Witam. Chciałbym teraz przedstawić swój pogląd na sytuację, w jakiej znajdujemy się jako mieszkańcy Ziemi. Wielkość zaludnienia, jaką pamiętam z lat chłopięcych, a teraz jestem już po osiemdziesiątce, wzrosła ponad trzykrotnie. Stało się to pomimo wielkiej umieralności wobec nędzy na niektórych kontynentach, głodu, różnych epidemii, wojen i innych klęsk.
Rozwój cywilizacji, szczególnie w ostatnim okresie, czyni zawrotne postępy. Zasoby energetyczne Planety są jednak na wyczerpaniu, a poszukiwanie nowych źródeł energii jest hamowane przez wielkie koncerny. Środowisko naturalne ulega zniszczeniu, co grozi nieodwracalną zmianą klimatu i spustoszeniem. Słowem, jesteśmy na równi pochyłej. Wygląda na to, że czekają nas wielkie przemiany.
Jest rzeczą znamienną, że nasza historyczna wiedza pisana, w zasadzie nie przekracza okresu 10 tys. lat. Dawne podania religijne, astrologiczne, ezoteryczne i inne wskazują na cykliczność powstawania i upadku cywilizacji. Nie sposób traktować tego niepoważnie. Czy można więc tego uniknąć? Myślę, że raczej nie. Nie pozwala na to chociażby hermetyczne prawo rytmu. Jedyne co można uczynić to zadbać o to, aby upadek był w miarę łagodny, a może nawet by stanowił podstawę do dalszego rozwoju.
Zastanówmy się nad obecną sytuacją polityczną. Historyczny podział planety na państwa jest źródłem napięć i konfliktów. Wynikają one z egoistycznych pragnień zbytku i władzy, z przywiązania do kraju i rodzącego się stąd patriotyzmu, który często przeradza się w szowinizm, a także z innych separystycznych pobudek (ideologie, poglądy, systemy gospodarcze, itp.). Na to wszystko nakładają się różne wierzenia religijne. Nie ma chwili aby gdzieś, na Planecie, nie trwała wojna. Ktoś obliczył, że np. w Afryce, gdyby zaprzestano wojen i 20% środków wydawanych na zbrojenia wykorzystać w celach gospodarczych, to zapanowałby dobrobyt. Ostatnio kwitnie samobójczy terroryzm. To chyba cud, choć w cuda nie wierzę, że dotychczas nie dostała się w ręce terrorystów broń masowej zagłady. Chyba dyskretnie pomaga nam UFO, które czasem nawet rozbraja ziemskie rakiety. W każdym razie długo tak nie pociągniemy. Trzeba się zjednoczyć.
Ta postępowa myśl o zjednoczeniu, o globalizacji, rozwija się już od kilkuset lat. Wystarczy spojrzeć na takie zjawiska jak oficjalne zniesienie kolonializmu i niewolnictwa, zniesienie lub złagodzenie wykonania kary śmierci, przezwyciężanie rasizmu i wszelkiej dyskryminacji. W Ameryce zarysowuje się zjednoczenie USA, Meksyku i Kanady (NAFTA). Jednoczy się Europa. Nawet po rozpadzie Związku Sowieckiego (w istocie kraju kolonialnego), tworzy się, choć nie bez konfliktów, dobrowolne stowarzyszenie niektórych państw. Nie sposób to zignorować.
Ten globalizacyjny trend nie może jednak przebiegać bez kolosalnych oporów. Mówiąc najogólniej – sprzeciwia się temu ludzkie
ego. W dalszym ciągu kwitnie przemysł zbrojeniowy i rabunkowy przemysł farmaceutyczny. (Także w Polsce, nie słyszałem, aby wycofano się z produkcji min zabawko-podobnych). Dochodzi do monstrualnych przekrętów giełdowych, powodujących kryzys finansowy na skalę światową. Panuje też inny wyzysk. Ludziom podatnym na propagandę wmawia się, że globalizacja jest zamachem na prawa jednostki ludzkiej. A przecież proces ten musi przebiegać przy umocnieniu norm demokratycznych.
Tak więc
ego człowieka demonstruje postawę zachowawczą, konserwatywną. A jednak powszechna globalizacja jest chyba jedynym ratunkiem dla Ziemian. Chyba dopiero wtedy możemy uzyskać skuteczną pomoc pozaziemską i uniknąć tragedii.
Na tym tle chciałbym się zastanowić nad rolą wierzeń i organizacji religijnych. W perspektywie historycznej istniały one i funkcjonowały stale. Skierowane ku bóstwu gromadziły w dogmatach lub w
tabu olbrzymią energię egregoryczną, przy pomocy której, pod groźbą utraty zbawienia, sterowały i sterują porządkiem społecznym, przystosowanym do poziomu etycznego danej społeczności. Jest to wielka i ważna rola religii. W Polsce, w ostatnich latach, religia wyłoniła takie postacie jak Jan Paweł II, ks. Jerzy Popiełuszko i inni Światli Dostojnicy, a wśród osób jasnowidzących – o. Andrzej Klimuszko.
Nadchodzi jednak okres zjednoczenia. Można przewidzieć, że bez zjednoczenia religijnego, które chyba nastąpi jako ostatnie, i to na płaszczyźnie ezoterycznej, nie da się osiągnąć pokoju na Planecie. I tu dochodzimy do momentu dramatycznego. Przyjęcie teologii ezoterycznej, czyli duchowe zjednoczenie religii światowych, nieuchronnie pociągnie za sobą odrzucenie dogmatów, a więc uwolnienie wielkich energii egregorycznych. Zepchnie to organizacje religijne na szczebel walki politycznej. Do tego nie mogą one dopuścić, no bo przecież każda organizacja religijna włada dobrami materialnymi, zatrudnia kapłanów i innych pracowników, itd. Tego
ego nie może oddać dobrowolnie.
Mając to na uwadze, np. w Polsce, egzoteryczna część duchowieństwa, wykorzystując zaufanie wiernych, oględnie kształtuje ich postawę polityczną, a także toleruje polityczną działalność swoich środków przekazu publicznego. I to jest właśnie fundamentem trwałego elektoratu partii zachowawczej, a nie charyzma lub wiarygodność jej przywódców i członków.
Tu chciałbym zwrócić uwagę na celowość poruszania tych spraw na Forum. Rozumiem postawę Przemo, że każdy z nas powinien sam dorosnąć do duchowości. Zgadzam się z tym, ale nie w warunkach wirażowych dla całej Planety. To jest trochę tak, jak z zagrożeniem powodziowym, które przecież nie jest zjawiskiem codziennym. W sytuacji krytycznej trzeba jednak wysadzić spiętrzającą się krę. Chodzi o niedopuszczenie do manipulacyjnego pogłębiania hipnotycznego snu człowieka jeszcze śpiącego. O nieopóźnianie jego przebudzenia poprzez wskazanie źródła siły pogłębiającej ten sen. Dla Ziemi stawka jast wysoka. Może to być uniknięcie kataklizmu.
PS. Poprawiłem literówkę.
Użytkownik Marian edytował ten post 10.06.2010 - 12:11