Skocz do zawartości


Zdjęcie

Dowody naukowe na istnienie Duszy i Życia po Śmierci


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
23 odpowiedzi w tym temacie

#16

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wniosek jest jeden: Religii brakuje LOGIKI!


Najpierw należy zrozumieć, że religia opiera się na WIERZE nie na LOGICE. Logika jest domeną nauki, a ta nie jest w stanie zbadać pewnych stanów czy pojęć. Niektórych rzeczy człowiek nie zrozumie za życia, gdyż nie da się ich zbadać za pomocą logiki i nauki. Tam właśnie pole do popisu ma wiara.

Najpierw Bóg stworzył ludzi, wiedział że będą zabijać, napadać itd. (w końcu jest wszechwiedzący) ale mimo to nas stworzył, a potem ma pretensje i wysyła nas do piekła, gdzie niby cierpimy. I dochodzimy do kwestii Piekła i Diabła.


Jak widzę padłeś ofiarą wielkiego oszustwa jakim jest dogmat o istnieniu piekła. Nie istnieje coś takiego jak piekło. Pojęcie to jest wynikiem opacznych interpretacji Pisma jak i nieprawidłowych tłumaczeń (celowych bądź nie).
Niejednokrotnie spotkałem się z opiniami duchownych, którzy jasno i wyraźnie mówią: Piekła nie ma. Koniec.

Nie istnieje coś takiego jak wieczny ogień, w którym smażą się grzesznicy. Wyobrażasz sobie jaki czyn musiałby popełnić człowiek aby zasłużyć na wieczne meki? Wieczne?! Wybacz, ale moim zdaniem nawet Hitler nie zasłużył sobie na aż taką karę.

Bóg dał nam wolną wolę, czyli nie może (za przeproszeniem) wpieprzać się w to co robimy. Moralnie nie może zabronić nam robienia co chcemy skoro dał nam wolną wolę. "Kto daje i odbiera..." To że zabijamy, napadamy itd. to jest nasz wybór.
I za nasze błedy (zabójstwa, kradzieże) bynajmniej nie wysyła nas na wieczne cierpienie.

Diabeł zbiera armię przeciwko Bogu i zapewne cieszy się gdy ktoś do niego trafia więc dlaczego miałby człowiek tam cierpieć? I dlaczego to Bóg steruje Piekłem, skoro należy ono do Diabła? Dlaczego Bóg popełnił błąd i stworzył Lucyfera, skoro wiedział, że ten mu się sprzeciwi i wprowadzi zło? Skoro jest wszechmogący, to dlaczego pozwala Diabłowi na istnienie i wprowadzania zła? Dlaczego najpierw daje nam wolną wolę a później ma pretensje, że nie zaakceptowaliśmy jego warunków?


Skoro nie istnieje takie miejsce jak Piekło - nikt nie może być władcą miejsca którego nie ma. Ani Bóg ani Szatan. Dlaczego zakładasz, że stworzenie Lucyfera jest błędem? Kim właściwie jest Lucyfer/Szatan/Diabeł/.../ ? Jaki jest cel jego istnienia? To temat na zupełnie inną dyskusję.

Dlaczego Bóg pozwala na śmierć, kataklizmy, zniszczenia, choroby, wypadki, skażenia, zniszczenia, wojny itp? Jeżeli nas kocha i jest miłosierny to dlaczego wysyła nas do Piekła? Dlaczego pozwala aby rodziły się chore dzieci? Dlaczego nie ukazał się nam ani razu jeżeli chce abyśmy żyli dla Niego i głosili Słowo Boże? Czy pozwalając na to, co opisałem parę zdań wyżej, jest idealny? Dlaczego, gdy się modlimy, nie dostajemy tego czego pragniemy najbardziej?


A dlaczego miałby ochraniać nas przed skutkami fizycznych praw w świecie materialnym? Po co miałby się ukazywać? Miałby zejść ze swojej chmurki pod postacią dziadka z długą brodą?
To postawa dziecka, które musi dostać lizaka już teraz bo jak nie to będzie płakać i tupać.

Użytkownik Amontillado edytował ten post 18.03.2011 - 20:51

  • 1



#17

Connor.

    Kings Never Die

  • Postów: 1674
  • Tematów: 60
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 5
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Hm, nigdzie nie napisałem, że wierzę w Piekło, ale za moich czasów dzieciństwa i obecnych mówiono nam i dalej mówią, że Bóg nas ukarze za złe czyny i pójdziemy właśnie do Piekła.

Dlaczego stworzenie Lucyfera było błędem? Bo ten sprzeciwił się przeciwko Bogu, teraz mamy Piekło itd. Ja niejednokrotnie spotykam się z opiniami duchownych, którzy mówią, że jest Piekło. Gdyby na początku Bóg nie stworzył Anioła, który mu się sprzeciwił, może nie byłoby zła na świecie (jeśli ktoś wierzy w to, że Diabeł wprowadził zło).
Opisałem, że w Piekle rządzi Szatan, bo w Piekło wierzą ludzie, którzy wierzą w Niebo, także dla nich ma to sens.

No właśnie, Religia opiera się na wierze. Czyli jeżeli ja powiedziałbym Ci, że znam 12-metrowego olbrzyma, który nie ma oczu, ale widzi wszystkich ludzi i to co robią, jest łysy ale codziennie czesze włosy (żeby nie było nieporozumień- nie mówię tu o tym, że myślę iż Bóg tak właśnie wygląda), stworzyłbym poezje, wiersze i historie o nim, zebrał kilkudziesięciu ludzi, którzy by mnie i moje historie popierali- uwierzyłbyś? A gdzie logika? Jak człowiek bez oczu może widzieć, i jak człowiek bez włosów może się czesać? Do czego zmierzam? Zmierzam do tego, że (masz rację- religia opiera się na wierze) logika w religii również powinna być brana pod uwagę.

Dlaczego miałby nas obronić? Bo nas kocha i chce dla nas jak najlepiej.
Po co miałby się ukazywać? Może po to, żeby Ci co czynią zło każdego dnia nawrócili się na dobrą drogę? Tylko, że wtedy nie będzie to już wiara.
A to, że "Miałby zejść ze swojej chmurki pod postacią dziadka z długą brodą?" to są Twoje słowa. Skoro Go tak sobie wyobrażasz.
  • 0



#18

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Hm, nigdzie nie napisałem, że wierzę w Piekło, ale za moich czasów dzieciństwa i obecnych mówiono nam i dalej mówią, że Bóg nas ukarze za złe czyny i pójdziemy właśnie do Piekła.


Bo tak jak napisałem wynika to ze złej interpretacji Pisma i błędnego tłumaczenia. Kościolowi na początku chrześcijaństwa zależało na 'zjednoczeniu' swych wiernych w strachu i lęku. Obraz piekła jako miejsca wiecznej męki stoi w sprzeczności z obrazem miłosiernego Boga.

Jezus w swych naukach nigdy nie wspomniał o Piekle i miejscu wiecznej męki. Mówił o życiu wiecznym jako nagrodzie i jego braku jako karze. A więc najwyższą i najsurowszą karą jest brak życia wiecznego - 'wieczna' śmierć, całkowite unicestwienie, nicość.

Ale nie jest łatwo zapracować sobie nawet na taką karę.

,Gniew Jego bowiem trwa tylko przez chwilę, a Jego łaskawość przez całe życie” Psalm 30

Dlaczego stworzenie Lucyfera było błędem? Bo ten sprzeciwił się przeciwko Bogu, teraz mamy Piekło itd. Ja niejednokrotnie spotykam się z opiniami duchownych, którzy mówią, że jest Piekło. Gdyby na początku Bóg nie stworzył Anioła, który mu się sprzeciwił, może nie byłoby zła na świecie (jeśli ktoś wierzy w to, że Diabeł wprowadził zło).
Opisałem, że w Piekle rządzi Szatan, bo w Piekło wierzą ludzie, którzy wierzą w Niebo, także dla nich ma to sens.


"I został strącony wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwodzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie." Objawienie 12

Szatan został zesłany do świata materialnego. Na "ziemię" nie do "piekła".
Dlaczego Lucyfer został strącony? Zbuntował się? Jaki miał do tego powód? W jaki sposób zaszkodził Bogu tym swoim buntem? Przecież to są zagadnienia, które dotyczą zupełnie innej sfery; my nie mamy dostatecznej wiedzy by odpowiedzieć na takie pytania. Czy możemy w 100% powiedzieć, że Szatan jest w pełni zły i nie ma szans na nawrócenie?

No właśnie, Religia opiera się na wierze. Czyli jeżeli ja powiedziałbym Ci, że znam 12-metrowego olbrzyma, który nie ma oczu, ale widzi wszystkich ludzi i to co robią, jest łysy ale codziennie czesze włosy (żeby nie było nieporozumień- nie mówię tu o tym, że myślę iż Bóg tak właśnie wygląda), stworzyłbym poezje, wiersze i historie o nim, zebrał kilkudziesięciu ludzi, którzy by mnie i moje historie popierali- uwierzyłbyś? A gdzie logika? Jak człowiek bez oczu może widzieć, i jak człowiek bez włosów może się czesać? Do czego zmierzam? Zmierzam do tego, że (masz rację- religia opiera się na wierze) logika w religii również powinna być brana pod uwagę.


A czy Jezus opisywał w ten sposób Boga? W jakikolwiek sposób go opisywał? Nie - wiedział, że takie zagdanienia są nie do ogarnięcia przez ludzką myśl, więc nawet nie próbował opisywać Boga. Używał prostych przypowieści by były przystępne dla ludzi.

Brak logiki w wierze pojawia się wraz z pojawieniem się Piekła i innych bzdurnych dogmatów. Pojawia się wraz z próbą wyjaśnienia zagadnień których za życia nie mamy możliwości zrozumieć. Trudno jest po prostu wierzyć, czlowiek chcę na siłę tłumaczyć rzeczy niewytłumaczalne, tworząc labirynt kłamstw, dogmatów, wypaczeń. Chce wszystko sobie uporządkować i wyjaśnić, a jest to przecież niepotrzebne.

Dlaczego miałby nas obronić? Bo nas kocha i chce dla nas jak najlepiej.
Po co miałby się ukazywać? Może po to, żeby Ci co czynią zło każdego dnia nawrócili się na dobrą drogę? Tylko, że wtedy nie będzie to już wiara.
A to, że "Miałby zejść ze swojej chmurki pod postacią dziadka z długą brodą?" to są Twoje słowa. Skoro Go tak sobie wyobrażasz.


Jego miłość objawiła się daniem każdemu z nas wolnej woli. Dziecko, które wyjeżdża na studia do innego miasta chce się uniezależnić od rodziców i uciec jak najdalej od ich opieki. Chce zażyć wolności. Rodzice wiedzą, że taka jest jego decyzja, więc jakim prawem mieliby jechać za nim i mówić mu co ma robić: "To dla Twojego dobra!". Kocha swoje dziecko, ale respektuje jego wolność.

Po co miałby nawracać każdego z nas na dobrą drogę? Skoro dał nam wolną wolę? Czemu miałby ją nam zabrać?

Nie wyobrażam sobie Boga pod tą postacią, a jedynie pytam po co miałby się objawiać skoro sami zrezygnowaliśmy z jego bliskości i trwania przy Nim na rzecz poznawania w świecie materialnym. I jak miałby się nam ukazać? Pod postacią płonącego krzewu? W osobie kolejnego Mesjasza? Na kim zrobiłoby to wrażenie?

"Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, nie uwierzą" Łukasz 16

Użytkownik Amontillado edytował ten post 19.03.2011 - 12:27

  • 0



#19

LacrimasProfundere.
  • Postów: 32
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Najpierw należy zrozumieć, że religia opiera się na WIERZE nie na LOGICE. Logika jest domeną nauki, a ta nie jest w stanie zbadać pewnych stanów czy pojęć. Niektórych rzeczy człowiek nie zrozumie za życia, gdyż nie da się ich zbadać za pomocą logiki i nauki. Tam właśnie pole do popisu ma wiara.


Jeśli się nie mylę, a przecież 'człowiekiem jestem...', to przeciętny chrześcijanin całą swoją wiarę opiera na Piśmie Świętym, naukach kościoła, rodziny oraz NADZIEI. Ludzie chcą albo nawet nie... oni pragną sycić się świadomością, że gdzieś pośród chmur, rozpościera się niewidzialne królestwo, którym rządzi majestatyczny byt zwany przez Nas Bogiem. Od wieków kwestię przemijania otulamy w jedwabny szal nieśmiertelności Naszej duszy. Jakże patetycznie i niesamowicie musiała rozbrzmiewać starożytna pieśń, pouczająca ludzi o tym, by za wszelką cenę starali się dążyć do doskonałości. Wykreowano wzór człowieka idealnego, człowieka, który dostąpi zaszczytu obcowania z samym Bogiem. Chyba nie muszę wspominać o tym, że z początku ludzie byli ciemną masą, pozbawioną własnej woli i wyobrażenia o świecie. Indoktrynacja kapłanów głoszących ową idee wdrożyła się z pewnymi hasełkami w ich świadomość i umysły, sprawiając, że poczuli konieczność KONTYNUACJI tej opowieści. Wiara sama w sobie jest czymś pięknym. Mnie nieco boli kwestia tego, jak bardzo spaczyli ją ludzie.

Jak widzę padłeś ofiarą wielkiego oszustwa jakim jest dogmat o istnieniu piekła. Nie istnieje coś takiego jak piekło. Pojęcie to jest wynikiem opacznych interpretacji Pisma jak i nieprawidłowych tłumaczeń (celowych bądź nie).
Niejednokrotnie spotkałem się z opiniami duchownych, którzy jasno i wyraźnie mówią: Piekła nie ma. Koniec.


Ty natomiast wysnuwasz z tego jakieś wnioski, ale nie potrafisz wydobyć z nich esencji... Jak słusznie zauważyłeś PIEKŁO WYKREOWALI LUDZIE. Zatem pisanie, jakoby ono nie istniało jest antagonizmem wobec postawionej przez Ciebie wcześniej tezy. To ludzie nad interpretując pewne fakty, stali się twórcami owego przeklętego miejsca. Co gorsza, sprawili, że wcale nie trzeba umierać, aby tam trafić. Mało mieliśmy przypadków, w których strach, ból i cierpienie malowały krwią rozpaczliwe wizje ludzi pozbawionych sumienia? Ilu z nas beznamiętnie zamykało oczy na to wszystko? Zatem zapytaj siebie raz jeszcze - piekło nie istnieje?

Skoro nie istnieje takie miejsce jak Piekło - nikt nie może być władcą miejsca którego nie ma. Ani Bóg ani Szatan. Dlaczego zakładasz, że stworzenie Lucyfera jest błędem? Kim właściwie jest Lucyfer/Szatan/Diabeł/.../ ? Jaki jest cel jego istnienia? To temat na zupełnie inną dyskusję.


Z prostej przyczyny. Lucyfer stał się symbolem absolutnego spaczenia, zła i wyobcowania z jakimkolwiek ludzkim odruchem. Zatem, jak wierzący chrześcijanin ma nie pałać wobec niego nienawiścią, którą Bóg każe mu tłumić w sercu?


A dlaczego miałby ochraniać nas przed skutkami fizycznych praw w świecie materialnym? Po co miałby się ukazywać? Miałby zejść ze swojej chmurki pod postacią dziadka z długą brodą?
To postawa dziecka, które musi dostać lizaka już teraz bo jak nie to będzie płakać i tupać.


Ludzie są istotami, które bardzo często potrzebują dowodu. Często są w stanie uwierzyć, adorować, czcić i uwielbiać, lecz brakuje im właśnie tej pewności. Poniekąd sam zaliczam się do tego grona. Osobiście nie neguje aktu stworzenia i historii spisanych w Piśmie Świętym, co najwyżej mam nieco sceptyczne podejście do niektórych kwestii. Wracając jednak do meritum - kierując się przeświadczeniem o bezgranicznym miłosierdziu, którym darzy Nas Bóg przeciętny człowiek spodziewa się, iż doświadczy czegoś spektakularnego, że dane mu będzie otrzymać łaskę w postaci obcowania z Bogiem choć przez moment. Pomyśl przez chwilkę, jak bardzo zmieniłaby się ludzka mentalność, cały ten świat, gdyby Bóg dał minimalny dowód tego, że jednak jest. Jak wielu błądzących tułaczy upadłoby pokornie na twarz przed jego majestatem, jak wielu z nas powstrzymywałoby się przed pewnymi czynami. Oczywiście to wszystko jest jedynie hipotetyczne. Równie dobrze moglibyśmy pragnąć kolejnej, jeszcze intensywniejszej bliskości z Bogiem. Niestety, jesteśmy strasznie zachłannymi i wiecznie nienasyconymi istotami. Dlatego osobiście trzymam się wersji, że poszukiwanie Boga powinno odbywać się raczej w sferze osobistej.

Pozdrawiam,
LacrimasProfundere
  • 1

#20

Amontillado.
  • Postów: 631
  • Tematów: 50
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 21
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

LacrimasProfundere - wypowiedź godna każdego plusa. Częściowo Twoje przekonania pokrywają się z tym co napisałem w poście wyprzedzającym Twój o 7 minut. Ogólnie zgadzam się z Tobą - w niektórych fragmentach bardziej, w innych mniej.

Chyba nie muszę wspominać o tym, że z początku ludzie byli ciemną masą, pozbawioną własnej woli i wyobrażenia o świecie. Indoktrynacja kapłanów głoszących ową idee wdrożyła się z pewnymi hasełkami w ich świadomość i umysły, sprawiając, że poczuli konieczność KONTYNUACJI tej opowieści. Wiara sama w sobie jest czymś pięknym. Mnie nieco boli kwestia tego, jak bardzo spaczyli ją ludzie.


I tutaj mam pewne zastrzeżenie. To prawda, że początkowo ludzie byli niedouczeni i podatni na wpływ 'mądrzejszych', ale mimo to posiadali swoje własne wyobrażenia na temat świata czy własnej egzystencji. Konsultując je ze sobą dochodzili do wspólnych wniosków, nie zebranych jeszcze w jedną ideologię. Tak rodziły się podwaliny religii - niezależnie od siebie, w różnych częściach świata, niemal wszystkie kultury mówią - Bóg jest w "niebie",wysoko; jest nieosiągalny i niematerialny.
Problem zaczynał się wraz z pojawieniem jednostek 'mądrzejszych', które za pomocą swej wiedzy postanowiły zebrać wszystko do kupy i ukształtować z tego jedną wiarę, religię - często do własnych celów. Tłumaczyły działalność praw natury za pomocą Boskiej interwencji, używając jego postaci do wyjaśniania takich zjawisk jak wybuch wulkanów, czy zaćmienie słońca (kapłani Egipcjan, Majów,...,). Wmówili ludziom, że to sprawka rozgniewanego boga, choć doskonale zdawali sobie sprawę z prawdziwej natury tych zjawisk. W ten sposób mogli 'używać' wiernych do własnych celów (zazwyczaj politycznych czy godpodarczych) bowiem zastraszonym i zjednoczonym społeczeństwem najłatwej manipulować.

Podobnie czynił Kościół katolicki, już u zarania. Strach przed Bogiem, jego gniewem, groźba piekła pozwalała papieżom trzymać 'ciemny' lud w ryzach. Wysyłać na krucjaty, walki z poganami. Palić na stosie.

I w 100% zgadzam się z tym, że wiara została spaczona przez ludzi. Mnie również to boli, też mam o to żal.

Ty natomiast wysnuwasz z tego jakieś wnioski, ale nie potrafisz wydobyć z nich esencji... Jak słusznie zauważyłeś PIEKŁO WYKREOWALI LUDZIE. Zatem pisanie, jakoby ono nie istniało jest antagonizmem wobec postawionej przez Ciebie wcześniej tezy. To ludzie nad interpretując pewne fakty, stali się twórcami owego przeklętego miejsca. Co gorsza, sprawili, że wcale nie trzeba umierać, aby tam trafić. Mało mieliśmy przypadków, w których strach, ból i cierpienie malowały krwią rozpaczliwe wizje ludzi pozbawionych sumienia? Ilu z nas beznamiętnie zamykało oczy na to wszystko? Zatem zapytaj siebie raz jeszcze - piekło nie istnieje?


Oczywiście można uznawać, że piekło to tak naprawdę nasz świat, materialny.
Jednak mówiąc że nie ma Piekła miałem na myśli tezę o istnieniu wiecznego miejsca kaźni do którego człowiek trafia na wieki, bez szans na litość i łąskę. Takiego miejsca nie ma, człowiek nie zostanie w taki sposób ukarany.
Piekło-Ziemia nie jest takim miejscem, jest to świat który sami kreujemy. Jest to 'piekło' innej rangi.

Z prostej przyczyny. Lucyfer stał się symbolem absolutnego spaczenia, zła i wyobcowania z jakimkolwiek ludzkim odruchem. Zatem, jak wierzący chrześcijanin ma nie pałać wobec niego nienawiścią, którą Bóg każe mu tłumić w sercu?


Ale czy właściwie został uznany za symbol zła? Czy jego postać nie jest wykreowana po to by stać się kozłem ofiarnym? Po to by zrzucić z ludzi winę za własne czyny. Po to by ludzie poczuli się "lżej'? "Bo szatan mną kierował..."

Jak, w takim wypadku, Bóg mógłby skazać ludzi na wieczną mękę, skoro ich grzechy są tak naprawdę sprawką Szatana? Przecież to jawna niesprawiedliwość.
Szatan nie ma prawa ani możliwości kierować naszymi czynami. A to, że jest Boskim stworzeniem do tej pory nie ukaranym najcięższą z kar - unicestwieniem (a kto jak nie Szatan, zło wcielone, zasługuje na taką karę?) - oznacza, że Bóg nie skreślił go i pokłada w nim plany i nadzieję. Nam nieznane. I póki wciąż jest on stworzeniem, nie powinniśmy darzyć Go nienawiścią.

Ludzie są istotami, które bardzo często potrzebują dowodu. Często są w stanie uwierzyć, adorować, czcić i uwielbiać, lecz brakuje im właśnie tej pewności. Poniekąd sam zaliczam się do tego grona.(...)
Pomyśl przez chwilkę, jak bardzo zmieniłaby się ludzka mentalność, cały ten świat, gdyby Bóg dał minimalny dowód tego, że jednak jest. Jak wielu błądzących tułaczy upadłoby pokornie na twarz przed jego majestatem, jak wielu z nas powstrzymywałoby się przed pewnymi czynami.(...)


Chodzi o to, że nie powinniśmy wymagać dowodów. Przybywamy ze sfery, w której "przechadzaliśmy się z Bogiem po rajskich ogrodach" (metafora), wszelkie dowody są zbędne. Nie zostaliśmy stamtąd wyrzuceni - posiadając wolną wolę wybraliśmy życie na tym świecie. Życie poszukiwaczy, bowiem dla człowieka ważniejsze okazało się poszukiwanie odpowiedzi, doświadczanie uczuć, a nie trwanie w nich w świecie duchowym.
Powtarzam, że nie chodzi o to żeby Bóg nas nawracał cudami, objawieniam - na siłę. W takiej sytuacji bylibyśmy jego zabawkami. A nie jesteśmy. Dostaliśmy wolną rękę, a Bóg może tylko patrzeć co robimy z jego darem. Zostaniemy z tego rozliczeni, ale w sposób w jaki rodzic wytyka błędy dzieciom. Co musi zrobić dziecko aby jego rodzice go wyklęli, wyrzekli się go? Trudno powiedzieć, zależy od rodziców... Ale pamiętajmy, że Bóg jest 'rodzicem' o doskonałej, nieskończonej miłości. Naprawdę ciężko wyobrazić sobie co musiałoby się stać aby 'Doskonały Rodzic' wyrzekł się swojego dziecka, skazując go na unicestwienie.

Dlatego osobiście trzymam się wersji, że poszukiwanie Boga powinno odbywać się raczej w sferze osobistej.


Nic dodać, nic ująć.

Pozdrawiam.

Użytkownik Amontillado edytował ten post 19.03.2011 - 15:04

  • 0



#21

Varg.
  • Postów: 92
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Bardzo pięknie, dla mnie bomba. Męczy mnie tylko jedno pytanie - doktor Jan Pająk leczył się psychiatrycznie, czy taką terapię ma dopiero przed sobą? Mam nadzieję, że nikt nie bierze jego wypocin na serio. Jak ktoś lubi dobry humor to polecam zapoznać się z jego stroną.
  • 0

#22

LacrimasProfundere.
  • Postów: 32
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

I tutaj mam pewne zastrzeżenie. To prawda, że początkowo ludzie byli niedouczeni i podatni na wpływ 'mądrzejszych', ale mimo to posiadali swoje własne wyobrażenia na temat świata czy własnej egzystencji. Konsultując je ze sobą dochodzili do wspólnych wniosków, nie zebranych jeszcze w jedną ideologię. Tak rodziły się podwaliny religii - niezależnie od siebie, w różnych częściach świata, niemal wszystkie kultury mówią - Bóg jest w "niebie",wysoko; jest nieosiągalny i niematerialny.


Nie chodzi mi o samą kwestię niedouczenia, bo prawdę mówiąc jeszcze pod koniec XIX wieku ludzie bywali uzależnieni od czyjegoś zdania. Często nawet dzisiaj nie są w stanie wykrzesać z siebie odrobiny inicjatywy, by zapoczątkować własną, niezależną myśl. Przecież taki pozytywizm notorycznie ukazywał nasze ograniczenia przez pryzmat szaroburej rzeczywistości. Zwróć także uwagę na to, kiedy pojawiło się słowo Bóg. Jeśli wierzyć w akt stworzenia, Ogród Eden, to człowiek wówczas poznał własną słabość i niedoskonałość. Zatem wszystko, czego nie byliśmy w stanie ówcześnie pojąć, prawie natychmiastowo stawało się nieosiągalne i niemożliwe. Burze, deszcze, błyskawica, która inicjowała jakiś zapłon. To byli pierwsi BOGOWIE. I tutaj nie ma absolutnie żadnego fundamentu, na którym można by zbudować podwaliny wiary czy też obcowania z nadnaturalnym bytem. W późniejszym okresie weźmy pod lupę rolę kościoła. Wyprawy krzyżowe, zastraszanie inkwizycją (która pomimo swojej nadzwyczajnej humanitarności bywała brutalna), indeksy ksiąg zakazanych. Dlaczego kapłani tak bardzo buntowali się, by ludzie nie czytali niektórych dzieł? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bali się rozdarcia metafizycznego nieba, ukazującego prawdę. Zrobili z ludzi nieme marionetki, które to oni pociągali za sznurki, a wtórowała im beznamiętnie głoszona idea. Gdzie zatem owa wolność wyboru, niezależność obiecana Nam rzekomo przez samego Boga? Dlaczego już na początku jego słudzy postanowili się zbuntować, hm?

Podobnie czynił Kościół katolicki, już u zarania. Strach przed Bogiem, jego gniewem, groźba piekła pozwalała papieżom trzymać 'ciemny' lud w ryzach. Wysyłać na krucjaty, walki z poganami. Palić na stosie.
I w 100% zgadzam się z tym, że wiara została spaczona przez ludzi. Mnie również to boli, też mam o to żal.


Zatem zadajmy sobie pytanie, kim jest papież? Człowiekiem, który prowadzi lud do Boga, ukazując mu jakieś prawdy czy raczej istotą, która żeruje na naiwności swoich fanatyków? Gdzie w tym wszystkim ta piękna i idylliczna wizja? Wiem, że ciężko komukolwiek jest odpowiadać za błędy jego poprzedników z przeszłości, aczkolwiek... nie odnosisz czasem wrażenia, że cała religia jest opowieścią, którą stworzono do bardziej przyziemnych celów? Kiedy ja odsunę od siebie wizję nieśmiertelności i wprowadzę się w poczucie, które idealnie opisuje cytat : 'vanitas, vanitatum et omnia vanitas' oraz przeświadczenie swojej maluczkości w obliczu całego wszechświata - boję się, zwyczajnie i po ludzku, że jesteśmy tylko igraszką w rękach 'szatanów' (innych ludzi). Że wszystko wokół jest złudzeniem, którym byliśmy karmieni od wieków.


Oczywiście można uznawać, że piekło to tak naprawdę nasz świat, materialny.
Jednak mówiąc że nie ma Piekła miałem na myśli tezę o istnieniu wiecznego miejsca kaźni do którego człowiek trafia na wieki, bez szans na litość i łąskę. Takiego miejsca nie ma, człowiek nie zostanie w taki sposób ukarany.
Piekło-Ziemia nie jest takim miejscem, jest to świat który sami kreujemy. Jest to 'piekło' innej rangi.



Wiesz co byłoby największym piekłem dla mnie samego? Wieczna utrata świadomości. Taniec śmierci, podczas którego przepadnę w bezkresnej otchłani. Wpadając w nią coraz głębiej i głębiej... Takie chwilowe poczucie, że całe moje życie było tylko ułamkiem wieczności w historii niezmierzonej materii i przestrzeni. Że z chwilą, gdy zamknę powieki jedyne co będę widział, to nieprzenikniona ciemność, której wtórować będzie poczucie bezsensownej pustki. Nikt nie musi Cię smażyć przez całą wieczność w kotłach ze smołą. Nie musisz spoglądać w oczy swoim największym lekom, szkaradnym istotą sprawującymi pieczę nad królestwem przeklętych. Ujmę to w taki sposób. Jeśli istnieje bezgraniczna pustka, która miałaby kończyć nasze istnienie, to z całą pewnością zasługuje ona na miano piekła.


Ale czy właściwie został uznany za symbol zła? Czy jego postać nie jest wykreowana po to by stać się kozłem ofiarnym? Po to by zrzucić z ludzi winę za własne czyny. Po to by ludzie poczuli się "lżej'? "Bo szatan mną kierował..."



Podobno istotą człowieczeństwa jest właśnie możliwość kształtowania swego istnienia. Staliśmy się kowalami własnych losów, obdarzonymi sumieniem, duszą, sercem i rozumem. Myślę, że nie trzeba w to mieszać jeszcze diabła. Jeśli ktoś jawnie grzeszy, błądzi lub popełnia jakąś zbrodnie, to winy należy szukać w innym miejscu. Emocjach tlących się w umyśle czy sercu albo w osobistym wyborze właśnie takiej ścieżki. Jeśli zaś chodzi o kozła ofiarnego. Cóż, świat jest zbudowany z przeciwieństw. Praktycznie wszystko ma swoje pejoratywne oblicze. Jaki sens miałby zatem świat bez równie potężnego przeciwnika Naszego stwórcy? Zwróć uwagę, jak przedstawiany jest szatan. Stał się wiecznym kusicielem, który pragnie byśmy zbłądzili i zeszli z drogi miłosierdzia, szacunku i wybaczenia. Bez wątpienia jest zatem symbolem zła. Zresztą nie jedynym. Choć sprawa symboliki jest kwestią nieco zawiłą.

Jak, w takim wypadku, Bóg mógłby skazać ludzi na wieczną mękę, skoro ich grzechy są tak naprawdę sprawką Szatana? Przecież to jawna niesprawiedliwość.
Szatan nie ma prawa ani możliwości kierować naszymi czynami. A to, że jest Boskim stworzeniem do tej pory nie ukaranym najcięższą z kar - unicestwieniem (a kto jak nie Szatan, zło wcielone, zasługuje na taką karę?) - oznacza, że Bóg nie skreślił go i pokłada w nim plany i nadzieję. Nam nieznane. I póki wciąż jest on stworzeniem, nie powinniśmy darzyć Go nienawiścią.



Racjonalizm, a nawet empiryzm wykluczy zdecydowaną większość kandydatów do resocjalizacji. Ktoś kto zabił raz, prawdopodobnie jest w stanie zrobić to ponownie. Nie znam boskiego planu, ale jeśli miałbym spojrzeć na to ze zdrowym rozsądkiem... pokładanie planów i nadziei w kimś takim jest dosyć...hm, odważne? Zanim jednak doświadczymy chwili, w której Bóg rozedrze niebo, ukazując Nam prawdę, pozostaje chyba cieszyć się własnym życiem i być przygotowanym na ewentualny koniec ; )


Chodzi o to, że nie powinniśmy wymagać dowodów. Przybywamy ze sfery, w której "przechadzaliśmy się z Bogiem po rajskich ogrodach" (metafora), wszelkie dowody są zbędne. Nie zostaliśmy stamtąd wyrzuceni - posiadając wolną wolę wybraliśmy życie na tym świecie. Życie poszukiwaczy, bowiem dla człowieka ważniejsze okazało się poszukiwanie odpowiedzi, doświadczanie uczuć, a nie trwanie w nich w świecie duchowym.


Sama inicjatywa nie wypłynęła z Naszej strony. Był jeszcze on - kusiciel, za sprawą którego odrzuciliśmy wszelkie łaski i zostaliśmy w pewien sposób na lodzie. Pozbawieni pewności, możliwości ciągłego obcowania ze stwórcą.

Powtarzam, że nie chodzi o to żeby Bóg nas nawracał cudami, objawieniam - na siłę. W takiej sytuacji bylibyśmy jego zabawkami. A nie jesteśmy. Dostaliśmy wolną rękę, a Bóg może tylko patrzeć co robimy z jego darem. Zostaniemy z tego rozliczeni, ale w sposób w jaki rodzic wytyka błędy dzieciom. Co musi zrobić dziecko aby jego rodzice go wyklęli, wyrzekli się go? Trudno powiedzieć, zależy od rodziców... Ale pamiętajmy, że Bóg jest 'rodzicem' o doskonałej, nieskończonej miłości. Naprawdę ciężko wyobrazić sobie co musiałoby się stać aby 'Doskonały Rodzic' wyrzekł się swojego dziecka, skazując go na unicestwienie.


Ależ mnie nie chodzi absolutnie o jakiekolwiek nawracanie. Miałem na myśli jakiś dowód tego, że naprawdę istnieje. Tak, by każdy człowiek mógł sobie powiedzieć w duchu : "Tak, mój stwórca jest jednak prawdziwy.' Masowe nawracanie sam uważam za absurd, ale czy nie sądzisz, że taka próba własnej woli byłaby czymś całkiem niezłym? Upewniasz się o Jego istnieniu i stajesz na rozstaju dróg. Jedna z nich to wiara, a druga to ateizm. Nadal masz wolną wolę i możesz pójść GDZIEKOLWIEK.
  • 0

#23

domenicus.
  • Postów: 404
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Mam nadzieję, że nikt nie bierze jego wypocin na serio. Jak ktoś lubi dobry humor to polecam zapoznać się z jego stroną.


Co do odsyłania do leczenia - taką metodę stosowano na oponentach politycznych w Rosji w końcu XIX i początkach XX wieku. Nie pasowały poglądy - to do psychiatryka.

Co do tego, czy ktoś bierze czyjeś "wypociny" na serio lub nie, wystarczy przypomnieć, że wypocinami nazywano poglądy Copernicusa i Galileusza, nie mówiąc o Da Vincim, Tesli i tysiącach innych, których odsądzano od czci i wiary.

Żeby nie przypomnieć o doktorze, który około połowy XIX wieku nakazał myć ręce swoim kolegom po fachu przy porodach, bo niewidzialne bakterie zabijają dzieci. Reakcja była mniej więcej taka, jak Pana teraz.

Każdy wielki twórca nie był rozpoznany w swoich czasach i dopiero doceniony po śmierci. Że człowiek ma duszę niezależną od ciała? Że umysł i pamięć nie mają nic wspólnego z mózgiem i jego zawartością? Że nauka doszła do ściany pt. "dane zaczynają potwierdzać, że coś na kształt drugiego, innego świata istnieje, więc aby nas nie powywieszano na drzewach, będziemy zaprzeczać do końca".

Od mniej więcej 10 lat naukowcy z różnych dziedzin, co odważniejsi dostarczają Nam dowodu, że wszechświat jest zbudowany z inteligentnej materii i udowadniają to (i nie chodzi tutaj o fizyczną materię).

Przecież przeciwnicy prawdy zawsze istnieli i długo jeszcze będą istnieć. Wszystko jest zapisane w Biblii - dojdziemy do czasów, które znowu potrząsną ludzkością. No, bo ileż jeszcze trzeba dowodów na prawdziwość tej i innych teorii. Co ciekawe, teorie J. Pająka wcale nie są jedynymi, które mówią o podobnych rzeczach a na przestrzeni kilkuset lat pojawiły się dość podobne, tyle, że inaczej nazwane i opisane.
  • 0

#24

Anomaly.
  • Postów: 330
  • Tematów: 19
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Każda teoria wyjaśniająca wszystko jest nic nie warta. Jeżeli ktoś twierdzi, że potrafi wszystko wytłumaczyć (jak w tym artykule: istnienie Boga, duszy, podróże w czasie, UFO, etc.) to tak na prawdę nic nie potrafi. Autor stracił całą wiarygodność kiedy zaczął bredzić o podróżach w czasie do dzieciństwa i o tym, jak to Bóg będzie za to karał ludzi. Na litość... Są chyba jakieś granice absurdu. Szkoda, że przy okazji tej lektury nie dowiedziałem się np co Bóg sądzi o ludziach krzyżujących się z Klingonami, używających teleporterów lub podróżujących do innych wymiarów. Chyba jedyne czego zabrakło w tej "SUPER TEORII WYJAŚNIAJĄCEJ WSZYSTKO" to Chupacabra.
  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych