęły się hałasy dobiegające z pudełka stojącego pod łóżkiem Esther. Niedługo później, podczas silnego napadu histerii, jej ciało straszliwie się rozdęło i po dwóch silnych uderzeniach sflaczało, co bardzo ją wyczerpało. Zjawisko to powtórzyło się po dwóch dniach; poza tym pościel na łóżku chorej sama się mięła, a poduszka pęczniała. Później słychać było silne uderzenia, a na ścianie pojawił się napis grożący Esther: ktoś lub coś chciało ją zabić. Innymi razy biedaczka zamieniała się w ludzki magnes i wywoływała w brew swej woli zjawisko samoistnego zapłonu: z tego powodu wylądowała w więzieniu, oskarżona o podpalenie stodoły. Gdy wyszła na wolność, po odbyciu kary, wszelkie fenomeny znikły.
W 1899 roku, w gospodarstwie George'a Dagga, w Quebec, miał miejsce fenomen poltergeista: jego przyczyną miała być młoda sierota Dinah McLean, która podobnie jak Esther Cox twierdziła, że słyszała głos ducha (nikt inny go nie słyszał). Byt zaczął głębokim głosem mówić obscenicznie, przedstawiając się jako demon. Duch chciał też oszukać wszystkich, przedstawiając się jako anioł pański, ale zdradził go trywialny sposób mówienia. Oświadczył on również, że odejdzie następnego dnia, po tym jak pozdrowi dzieci we wsi, co rzeczywiście zrobił, przybierając postać przystojnego, ubranego na biało mężczyzny. Jak widać, czasami zdarza się, że opętujące istoty przedstawiają się jako demony, choć w rzeczywistości nimi nie są.
Innym badaczem, który jest przekonany, że zjawiska opętania wiążą się z działaniem duchów jest Max Freedom Long, amerykański nauczyciel, który w wieku 27 lat wyjechał na Hawaje, gdzie mógł studiować dokładnie tamtejszą magię, a szczególnie tzw. "kahunas', czyli "tych, którzy strzegą sekrety" - ostatnich przedstawicieli starożytnej, lokalnej religii Huna. Według jej doktryny człowiek zbudowany jest z 3 części:
1.Ja niższe: uczuciowe, odpowiadające mniej więcej podświadomości;
2.Ja pośrednie: świadome codziennego życia;
3.Ja wyższe: odpowiadające super-ego, zdolne widzieć przeszłość.
W chwili śmierci trzy składniki rozdzielają się: ja niższe może stać się poltergeistem, natomiast ja pośrednie duchem. W książce The Secret Science Behind Miracles, prof. Long omawia kwestię rozdwojenia osobowości, twierdząc, że wywołuje ją działanie ducha (lub kilku) niższego lub pośredniego. Wiliam Janes, przekonany do spirytyzmu przez Leonore Piper, po seansie spirytystycznym, w czasie którego duch - przez usta medium - przedstawił mu szczegóły, które tylko James mógł znać, stwierdził, że - skoro medium mogła gościć w sobie bezcielesny byt, który chce komunikować z żywymi - to przypadki opętania demonicznego są zrozumiałe, biorąc pod uwagę niską i złą naturę tych bytów.
Profesor James Hervey Hyslop, również początkowo sceptyczny, zmienił zdanie, poznawszy wspomnianą medium i neurologa, niejakiego doktora Tito Bulla; przeanalizował on liczne przypadki rzekomego opętania przez duchy i uznał, podobnie jak doktor Bull, że wiele przypadków chorób umysłowych to są właśnie takie opętania. W swojej książce Multiple Man (1986) Adam Crabtree utrzymuje, że u niektórych osób, u których występuje kilka osobowości, ma miejsce autentyczne opętanie przez duchy, chociaż nie odrzuca on zupełnie możliwości psychologicznego wyjaśnienia tych fenomenów, chociaż wielu z nich w ten sposób wyjaśnić się nie da. Pierwsze dowiadczenie Crabtree'a dotyczyło pewnej dziewczyny, Sarah Worthington, która znajdowała się w bardzo złym stanie psychicznym i zapadała w trans, podczas którego mówiła głosem starszej kobiety. Zidentyfikowano jako głos babci medium. Babcia próbowała pomóc Sarah, która - gdy zrozumiała z kim ma do czynienia - skłoniła ją by odeszła i więcej się nie manifestowała.
Jak widać, przypadek ten przypomina epizody przytoczone przez doktora Wicklanda. Inny epizod dotyczy dziewczyny imieniem Susan dręczonej przez ducha jej ojca ( zginął on w wypadku samochodowym), który za życia molestował ją seksualnie. Nie był jeszcze przekonany, że odszedł z tego świata, dlatego kazirodcza i obsesyjna relacja trzymała go blisko dziewczyny. Gdy zrozumiał w pełni swoje położenie, zostawił ją wreszcie w spokoju.
Bardzo ciekawy jest też przypadek pewnego pacjenta o pseudonimie "Art". W okresie jego drugiego małżeństwa, został opanowany przez silne uczucie wstrętu, podczas gdy jakiś wewnętrzny głos zmuszał go od odstąpienia od robienia rzeczy, które lubił. Jego własna interpretacja faktów sprawiała, że odwoływał się do nieznanego dotąd aspektu swojej osobowości, zbliżonego do bardzo negatywnego aspektu charakteru jego matki, niejakiej Veroniki, która mieszkała w Detroit. Gdy pacjent zapadał w trans, Crabtree nawiązywał kontakt z "matką" (tak nazywał się ów byt), który potwierdzał zdecydowanie, że wziął w posiadanie Arta. Opis matki przez Arta pozwolił na poznanie chorobliwego przywiązania tejże do syna. Crabtree zasugerował duchowi, by ten spędzał więcej czasu z mieszkającą w Detroit "Veroniką" (z jaką ów byt się utożsamiał): gdy kobieta ta była operowana na raka, istota ta przestała się manifestować, uważając swoją wcześniejszą aktywność za marnotrawstwo cennej energii. Jak zinterpretować te fakty? Art miał halucynacje? Czy raczej matka dręczyła swego syna za życia?
W książce Frederica Mayersa Duchy żyjących opisana jest historia dziewczyny przekonanej o tym, że niedawno poznany człowiek brał ją we władanie podczas snu, zmuszając przy tym do nieobyczajnego zachowania.
Jakkolwiek Crabtree twierdzi, że opętanie przez duchy jest jedynie roboczą hipotezą, to w rzeczywistości jego poglądy są zbliżone do przekonań Wicklanda, które podziela kalifornijski psychiatra Ralph Allison, którego książka Minds In Many Pieces (1980) uznawana jest za jeden z bardziej autorytatywnych tekstów traktujących zagadnienie osobowości mnogiej. Poniżej cytujemy dwa najciekawsze naszym zdaniem przypadki.
Pierwszy dotyczy niejakiej Janette, która usiłowała zamordować męża i dziecko, najprawdopodobniej na skutek ostrego zaburzenia psychicznego. Gdy dr Allison zahipnotyzował pacjentkę, usłyszał skrzeczący głos kogoś, kto przedstawił się jako Lydia. W pewnym momencie pacjentka oświadczyła, że była molestowana seksualnie w szpitalu, co nie wydawało się nieprawdopodobne zważywszy na wulgaryzmy wypowiadane przez drugą osobowość. Później pojawiła się trzecia osobowość, Karen, zrównoważona i wrażliwa, dzięki której dr Allisonowi udało się wyleczyć Jannet.
Innym razem, w trakcie leczenia dziewczyny o imieniu Sofia, usiłując zintegrować w jej psychice różne osobowości, psychiatra odkrył, że dwie z nich były zupełnie inne. Wprowadziwszy pacjentkę w trans regresywny, lekarz polecił jej cofnąć się do chwili narodzin. Wówczas wyszła na jaw straszliwa prawda: ginekolog, który był kochankiem jej matki, postanowił uśmiercić rodzące się trojaczki. Zdążył jednak udusić jedynie dwoje dzieci i Sofia ocalała. Od tego czasu do dziewczyny przywiązały się duchy zamordowanych dzieci. W końcu psychiatrze udało się uwolnić pacjentkę od dusz obu rodzeństwa.
Dr Allison kończy swoją książkę, twierdząc uczciwie, że przyczyny osobowości mnogiej mogą być inne, na przykład nerwica lub silny uraz. Jednak wśród nich zamieszcza "opętanie przez żyjącego człowieka", ducha zmarłej osoby czy też bytu nieludzkiego ( w tym ostatnim przypadku może dochodzić do opętania demonicznego).
W swoich badaniach nad osobowością mnogą parapsycholog Stanley Krippner zdradza, iż wzrasta liczba psychiatrów, którzy akceptują teorię opętania duchowego. Co zatem o tym myśleć?.
Jeśli wzorem Hyslopa przyjmiemy koncepcję "życia po śmierci", oraz podobnie jak Kardec uznamy, że w pewnych okolicznościach duchy mogą żyć w umyśle żyjącego człowieka, to musimy rozważyć hipotezę dotyczącą opętania przez duchy. Jakkolwiek by nie było, należy podkreślić, że w spirytyzmie tego rodzaju procesy nie są częste, co związane jest z trudnością jaką duch napotyka w procesie opętania: konieczny jest doskonały związek między istotą opętującą i opętanym. Przypadek Louduna zdaje się wskazywać w tym kierunku: prawdopodobnie wyparte przez matkę przełożoną napięcie seksualne stało się przyczyną ataków dotyczących innych zakonnic.
Dwadzieścia lat przed przypadkiem Loudina czternastoletnia Madeleine de Demandox de la Palud została uwiedziona przez starszego od niej o ponad dwadzieścia lat ojca Louisa Gaufridy. Gdy rzecz się wydała, dziewczyna została przeniesiona do innego klasztoru. Po dwóch latach zaczęła ona widzieć diabła i niszczyć krzyże, zarażając swoją histerią inne zakonnice. Gaufridy, oskarżony przez samą Madeleine o gwałt i nakłanianie do satanizmu został zmuszony do poddania jej egzorcyzmom, ale okazały się one bezskuteczne i skazano go na więzienie. Podczas procesu Madeleine odwołała zeznania, ale zaczęła zachowywać się nieobyczajnie wobec sądu. Wówczas sędzia kazał podać Gaufridiego torturom i skazał go na stos.
W tamtych czasach (XVII wiek) rozpusta była czymś powszechnym wśród kleru i dochodziło do wielu analogicznych przypadków, podczas których ujawniano przypadki praktykowania przez kler satanizmu, cudzołóstwa a także rzekome opętania demoniczne.
Zastanówmy się nad istnieniem typologii fenomenu opętania w kontekście przypadku Luoduna. Dlaczego ponad pięciu egzorcystów zostało opętanych i zmarło w przeciągu czterech miesięcy? Według mnie, jakkolwiek odpowiedź na powyższe pytanie nie wpływa na fakt ewentualnego istnienia opętania demonicznego, to skłania do refleksji nad tym, że istnieją fenomeny, których natury nadal nie znamy.
W 1927 roku w Południowej Afryce opublikowanoano książkę autorstwa Helen Quatermaine zatytułowaną Who Are the Dead, która zawiesza interesującą sugestię związaną z omawianym tu tematem. Według autorki, zgodnie z tradycją okultystyczną, człowiek posiada, oprócz ciała fizycznego, tzw. "ciało osobowości" (psyche), które przenika jego ciało fizyczne, z natury bardziej delikatne. Punkty ich styczności to "czakry", czyli siedem gruczołów endokrynologicznych. Problem polega na utrzymaniu w harmonii obu tych ciał, gdyż w przypadku większości osób dążą one do dysharmonii, szczególnie przesuwając się w prawo. W związku z tym strona lewa zostaje odkryta i staje się wrażliwa, oraz podatna na atak duchów. Wspomniane przemieszczenie ma miejsce szczególnie gdy jesteśmy pobudzeni, przestraszeni lub zdenerwowani. Kiedy taki stan przedłuża się w czasie, energia, która dąży do przywrócenia równowagi może osłabnąć, co prowadzi do pewnych niewydolności, z jej konsekwencjami dla danej osoby.
Autorka przytacza historię niejakiej Barbary Graham, skazanej na karę śmierci w komorze gazowej, w więzieniu w San Quintino, w roku 1953 po nieudanym napadzie rabunkowym. Zdradzona przez jednego z członków bandy, do której przystąpiła, zanim została stracona wspólnie ze swoimi skazanymi kompanami, prorokowała, iż wszyscy zamieszani we wspomniany napad umrą przedwcześnie, co zdaniem Helen Quatermaine rzeczywiście miało miejsce dzięki "aktywności" ciała osobowości Barbary. Historia ta zawiera jednak wiele nieścisłości dotyczących przyczyn śmierci innych członków bandy.
Natomiast pewne jest, że w opisanych wyżej przypadkach mamy do czynienia z czymś więcej niż choroba psychiczna.

Alberto Rossignoli

www.paranormale.com

Użytkownik tomasz.czerka edytował ten post 21.02.2009 - 17:35

  • 0



#2

Isentor.
  • Postów: 51
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ta, kolejny doktorek i niefortunna seria paranormalnych zdarzeń, która przytrafiła się akurat jemu, ułatwiając napisanie przereklamowanej pracy lub książki, o której nikt do dziś nie słyszał. Czy tylko mnie się wydaje czy podobny scenariusz ma co 3 tłumaczona historia?
  • 0

#3

domenicus.
  • Postów: 404
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ta, kolejny doktorek i niefortunna seria paranormalnych zdarzeń, która przytrafiła się akurat jemu, ułatwiając napisanie przereklamowanej pracy lub książki, o której nikt do dziś nie słyszał. Czy tylko mnie się wydaje czy podobny scenariusz ma co 3 tłumaczona historia?


Witam Pana,

Ciekawy wniosek Pan wyciąga z faktu, że komuś się przytrafia to samo. Gdyby więc ów autor opisywał tajemnicze miejsce, gdzie 5 na 10 ludzi się przewraca i łamie sobie nogi - to nie napisałby Pan o paranormalnych zdarzenia, lub przereklamowanej książce - tylko starałby się Pan dociec, czy aby w tym miejscu, w którym ludzie się przewracają nie ma lodu, dziury, czy wystającego korzenia.

Kiedy dochodzi do konfrontacji "naukowców" lub "sceptyków" - ci zawsze zaczynają niezrozumiały jazgot. Znaczy, że nie wolno badać tego, dlaczego przytrafiają się opętania i zjawiska duchowe? To są najzwyklejsze zjawiska o charakterze magnetyczno-fizykalnym (duchowe, nie opętania) - więc należy je badać.

No tak, ale przecież argument, że "coś tam nie istnieje, bo mi się nie przytrafiło, albo nie widziało tego czegoś co najmniej ze sto tysięcy nawiedzonych naukowców w białych, wykrochmalonych kitelkach" - jest uznawany jako koronny i niezaprzeczalny argument w dyspucie.

Stara prawda mówi, że sceptycyzm to wyraz niedouczenia i wulgarnego potraktowania własnej inteligencji, kiedy prawdziwa nauka - to nauka nie skrępowana ideologią stukroć gorszą od najgorszych sekt i zbrodniczych ideologii.

Co do opętania, napisałem odrębny artykuł na mojej stronie. Zachęcam do zapoznania się. Chociażby po to, aby poznać pogląd drugiej strony.

Pozdrawiam, dominik
  • 0

#4

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

domenicus -
" To są najzwyklejsze zjawiska o charakterze magnetyczno-fizykalnym (duchowe, nie opętania) - więc należy je badać. "

Jak mam to rozumieć ? czyli co? to znaczy ? czyli jak powinno się je badać ?
  • 0



#5

darkfurby.
  • Postów: 35
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Haha niezle wkretki :D. Wierze w opętanie czlowieka przez inny byt ale nigdy nie widzialem jak ktos sie wykreca albo gada ze oo pochodze z piekeł! haha

Kiedys gadalem z ksiedzem (jest rowniez egzorcysta i mial wiele przypadkow opetania) to powiedzial, ze rozmawiajac z osoba opetana nie moze mowic nic innego jak tylko dowiadywac sie kim jest ow duch i po co sie wsadzil w cialo czlowieka...

ja wlasnie robilbym odwrotnie :D, pytal bym sie jak tam jest po drugiej stronie i w ogole wypytywac o informacje :P. Mam nadzieje, ze kiedys znajdzie niepodwazalny dowod na istnienie opetania, zeby inni wkoncu uwierzyli :P.
  • 0

#6

darkfurby.
  • Postów: 35
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Haha niezle wkretki :D. Wierze w opętanie czlowieka przez inny byt ale nigdy nie widzialem jak ktos sie wykreca albo gada ze oo pochodze z piekeł! haha

Kiedys gadalem z ksiedzem (jest rowniez egzorcysta i mial wiele przypadkow opetania) to powiedzial, ze rozmawiajac z osoba opetana nie moze mowic nic innego jak tylko dowiadywac sie kim jest ow duch i po co sie wsadzil w cialo czlowieka...

ja wlasnie robilbym odwrotnie :D, pytal bym sie jak tam jest po drugiej stronie i w ogole wypytywac o informacje :P. Mam nadzieje, ze kiedys znajdzie niepodwazalny dowod na istnienie opetania, zeby inni wkoncu uwierzyli :P.
  • 0

#7

domenicus.
  • Postów: 404
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

domenicus -
" To są najzwyklejsze zjawiska o charakterze magnetyczno-fizykalnym (duchowe, nie opętania) - więc należy je badać. "

Jak mam to rozumieć ? czyli co? to znaczy ? czyli jak powinno się je badać ?


Witam Pana,

"Jak mam to rozumieć" - znaczy to ni mniej, ni więcej, jak tylko to, że skoro coś takiego się dzieje - to należy to do jakiejś sfery natury lub zjawisk "nadprzyrodzonych" - które w gruncie rzeczy nadprzyrodzone NIE są, a są celowo ośmieszane i dezawuowane, jako "nadprzyrodzone". Wszystko należy badać, nawet to, co wydaje się z pozoru idiotyczne. Problem polega na tym, że dzisiaj wiemy, dlaczego powyższe "zjawiska" nie są badane przez "naukowców" - oni się po prostu boją. Pisałem o tym kilkakrotnie, że to STRACH napędza nienawiść nauki do tzw. "paranauk" - ów STRACH polega na tym, że gdyby faktycznie zaprzęgnięto laboratoria i zaczęto pompować chociaż tylko ułamki pieniędzy na badanie wszelakich dziedzin, okazałoby się, że Koncept Dipolarnej Grawitacji - a ściślej, telekineza (wibracje magnetyczne, które zmuszają atomy do jarzenia pochłaniania) czy właśnie duchy (spadek temperatury, pole magnetyczne) - zburzyłoby ich misternie zbudowaną piramidę kłamstw. Ale dzisiaj jestem bardzo spokojny o wynik tej batalii prawdy z kłamstwem - jedynie bardzo mi żal, że prawda nie wyjdzie już za mojego życia.

"Czyli jak powinno się je badać" - To jest dosyć trudna sprawa, ponieważ na dzisiaj jedynymi urządzeniami, które bezsprzecznie potwierdzają istnienie przeciw-świata oraz zjawisk "paranormalnych" są czułe magnetometry, kamera kilirianowska oraz bardzo nieliczne urządzenia wzbudzające Efekt Telekinetyczny - jak chociażby Grzałka Davey'ego.

Rzecz polega na tym, że są to dosyć prymitywne narzędzia - ale od czegoś trzeba zacząć. Jestem niezachwianie przekonany, że gdyby dać ledwie parę milionów złotych na badania - w ciągu 2-4 lat nasza wiedza byłaby o kilka rzędów wyższa i pełniejsza.

Ale jak powiedziałem: trzeba ludzi zdeterminowanych, ludzi dążących do poznania prawdy gdziekolwiek ona nie leży i jakakolwiek by ona nie była. Jednak z moich obserwacji wynika, że coraz więcej ludzi zaczyna budować na własną rękę urządzenia darmowej energii czy inne "diwajsy", które ponoć nie mają prawa działać, jak chociażby spis Pereł Ludzkości - ludzi, którzy się nie poddali.

Niestety, nim te porozbijane grupki ludzi dojdą czegoś sensownego, minie wiele czasu.

Pozdrawiam, dominik
  • 0

#8

ewa.
  • Postów: 44
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ten długi tekst może nie spodobać się miłośnikom sensacji. To raczej analiza pewnego okresu spirytyzmu. Raczej dla tych, którzy studiują ów fenomen. W każdym razie miłej lektury :mrgreen:


Czy duch może wpływać na zachowanie człowieka, a nawet całkowicie go opętać?

W 1924 roku Krajowy Instytyt Psychologii w Los Angeles opublikował tekst zatytułowany Thirty Years Among the Dead, autorstwa Carla Augusta Wicklanda. Jest to świadectwo szanowanego lekarza, przedstawiające jego badania w zakresie spirytyzmu. Dr Wickland, urodzony w 1961 roku w Szwecji, wyemigrował do Chicago, gdzie się doktoryzował, a następnie został członkiem oddziału Krajowego Instytutu Psychologii w Los Angeles. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że badania, które prowadził narażały go na wyśmianie.
W 1849 roku istnienie ruchu spirytystycznego zostało publicznie obwieszczone światu w Corinthian Hall, w Rochester (Nowy Jork); po upływie kilku lat dosłownie podważył on chrześcijańskie credo. Jak wiadomo wszystko miało początek kilka lat wcześniej w amerykańskim miasteczku Hydesville, gdzie ponoć amerykańska rodzina Foxów kontaktowała się z duchem, który mieszkał w ich domu. W następstwie tego wydarzenia, niczym grzyby po deszczu, pojawiły się setki medium, które twierdziły, że są w stanie kontaktować się ze zmarłymi, podczas gdy ortodoksyjni naukowcy określili ruch ten jako prymitywny i przesądny, i nawet Towarzystwo do Badań Psychologicznych, które powstało w 1882 roku w Londynie nie zdołało opanować sytuacji.
Nie ma więc co się dziwić, że w 1924 roku, książka doktora Wicklanda została wyśmiana, mimo że sam autor nie wyrażał się jako sekciarski fanatyk, ale kompetentny lekarz. Według niego wszystko zaczęło się od jednej pacjentki (jej tożsamość zachował dla siebie), która za pomocą pisma automatycznego poinformowała go, że jest byłą tancerką, która zakończyła swoje dni w sanatorium. Inna pacjentka twierdziła, że jest duszą potępioną i rzucała się w popiół oraz błoto, błagając Boga o miłosierdzie. Jeszcze inna pacjentka stawała ubrana w pidżamę w oknie, twierdząc, ze jest Napoleonem, i dopiero interwencja policji sprowadzała ją na ziemię. W czasie, w którym fakty te miały miejsce, to znaczy w ostatnim dziesięcioleciu XIX wieku, uważano powszechnie, że choroby umysłowe mają wyłącznie fizjologiczne przyczyny. Sam Freud, na początku swojej kariery, był niewzruszonym zwolennikiem tej hipotezy. W Stanach Zjednoczonych królowało przekonanie, że choroba umysłowa jest wywoływana przez zatrucie maszyny, jaką jest ciało ludzkie, wywołane również przez zwykłe infekcje, np. zapalenie migdałków. Jednak na opinię Wicklanda miał wpływ przypadek pewnego chłopca, Franka James'a, który w następstwie groźnego upadku z motoru, jaki przydarzył mu się w wieku 10 lat, natychmiast przeobraził się z dobrze wychowanego, pilnego w nauce dziecka, w prawdziwego przestępcę, który spędził większość swojego życia w poprawczaku i więzieniu. Po tym, jak uznano go za chorego, James zdołał uciec ze szpitala psychicznego dla kryminalistów. Podczas szarpaniny z policjantami dostał mocny cios pałką w głowę i stracił przytomność. Kiedy się obudził, okazało się, że jest ponownie osobą o cechach charakteru z przed wypadku motocyklowego. Będąc jeszcze studentem medycyny, Wickland był świadkiem tajemniczych wydarzeń, które wpłynęły na powstanie jego teorii. Pewnego razu, w ramach ćwiczeń, dokonywał sekcji nogi denata. Kiedy wrócił do domu, zastał swoją żonę Annę osłabłą i zapłakaną. Zapytała go, dlaczego ciął tamtą kończynę z takim sadyzmem, jakby to mówił zmarły, na którego nodze prowadził ćwiczenia. Wówczas Wickland posadził żonę w fotelu i zaczął ją wypytywać. Początkowo duch zaczął go ganić za jego zachowanie wobec wspomnianej kończyny; kiedy lekarz oświadczył, że przecież jest jej mężem, duch powiedział, że nie jest kobietą, ale mężczyzną. Udając, że wierzy duchowi, Wickland stwierdził, iż sekcja była przeprowadzana na zwłokach i nie mogła przez to w żaden sposób zadawać mu bólu. Po jakimś czasie duch ostatecznie dał się przekonać, że na prawdę umarł. Epizod ten upewnił lekarza, że duch zmarłej osoby może pozostawać w świecie ziemsko - materialnym, jeżeli nie zdaje sobie sprawy, iż umarł (patrz film Uwierz w Ducha z Patrickem Swayze i Demi Moore), szczególnie, kiedy śmierć nastąpiła w sposób natychmiastowy i nieoczekiwany.
Inny przypadek skłonił go do wniosku, że nie zawsze duch potrzebuje medium, aby komunikować. Pewnego dnia, gdy dokonywał sekcji zwłok kobiety, usłyszał dobiegający z daleka głos, proszący go, aby jej nie zabijał. W tej samej chwili strona z gazety, która leżała na posadzce, poruszyła się. Kilka dni później, podczas seansu spirytystycznego (dzięki zdolnościom mediumicznym jego żony, jak wspomniano wyżej, duchy mogły w pełni się manifestować), pojawił się duch niejakiej Minnie Morgan: to ona mówiła i poruszała gazetą; po kilku dniach przekonała się co do swojego zgonu. Wydaje się, że duchy te znajdowały się w stanie "otępienia", w którym sen i jawa mieszają się bezładnie, stąd nie zdawały sobie one w pełni sprawy ze stanu, w jakim się znajdowały.
W przypadku pewnej muzyczki cierpiącej na głębokie załamanie nerwowe, pojawił się duch kobiety, mówiącej mieszaniną języka angielskiego i hiszpańskiego (którego pacjentka nie znała). Później dr Wickland odkrył, że artystka była opętana przez co najmniej trzy duchy: niejakiej Marii i zakochanych w niej rywali. Jeden z nich zabił, powodowany zazdrością, kobietę i swego rywala, po czym sam został zamordowany. Naturalnie żaden z tych duchów nie zdawał sobie sprawy ze swego stanu i dlatego "posiadły" muzyczkę, która, swoją drogą, miała niestabilną psychikę (właśnie Wickland odkrył, że osoby o słabej odporności psychicznej są najbardziej narażone na opętania spirytystyczne). Uwolniona z opętania kobieta natychmiast została zaatakowana przez ducha dziewczynki, która zginęła podczas trzęsienia ziemi w San Grancisco. Wickland uwolnił ją od ducha dziecka, posługując się maszyną Wumshursta (emituje lekkie wyładowania elektryczne), która okazała się użyteczna w podobnych przypadkach.
Jeden z najbardziej wstrząsających przypadków, który przekonał doktora Wicklanda, że nie ma do czynienia z chorobami umysłowymi, ale bezcielesnymi istotami, wiąże się bezpośrednio z osobą jego żony. Podczas seansu spirytystycznego, który miał miejsce w 1904 roku, w Chicago, w pewnym momencie pani Wickland chwyciła się za gardło i kaszląc poprosiła obecnych o "zdjęcie jej pętli", dodając, że znajdowała się w ciemnościach. Kiedy duch ochłonął, przedstawił się jako Minnie Harmening, która popełniła samobójstwo w wieku 16 lat, w dzielnicy Palatinem, na przedmieściach Chicago. Pewnego dnia, spotkała ona na strychu ducha o potężnej posturze i gęstej brodzie, który zahipnotyzował ją i popchnął do samobójstwa poprzez powieszenie. Później wyszły na jaw podejrzane szczegóły, jak na przykład ewidentne znaki pod szyją i owinięte wokół szyi ubrania, nie mówiąc o tym, że duch doprecyzował, iż samobójstwo miało miejsce w Palatine, Cook Country (Illinois).
Minnie tłumaczyła się, że gdy zawisła na sznurze niemal zemdlała i w pełnej desperacji próbie uwolnienia się uchwyciła się ubrań, usiłując uwolnić szyję. Wyjątkowość tego przypadku wiąże się oczywiście z duchem postawnego brodacza, który wpłynął na dziewczynę. Według lekarza zawładnął on Minnie, popychając ją do popełnienia samobójstwa. Wydaje się, że Wickladn rzadko zwracał uwagę na szczegóły, które potwierdzały lub negowały prawdziwość opisywanych wydarzeń. Z tego powodu nigdy nie był traktowany poważnie przez środowisko naukowe. Badacz usprawiedliwiał się, twierdząc, że same duchy były bardzo niedokładne w swych wypowiedziach. Świadectwo temu, co robił Wicklaw dał jego przyjaciel F. Lee Howard, kapłan kogregacjonista, obecny na seansie spirytystycznym, podczas której małżeństwo Wicklandów usiłowało uwolnić córkę swoich znajomych. Duch, który ją opętał twierdził, że jest samobójcą i podał czas, a także miejsce swego zgonu; wizyta na posterunku policji wszystko potwierdziła. Przy innej okazji, czytelnik książki Wicklanda napisał do niego list, w którym stanowczo twierdził, że jeden z opisanych przez niego przypadków odpowiada temu, co wydarzyło się kuzynowi jego ojca.
Inna znacząca krytyka naukowców wobec tezy doktora Wicklanda, że choroba umysłowa jest niczym innym, jak opętanie przez ducha jest naiwna i niczym nie uzasadniona. Wspomnijmy przytaczaną wcześniej historię Franka Jamesa. Istnieje możliwość, że gdy usunie się tzw. "corpus callosum" (zabieg często praktykowany przy leczeniu epilepsji), pacjent może całkowicie zmienić zachowanie, przy czym wcześniejsza osobowość zostaje przeniesiona do drugiej półkuli mózgu. W bardzo znanym przypadku, który miał miejsce w 1870 roku, niejaki Louis Vive', w następstwie ukąszenia przez żmiję, przez cztery lata miał sparaliżowane nogi; w tym okresie był bardzo spokojny. Pewnego dnia przeszedł kryzys histeryczno-epileptyczny, po którym spał przez 14 godzin. Gdy się obudził, okazało się, że jego osobowość uległa całkowitej zmianie: stał się agresywny i kłótliwy. Przeciwnie, jak u Franka Jamesa, w twym przypadku dwie osobowości współistniały. W tamtych czasach istniało wielkie zainteresowanie magnesami i niektórymi metalami uważanymi za przydatne w leczeniu neurastenii oraz pewnych form paraliżu histerycznego. Z tego powodu lekarze zaczęli drażnić metalem prawą część ciała chorego: paraliż przemieścił się na stronę lewą, a pacjent odzyskał "miłą" osobowość. To, co chłopiec zrobił pod wpływem złej osobowości, zostało przez niego zapomniane (lub zostało zepchnięte do podświadomości), chociaż osobowość ta zupełnie nie zanikła i można ją było uaktywnić w stanie hipnozy.
Inny, analogiczny przypadek, dotyczy Clary Fowler (wyczerpująco opisał go doktor Morton Prince w książce Dissociation of Personality, gdzie ukrywa prawdziwe personalia chorej pod pseudonimem Christine Beauchamp). Na skutek natarczywych nagabywań seksualnych ze strony przyjaciela jej ojca, pacjentka popadła w depresję i podczas terapii hipnotycznych ujawniła się jej nowa osobowość, o bardzo grubiańskim charakterze, która kazała nazywać się Sally. Gdy przejmowała ona kontrolę nad Clarą, wykańczała ją długimi spacerami i biegami. Podobnie jak w przypadku Vive', Sally jąkała się, co nasuwało podejrzenie, że nowa osobowość znajduje się w prawej półkuli mózgu; wydaje się bowiem, że naturalni mańkuci zmuszeni do nauczenia się posługiwać prawą ręką zaczynają się jąkać.
Jednak jeśli chce się wytłumaczyć opisane powyżej fenomeny jedynie problemami z osobowością, w których występuje rozdwojenie mózgowe, pojawiają się problemy: jak to jest możliwe, że pani Wickland wiedziała o samobójstwie Minnie Harmening? Idee doktora Wicklanda były z resztą antycypowane przez medium Allana Kardeca (w rzeczywistości Leon Denizard Hyppolite Rivail). W jego Księdze Duchów czytamy, że wpływ tych bytów na ludzi jest większa niż powszechnie się uważa. Duch nie może posiąść ciała fizycznego, ale jest w stanie dołączyć do kogoś, kto ma podobne do niego zalety i wady, przejmując całkowitą kontrolę, jak w przypadku prawdziwej aktywności pasożytniczej. Uznając za prawdziwą tezę Wicklanda, można przypisać jedno z najsławniejszych zbrodni XX wieku złemu wpływowi bezcielesnego bytu.
Wieczorem 25 czerwca 1906 roku, niejaki Harry Kendall Thaw (młody i bogaty libertyn) oglądał wraz z żoną sztukę teatralną w Madison Square Garden. Przed ślubem, pani Thaw nazywała się Evelyn Nesbit i była modelką oraz showgirl, którą Harry zdołał przekonać do przyjazdu do Europy. Ze względu na pełne przemocy zachowanie męża ich związek ulegał rozpadowi. Podczas jednej z licznych kłótni, zdesperowana kobieta oświadczyła, że w wieku 15 lat miała romans ze Stanfordem Whitem, architektem odpowiedzialnym za projekt Madison Square Garden. Thaw stał się bardzo zazdrosny. Tamtego dnia, po zakończeniu spektaklu, dostrzegł White'a siedzącego przy stole, podszedł i zastrzelił go ze swojego pistoletu. Uznany za chorego psychicznie Thaw został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, z którego zbiegł w 1913 roku. 15 lipca 1906 roku, podczas seansu spirytystycznego, w pewnej chwili pani Wickland ocknęła się z zemdlenia i zmienionym, szorstkim głosem zażądała czegoś do picia. Kiedy zapytano ducha gdzie się znajduje, odparł, że jest w Madison Square Garden. Potem odezwał się inny byt, który cieszył się, że kogoś zabił - nie był to oczywiście Thaw, ale niejaki Johnson, który popchnął Thawa do zamordowania White'a za to, że ten ostatni skrzywdził jego córeczki. Następnie pojawił się duch ojca Thawa, który błagał o ratunek dla syna i potwierdził, że jego osobowość jest zdominowana przez mszczącego się ducha, gdyż Harry posiada zdolności mediumiczne (informacja ta nie została zweryfikowana). Wydaje się, że to był rzeczywiście duch ojca zabójcy: skąd bowiem pani Wickland mogłaby wiedzieć, że pan Olcott (z którym miała się skontaktować) był prawnikiem rodziny Thaw?
W temacie opętania przez duchy ciekawą pozycją jest książka Possession, Demoniacal and Other (1921) profesora Traugotta Konstantina Oesterreicha z Tubingu. Według niego, prawdziwym wytłumaczeniem opętania jest histeria i choroba psychiczna, nie zaś rozdwojenie jaźni. Dla wsparcia swojej teorii profesor przytacza historię Achillesa (pseudonim pacjenta), przedstawiona przez słynnego profesora Pierre'a Janeta.
Achilles, wywodzący się z rodziny chłopskiej bogaty czlowiek, przeprowadził się do miasta i w młodym wieku ożenił. Zimą 1890 roku, w wieku 33 lat doznał nagłego, poważnego załamania nerwowego w wyniku którego ogłuchł i zapadł na dwudniową śpiączkę. Gdy odzyskał przytomność, stał się ofiarą halucynacji: wierzył, że jest w piekle, torturowany przez diabły, oraz że jest opętany. Po wielu nieudanych próbach samobójczych został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym Salpetriere, w Paryżu, kierowanym wówczas przez znanego profesora Jean - Martina Charcota, który powierzył leczenie pacjenta Janetowi. Człowiek ten rozpoznał u Achillesa wszystkie objawy opętania demonicznego. Rozwiązanie problemu nadeszło wówczas, gdy profesor zauważył ciągłą nieobecność umysłową Achillesa: kiedy pacjent miał atak, Janet wkładał mu ołówek w dłoń, sugerując mu, aby pisał tak, jakby ołówek żył swoim życiem. Wówczas demon zmuszał Achillesa do pokazywania języka bez powodu i pełnego pasji całowania kartek papieru, zaś profesor poprosił demona, aby wprowadził chorego w trans, by móc go wypytać.
Okazało się, że przyczyną choroby Achillesa było poczucie winy za to, że zdradził żonę podczas jednej z podróży służbowych. Profesor Janet przekonał Achillesa, że jego żona była obecna na sali (nie wiadomo czy tak było, czy też nie) i że mu wybaczyła to, co zrobił. Po tym Achilles wyzdrowiał. Według doktora Wicklanda ludzie cierpiący na nerwice lub znajdujący się w głębokim stresie są potencjalnymi ofiarami obsesji, że są opętani przez złe duchy. Achilles mógłby czuć się opętany przez złego ducha, który wykorzystał jego naiwność i delikatną strukturę psychiczną: gdy poczuł, że mu wybaczono, duch opuścił jego ciało.
We wstępie do cytowanego powyżej tekstu, Anita Gregory, badaczka zjawisk paranormalnych, jest krytyczna wobec tez doktora Wicklanda. We wszystkich cytowanych przez niego przypadkach znajduje się jeden element wspólny: należy przekonać ducha, że jego ciało jest martwe; ponadto twierdzenie, że duchy Madame Blavatsky i Mary Baker Eddy żałują, że szerzyły na świecie fałszywe doktryny jest niemal śmieszne. Jednocześnie twierdzi ona, że sceptycyzm profesora z Tubingu jest mało przekonujący, i pozwala przypuszczać, że Oesterreich chce świadomie uniknąć niewygodnych tematów.
Istnieje przykład, który podważa zasadność nastawienia profesora z Tubingu. W Watseka (Illinois) mieszkała 13 letnia dziewczynka, Lurancy Vennum, obdarzona zdolnościami mediumicznymi i dużą predyspozycją do transu. 11 lutego 1877 roku, zahipnotyzowana przez miejscowego lekarza, oznajmiła, że w pokoju znajduje się duch niejakiej Mary Roff, córki jednej z osób obecnych na seansie, która zmarła 12 lat wcześniej, osiągnąwszy dorosłość. Teraz pozwolono jej skontaktować się z rodzicami za pośrednictwem Lurancy. Następnego dnia medium oświadczyła, że nazywa się Mary Roff i kazała zaprowadzić się do swojego domu (w którym Lurancy nigdy nie była), rozpoznała siostrę i doskonale pamiętała wszystko, co dotyczyło rodziny Roff. 21 maja czas do dyspozycji ducha minął i Lurancy znów stała się sobą. Przypadek ten badał sceptyk, Richard Hodgson, członek Towarzystwa Badań Psychicznych, i uznał go za autentyczny. Profesor Oesterreich ogranicza się jedynie do przytoczenia krótkiego streszczenia tej sprawy, zawartego w dziele Wiliama Jamesa "Zasady Psychologii", nie siląc się nawet na własną ocenę i pomijając te fragmenty książki, w których James uznaje za prawdopodobną interpretację spirytystyczną opisanej historii.
Koronnym dowodem profesora Oesterreicha jest słynny przypadek "Diabła z Loudun", który w 1952 roku stał się przedmiotem uważnej analizy ze strony Aldousa Huxleya, który opisał go w książce pod tym właśnie tytułem. W 1633 roku Urbain Grandier, biskup Loudun, we Francji, (znany ze swojej podłości), został oskarżony o to, że z jego powodu opętane zostały zakonnice miejscowego klasztoru, które bluźniły, wykrzykiwały obsceniczne słowa i zachowywały w sposób bardzo wyzywający. Po przeprowadzonym procesie, Grandier został uznany za winnego i spalony żywcem, mimo, że cały czas zaprzeczał wszystkim oskarżeniom. Rzeczywiście, jego śmierć nie zmieniła sytuacji.
Huxley, podobnie jak prof. Oesterreich, uznał ten przypadek za efekt histerii kolektywnej, podczas gdy Russell Hope Robbins, w swojej Encyclopedia of Witchcraft and Demonology, pisze o ewidentnym oszustwie. Czytając uważnie dzieło Huxleya, można stwierdzić, że dewiacja na tle seksualnym, której uległy zakonnice, został od samego początku błędnie uznany za rezultat ataku demonicznego. Sama matka przełożona przyznała, że nawet nie próbowała oprzeć się opętaniu, gdyż wrażenia jakie wywoływały w niej demony sprawiały jej głęboką rozkosz. Z drugiej strony trudno wytłumaczyć fakt, że z różnych przyczyn (silne załamanie nerwowe lub, jak się wydaje, ataki demonów) zmarli wszyscy egzorcyści wezwani, aby rozwiązać problem. O co zatem chodziło?
Trudno jest ustalić wyraźną linię demarkacyjną między opętaniem i poltergeistem. Trzymając się najbardziej rozpowszechnionej hipotezy, poltergeist to forma psychokinezy aktywowana nieświadomie przez umysł, szczególnie chwiejnego emocjonalnie nastolatka. Jednak nie tłumaczy to na 100% w jaki sposób niestabilny umysł znajduje siłę, aby przesuwać ciężkie meble, czy unosić przedmioty w powietrze, zważywszy, że podczas doświadczeń w warunkach laboratoryjnych udało się co najwyżej przesunąć w ten sposób igłę kompasu.
Według duchów - informatorów Allana Kardeca - poltergeist jest dziełem duchów przywiązanych do życia ziemskiego, które - w szczególnych okolicznościach - zdolne są do pobierania energii od żyjących (przeważnie znajdujących się w stanie depresji) i używania jej do czynów nie godnych pochwały. W przypadku Amherst z 1878 roku, fenomen ten miał miejsce w domu Esther Cox, która mieszkała z siostrą i jej mężem, niejakim Danielem Teedem. Po nieudanej próbie gwałtu, jej chłopak zniknął, pozostawiając dziewczynę w stanie głębokiego załamania psychicznego. Kilka dni później zaczęły się hałasy dobiegające z pudełka stojącego pod łóżkiem Esther. Niedługo później, podczas silnego napadu histerii, jej ciało straszliwie się rozdęło i po dwóch silnych uderzeniach sflaczało, co bardzo ją wyczerpało. Zjawisko to powtórzyło się po dwóch dniach; poza tym pościel na łóżku chorej sama się mięła, a poduszka pęczniała. Później słychać było silne uderzenia, a na ścianie pojawił się napis grożący Esther: ktoś lub coś chciało ją zabić. Innymi razy biedaczka zamieniała się w ludzki magnes i wywoływała w brew swej woli zjawisko samoistnego zapłonu: z tego powodu wylądowała w więzieniu, oskarżona o podpalenie stodoły. Gdy wyszła na wolność, po odbyciu kary, wszelkie fenomeny znikły.
W 1899 roku, w gospodarstwie George'a Dagga, w Quebec, miał miejsce fenomen poltergeista: jego przyczyną miała być młoda sierota Dinah McLean, która podobnie jak Esther Cox twierdziła, że słyszała głos ducha (nikt inny go nie słyszał). Byt zaczął głębokim głosem mówić obscenicznie, przedstawiając się jako demon. Duch chciał też oszukać wszystkich, przedstawiając się jako anioł pański, ale zdradził go trywialny sposób mówienia. Oświadczył on również, że odejdzie następnego dnia, po tym jak pozdrowi dzieci we wsi, co rzeczywiście zrobił, przybierając postać przystojnego, ubranego na biało mężczyzny. Jak widać, czasami zdarza się, że opętujące istoty przedstawiają się jako demony, choć w rzeczywistości nimi nie są.
Innym badaczem, który jest przekonany, że zjawiska opętania wiążą się z działaniem duchów jest Max Freedom Long, amerykański nauczyciel, który w wieku 27 lat wyjechał na Hawaje, gdzie mógł studiować dokładnie tamtejszą magię, a szczególnie tzw. "kahunas', czyli "tych, którzy strzegą sekrety" - ostatnich przedstawicieli starożytnej, lokalnej religii Huna. Według jej doktryny człowiek zbudowany jest z 3 części:
1.Ja niższe: uczuciowe, odpowiadające mniej więcej podświadomości;
2.Ja pośrednie: świadome codziennego życia;
3.Ja wyższe: odpowiadające super-ego, zdolne widzieć przeszłość.
W chwili śmierci trzy składniki rozdzielają się: ja niższe może stać się poltergeistem, natomiast ja pośrednie duchem. W książce The Secret Science Behind Miracles, prof. Long omawia kwestię rozdwojenia osobowości, twierdząc, że wywołuje ją działanie ducha (lub kilku) niższego lub pośredniego. Wiliam Janes, przekonany do spirytyzmu przez Leonore Piper, po seansie spirytystycznym, w czasie którego duch - przez usta medium - przedstawił mu szczegóły, które tylko James mógł znać, stwierdził, że - skoro medium mogła gościć w sobie bezcielesny byt, który chce komunikować z żywymi - to przypadki opętania demonicznego są zrozumiałe, biorąc pod uwagę niską i złą naturę tych bytów.
Profesor James Hervey Hyslop, również początkowo sceptyczny, zmienił zdanie, poznawszy wspomnianą medium i neurologa, niejakiego doktora Tito Bulla; przeanalizował on liczne przypadki rzekomego opętania przez duchy i uznał, podobnie jak doktor Bull, że wiele przypadków chorób umysłowych to są właśnie takie opętania. W swojej książce Multiple Man (1986) Adam Crabtree utrzymuje, że u niektórych osób, u których występuje kilka osobowości, ma miejsce autentyczne opętanie przez duchy, chociaż nie odrzuca on zupełnie możliwości psychologicznego wyjaśnienia tych fenomenów, chociaż wielu z nich w ten sposób wyjaśnić się nie da. Pierwsze dowiadczenie Crabtree'a dotyczyło pewnej dziewczyny, Sarah Worthington, która znajdowała się w bardzo złym stanie psychicznym i zapadała w trans, podczas którego mówiła głosem starszej kobiety. Zidentyfikowano jako głos babci medium. Babcia próbowała pomóc Sarah, która - gdy zrozumiała z kim ma do czynienia - skłoniła ją by odeszła i więcej się nie manifestowała.
Jak widać, przypadek ten przypomina epizody przytoczone przez doktora Wicklanda. Inny epizod dotyczy dziewczyny imieniem Susan dręczonej przez ducha jej ojca ( zginął on w wypadku samochodowym), który za życia molestował ją seksualnie. Nie był jeszcze przekonany, że odszedł z tego świata, dlatego kazirodcza i obsesyjna relacja trzymała go blisko dziewczyny. Gdy zrozumiał w pełni swoje położenie, zostawił ją wreszcie w spokoju.
Bardzo ciekawy jest też przypadek pewnego pacjenta o pseudonimie "Art". W okresie jego drugiego małżeństwa, został opanowany przez silne uczucie wstrętu, podczas gdy jakiś wewnętrzny głos zmuszał go od odstąpienia od robienia rzeczy, które lubił. Jego własna interpretacja faktów sprawiała, że odwoływał się do nieznanego dotąd aspektu swojej osobowości, zbliżonego do bardzo negatywnego aspektu charakteru jego matki, niejakiej Veroniki, która mieszkała w Detroit. Gdy pacjent zapadał w trans, Crabtree nawiązywał kontakt z "matką" (tak nazywał się ów byt), który potwierdzał zdecydowanie, że wziął w posiadanie Arta. Opis matki przez Arta pozwolił na poznanie chorobliwego przywiązania tejże do syna. Crabtree zasugerował duchowi, by ten spędzał więcej czasu z mieszkającą w Detroit "Veroniką" (z jaką ów byt się utożsamiał): gdy kobieta ta była operowana na raka, istota ta przestała się manifestować, uważając swoją wcześniejszą aktywność za marnotrawstwo cennej energii. Jak zinterpretować te fakty? Art miał halucynacje? Czy raczej matka dręczyła swego syna za życia?
W książce Frederica Mayersa Duchy żyjących opisana jest historia dziewczyny przekonanej o tym, że niedawno poznany człowiek brał ją we władanie podczas snu, zmuszając przy tym do nieobyczajnego zachowania.
Jakkolwiek Crabtree twierdzi, że opętanie przez duchy jest jedynie roboczą hipotezą, to w rzeczywistości jego poglądy są zbliżone do przekonań Wicklanda, które podziela kalifornijski psychiatra Ralph Allison, którego książka Minds In Many Pieces (1980) uznawana jest za jeden z bardziej autorytatywnych tekstów traktujących zagadnienie osobowości mnogiej. Poniżej cytujemy dwa najciekawsze naszym zdaniem przypadki.
Pierwszy dotyczy niejakiej Janette, która usiłowała zamordować męża i dziecko, najprawdopodobniej na skutek ostrego zaburzenia psychicznego. Gdy dr Allison zahipnotyzował pacjentkę, usłyszał skrzeczący głos kogoś, kto przedstawił się jako Lydia. W pewnym momencie pacjentka oświadczyła, że była molestowana seksualnie w szpitalu, co nie wydawało się nieprawdopodobne zważywszy na wulgaryzmy wypowiadane przez drugą osobowość. Później pojawiła się trzecia osobowość, Karen, zrównoważona i wrażliwa, dzięki której dr Allisonowi udało się wyleczyć Jannet.
Innym razem, w trakcie leczenia dziewczyny o imieniu Sofia, usiłując zintegrować w jej psychice różne osobowości, psychiatra odkrył, że dwie z nich były zupełnie inne. Wprowadziwszy pacjentkę w trans regresywny, lekarz polecił jej cofnąć się do chwili narodzin. Wówczas wyszła na jaw straszliwa prawda: ginekolog, który był kochankiem jej matki, postanowił uśmiercić rodzące się trojaczki. Zdążył jednak udusić jedynie dwoje dzieci i Sofia ocalała. Od tego czasu do dziewczyny przywiązały się duchy zamordowanych dzieci. W końcu psychiatrze udało się uwolnić pacjentkę od dusz obu rodzeństwa.
Dr Allison kończy swoją książkę, twierdząc uczciwie, że przyczyny osobowości mnogiej mogą być inne, na przykład nerwica lub silny uraz. Jednak wśród nich zamieszcza "opętanie przez żyjącego człowieka", ducha zmarłej osoby czy też bytu nieludzkiego ( w tym ostatnim przypadku może dochodzić do opętania demonicznego).
W swoich badaniach nad osobowością mnogą parapsycholog Stanley Krippner zdradza, iż wzrasta liczba psychiatrów, którzy akceptują teorię opętania duchowego. Co zatem o tym myśleć?.
Jeśli wzorem Hyslopa przyjmiemy koncepcję "życia po śmierci", oraz podobnie jak Kardec uznamy, że w pewnych okolicznościach duchy mogą żyć w umyśle żyjącego człowieka, to musimy rozważyć hipotezę dotyczącą opętania przez duchy. Jakkolwiek by nie było, należy podkreślić, że w spirytyzmie tego rodzaju procesy nie są częste, co związane jest z trudnością jaką duch napotyka w procesie opętania: konieczny jest doskonały związek między istotą opętującą i opętanym. Przypadek Louduna zdaje się wskazywać w tym kierunku: prawdopodobnie wyparte przez matkę przełożoną napięcie seksualne stało się przyczyną ataków dotyczących innych zakonnic.
Dwadzieścia lat przed przypadkiem Loudina czternastoletnia Madeleine de Demandox de la Palud została uwiedziona przez starszego od niej o ponad dwadzieścia lat ojca Louisa Gaufridy. Gdy rzecz się wydała, dziewczyna została przeniesiona do innego klasztoru. Po dwóch latach zaczęła ona widzieć diabła i niszczyć krzyże, zarażając swoją histerią inne zakonnice. Gaufridy, oskarżony przez samą Madeleine o gwałt i nakłanianie do satanizmu został zmuszony do poddania jej egzorcyzmom, ale okazały się one bezskuteczne i skazano go na więzienie. Podczas procesu Madeleine odwołała zeznania, ale zaczęła zachowywać się nieobyczajnie wobec sądu. Wówczas sędzia kazał podać Gaufridiego torturom i skazał go na stos.
W tamtych czasach (XVII wiek) rozpusta była czymś powszechnym wśród kleru i dochodziło do wielu analogicznych przypadków, podczas których ujawniano przypadki praktykowania przez kler satanizmu, cudzołóstwa a także rzekome opętania demoniczne.
Zastanówmy się nad istnieniem typologii fenomenu opętania w kontekście przypadku Luoduna. Dlaczego ponad pięciu egzorcystów zostało opętanych i zmarło w przeciągu czterech miesięcy? Według mnie, jakkolwiek odpowiedź na powyższe pytanie nie wpływa na fakt ewentualnego istnienia opętania demonicznego, to skłania do refleksji nad tym, że istnieją fenomeny, których natury nadal nie znamy.
W 1927 roku w Południowej Afryce opublikowanoano książkę autorstwa Helen Quatermaine zatytułowaną Who Are the Dead, która zawiesza interesującą sugestię związaną z omawianym tu tematem. Według autorki, zgodnie z tradycją okultystyczną, człowiek posiada, oprócz ciała fizycznego, tzw. "ciało osobowości" (psyche), które przenika jego ciało fizyczne, z natury bardziej delikatne. Punkty ich styczności to "czakry", czyli siedem gruczołów endokrynologicznych. Problem polega na utrzymaniu w harmonii obu tych ciał, gdyż w przypadku większości osób dążą one do dysharmonii, szczególnie przesuwając się w prawo. W związku z tym strona lewa zostaje odkryta i staje się wrażliwa, oraz podatna na atak duchów. Wspomniane przemieszczenie ma miejsce szczególnie gdy jesteśmy pobudzeni, przestraszeni lub zdenerwowani. Kiedy taki stan przedłuża się w czasie, energia, która dąży do przywrócenia równowagi może osłabnąć, co prowadzi do pewnych niewydolności, z jej konsekwencjami dla danej osoby.
Autorka przytacza historię niejakiej Barbary Graham, skazanej na karę śmierci w komorze gazowej, w więzieniu w San Quintino, w roku 1953 po nieudanym napadzie rabunkowym. Zdradzona przez jednego z członków bandy, do której przystąpiła, zanim została stracona wspólnie ze swoimi skazanymi kompanami, prorokowała, iż wszyscy zamieszani we wspomniany napad umrą przedwcześnie, co zdaniem Helen Quatermaine rzeczywiście miało miejsce dzięki "aktywności" ciała osobowości Barbary. Historia ta zawiera jednak wiele nieścisłości dotyczących przyczyn śmierci innych członków bandy.
Natomiast pewne jest, że w opisanych wyżej przypadkach mamy do czynienia z czymś więcej niż choroba psychiczna.

Alberto Rossignoli

www.paranormale.com


  • 0

#9

ewa.
  • Postów: 44
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bardzo ciekawy tekst.Są rzeczy tak niezrozumiałe.Kompletnie nie wiem nic w sprawie opętań.Wierzę że tak było,ale dlaczego tak bywa nie mam pojęcia.Być może /opieka Boża czuwa/ byśmy uwierzyli że złe duchy istnieją?I są szalone w działaniu porywając się na człowieka.Psychiatrzy i duchowni,zapewne wiele ciekawego na ten temat mają do powiedzenia.Współczuję atakowanym.Jedynie mogę szczerze współczuć.
  • 0

#10

hammer2022.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

A co,jeżeli 'duchy' to istoty niematerialne istnieją nie z powodu magii,a ... dziwnej ewolucji której nie pojmujemy???


  • 0



Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych