34 letni mężczyzna i jego 21 letnia żona szusowali na jego motorze, Yamaha Virago 920, kiedy zauważyli zbliżające się, czerwone światło.
Ostatnio skontaktował się ze mną świadek tej historii z roku 1986, oto jego relacja:
We wczesnym marcu roku 1986 byliśmy po ślubie już około sześć miesięcy i mieszkaliśmy w przyczepie w hrabstwie Jackson w Północnej Karolinie. Droga prowadząca do domu to droga 'Old Sylba Hwy' - dwu pasmowa jezdnia. Była wtedy godzina 11 w nocy.
Na drodze nie było ruchu, co było normalne o tej godzinie - spokojnie i powoli kierowaliśmy się w stronę domu na motocyklu. Zaraz po tym, jak minęliśmy dystrybutor piwa marki Bud, spojrzałem na nocne niebo i zauważyłem, że jakieś czerwone światło zbliża się nad nasze głowy; było tak blisko, że się przestraszyłem. Zjechałem moją Yamahą na pobocze i oboje z żoną zdjęliśmy kaski.
Trójkątny obiekt poruszał się z południa na północ - miał czerwone światło na każdym końcu wierzchołka. Nie był wyżej niż 150 metrów powyżej Nas, a czerwone światełka były oddalone każde od siebie również o około 150 metrów - formowały one perfekcyjny trójkąt równoboczny. To coś było... wielkie. Doświadczyłem dużego lęku - obiekt wyglądał masywnie, był na pewno bardzo ciężki - obudziło to we mnie pierwotne lęki - jeżeli obiekt by wylądował, na pewno zredukował by mnie do smugi na asfalcie. Zacząłem myśleć : "Mój Boże, mógłbym strzelić do tego z pistoletu!", a potem "Nawet dosięgnąłbym to strzelając z łuku!!". Jak już wspominałem UFO leciało bardzo nisko...
Nie widziałem nieba pomiędzy światłami, ale nie mogłem również zobaczyć krawędzi tego obiektu... czerwone światła nigdy nie zmieniły pozycji - zawsze były na miejscu względem pozostałych i podróżowały 'płasko'. Statek kierował się na północ.
Tylko po to, by upewnić się, że nie miałem jakiś chwilowych problemów psychicznych, natychmiastowo zacząłem prosić moją żonę, by powiedziała mi, czy ona też to widzi... robiąc "kontrolę rzeczywistości (reality check)" w celu upewnienia się, że na pewno nie mylnie interpretuję całe zdarzenie. Lecz ona widziała tę samą rzecz co ja - jej opis był zgodny z tym , co widziałem.
Statek przeleciał nad nami.
Statek ten był całkowicie bezgłośny. Nie było w ogóle żadnego hałasu. Poruszał się bardzo wolno, może 15 do 25 kilometrów na godzinę, po prostu 'dryfował' nad nami, jeżeli można powiedzieć to o czymś co waży milion ton... Poruszało się czujnie, ładnie, kontrolowane było inteligentnie. Mogłem 'poczuć' że statek był 'zamieszkany' i poruszał się do jakiegoś celu. UFO znalazło się nad nami po czym zaczęło się powoli oddalać na północ.
Gdy tak patrzyliśmy, obiekt wznosił się w górę. Kiedy osiągnął wysokość około 500 stóp, STANĄŁ!, to STAWAŁO! CAŁY STATEK OBRÓCIŁ SIĘ NA SWOJEJ PŁASZCZYŹNIE I POMKNĄŁ W STRONĘ WSCHODNIEGO NIEBA!!!
To na prawdę nas zdumiało. Zostaliśmy oszołomieni i zaczęliśmy rozmawiać o okupantach z kosmosu, którzy 'brzękneli' nas celowo. Wydawało się nam, że statek ten zobaczył nasz motocykl i jego światła na drodze i postanowił się z nami pobawić. Nie ma mowy, że ta manifestacja nie była celowa!.
Jesteśmy pewni, że gdybyśmy mieli wyłączone światła, statek poleciałby dalej od razu mijając nas. Jednakże podleciał on do nas bardzo wolno, umyślnie, co spowodowało naszą reakcję - strach, to było coś jak by oni chcieli by ich zauważono! Ruch poziomy statku pod koniec manifestacji oznaczał jakby 'do widzenia' od prowadzących statek, których wyobraziłem sobie jako śmiejących się z nas, ludzi, którzy mają do czynienia z właśnie takim przeżyciem.
Byłbym szczęśliwy przekazać tę historię komuś, kto mógłby ją opublikować w formie pisanej w gazecie - to by była na pewno jedna z najbardziej niewiarygodnych rzeczy, która się nam przytrafiła. Doświadczałem tego przez 90 sekund od zjechania na pobocze, dotąd, aż obiekt zniknął z pola widzenia. Nie mam bladego pojęcia, kto mógł kontrolować taki obiekt, ale coś mi mówi że ten antygrawitacyjny statek mógł być kierowany przez ludzi.
Niestety nie doświadczyłem uczucia że byliśmy doświadczeni obcą inteligencją, to raczej wydawało się być 'dowcipem' – kogoś manifestującego coś niezwykłego i niewytłumaczalnego parze motocyklistów... Przynajmniej, takie mam odczucie.
Tłumaczenie: Refused
Źródło: KLIK!