Skocz do zawartości


Zdjęcie

Przerażający, nierozwiązany i niepokojący incydent w górach Ural


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
199 odpowiedzi w tym temacie

#136

Daniel..
  • Postów: 4140
  • Tematów: 51
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przy obecnej technice zapewne ta sprawa od razu by była rozwiązana, a tak zostanie legendą. Najbardziej prawdopodobna jest kwestia "jakiejś tam lawiny" albo jakiegos huku który mógł się wydawać lawiną. Tylko i tak trzeba się nagimnastykować żeby to uzasadnić.

Przy obecnej technice potrafi zniknąć samolot, więc ja bym taki pewny nie był, że dziś byśmy tytułową sprawę tak hop siu wyjaśnili...


  • 0



#137

Cadavera.
  • Postów: 337
  • Tematów: 3
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 1
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Witam wszystkich. Nie będę tu rozważał co się stało, bo tego się chyba ustalić już nie da ale na wstępie mnie zastanowiło kilka rzeczy.

 

1. Jakim cudem po 25 dniach widziano jakieś ślady? Ktoś z Was juz o to pytał. W wielu tekstach widziałem nawet informacje, że ślady się gdzieś tam urywały (po bodaj 500 metrach), że nie mogli doliczyć się 8 czy 9 śladów. Jakim cudem po prawie miesięciu w górskim klimacie mogli z taką dokładnością oceniać ślady.

2. Rozcięcie namiotu od środka. Też już ktoś z Was to poruszał, ale można to przyjąć jako pewnik bo komuś się tak wydało? Na prawdę można to bezsprzecznie ocenić?

3. Czy na prawdę fachowcy od gór nie są w stanie powiedzieć jednoznacznie czy zeszła/niezeszła tam lawina? Przecież to nie jest ulepienie kulki śniegu, tylko poważny proces. Chyba można to jednoznacznie obalić będąc tam na miejscu.

4. Ja bym tak nie bazował bezkrytycznie na chociażby ocenach patamorfologów, który stwierdza że "coś nie jest możliwe" itd. Wtedy szczególnie w ZSRR to nie była dziedzina nauki jakoś niebywale rozwinięta.

 

Przy obecnej technice zapewne ta sprawa od razu by była rozwiązana, a tak zostanie legendą. Najbardziej prawdopodobna jest kwestia "jakiejś tam lawiny" albo jakiegos huku który mógł się wydawać lawiną. Tylko i tak trzeba się nagimnastykować żeby to uzasadnić.

Możliwe ze te wszystkie podpunkty świadcza o tym że władze probowaly zatuszowac całe zdarzenie czyli wiedza o nim mogla byc, nawet o przyczynach ale chciano to uciszyć. Tego nie wiemy


  • 0

#138

Raku.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Środek oceanu to mimo wszystko dla człowieka jeszcze nieco odludne miejsce;) Powiedzmy, że przy obecnej technice można by wykluczyć większość hipotez jeśli nie rozwiązać całej sprawy. Teraz to już jest niemożliwe ale sceptycznie podchodzę do jednoznacznej oceny wszystkich ustaleń ZSRR.

 

Bardziej mnie zszokował ten program: http://www.filmydoku...syjskiego-yeti/ wrzucony tutaj na forum wcześniej. Jest tam bardzo dużo informacji na które nie natrafiłem nigdzie indziej. Wygląda na trochę propagandowy od razu "przypadkowo" ukierunkowany na daną hipotezę a nie na rozwiązanie sprawy.


  • 0

#139

emptyhell.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Mi się wydaje, że to coś związanego z tajnymi ćwiczeniami wojskowymi na tamtych terenach..

Swoją drogą polecam obejrzenie filmu, w którym grupa badaczy próbuję wyjaśnić zagadkę przełęczy. A nóż coś takiego się zdarzyło na prawdę..


  • 0

#140

dusieqq.
  • Postów: 84
  • Tematów: 8
Reputacja Kiepska
Reputacja

Napisano

nie wiem czy ktoś już o tym tu wspominał ale powstała gra oparta na tej historii

http://store.steampo...com/app/343710/


  • 2

#141

yzoja.
  • Postów: 68
  • Tematów: 6
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

nie wiem czy ktoś już o tym tu wspominał ale powstała gra oparta na tej historii

http://store.steampo...com/app/343710/

gra i film nawet, świetny zresztą.

 

Po obejrzeniu właśnie filmu ten temat bardzo mi się wkręcił, czytałam co popadnie, ale nie mam teorii, dla mnie to kolejna niewyjaśniona historia, jakich sporo.

 

Znalezienie tych śladów po tygodniu czy dwóch brzmi raczej dziwnie, tzn, musiał to być naprawdę spokojny teren, żadnej lawiny, żadnego mocnego wiatru - wtedy by to jeszcze miało sens. Chyba.

 

Ktoś pisał o tej hipotermii, że w mózgu się komuś przestawiło, że jest gorąco i dlatego się rozebrał - tylko czemu ci znalezieni później mieli ubrania od tych, którzy umarli z zimna?

 

Urazy wewnętrzne/zewnętrzne, jak po spotkaniu z samochodem. Może coś tam spadło? Mini-lawina, jakaś rakieta? Tylko wtedy, przy rakiecie byłyby po niej jakiekolwiek ślady, a jak nie po niej, to chociaż po ludziach, którzy przyszli ja pozbierać. Jak lawina, to skąd promieniowanie?


  • 0

#142

DarkAlienRV.
  • Postów: 1
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Tak sobie te  komentarze czytam, czytam i czytam, i praktycznie nikt o takim incydencie nie wie. Widziałem, że ktoś nawet napisał, iż to lawina ich zabrała, widać że ktoś tu nie jest wtajemniczony... Z tego co pamiętam: Po kilku dniach braku komunikacji ze strony grupy narciarzy, wyruszyła im na pomoc grupa ratowników. na miejscu, gdzie mieli spotkać 8 narciarzy, spotkali namiot... namiot rozcięty od środka. To wyglądało, jakby tam się toczyła jakaś wojna. Ale wróćmy do namiotu: skoro był rozcięty od środka, to znaczy, że musieli przed czymś uciekać. Do tego w pośpiechu nawet nie ubrali butów, albo je zdjeli - nie wiadomo dlaczego. Oczywiście, nie było również ciał. Kilkaset metrów dalej, znaleziono kilka ciał leżących przy brzozie. Większość ciał była pozbawiona języków i kilku innych części organizmu. Brakowało im również odzienia. Po kilku miesiącach, kolejne kilkaset metrów dalej znaleziono całą resztę, która miała ze sobą ubrania poprzedników, i tak samo straciła języki i chyba gałki oczne i inne części. Czy to wygląda na lawinę?

     Do tego, kilka dni wcześniej na paśmie gór, widziano w nocy dziwne kolorowe obiekty i wybuchy (CHYBA). Dalej wierzycie, że to była lawina? Moim zdaniem to UFO bądź jakieś Yeti, przecież naukowcy udowodnili, że nie znamy jeszcze ok. 90% gatunków żyjących na naszej planecie, a zdjęć czy też filmów ze saskłaczami jest mnóstwo. A UFO? no cóż, tak samo jak w przypdaku Yeti jest mnóstwo nagrań. Co jest największym dowodem? Kilka lat (albo miesięcy) temu, narodowa stacja kosmiczna NASA przerwała transmisję na żywo, gdy dziwny biały obiekt wzniósł się zza powierzchni ziemi. I co?

     Tak wygląda moja opinia na temat całej tej sytuacji. TO JEST TYLKO MOJA OPINIA


  • 0

#143

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Trochę uprościłeś sytuację. O ile pamiętam tylko jedna osoba nie miała języka. Najcięższe obrażenia dotyczyły tej czwórki znalezionej po kilku miesiącach w wąwozie, pozostali zmarli z wyziębienia. Stąd też próby wyjaśnienia tego różnymi kombinacjami naturalnych zjawisk. Na przykład taka teoria, że nad przełęczą rozpętała się burza śnieżna a z metalowych końcówek zaczęły strzelać iskry, co na tak odsłoniętym terenie jest oznaką, że zaraz może tam uderzyć piorun. W takich sytuacjach radzi się zejść poniżej przełęczy. Zrobili to w panice, gubiąc ubranie a potem grupa się rozdzieliła, część została przy najbliższym drzewku i próbowała rozpalić ognisko, część poszła w stronę wąwozu. Potem piorun uderzył w okolice drzewa, rażąc dwie osoby (jedyne osoby z oparzeniami), pozostała trójka poszła w stronę namiotu ale zamarzła, natomiast na grupę w wąwozie spadła półka śnieżna, która wywołała wszystkie obrażenia, a więc połamanie kości, czaszki, inne uszkodzenia.

Brzmi to bardzo naciąganie ale jest w zasadzie możliwe.


  • 0



#144

mrokota.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Ostatnio oglądałem dwa filmy dokumentalne jeden bodaj na Discovery drugi nie pamiętam. W jednym starano się udowodnić za pomocą nie publikowanych zdjęć z wyprawy studentów oraz własnej wyprawy w te rejony, słuszność tezy o ataku Yeti. W drugim sugerowano przez dowody znalezione na miejscu i wspomnienia ze studenci mogli być powiązani z obcą agenturą a za ich śmierci odpowiada wojsko.
I osobiście zgadzam się z tezą że za śmiercią grupy stały służby byłego Związku Radzieckiego
  • 0

#145

Agnieszka81.
  • Postów: 321
  • Tematów: 29
  • Płeć:Kobieta
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ja również skłaniam się ku tezie, że za ten wypadek odpowiada wojsko lub służby ówczesnego ZSRR. Dlaczego? Ano dlatego, że po wypadku tym,  obszar na którym doszło do tragicznych wydarzeń został bodajże przez wojsko zamknięty na wiele lat. Dodatkowo starano się wiele faktów zatuszować i specjalnie podawano sprzeczne dane. U kilku ofiar odnotowano śladowe ilości promieniowania, a ludzie, którzy zaczęli węszyć w tej sprawie i szukali czegokolwiek, co by ich naprowadziło na rozwiązanie tej zagadki - ginęli w tajemniczych okolicznościach. 

Może testowano tam jakąś tajną broń lub coś podobnego, na co wskazywało by też zaobserwowanie dziwnych świateł, błysków i wybuchów. Ludzie ci, nie wiedząc z czym mają do czynienia wpadli w panikę i zaczęli uciekać, gdzie popadnie. W nocy, w zupełnych ciemnościach na nieznanym sobie terenie nie trudno o tragedię biegnąc w panice na oślep. 


  • 0

#146

Amaii.
  • Postów: 6
  • Tematów: 1
  • Płeć:Kobieta
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Na ciałach były pomarańczowe plamy.

 

Prosimy o rozwinięcie! 

ulti


  • 0

#147

zacharic.
  • Postów: 5
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam

także interesuje się od dawna tym zagadkowym incydentem według mnie zgneli przez testy wojskowe przeprowadzane przez ruskich i mogło to wyglądać w następujący sposób:

1. Gdy poszli spać ruskie przeprowadzali jakiś test wojskowy wiedząc bądz też nie, że są tam cywile.

2. Co więc było początkiem? mógł to być jakiś pocisk stad te światła na niebie lub też jakaś inna broń gdy usłyszeli przerażeni zaczeli rozcinać namiot - możliwa też jest wersja, że zostali napadnięci tzn ktoś rozciął namiot i zaczął do nich strzelać z tajnej broni o tym dalej.

3. Zaczeli uciekać w różnych kierunkach następnie ruskie strzelali do nich z broni grawitacyjnej/pulsacyjnej lub ciśnieniowej nie wiem która nazwa była by bardziej trafna.

Broń ta działa na zasadzie wystrzału nie widzialnej dla oka wiązki o sile wybuchu np  dużej opony jak już ktoś wcześniej pisał o przypadku wybuchu pompowanej opony oraz o identycznych obrażeniach jakie mają miejsce po takim wybuchu.

4. Ci którzy byli najbliżej czyli tak naprawdę Ci którzy byli w tym dole przesypanym śniegiem Ludmiła oraz jeszcze jedna osoba która wraz z nią się tam znalazła to były moim zdaniem pierwsze ofiary tej broni. Reszta się rozbiegła przy drzewie oraz ognisku które próbowali rozpalić odnajdujemy zwłoki Kriwoniszczenki i Doroszenki

5. Ruskie czekali nie daleko obozu i po prostu czekali jak pozostali zamarzną. Wycienczeni i zmarznięci zdali sobie sprawę, że i tak umrą na mrozie więc zczeli czołgać się do obozu z nadzieją na to, że ubłagają wojskowych aby ich oszczędzili i nie robili im krzywdy. Wiadomo, że najbliżej obozu była Zinaida Kołmogorowa oraz Igor Diatłow niestety zamarzli wpatrzeni w obóz.

6. Następnie ruskie zabrali się za sprzątanie miejsca zbrodni osoby które były najbliżej obozu czyli te które zostały w pierwszej kolejności zaatakowane oraz odniosły najmocniejsze obrażenia jak wiadomo na podstawie zdjęć ludmiła oraz inna osoba która była z nią w dole nie miały oczu widać to na zdjęciach. Prawdopodobnie to mógł być efekt bardzo bliskiego spotkania z tą wiązką tej broni to by tłumaczyło brak języka w trakcie gdy oberwała z tej broni z bólu zacisnęły się jej szczęki przez co odgryzła język lub po prostu brak oczu to efekt procesu gnilnego który się rozpoczął oraz efekt topnenia śniegu który wymył już wydęte gałki oczne. Ludmiła miała także brak skóry na twarzy być może topniejąca woda która cały czas leciała po tej części twarzy wymyła tą skórę lub po prostu to były drobne drapeiżniki który wyjadły oczy oraz język i kawałek skóry z twarzy.

Wracając do ruskich w pierwszej kolejności wrzucili do jamy Ludmiłę oraz pozostałych którzy w pierwszej kolejności oberwali z broni i zgineli na miejscu. Jak wiemy ich ciała zostały znalezione jako ostatnie ruskie przemieścili ich ciała jak najdalej aby ludzie zachodzili w głowę jak to możliwe, że jako ostatni zgineli i to w tak drastycznych okolicznościach. Natsępnie zaczeli usuwać slądy itp mieli na to chyba 2 tyg lub 6 dni zależy od zródła. Być może ta broń wydzielała dodatkowo jakieś promieniowanie to by tłumaczyło dlaczego mieli napromieniowane ubrania oraz inny kolor skóry to tyle. Pewnie dużo informacji pominąłem ale pisałem w skrócie jak to mogło wyglądać Nie piszę przecież artykułu na 3 strony :D


Użytkownik zacharic edytował ten post 14.11.2015 - 13:39

  • 0

#148

malab.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

"Jednakże stok, na którym ekspedycja rozbiła namiot, był zbyt płaski, by mogła z niego zejść lawina. Diatłow i Zołotariow – doświadczeni przewodnicy wysokogórscy – ustawili namiot ekspedycji w miejscu, gdzie zagrożenia lawinowego teoretycznie nie było. W miejscu tragedii nie było też żadnych śladów, wskazujących na zejście lawiny."

 

Co sie tak uparli wszyscy na ta lawine, mysle, ze chyba zauwazyli by Ci "sledczy", ze byla lawina?


  • 0

#149

Legendarny..

    King of Nothing, Slave to No One

  • Postów: 964
  • Tematów: 187
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zdarzenie z udziałem radzieckich polarników może rzucić nowe światło na zagadkę tego, co stało się w lutym 1959 r. na Przełęczy Diatłowa, gdzie zginęło 9 studentów. Szeroko zakrojona akcja poszukiwawcza odnalazła zwłoki sugerujące, że zdarzyło się tam co nie do końca wyjaśnionego. Z powodu dziwnych obrażeń oraz rzekomych śladów radioaktywności, ich sprawę na wiele lat zamknięto. Jedna z hipotez mówiła, że śmierć młodych ludzi spowodowały widziane tamtej nocy ogniste kule. Co ciekawe, prawdopodobnie jeden ze studentów uwiecznił taką swoim aparatem...


C__Data_Users_DefApps_AppData_INTERNETEXPLORER_Temp_Saved Images_diatlow1.jpg
Zdjęcie z poszukiwań grupy Diatłowa


W 1959 r. radziecka ekspedycja, która utworzyła stację Mirnyj, wysłała grupę 6 badaczy w głąb Antarktydy w celu dotarcia do bieguna magnetycznego. Powróciło tylko dwóch naukowców obaj na granicy pomieszania zmysłów. Ich zaznania zostały utajnione, zakazano także publikacji o incydencie. Dopiero 40 lat później jeden z uczestników wyprawy udzielił wywiadu, w którym opowiedział, co się naprawdę wydarzyło. Jego historia pozwala rzucić nowe światło na inną tajemniczą sprawę zaginięcie grupy Diatłowa, która od wielu lat zaprząta umysły badaczy i zwykłych obywateli...


NIEPRZYPADKOWE TRAGEDIE


Grupie polarników kierowanej przez doświadczonego badacza Jurija Korszunowa postawiono zadanie osiągnięcie bieguna magnetycznego i przeprowadzenie niezbędnych badań gruntu i powietrza. W ciągu trzech tygodni udało im się dotrzeć do celu i rozbić obóz. Zmęczeni badacze postanowili odpocząć, jednak zasnąć nikomu się nie udało. Korszunow wyszedł przed namiot, by zaczerpnąć powietrza i wtedy po raz pierwszy spotkał się z czym, czego już nigdy nie zapomniał. Kilkaset metrów od obozu unosił się dziwny obiekt w formie świecącej kuli.

Jurij zawołał kolegów i wszyscy wyszli przed namioty. Wtedy kula zaczęła się rozszerzać, przybierając kształt cylindra, a na powierzchni ukazał się zarys czegoś, co przypominało paszczę. Fotograf grupy chwycił za aparat i ruszył w kierunku zjawiska, nie zważając na ostrzegawcze krzyki pozostałych członków wyprawy. Nie przestawał robić zdjęć, kiedy cylinder rozciągnął się i dotknął czubka jego głowy. Fotograf padł martwy na śnieg. Jego ciało było poparzone.

Pozostali chwycili za broń i zaczęli strzelać do tajemniczego obiektu, ten jednak znikł, emitując wpierw snopy iskier w miejscach gdzie trafiały pociski. Przerażeni polarnicy próbowali nawiązać kontakt radiowy z bazą, co okazało się niemożliwe ze względu na zakłócenia. Na domiar złego zerwała się śnieżna burza, która trwała kilka dni. Powrót do bazy był wykluczony. Po ustaniu burzy, kiedy ekspedycja szykowała się do drogi powrotnej, kula pojawiła się ponownie. Polarnicy od razu byli gotowi do strzału. Tak jak poprzednim razem, obiekt wyciągnął się i dotknšł głów dwóch z nich, którzy padli martwi. Kolejny, który stał obok, całkowicie oślepł i zmarł podczas powrotu do bazy...

Ta dziwaczna historia została opublikowana na początku XXI wieku na łamach amerykańskiego magazynu National Geographic. Autorzy powoływali się na relację Jurija Korszunowa, który potem wyemigrował do USA.


C__Data_Users_DefApps_AppData_INTERNETEXPLORER_Temp_Saved Images_obozdiat.jpg
Jedno z ostatnich zdjęć grupy Diatłowa - rozbijanie obozowiska 1 lutego 1959 r.


W tym samym roku, tj. 1959, na północnym Uralu grupa studentów pod kierownictwem Igora Diatłowa wyruszyła na wyprawę. Postawili sobie za zadanie przejć na nartach 350 kilometrów i wejść na górę Otorten. 23 stycznia wyruszyli ze Swierdłowska. 1 lutego 1959 zatrzymali się na nocleg u podnóża góry Cholatczahl (w miejscowym narzeczu Góra Umarłych), nieopodal bezimiennej wówczas przełęczy. 12 lutego grupa miała dotrzeć do końcowego miejsca wyprawy, osady Wiżaj, a 15-tego powrócić do Swierdłowska. Studenci jednak nie wrócili. Ich poszukiwania trwały 10 dni. W końcu odnaleziono pusty namiot z rozciętą nożem powłoką. Poniżej na stoku odkryto ciała wszystkich 9 członków wyprawy. Niektóre z nich były poparzone, u jednej z dziewczyn brak było gałek ocznych. Unieruchomione zegarki na rękach turystów wskazywały różne godziny. Czy jest coś wspólnego między tymi zdarzeniami, które wydarzyły się w tym samym roku, ale w różnych miejscach?


WSPÓLNE MOMENTY


Co dziwne, nigdy nie próbowano powiązać tych historii, mimo wielu istotnych cech wspólnych. Na przykład, tak jak u polarników, zwłoki uczestników wyprawy Diatłowa miały podobne uszkodzenia: ciała Jurija Doroszenko i Jurija Kriwoniszenko były poparzone, mimo braku śladów promieniowania lub silnego źródła ciepła. Narządy wewnętrzne pozostałych były uszkodzone. A co spowodowało zatrzymanie się zegarków? Być może silne oddziaływanie magnetyczne. Tymczasem polarnicy nie mogli połączyć się z bazą z powodu ogromnych zakłóceń w eterze.

Co istotne w przypadku grupy Diatłowa, miejscowi mieszkańcy, członkowie plemienia Mansów twierdzili, że wieczorem feralnego 1 lutego, nad miejscem śmierci grupy studentów widzieli dziwne ogniste kule. Wykonali nawet ich rysunki, które z nieznanych przyczyn zniknęły z akt sprawy. O tajemniczych światłach wspominali także członkowie ekipy ratowniczej.

Uwagę śledczych starających się wyjaśnić przyczyny tragedii przykuł 33 kadr z kliszy aparatu Jurija Kriwoniszenko wykonany z namiotu tamtej nocy. Widoczne są na nim świecące kule.


C__Data_Users_DefApps_AppData_INTERNETEXPLORER_Temp_Saved Images_kriwon1.jpg
Dziwny obiekt uwieczniony na 33 zdjęciu z aparatu Jurija Kriwoniszenko, według niektórych przedstawia jedną z kul, które mogły odpowiadać za śmierć studentów.


Liczne obrażenia narządów wewnętrznych będące przyczyną śmierci większości studentów, były wynikiem oddziaływania z zewnątrz. Eksperci byli zgodni co do tego, że doszło do silnego dźwiękowego bądź elektromagnetycznego oddziaływania, natury którego nie udało się jednak ustalić.


NIEBEZPIECZNE SĄSIEDZTWO


Przez wiele lat zagadka obu tych przypadków nie dawała spokoju naukowcom i badaczom zjawisk paranormalnych. Tymczasem wyjaśnienie być może znalazł w latach 60-tych ub. wieku amerykański fizyk, Roy Christopher. Wysunął on hipotezę, którą eksperymentalnie udowodnił.

Zgodnie z jego twierdzeniami, pas radiacyjny Ziemi (pas Van Allena) jest siedliskiem zbitek plazmy, które nazywa plazmoidami a ich naturalna forma jest kulista. Struktury te funkcjonujš w obszarze pasa radiacyjnego na wysokości 500-700 kilometrów. Ich źródłem jest Słońce przy każdej erupcji wyrzuca ona masy magnetyczno-plazmowe, które w ciągu kilku sekund docierają do Ziemi oddziałując na samopoczucie ludzi, zachowanie zwierząt i funkcjonowanie urządzeń. Ich struktura i skład są wciąż badane. Niektóre z tych niewidocznych i efemerycznych form docierając do pola magnetycznego Ziemi gęstnieją i uwidaczniają się.

Plazmoidy zazwyczaj zatrzymują się w ziemskiej jonosferze, jednak czasem docierajš niżej do miejsc zwanych strefami patogennymi. Chodzi o obszary gdzie pole magnetyczne jest niestabilne. Dla człowieka spotkanie z nimi może oznaczać śmierć. Zgęstniałe plazmoidy są w stanie oddziaływać na odległość na żywe organizmy. Przykładem mogą być liczne obrażenia wewnętrzne uczestników wyprawy Diatłowa. Należy zaznaczyć, że pod koniec zimy 1959 r. astrofizycy odnotowali silne erupcje energetyczne na Słońcu i burze magnetyczne. Jednoczenie góra Cholatczahl i jej okolice posiada niestabilne pole magnetyczne stanowiące swego rodzaju tunel dla kosmicznych plazmoidów. Być może zarówno polarnicy jak i uczestnicy wyprawy Diatłowa stali się ofiarami tego rodzaju anomalii?



Autor: Siergiej Aleksiejew
Źródło: http://www.infra.org...nad-gor-umarych

Użytkownik Legendarny. edytował ten post 19.12.2015 - 19:51

  • 3



#150

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

@Legendarny

+ za wpis, bo historia jest nie mniej ciekawa jak zdarzenia z przełęczy Diatłowa ale mam kilka wątpliwości, co do jej prawdziwości.

 

 

Wątpliwość pierwsza.

Nie znalazłem żadnej informacji dotyczącej ekspedycji naukowej na Antarktydzie, zorganizowanej przez Rosjan w 1959 r. (być może źle szukałem)

Teoretycznie, mogła to być ekspedycja tajna, lub utajniona ze względu na niewyjaśnioną śmierć kilku jej uczestników ale temu przeczy ten fragment innego artykułu opisującego te zdarzenia cyt. "По официальной версии, люди погибли из-за жестокой бури и морозов" co należałoby przetłumaczyć "Według wersji oficjalnej, ludzie zmarli na skutek gwałtownych burz i mrozów". link

Skoro była jakaś wersja oficjalna, to ekspedycja utajniona być nie mogła, bo nie miałoby to sensu.

 

 

Wątpliwość druga.

Stacja antarktyczna Mirnyj została utworzona w 1956 r. więc ten fragment artykułu cyt."W 1959 r. radziecka ekspedycja, która utworzyła stację Mirnyj, wysłała grupę 6 badaczy w głąb Antarktydy, " jest dość mało prawdopodobny.

Pomijam tu fakt, że do bieguna geomagnetycznego prościej, szybciej i taniej wyruszyć można było ze stacji Wostok (założonej w 1957 r), która znajduje się o rzut beretem od niego, niż dodawać sobie ok 1200 km tylko po to, żeby wyruszać ze stacji Mirnyj.

Lokalizacja bieguna, stacji Wostok i stacji Mirnyj.

 

 

Wątpliwość trzecia.

Po wpisaniu w wyszukiwarkę fraz Juri Korszunow, Yuri Korshunov,  Юрий Коршунов nie znalazłem żadnych wyników świadczących o tym, że istniał taki rosyjski, czy radziecki polarnik (poza odesłaniami do różnych wersji cytowanego przez Ciebie artykułu).

Co więcej, w jednym z nich link wykorzystano zdjęcie człowieka, który rzeczywiście nazywa się Юрий Коршунов ale mieszka on w Riazaniu (a przynajmniej mieszkał jeszcze w 2010 r, bo wtedy obchodził tam jubileusz 90 tych urodzin link) a nie, jak wynika z artykułu w USA cyt. "Autorzy powoływali się na relację Jurija Korszunowa, który potem wyemigrował do USA.".

To wskazywałoby na manipulację (a przynajmniej na błąd).

 

Nie są to oczywiście uwagi kierowane do Ciebie, niemniej jednak, stawiają one znak zapytania odnośnie prawdziwości relacji, którą zamieściłeś.


  • 1




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 14

0 użytkowników, 14 gości oraz 0 użytkowników anonimowych