Z jednej strony rury ciepłownicze, z drugiej fundament, najpewniej ogrodzenia, w oddali jakaś hala. Jakby nie patrzeć - teren przemysłowy. Droga nie wygląda jednak na oficjalny dojazd, ale wydeptaną i wyjeżdżoną ścieżkę. Według mnie hipotezy mogą być dwie: przebicie, bądź faktycznie jakiś mocny zapach. Co do przebicia: być może ziemia nie była na tyle mokra, aby wilgoć dotarła do przewodu. Zauważ, że ostatio mamy w Polsce dość słoneczną i suchą pogodę, więc nawet lekki deszcz nie nasączy odpowiednio gleby. Taki kabelek zaś jest zakopany dość głęboko w gruncie.
Druga opcja to zapach - bardzo możliwe, że okresowo ktoś w tym właśnie miejscu pozbywa się jakichś chemikaliów. Teren wydaje się odludny, a wiadomo jak to bywa - podjechać samochodem i wylać coś, co zawiera całą tablicę Mendelejewa to nic trudnego. Dla człowieka śladu zapachowego może już wcale nie być, ale zwierzak (pies w szczególności) ze względu na niezwykle czuły węch jest bombardowany zapachem - możliwe, że silnym do tego stopnia, iż powoduje to dziwne zachowania i chwilowo zaburza funkcjonowanie mózgu. W końcu samiec psa potrafi wyczuć samicę z cieczką z odległości bodajże dwóch kilometrów, więc po podsunięciu mu pod sam nos takiego "sztynksu" aparat węchowy zwyczajnie głupieje.
Jedyne co może dziwić to "przeskakiwanie" miejsca - wygląda na to, że ono w jakiś fizyczny sposób powoduje dyskomfort, czy może nawet sprawia ból (wraca teoria przebicia). Dobrze byłoby w tym miejscu pokopać, ale bez wykrywacza metalu nie warto - jeśli faktycznie jest tam przewód, to jak mawiał znajomy mojego ojca: "smutna godzina".
P.S. Widzę, że pan kolega zszedł z nieba na ziemię, i to do tego przeklętą
A mówi się, że latanie jest niebezpieczne, tymczasem nasza kochana matka Ziemia może posłać znienacka na tamten świat, i to jeszcze w miejscu, w którym nikt by się tego nie spodziewał. EPRA pozdrawia EPBY. Do miłego!