Skocz do zawartości


Wojna leży w naturze ludzkiej?


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
28 odpowiedzi w tym temacie

#16 Gość_Kukhuri Sirupate

Gość_Kukhuri Sirupate.
  • Tematów: 0

Napisano

Czyżby rasizm się w Tobie odezwał. Czyli nie jesteś taki humanitarny co :) do moich dzieci nie będziesz strzelać. Zostań jednak przy swoich grach wideo, jak widzę nie jest Ci obce zabijanie nawet jeśli to tylko wirtualnie.

A tak poważnie nie rzecz w mentalności lecz w tym jak Ci ludzie cierpieli. Sądzisz, że muzułmanin inaczej czuje niz chrześcijanin???
  • 0

#17

judas666.
  • Postów: 1468
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

W sumie nie czytałem całego tego artykułu, ale skąd wiesz, że pierwszy cios nie padł w kark albo głowę? I jaka jest różnica między dźgnięciem w brzuch a kulą w brzuch nie licząc tego, że kula robi większe spustoszenie, umiera się długo a trudniej przeżyć?

Żebyś wiedział, że nienawidzę fundamentalistów mordujących, bo tak.
  • 0

#18 Gość_Kukhuri Sirupate

Gość_Kukhuri Sirupate.
  • Tematów: 0

Napisano

Różnica przy strzale w głowę a dźgnięciem w głowę czy rąbaniem jest ogromna dla ofiary, i na pewno kula w takim przypadku jest bardziej humanitarna bo powoduje natychmiastową śmierć.

Co do fundamentalistów - to zarówno islamscy jaki i chrześcijańscy mogą być tak samo nawiedzeni. Przykład - inkwizycja. Masz prawo sobie nienawidzić kogo chcesz, ale używanie tego jako argumentu w różnicy kulturowej i w ten sposób niejako określanie, że jak ktoś jest wyznawca islamu to nie ma prawa czuć tak jak człowiek zachodu jest co najmniej niepoważne. Śmierć i cierpienie wszędzie ma taki sam wyraz i przynosi te same odczucia, które mogą być tylko inaczej okazywane, uzewnętrzniane.

Tak samo czyni wojna, każda wyzwala w ludziach najgorsze instynkty. Najlepszy człowiek może stac się psychopatycznym zabójcą a największy tchórz bohaterem.

Tak już z nami ludźmi jest - taka nasza natura i instynkty. Spróbój zabić szczura to tez broniąc się zaatakuje Ciebie.
  • 0

#19

judas666.
  • Postów: 1468
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

W ogóle nie zrozumiałeś. Ni chodzi mi o czucie tylko mentalność. Islamski fundamentalista nie zawaha się sięgnąć po maczetę bo taka ma mentalność. Amerykański profesor już tak.

I nie, nie każdy tak samo odczuwa. Wiem o tym doskonale. Oczywiście nie jest to uzależnione miejscem urodzenia tylko psychiką, która już od tego miejsca może być uzależniona.

Ja się pytałem o różnicę przy uszkodzeniu brzucha. Z resztą jak walniesz komuś siekiera w łeb to i tak umrze natychmiast chyba, że trafisz między półkule - wtedy ma szanse przeżyć. Chociaż siekiera robi się na tyle gruba, że może zadziałaś jak kulka między półkule - wgniecie czaszkę, która uszkodzi mózg co skończy się śmiercią.

Spróbój zabić szczura to tez broniąc się zaatakuje Ciebie

Nie spróbuję.
  • 0

#20

pazuzu.
  • Postów: 767
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Różnica przy strzale w głowę a dźgnięciem w głowę czy rąbaniem jest ogromna dla ofiary, i na pewno kula w takim przypadku jest bardziej humanitarna bo powoduje natychmiastową śmierć.


i chyba nie do konca kazdy z nas zdaje sobie sprawe jak bardzo o czym swiadczy lekkosc z jaka o tym piszecie
aby to zobrazowac niekoniecznie trzeba siegac az do indonezji takie rzeczy dzieje sie i u nas

zdjecia przedstawiaja obywatela chin zamordowanego przy pomocy maczety a cale wydarzenie mialo miejsce w miejscowosci oddalonej 25km od warszawy

zdjecia sa bardzo drastyczne dlatego zanim klikniesz w link zastanow sie czy chcesz je zobzczyc

1 , 2

judas666 mysle ze ten czlowiek wolalby zginac od strzalu w glowe
  • 0

#21

Makbet.

    Medicus

  • Postów: 979
  • Tematów: 90
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A kto powiedział, że wojna//walka jest zła ?

Czyż nie napędza ona gospodarki światowej, gdyby nie tak druzgocące konflikty jakie przewinęły się przez wiek XX-XXI, to dzisiaj nie pisałbym posta a list... Mówicie, że umierają ludzie, dzieci i że władze tych państw mają to gdzieś... a kogo to obchodzi? Mnie, Ciebie, Was... ? Jeżeli tak, to przepraszam ale cholernie marnie to manifestujecie. Ludzie i tak mają spływ na większość konfliktów, które ich nie dotyczą, co dzień umierają ludzi i rodzą się ludzie, ale ani jedno ani drugie nie odzwierciedla się w moim życiu. Weźmy na przykład taką Somalię i konflikty Afrykańskie... cały świat udaję "słodkopierdzących" odnosząc się jak to im by nie pomóc... a ja się pytam po cholerę im pomagać? Dostali dwie sprawne ręce i nogi, od Boga, natury czy co tam kto woli, to niech zrobią z nich pożytek a nie nauczyli się żerować na krajach lepiej rozwiniętych. Zresztą pomoc taka i tak jest bezsensowna, bo szanse jakie daję im "cywilizowany" świat i tak zaprzepaszczają. Niby czemu mamy im pomagać, mieli takie same warunki startu cywilizacyjnego jak wszyscy, jeżeli nie lepsze... co z tego zrobili ? Zabite dechami wiochy, gdzie ciężko o wodę i kilka miast, pokazujących, że nie są aż tak głęboko w d. Nie mam nic przeciwko żeby powybijali się nawzajem, może wreszcie ktoś tam nad nami zwykłymi cywilami, zacznie interesować się własnym państwem a nie tracić swój czas na bezsensowną pomoc... Ja wiem, że dla wielu z was jestem teraz tym okrutnym i bez serca, trudno... natura rządzi się tymi prawami od zarania dziejów, przetrwać może tylko osobnik silniejszy. Podtrzymywanie przy życiu słabych organizmów w dzisiejszym świecie pełnym komercji, jest osłabieniem genu ludzkiego w całym stadzie.
  • 0



#22 Gość_Kukhuri Sirupate

Gość_Kukhuri Sirupate.
  • Tematów: 0

Napisano

Zgadzam sie z Tobą w całości. A zdjęcia faktycznie sa makabryczne. Obejrzyj sobie Judas666 i wtedy zastanów sie co wolisz strzał w głowę czy maczetę. śmierć to śmierć, różnica polega na jakości umierania.

Boże co ja piszę przez Ciebie Judas666. Jakość umierania. Ku...wa ciężko nazwać że mozna jakoś umierać. Raczej chodzi o rodzaj i ciężar tej śmierci.

Dlatego jestem zwolennikiem broni palnej.
  • 0

#23

kapuchy.
  • Postów: 591
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Coś panowie nieźle zboczyliście z tematu :)
W sumie dowolną bronią można zadać śmierć błyskawicznie lub powoli.
Nieważne czy dzida, łuk, maczeta, nóż, karabin czy granat. Każdą tak samo można równie dobrze okaleczyć i zadać niewyobrażalne męki jak i pozbawić życia natychmiast, błyskawicznie.

Wojna jest - w przenośni - takim samym "naturalnym" regulatorem populacji, jak katastrofy żywiołowe, zarazy czy inne czynniki. Z tym, że ludzie umierają z powodów innych niż starość trzeba się po prostu pogodzić, bo to jest niezmienne.
Najgorsze jest zakłamanie tych, którzy krzycząc głośno o "okropnościach wojny" za plecami handlują bronią wszelkiej maści.
Można sprawę załatwić - może utopistycznie i nie we wszystkich aspektach - na przykład wybierając jakąś bezludną wyspę, albo takiż kawałek lądu, tam zwaśnione strony wprowadzają swoje armie, łomoczą się ile wlezie do rozstrzygnięcia. Jest rozwój, bo jest wojna stymulująca naukę i przemysł, nie ma ofiar cywilnych, armie są z ochotniczego zaciągu, a nie z poboru. Niby cacy. Ale... zawsze jest jakieś ale.
Można długo w ten sposób spekulować, a wojny były, są i będą. Bo zawsze było w ludzkiej naturze naparzanie się pod jakimkolwiek pretekstem. Co najśmieszniejsze wojny prowadzą również organizacje pacyfistyczne :D przeciw wojnie :D:D:D. Ludzkość jeszcze nie dorosła i nieprędko dorośnie do umiejętności rozwiązywania sporów za pomocą mertorycznych rozmów. Co widać bardzo dobrze na forach wszelakiej maści ;) tym też.
  • 0

#24

Leprikon.
  • Postów: 22
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

judas666 mysle ze ten czlowiek wolalby zginac od strzalu w glowe



Zgadzam sie z Tobą w całości. A zdjęcia faktycznie sa makabryczne. Obejrzyj sobie Judas666 i wtedy zastanów sie co wolisz strzał w głowę czy maczetę. śmierć to śmierć, różnica polega na jakości umierania.

Boże co ja piszę przez Ciebie Judas666. Jakość umierania. Ku...wa ciężko nazwać że mozna jakoś umierać. Raczej chodzi o rodzaj i ciężar tej śmierci.

Dlatego jestem zwolennikiem broni palnej.



Chyba "żartujecie" myśląc że dostępy do broni palnej, miałby wpływ na ich śmierć. Tu chodzi o obieranie komuś życia. Wielu ludzi mimo śmiertelnych chorób i niewyobrażalnego cierpienia walczy aby żyć choć te kilka dni dłużej. Tu chodzi o wpływ na "moje własne życie" oni nie mieli kompletnie żadnego wpływu na swoją śmierć. Powinniśmy mieć więcej empatii wobec siebie, a nie broń pod ręką.Takie jest moje zdanie.
  • 0

#25

Makbet.

    Medicus

  • Postów: 979
  • Tematów: 90
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Najgorsze jest zakłamanie tych, którzy krzycząc głośno o "okropnościach wojny" za plecami handlują bronią wszelkiej maści.
Można sprawę załatwić - może utopistycznie i nie we wszystkich aspektach - na przykład wybierając jakąś bezludną wyspę, albo takiż kawałek lądu, tam zwaśnione strony wprowadzają swoje armie, łomoczą się ile wlezie do rozstrzygnięcia. Jest rozwój, bo jest wojna stymulująca naukę i przemysł, nie ma ofiar cywilnych, armie są z ochotniczego zaciągu, a nie z poboru. Niby cacy. Ale... zawsze jest jakieś ale.


Myślisz, iż to wystarczy... ?

Zwróćmy uwagę na to, że kraje, które wiodły by taki spór najczęściej wiodły by go o teren, zaproponowany przez Ciebie sposób bardziej przypomina uniwersalny turniej mortal combat niż wojnę, gdyż było by to zabijanie dla zabawy, nawet jeżeli dany kraj by przegrał nie oddał by swych ziem... ba! Odpowiedział by siłą ognia na kraj wygranego, wykorzystując moment, iż ten przebywa na wyspie. Wtedy sytuacja diametralnie by się zmieniła...

A zdjęcia faktycznie sa makabryczne. Obejrzyj sobie Judas666 i wtedy zastanów sie co wolisz strzał w głowę czy maczetę. śmierć to śmierć, różnica polega na jakości umierania.

Boże co ja piszę przez Ciebie Judas666. Jakość umierania. Ku...wa ciężko nazwać że mozna jakoś umierać. Raczej chodzi o rodzaj i ciężar tej śmierci.


Makabryczne... pokazać Ci, że ludzie potrafią być jeszcze bardziej bestialscy... pierwsza lepsza rzeźnia...

Co to za różnica czy wpakujesz komuś kulkę w łeb od razu, czy będziesz bawił się kując go jakimś gie... śmierć jest śmiercią i co najwyżej stratą oraz cierpieniem tej osoby przejęła by się tylko jego rodzina. Satysfakcję z tego odniósł by tylko (psychopatyczny) zabójca. Cofnijmy się dalej w historii... ludzie odrąbywali i rozłupywali se łby, wtedy nie było pojęcia "humanitarny"... zresztą teraz w obliczu wojny także nie ma, czym bardziej makabryczne zbrodnia tym lepiej podbudowane morale zabójcy... Wielkie wzdychanie ah i eh... jakie to bestialstwo z ślepiami w zdjęcie wpatrzonymi, będąc na wojnie i mając świadomość iż osoba ta zabijała twoich braci, siostry i przyjaciół, również chciałbyś mu zadać jak największy ból.

Nienawiść napędza nienawiść, to ciąg wydarzeń, który nie ma końca... nawet zemsta za śmierć osoby bliskiej to bestialstwo, bo zrani bliskich tamtej osoby... którzy w odpowiedzi zemszczą się i tak bez końca... Zamiast tragizować nad tym co robią inni skupmy się na własnej osobie... Wszak egoizm podstawą przetrwania ;)

Pozostaję jeszcze kwestia żałoby po nim... po cholerę ?? Skoro rodzina jego żyję w katolickim złudzeniu, powinna się cieszyć, że syn trafił w niebiesia. Jest to na pewno o niebo lepsze pocieszenie. Ale po co napędzać to na większą skalę, po co trwać w religijnym złudzeniu ? Wielka żałoba narodowa, czarne wstążeczki... wielka szopka. W imię ojca i syna i ducha, osobie tej życia nie zwróci... a nakręcenia zbrodni której dopuszczono się na tej osobie, zaowocuję nienawiścią dla całego kraju z którym prowadzona jest wojna... i w kółeczko... a łebki na szczycie rządu obu krajów golą kaskę i w krytycznym momencie się ulotnią...
  • 0



#26

frosti.
  • Postów: 654
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Od kiedy człowiek po raz pierwszy wyszedł z jaskini i zobaczył, że w innych jaskiniach też są ludzie marzył tylko o jednym... żeby zabić tych wszystkich ludzi i nie musieć uczyć się ich języków ani tolerować/akceptować ich kultury :mrgreen:
  • 0

#27

judas666.
  • Postów: 1468
  • Tematów: 12
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Zdjęć nie mam zamiaru oglądać, nie jestem aż takim psycholem żeby wystawiać się na takie widoki jak zostałem ostrzeżony.

frosti, ja mam inne powiedzenie: Kiedy drugi człowiek zszedł z drzewa to wziął kamień i zabił pierwszego, bo sam chciał być pierwszy.
  • 0

#28 Gość_Kukhuri Sirupate

Gość_Kukhuri Sirupate.
  • Tematów: 0

Napisano



Gen wojownika i gangstera


Najbardziej brutalni i agresywni członkowie gangów są nosicielami pewnej wersji genu MAOA zwanego popularnie genem wojownika - dowodzi w "Comprehensive Psychiatry" zespół kryminologa Kevina Beavera z Uniwersytetu Stanowego na Florydzie.

Dołączona grafika
Dołączona grafika
Fot. WAYNE DROUGHT ASSOCIATED PRESS
Maoryski wojownik

Naukowcy analizowali DNA oraz styl życia 2,5 tys. dorosłych Amerykanów. Zdaniem Beavera gen wojownika jest prawdziwą przepustką do bandyckiej kariery, wskazuje tych najbardziej brutalnych i skłonnych do sięgania po broń.

MAOA odpowiada za produkcję enzymu regulującego ilość adrenaliny, dopaminy i serotoniny - neuroprzekaźników obecnych we krwi i w mózgu. Substancje te pośrednio wpływają na nasze zachowanie.

Jednym z pierwszych, który skojarzył chorobliwą agresję z genem MAOA, był Han G. Brunner z Uniwersyteckiego Szpitala w Nijmegen w Holandii. Na początku lat 90. jego zespół opublikował historię pewnej holenderskiej rodziny, w której od pokoleń mężczyźni przejawiali wyjątkową agresywność. Jeden zgwałcił własną siostrę, a w szpitalu rzucił się z widłami na pielęgniarza. Inny nożem zmuszał siostrę do wykonywania striptizu. Trzeci przejechał samochodem zbyt wymagającego pracodawcę. Wszyscy wykazywali otępienie umysłowe. Natomiast żadna z kobiet w tej rodzinie nie była ani agresywna, ani mało inteligentna.

Okazało się, że ci krewcy mężczyźni mieli na chromosomie płciowym X mało aktywną wersję genu MAOA. Wskutek tego w ich krwi dłużej, niż powinien, utrzymywał się wysoki poziom adrenaliny i związana z tym potrzeba rozładowania silnego stresu i emocji.

Kilka lat temu nowozelandzki genetyk Rod Lea stwierdził, że gen MAOA w formie mało aktywnej ma aż 60 proc. Maorysów, co może być źródłem wielkiej waleczności oraz agresywnego charakteru tego pierwotnego ludu Nowej Zelandii.

Z kolei eksperyment opisany na początku tego roku w "Proceedings of the National Academy of Sciences" wykazał, że nosiciele tej wersji genu łatwiej dają się sprowokować, a na zaczepkę reagują z większą złością niż inni.

Źródło: Gazeta Wyborcza


  • 0

#29 Gość_Sentinel

Gość_Sentinel.
  • Tematów: 0

Napisano

Marek Ostrowski - 16 czerwca 2011

Demokracja, wojna i kara

Pochwała hipokryzji


Nangar Khel, tajna baza w Szymanach, naloty na Libię, zabicie ibn Ladena, proces Ratko Mladicia... Wszystkie te zdarzenia rodzą wspólne pytanie: jak demokratyczne państwo powinno radzić sobie w sytuacji wojny? Akademia Międzynarodowego Prawa Humanitarnego mieści się w willi Moyniera w parku nad Jeziorem Genewskim. Trudno wymyślić większy kontrast między idyllą miejsca a krwawymi i brudnymi konfliktami, które się tam studiuje. Profesor prawa Paola Gaeta pracuje w tym samym pokoju, w którym narodziła się idea Czerwonego Krzyża. Wojen nie udaje się powstrzymać, ale od lat horror, zniszczenia i cierpienia humaniści próbują złagodzić, a do walk wprowadzić jakieś zasady przyzwoitości.

Po pierwsze więc, żołnierze mają myśleć, a nie działać ślepo. Muszą nawet odmówić wykonania rozkazu, jeśli widzą, że dowódca zmierza do przestępstwa. Prawnicy mówią, że porzuciliśmy doktrynę „ślepych bagnetów” na rzecz „myślących bagnetów”. Ale na współczesnym polu walki – zwłaszcza z przeciwnikiem, który reguł wojny nie przestrzega – na myślenie nie ma wiele czasu.

Żeby sprawdzić, czy żołnierze (a także dowódcy) działali przyzwoicie i według konwencji, stawiamy im trzy pytania: czy atakowany cel miał na pewno charakter wojskowy? Czy w rozpoznaniu sytuacji działano z zachowaniem należytej staranności (zwłaszcza czy nie ucierpią cywile)? Czy użycie siły było proporcjonalne do zagrożenia?

Politycy posyłają więc żołnierzy na wojnę, a kiedy dojdzie do nieszczęścia i giną cywile – własnych żołnierzy oddaje się pod sąd prawników, którzy na ogół sami nie widzieli krwi i ognia, a co gorsza, nie mają żadnego doświadczenia sądowego w sprawach dotyczących przebiegu walki. W Europie doświadczenie sądowe nagromadzono jedynie w sprawach ochrony ofiar, czyli tortur i zabijania jeńców, gwałcenia kobiet. W takich sprawach reguły dowodowe i procedura nie różnią się od zwykłego sądu karnego.

Kto ponosi odpowiedzialność

Kiedy przychodzi do sądzenia przebiegu działań zbrojnych, można się oprzeć na najwyżej czterech sprawach osądzanych w całej Europie. Klasycznym przypadkiem – studiowanym na wszystkich uniwersytetach wykładających prawo humanitarne – jest bombardowanie wieży telewizyjnej w Belgradzie w 1999 r. Siły NATO widząc, że rządowa propaganda serbska wzmaga mordy ludności, postanowiły położyć kres wrogim programom i ostrzegły pracowników wieży, że instalacja zostanie zbombardowana. Ignorując ostrzeżenie, serbski dyrektor TV nakazał technikom pozostać w pracy. W bombardowaniu zginęli ludzie. Czy wieża była uprawnionym celem wojskowym? Kto ponosi odpowiedzialność za śmierć cywilów?

Sprawa znalazła się przed dwoma sądami: włoskim i serbskim. Włoskim – bo rodziny ofiar domagały się odszkodowania od Włoch (samoloty bombardujące korzystały z baz włoskich). Ostatecznie sąd uchylił się od wyrokowania, gdyż uznał, że chodziło o akt wojenny, a więc uzasadniony przebiegiem wojny, a taki podlega dyskrecjonalnej (uznaniowej) władzy wojskowej. Ona ma oceniać, co jest uprawnionym celem, a co nim nie jest. – Ale przecież dyskrecjonalna decyzja władz też podlega prawu – przypomina prof. Gaeta. Zwraca ona uwagę, że sędziowie, jeśli tylko mogą, uciekają od decyzji. Uznali dodatkowo, że zasady wojowania obowiązują tylko na terenie państw konwencji, a Jugosławia nie była jej stroną.

W samej Serbii, po latach, za śmierć cywilów skazany został dyrektor, który nakazał części personelu zostać w pracy. Prof. Roman Wieruszewski, polski specjalista od praw człowieka, przedstawia studentom taki casus. Dowódca wojskowy ma rozkaz zniszczyć most, bo zniszczenie obiektu ratuje życie miasta. Tymczasem nieprzyjaciel do mostu przywiązał grupę dzieci, które wskutek bombardowania giną. Kto winien? Nie dowódca, lecz ten, który kazał dzieci przywiązać.

Terrorysta = przestępca

W dzisiejszych wojnach demokracje nie mają narzędzi prawnych, które tworzono dla konfliktów międzypaństwowych. Pochwycony żołnierz nieprzyjaciela stawał się jeńcem wojennym, nie wolno go było nawet winić, że strzelał. W tzw. konfliktach asymetrycznych nieprzyjaciel terrorysta nie jest jeńcem, tylko przestępcą. Tak traktuje go państwo. – Dlaczego bojownik, czy jak go nazwiemy, ma przestrzegać konwencji genewskiej, skoro wie, że jeśli zostanie ujęty, żadne prawa konwencyjne mu nie przysługują, będzie traktowany jak pospolity kryminalista? Może gdyby wiedział, że jest traktowany na równi z żołnierzami, postępowałby inaczej? – zastanawia się prof. Gaeta i rzuca takie pytanie hipotetyczne: – Gdyby polscy żołnierze ujęli cywilów, którzy do nich strzelali (a więc atakowali cel militarny), i postawili ujętych przed sądem w Warszawie – jaki byłby wyrok? Czy potraktowano by ich jak jeńców wojennych? Oczywiście nie. Bo żadne państwo nie może sobie pozwolić na takie postępowanie, by nie legitymizować tego rodzaju zbrojnych działań. Słowem, walki między państwami są uregulowane konwencjami, walki wewnątrz państw – to sprawy kryminalne.

Aparat prawniczy nie umie sobie poradzić z „nielegalnymi wojownikami”. Amerykanie wypchnęli ich poza swój obszar prawny do bazy Guantanamo lub – na co dzisiaj wygląda – przesłuchiwali także za granicą. W środowiskach uniwersyteckich nie wierzą, by Amerykanie – organizując te tzw. extraordinary renditions – nie zapewnili sobie współpracy sojuszniczych rządów.

Sprawa o tajne torturowanie toczyła się już we Włoszech. Odważny prokurator Mediolanu Armando Spataro doprowadził do skazania na 8 lat więzienia całej grupy agentów CIA i współpracujących z nimi agentów włoskich, którzy z ulicy w Mediolanie zgarnęli Abu Omara, torturowanego następnie w Egipcie.

Proces był zaoczny, ale kolejne rządy włoskie, mimo wyroku, nigdy nie zamierzały nikogo ukarać, nie wystąpiły o ekstradycję skazanych Amerykanów. Co więcej, dowodziły przed Sądem Konstytucyjnym, że sądownictwo włoskie w ogóle przekroczyło swoje kompetencje, wykorzystując w procesie dokumenty istotne dla bezpieczeństwa państwa. Sąd Konstytucyjny orzekł, że istotnie bezpieczeństwo państwa jest ważniejsze niż cały proces. Jeśli w Polsce prokurator doprowadzi do oskarżenia i procesu – sprawy zapewne zakończą się podobnie. Premier Leszek Miller (lub ktokolwiek inny, jeśli będzie oskarżany w sprawie) może spać spokojnie.

Prawo czy bezpieczeństwo

Czy względy bezpieczeństwa państwa są wystarczającym powodem łamania prawa? – W imieniu bezpieczeństwa nie możemy torturować ludzi. Poszanowanie praw człowieka stanowi granicę, do jakiej możemy się posunąć. W przeciwnym razie cofniemy się o stulecia – mówi Gaeta. Tortury – nie, to wszyscy przyznają, ale do jakich procedur (np. do trzymania więźniów latami bez należytej obrony) można się posunąć?

Ukazało się właśnie polskie wydanie książki Wiktora Osiatyńskiego „Prawa człowieka i ich granice”. W dziele tym też trudno znaleźć jasną wskazówkę: czy ważniejsze są reguły prawa, czy względy bezpieczeństwa. „Potrzebny jest kompromis między indywidualnymi swobodami i zasadami moralnymi, w tym prawami człowieka, a wymogami bezpieczeństwa” – pisze Osiatyński.

Nie oznacza to jednak, że żołnierze czy rządy otrzymują z góry jakąś carte blanche – ze względu na szczególne okoliczności. Mało prawdopodobne, by żołnierze dopuszczali się rozmyślnie zabijania cywilów niebiorących udziału w walkach. Walki połączone są z ogromnym ryzykiem spowodowania cierpień ludzi niewinnych. Kto ma to ryzyko wziąć na siebie? Żołnierz wysyłany z kraju na drugi koniec świata dla naszej wspólnej obrony? Nie może dostawać carte blanche, ale nie możemy go też porzucać, kiedy popełnia błędy. Tak jak Amerykanie – powinniśmy mu zapewnić profesjonalną, bezpłatną obronę przed sądem. Nie mogą też takie sprawy ciągnąć się latami. Nie są przecież tak prawniczo zawiłe.

Wiadomo jednak, że Amerykanie są z Marsa, a Europejczycy z Wenus. Powtarzano tę maksymę jako żart, aż w końcu stała się manifestacją europejskiego antyamerykanizmu. Oto Amerykanie – z całą ich siłą i arogancją – z nadmierną łatwością uciekają się do przemocy, zabijają, tak jak zabili ibn Ladena (i bezwzględnie chronią swoich żołnierzy przed odpowiedzialnością prawną). Ale oskarżenia takie podszyte są własnymi, europejskimi wyrzutami sumienia. Przytoczmy dwa przykłady.

W sprawie ludobójstwa w Bośni cała Organizacja Narodów Zjednoczonych, w tym i Unia Europejska, martwiła się, ubolewała i dyskutowała. Samoloty NATO, głównie amerykańskie, podjęły w końcu bombardowania. Gdyby nie interwencja, Europa dyskutowałaby dalej. Amerykanie żyją w kulturze szeryfa z westernu, szeryf ma interweniować zaraz. Oczywiście kiedy strzela – może się pomylić. Padają niewinne ofiary. Ale spóźniona interwencja lub jej brak – jak wiemy z westernów – też prowadzi do ofiar.

Kiedy bombardować i kogo

Dylemat użycia siły i dramat jej nieużycia ponuro się odbił w historii oddziału holenderskiego, którego opiece powierzono ludność Srebrenicy. Narody Zjednoczone powołały formację pod szumną nazwą Sił Ochrony (UNPROFOR). Rezolucje Rady Bezpieczeństwa stworzyły obszary ochronne, w których ludność cywilna niebiorąca udziału w konflikcie miała być chroniona wszelkimi sposobami. Holenderscy żołnierze nie potrafili obronić bezbronnych. Dlaczego? Nie tylko z powodu przewagi żołnierzy Mladicia. Mandat holenderski nie pozwalał na otwartą walkę z agresorami. Postępowanie żołnierzy było perfekcyjnie zgodne z prawem, ale całkowicie nieskuteczne. Równie dobrze „żołnierzy pokoju” mogłoby tam w ogóle nie być. Nie oznacza to pochwały użycia siły, nie. Ale widzimy, niestety zwykle ex post, że szybkie strzelanie jest czasem konieczne.

Dziś mamy ogromne wątpliwości w sprawie Libii. Kiedy bombardować i kogo? A co zrobimy, jeśli ludność Syrty, spowinowacona i sympatyzująca z Kadafim, dostanie broń i wystąpi czynnie w jego obronie? Jaką ludność będziemy wtedy chronić przed bombardowaniami?

Krajowe sprawy kryminalne są łatwiejsze do zrozumienia. Opinia publiczna pochwala obronę konieczną i stan wyższej konieczności (poświęcam jedno dobro, by ratować inne). Przykład z Polski: mieszkańcy zebrali się, by zabić groźnego dla wsi łajdaka. Rozumiemy, że sąd musi rozważyć spokojnie, jakie było zagrożenie, kto miał prawo się bronić i dlaczego. Kiedy te same zasady prawne – obrona konieczna i stan wyższej konieczności – przykładamy do konfliktów międzynarodowych, ludzi ogarnia pasja polityczna i przestają chłodno rozumować.

Względnie czyste sumienie

Oczywiście, że chcemy żyć bezpiecznie. Nie chcemy też tortur ani łamania prawa. Opinia publiczna nie jest dziecięco naiwna i zrozumie, że rządzący muszą znaleźć jakiś kompromis między prawami i zasadami moralnymi a wymogami bezpieczeństwa. Ktoś jednak musi badać, czy ów kompromis był uczciwy. Ktoś musi patrzeć politykom na ręce, nawet jeśli chodzi o sprawy tajne czy bardzo tajne ze względu na bezpieczeństwo państwa. Najlepiej by były to niewielkie zespoły autorytetów, którym się pokazuje wszystkie papiery, a oni – dając swoje nazwiska – upewniają nas, że sumienie możemy mieć względnie czyste.

W postawie ludzi oburzonych przemocą wyraża się tęsknota za światem czarno-białym, za bardzo wyraźnym rozgraniczeniem dobra i zła. Ale wojna – nawet jeśli ma szlachetne przesłanki – jest brudna i krwawa; nie można jej prowadzić czysto, łagodnie, transparentnie i bez krwi. Ostatnie tygodnie dostarczyły nam wielu przykładów świadczących na ogół o hipokryzji władz, które starają się lawirować w kontrowersyjnych sprawach. Tajne operacje się potępia, ale winnych puszcza wolno; oskarżenia się podnosi, ale sprawy pozostawia bez biegu albo umarza. Taka hipokryzja (wg La Rochefoucaulda hipokryzja to hołd składany cnocie przez występek) jest uzasadniona, a nawet potrzebna. Na pewno jest lepsza niż naiwny pacyfizm, radykalny humanizm czy legalizm, który by terrorystów pozostawiał bez kary, a społeczeństwa bez skutecznej samoobrony. I lepsza niż kowbojskie, bezwzględne metody w walce.

Ale ktoś musi stale przypominać o prawach człowieka, składać hołd cnocie, inaczej dobrego kompromisu między sprzecznymi wartościami nie da się osiągnąć.

Źródło: www.polityka.pl


Użytkownik Sentinel edytował ten post 17.06.2011 - 09:34

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych