Napisano 06.03.2009 - 01:35
Napisano 05.05.2020 - 18:12
Odświeżam ten wątek po ponad 11 latach...
Spotykają mnie pokusy mówiące, że malteizm jest prawdziwy (że Bóg nie jest bezinteresownie i bezwarunkowo kochający, dobry, benewolentny, łaskawy, miłosierny, chcący jedynie tego, co piękne i przynosi korzyść stworzeniom, lecz (przynajmniej dla dużej liczby swoich stworzeń) jest okrutny, bezwzględny, sadystyczny, despotyczny, bezduszny, mściwy, chciwy, pyszny, próżny, egoistyczny). Moja psychika ten drugi zestaw przymiotów kojarzy z Bogiem Koranu. "Odczuwa" ona, że Allah według świętej dla muzułmanów księgi to Absolutne Zło (mimo tego, że czyni też dobro, ale zmieszane ze złem, i to wielkim złem). Mam "lęk", że Bóg jest naprawdę taki, jak to podaje Koran, bo Koran jest pełen liczbowych i literowych zależności ("koincydencji", "synchroniczności", czegoś zwanego po arabsku (w transliteracji angielskiej) tawafuq).
O Bogu katolickim moja mentalność myśli bardzo podobnie, co o koranicznym. Widzi w nim byt nieskończenie gorszy moralnie od Szatana. Torturowanie kogoś w nieskończoność uważa ona za jeden z arcygrzechów, "prawdziwie nieskończonych grzechów".
Moja psychika nie potrafi pogodzić bardzo bolesnego wiecznego potępienia z głoszonym przez islam stwierdzeniem, że Bóg jest Najmiłosierniejszy i Najlitościwszy czy z biblijnym zdaniem "Bóg jest Miłością". Według niej Koran i Biblia zaprzeczają tym podniosłym określeniom Najwyższego Bytu, czyniąc Go Najdoskonalszym Przeciwieństwem Dobra.
W moim nietypowym umyśle zrodziła się idea Boga monoteistycznego, który nie każe surowo, zwłaszcza na wieki. Według tej religii Stwórca zbawi wszystkie byty świadome, które kiedykolwiek zaistniały bez tortur. W tej religii nie ma nawet czegoś na kształt katolickiego czyśćca, nie wspominając już o piekle. De facto oznaczałoby to: "rób co chcesz, i tak nic strasznego cię za to nie spotka po śmierci". Monoteizm jest dla mnie logiczny, logiczny jest także dla mojej osobliwej psychiki.
Mogę mieć antykatolickie skrupuły związane z dogmatem trynitarnym mówiące, że Bóg musi być bytem unitarnym, aby być niepodzielnym. Oczywiste jest dla mnie to, że istnieje tylko jeden byt boski w całym wszechbycie i że ów byt boski jest niepodzielny, nie składa się z części. Nie chcę nikogo nakłaniać do herezji. Dla mojej psychiki bardziej logiczne jest to, że Bóg jest Trójcą Świętą, a nie Jedyńcą Świętą, niż to, że Bóg karze kogokolwiek torturami w nieskończoność. Tak więc w doktrynach chrześcijan i muzułmanów moja mentalność widzi coś bardziej "sprzecznego" i "niezrozumiałego" niż wieloosobowość jedynego i niepodzielnego Boga.
Użytkownik 214284 edytował ten post 05.05.2020 - 18:16
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych