Napisano 22.04.2009 - 02:04
Napisano 22.04.2009 - 02:57
Samo stwierdzenie, że można osiągnąć szczeście (co to w ogóle jest, jak to zdefiniować?) i trwać w nim jest dla mnie równie prawdziwe jak to, że można żyć i nie umrzeć. W przyrodzie wszystko ma swój początek i koniec, natura jest złożona z przeciwieństw - biały i czarny, dobro i zło, życie i śmierć, ciemność i światło. I tak samo jest ze szczęściem - jest ono przez coś zapoczątkowane, ale w pewnym momencie kończy się, tak jak kończy się wszystko co miało swój początek. Samo pytanie na początku tematu sugerować może, że jednak można stan ten osiągnąć i trwać w nim do Końca. Moim zdaniem sugerować może błędnie. Prosiłbym Cię, Bobek, o to, byś zdefiniował, albo choć trochę przybliżył mi Twoje szczęście.Jak osiągnąć szczęście ?
Powiedziałbym raczej, że inność rodzi obawę, strach. Niezrozumienie spotyka się z odtrąceniem, odrzuceniem tego, czego nie znamy i nie potrafimy pojąć. I w konsekwencji ze strachem do tego. Człowiek boi się konfrontacji z własnymi słabościami, a jeśli to się pogłębia - wraz ze strachem do świata - człowiek marnieje i nie rozkwita w pełni, usychając przed osiągnięciem pełni życia.Nie można się wyrózniać i być innym, bo sto par oczów skierują się w twoim kierunku i zaczną mówić 'kim on jest, skąd on się tu wziął..' tutaj pasuje stwierdzenie, iż inność rodzi złość.
Najważniejsze to nie uogólniać, z tego rodzą się niepotrzebne niezrozumienie i konflikt. Owszem, są ludzie, którzy wychowując się w takiej, a nie innej wierze, starają się przekonać do niej innych. Czasem wymaga tego od nich religia, czasem czują potrzebę pomocy drugiej osobie, zapewnienia jej zbawanienia, czasem... Powodów może być równie wiele, jak samych ludzi. Nie o to jednak chodzi. Oprócz ludzi wpychających swoją wiarę i poglądy innym, są też tacy, którzy znają granicę między jedną świadomością, a inną. Nie włażą nieproszeni, z brudnymi butami do cudzego domu, dziwiąc się potem i mając pretensje, że zostali wyrzuceni. Szanują cudze podwórka i jeśli chcą, zapukają do Ciebie. A ty otworzysz im, albo nie. A oni uszanują twój wybór i odejdą. Agresja rodzi agresję, nienawiść napędza nienawiść i koło kręci się, napędzane przez siebie samo. Perpetuum mobile.Najgorsze jest to, że ludzie wierzący na siłe wpychają swoją wiarę i poglądy innym ludziom.
Nie zgodzę się z Tobą w pewnej kwesti. Ludzie nic nie powinni. Każdy człowiek jest inny, każdy podąża własną ścieżką aż do Końca. Każdy człowiek widzi świat odrobinę inaczej w całym swoim pojmowaniu. Nie ma dwóch identycznych ludzi, tak jak nie ma dwóch takich samych dni. Uniwersalność zasad, co ludzie powinni robić, a czego nie - aby być szczęśliwymi - wydaje mi się pozbawiona sensu. Jest taka zasada, której hołduję: moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna wolność drugiego człowieka. Tylko to wydaje mi się uniwersalne, mimo tego co napisałem wcześniej.Ludzie powinni wybijać się ponad to, być choćby biednymi a szczęśliwymi i zadowoleni z życia jakie prowadzą, mieć swoje zainteresowania, spełniać się, bawić i żyć tak, żeby w godzinie która będzie ich dzieliła od śmierci niczego nie żałowali i pomyśleli 'zrobiłem już wszystko, bawiłem się, śmiałem, cieszyłem się światem jaki sam wykreowałem, jak go postrzegałem, zrobiłem tyle szalonych rzeczy, zrobiłem naprawdę wiele i żyłem tak, jakbym miał umrzeć jutro i to dało mi jedno - każdy dzień był wyjątkowy dzięki temu pamiętam je wszystkie'
Napisano 22.04.2009 - 13:41
Napisano 22.04.2009 - 13:45
Napisano 22.04.2009 - 13:56
Napisano 22.04.2009 - 14:20
Napisano 22.04.2009 - 14:29
Napisano 22.04.2009 - 17:59
Napisano 11.06.2009 - 21:45
Napisano 11.06.2009 - 22:17
Napisano 11.06.2009 - 22:19
Jeśli chodzi o religię to jak już wcześniej napisałem szczęście to ciągłe dążenie do czegoś a co jest lepszym celem w życiu jeśli nie świadomość, że na końcu naszej ziemskiej drogi czeka nas niebo i nieskończona dobroć Boga? Osobiście jestem ateistą ale głównie dlatego, że nie chce mi się chodzić do kościoła i przestrzegać przykazań. Myślę jednak, że to złe podejście, ponieważ z natury człowiek lepiej czuje się i jest "bliżej" szczęścia gdy jest świadomy czyjejś "wyższej" opieki.
Religia wyznacza nam też pewne zasady moralne i etyczne dzięki którym ludziom na świecie żyje się lepiej (mam na myśli tych którzy w coś wierzą i przestrzegają zasad swojej religii)
a tak z innej beczki, wspólne wierzenie w to samo życie po śmierci samodzielnej grupy ludzi zapewnia jedność i maksymalne poświęcenie się obywateli w skrajnych sytuacjach. Dlatego utrzymywanie jednolitej religii w państwie powinno być rzeczą dość ważną.
Napisano 12.06.2009 - 01:07
Napisano 12.06.2009 - 08:42
Ja raczej postawiłbym na świeżych chrześcijan. Pomyślmy realnie: do wioski w dżungli przybywają ateiści którzy mówią, że po śmierci jest pustka, przerażająca pustka, człowiek z natury boi się śmierci, ten strach jest naturalny i nie da się go niczym zwalczyć da się go zmniejszyć w większym bądź w mniejszym stopniu przy pomocy religii.
Mieszkańcy tej wioski też są ludźmi i też naturalnie boją się śmierci więc cały czas wierzyli we własnych Bogów a tu nagle przybywają ateiści i mówią im, że ich bogowie nie istnieją. Taki mieszkaniec wioski ma w głowie mętlik a nawet jak już to sobie poukłada nie będzie w stanie wyciągnąć logicznych wniosków, że jeżeli będzie żył pełnią życia uratuje swoją rodzinę. Teraz wyobraźmy sobie, że stoją w szeregu na polu bitwy i myślą nad słowami ateistów lecz po chwili refleksji perspektywa pustki i nicości przeraża ich i uciekają w popłochu.
Nie zabijaj pasuję jak ulał, nie sądzisz?przestrzegania Jego dziesięciu przykazań.
Podsumowując to wszystko chcę zaznaczyć, że ateizm jest rzeczą nienaturalną, sztuczną bowiem każdy człowiek bez względu na to co by mówił i w co by wierzył boi się śmierci, ta myśl go przeraża więc zaczyna kreować w swoim umyśle Bogów,
Te ateistyczne dzieci kiedy staną się staruszkami i uświadomią sobie, że mają bliżej niż dalej znowu przynajmniej znaczna ich część ponownie zacznie wierzyć. Jednak moim zdaniem starszy człowiek który leży na łożu śmierci i twierdzi, że jest ateistą dla mnie jest kłamcą. smile2.gif
Po pierwsze nie dzieci, bo jestem pewien, że każdy nastolatek by się oburzył o takie określenie a na pewno Bayakus i Don Corleone (dobra ja też) Ale czy to właśnie nie jest piękne? Mając tak młody staż zauważyć iż to co podaję Ci się ze wszystkich stron na tacy nie jest prawdą ostateczną, czyż nie jest piękny, że młody umysł wyswobodził się spod klerykalnych wpływów pedofilów kryjących się za miane kleru?(Z tymi pedofilami przesadziłem... przepraszam)ateizmu są najczęściej dzieci młode mające przed sobą perspektywę długiego życia i nie jest im narazie potrzebny żaden Bóg.
Napisano 12.06.2009 - 11:33
0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych