Napisano 29.05.2012 - 08:27
Napisano 29.05.2012 - 13:36
Napisano 30.05.2012 - 09:47
Podoba mi sie przyklad dloni, wlasciwie calosc tego fragmentu jest w zgodzie z moimi przemysleniami.Tak więc ego jest naszą "dłonią", która poszukuje "dłoni" Jaźni. Ego funkcjonuje w świecie zewnętrznym, a Jaźń w świecie wewnętrznym. Jest to oczywiście nasza ziemska iluzja. Ego poznaje świat zewnętrzny poprzez fizyczne organa zmysłowe. Nie posiada (na razie) takich organów, skierowanych na świat wewnętrzny. Doznaje jednak przeczuć istnienia Jaźni poprzez intuicję.
Chodzi o to Marianie, ze tego juz Ci wytlumaczyc dokladnie nie potrafie, a to z powodu tego podsumownia:To tylko w fizyczności nasze rozumienie dzieli życie na materię nieożywioną i żywą. Tego z kolei ja przyjąć za prawdę nie mogę.
Wybacz, ale tego po prostu nie rozumiem. Przecież ja właśnie piszę, że podział taki istnieje tylko w świecie zewnętrznym, natomiast w świecie wewnętrznym przypuszczalnie wszystko jest życiem. Monady są żywe, tylko "przysłoniły" swą świadomość pramaterią-energią, która stanowi jedynie ich stan w przejawionym świecie. W procesie ewolucji chodzi właśnie o uwolnienie monad Świadomości Kosmicznej z tego stanu. Osiąga go Człowiek Uniwersalny, który łączy świat zewnętrzny z wewnętrznym.
Lekko zapachnialo ironia, ale co tamCzy uważasz, że założyłaś sobie takie okulary?
Napisano 15.06.2012 - 18:09
Napisano 21.06.2012 - 12:20
Napisano 05.07.2012 - 20:04
Odkrycie bozonu Higgsa
No i wygląda na to, że bomba pękła. W fizyce teoretycznej spotkały się wyniki badań indukcyjnych (naukowych) - z wynikami dedukcyjnymi. Uważam, że bozon Petera Higgsa, odkryty z użyciem tak bardzo kosztownego akceleratora LHC, nazwany przez fizyków „boską cząstką”, jest niczym innym jak Monadą Świadomości Kosmicznej.
Przytoczę tu wypowiedź znakomitego fizyka rosyjskiego G.I. Szypowa, zaczerpniętą z jego dzieła Teoria próżni fizycznej http://marian-wasilewski.pl/ str. 38 :
Absolutne „Nic” opisuje się tożsamością w rodzaju: 0 = 0. Z punktu widzenia współczesnej nauki (w ramach logiki binarnej ”tak” i „nie”) tożsamość ta jest pusta, ponieważ nie pozwala powiedzieć o Absolutnym „Nic” niczego konkretnego. Niemniej jednak właśnie ta równość rzeczywistości rodzi równania próżni pierwotnej i próżni.
Do takiego wniosku dochodzimy dlatego, że równość Absolutnego „Nic” posiada maksymalną stabilnść. Istotnie, próżniowy poziom opisuje się systemem równań, które przechodzą w równania próżni pierwotnej gdy krzywizna riemannowska przyjmuje wartość zero ...
Odwrotna droga przekształceń, od tożsamości 0 = 0 do poziomu próżni pierwotnej, wymaga dodatkowych założeń odnośnie do możliwości Absolutnego „Nic”. Jako jedyne możliwe wyjaśnienie drogi pierwotnej przekształcenia mogą służyć takie cechy Absolutnego „Nic” jak Nadświadomość, władająca Nieskończonymi Właściwiściami Twórczymi. Absolutne „Nic” tworzy pierwotną próżnię i próżnię.
Wśród fizyków pojawiają się głosy kwestionujące teorię Wielkiego Wybuchu. Twierdzą one, że teoria ta jest sprzeczna z matematycznym pojęciem nieskończoności gdyż zakłada, że Wszechświat jest ograniczony. Należałoby tu jednak wziąć pod uwagę, że matematyka jest tworem myśli intelektualnej człowieka ziemskiego. Otwiera drogę do nieskończonej mnogości ścieżek, które mogą prowadzić do owych „ślepych uliczek labiryntowych”. Matematyka jest wiarygodna wtedy, gdy jej „garnitur” pasuje do przyrody. Przyroda wyznacza zwykle skończoną ilość ścieżek.
Wspomniałem już kiedyś wypowiedź znakomitego fizyka, noblisty R.P. Feynmana („Wykłady z fizyki” T. I Cz. I, wyd. trzecie PWN, Warszawa 1974, str. 72):
Jeśli powiedzą nam, że to samo doświadczenie musi zawsze dawać taki sam wynik – to zgoda, ale jeśli sprawdzimy i okaże się, że jest inaczej – to jest inaczej i koniec.
Nastąpił więc wielki krok do takiego zjednoczenia, aby nauka, religia i sztuka mówiły jednym głosem.
Napisano 08.07.2012 - 18:15
Dziś chciałbym poruszyć sprawę „biznesowego krzewienia” wiedzy duchowej. Okazją do tego jest niedawna wizyta w Polsce Siergieja Łazariewa, autora Diagnostyki Karmy (u nas także jest wielu takich „luminarzy duchowych”). W miesięczniku Nieznany Świat (07/2012) zamieszczono związaną z tym moją wypowiedź, którą tu przytaczam:
"Książek Łazariewa nie czytałem, ale wysłuchałem w internecie niektórych jego wykładów. Wykłady te miejscami wydają się sensowne, ale kojarzą się mi ze szkolną katechezą. Jest w nich wiara w głoszoną treść, ale brak solidnych hipotetycznych (a nie dogmatycznych) fundamentów.
Autor nawiązuje do biblijnej miłości Boga, która wprawdzie, także moim zdaniem, jest najważniejsza ale wtedy, gdy jest oparta na zrozumieniu natury tej miłości. Dla człowieka ziemskiego liczy się przede wszystkim miłość bliźniego, który ma w sobie ową „Iskrę Bożą” w postaci Jaźni."
W tej sytuacji trudno np. zrozumieć dlaczego Jahwe skłonił Abrahama do zabójstwa swego syna lub dlaczego poddał Hioba okrutnemu cierpieniu, choć Hiob do końca był mu wierny. W imię takiej właśnie miłości Boga tępi się niewiernych i krzywdzi innych ludzi. To tu jest jedno ze źródeł wojen i wielu ludzkich nieszczęść. Chciałbym się odwołać nie tylko do Biblii, ale także do innych podań starożytnych. Chyba najostrzej problem ten jest wyrażony w kabalistycznej zasadzie mentalizmu:
Ludzie, którzy przyswoili sobie prawdziwą mądrość tylko połowicznie, uznawszy względną rzeczywistość wszechświata wyobrażają sobie, że mogą oni rzucić wyzwanie jej prawom. Ludzie tacy są próżnymi, beznadziejnymi głupcami. Na skutek swojej głupoty rozbijają się na proch o skały i są rozdzierani na strzępy przez żywioły.
Jezus właśnie naucza: ... poznacie prawdę (całą), a prawda was wyzwoli.
W hinduskich Wedach mówi się, że przejawienie Ducha jest „wydechem” Brahmy. Jest przejściem Absolutu od jedności do mnogości. Człowiek jest obdarzony nieograniczoną wolą boską. Wolę tę jednak ogranicza owa mnogość. W warunkach społecznych przejawienie się nieograniczonej woli tworzy konfliktowość, wyrażającą się jako egoizm.
Wracając do idei Łazariewa – nie widzę w niej nic niezwykłego. Postawę taką widzimy w wielu dziedzinach życia. Istnieje porzekadło, że ręce człowieka zginają się ku sobie. Ludzie, którzy powierzchownie poznali wiedzę duchową, często korzystają z fałszywej sugestii, którą mogą narzucać innym osobom. Aby ludzi tych rozpoznać przydatne jest nauczanie ewangeliczne: po owocach ich poznacie. Może to być szczególna zachłanność na sławę i pieniądze. Oni często głoszą, że są „wybrańcami niebios”. W przypadku Łazariewa, wysoka opłata za jego wykłady jest, moim zdaniem, bardzo symptomatyczna.
Osobiście, w latach prawie młodzińczych, brałem udział we Wrocławiu w warsztatach Maharishi Mahes Yogi. Nauczyciel przyjechał ze Szwajcarii (nie pamiętam jego nazwiska). Przed pokojem, w którym odbywały się zajęcia, stał na stole koszyczek z napisem ile kosztuje uczestnictwo. Nikt tego nie pilnował. Do tego była załączona uwaga, że studenci płacą połowę, a jeśli kogoś na to nie stać – to także może uczestniczyć. (Nie jest to jakieś niezwykłe. W Stanach znam farmy, w których podczas sprzedaży jesiennych owoców, samemu się je waży i uiszcza opłatę w ustawionej kasetce. W razie potrzeby – pobiera się także resztę, bez udziału farmera).
Przez tydzień byłem na warsztatach buddyzmu ZEN w Katowicach (na jakimś przystosowanym poddaszu). Opłata była niewygórowana, a na zakończenie rozliczono się z wydatków przed uczestnikami. Podobnie było na warsztatach rebirthingu w Sobótce pod Wrocławiem. Wraz z żoną braliśmy w nich udział. Pamiętam też, że w skład organizatorów wchodziła znana aktorka Lucyna Winnicka. Na forum internetowym przebudzenie.pl, w którym przez dłuższy czas uczestniczyłem, były administrator Zbigniew Prochowski rozliczał się przed uczestnikami z wpływów i wydatków.
Tak więc uważam, że mój pogląd, którym próbuję się podzielić w związku z wizytą Łazariewa w Polsce, jest raczej jednoznaczny.
Napisano 29.07.2012 - 17:03
Napisano 26.08.2012 - 19:32
Napisano 28.09.2012 - 15:09
Napisano 17.10.2012 - 16:34
A oto super nowoczesne budowle projektu architekta Santiago Calatravy, wzniesione na tym właśnie terenie:
Sale widowiskowe, kino i inne.
Teatr (w oddali, ja w lewym rogu).
Tu jesteśmy oboje, przed pałacem królewskim.
Moją szczególną uwagę przyciągnęło budownictwo sakralne. Oto Katedra w Barcelonie, która od wielu lat jest w przebudowie:
A to jedno z bocznych ujęć. Protesty podobno budził wizerunek ukrzyżowanego Jezusa, który jest bez przepaski na biodrach.
Najbardziej jednak zainteresowały mnie obiekty poświęcone Matce Boskiej, których zresztą jest tak wiele w chrześcijańskim świecie. Na naszej trasie w Hiszpanii zwróciłem uwagę na główny ołtarz w Katedrze Najświętszej Maryi Panny w Madrycie:
oraz na wizerunek Najświętszej Maryi Panny w Walencji:
Chcę tu zauważyć, że „pierwiastek żeński” w chrześcijaństwie od zarania był pozbawiony boskości. Kościół Katolicki jakby dostrzega ten „brak” i stąd, od czasu ustanowienia dogmatu o wniebowzięciu, a nawet wcześniej, tak bardzo rozpowszechnił się kult maryjny. System dogmatyczny i organizacyjny Kościoła utrwala jednak ten stan. Nawet w modlitwach traktuje się Matkę Boską jako pośredniczkę w słowach „módl się za nami”. Być może jest to zrozumiałe w strefie człowieka ziemskiego, nie na tyle jednak żeby uznać, że Bóg ogarnia obie płcie jednakowo.
Na kolejnym zdjęciu pokazałem także mityczny kielich zwany Graalem (katedra w Walencji). Mit głosi, że z kielicha tego pił Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy. Inny mit mówi, że Józef z Arymatei zebrał do niego krew Jezusa po ukrzyżowaniu. Mity niechrześcijańskie ponoć wiążą Graala z Rycerzami Okrągłego Stołu.
A to, w Walencji, w upalny dzień, zupełnie nieoczekiwanie zrobione zdjęcie spragnionego psa.
Napisano 28.10.2012 - 02:08
Chciałbym teraz odnieść się do znaczenia płci w procesie przejawienia Ducha. W tym celu sięgnijmy do hermetycznej 7-mej zasady: Dwoistość czynnego i biernego pierwiastka. W angielskim tłumaczeniu książki The Kubalion zasadę tę nazwano Principle of Gender, a nie Principle of Sex. Użyto słowa Gender (rodzaj), a nie Sex (płeć). Uznano, że płeć jest tylko jednym z przejawów tej uniwersalnej zasady, tak na niższych jak też na wyższych płaszczyznach (gęstościach) Świadomości Kosmicznej.
Należałoby więc przyjąć, że Duch zawiera oba te pierwiastki. W Jego Jedności (Pralai) są one w stanie potencjalnym (nieprzejawionym). W Przejawieniu (Manwantarze) stanowią Pierwotną Dwójnię: Świadomość Kosmiczną i pramaterię-energię.
Duch, w swojej istocie, jest Jedyną Substancją. W procesie przejawienia Substancją tą jest obdarzona tylko Świadomość Kosmiczna. Pramateria-energia jest jedynie stanem tej Substancji (jest Jej „medium”), powodującym mniejszy lub większy stopień „uśpienia” Monad Świadomości Kosmicznej. Nawet w najgłębszym „uśpieniu” Monady są jednak obdarzone pewnym kwantum energii. Posiadają także „komputerową matrycę”, zdolność do jednoczenia się ze sobą w większe organizmy, stanowiące materię nieożywioną, zawierającą „moc napędową” procesu ewolucyjnego. W innym miejscu opisałem możliwe kolejne etapy tego procesu (patrz odnośniki na końcu postu).
Tak może wyglądać obraz przejawienia Ducha, wyobrażony przez człowieka ziemskiego i akceptowany przez intuicję. Brak w nim jednak wiedzy (i związanej z tym wyobraźni) o procesach pozaczasowych i pozaprzestrzennych. W tym stanie można jedynie przypuszczać, że Duch przejawia się tylko „częścią Siebie”, a pozostała „część” stale zachowuje kontrolę nad Jego przejawieniem.
Wracając do problemu płci - na etapach życia płeć odgrywa ważną rolę w procesie podtrzymania gatunku. Różnice płci mają jednak głębszy sens niż tylko reprodukcja gatunku w przyrodzie. Oceniając kondycję człowieka ziemskiego ktoś powiedział, że kobieta jest uduchowioną materią, a mężczyzna jest zmaterializowanym duchem. Nie jest to jedynie zarozumiała opinia mężczyzn. Spójrzmy na normalne ludzkie życie. Talenty i osiągnięcia obu płci są dokładnie przetasowane ze sobą. Płeć zmienia się także w procesie reinkarnacji. Niemniej jednak dyscypliny sportowe są rozdzielone. Oczywiście mężczyźni mają większą siłę fizyczną. Dlaczego jednak w szachach oddzielnie są rozgrywane mistrzostwa męskie i żeńskie? Podobnie w muzyce, więcej jest wybitnych kompozytorów wśród mężczyzn niż wśrod kobiet.
Przeczytałem kiedyś powieść, której autora i tytułu nie pamiętam. Głównym bohaterem było małżeństwo posiadające kilkuletnie dziecko. Mąż był wybitnym ścigaczem gangu porywaczy dzieci. Został zaszantażowany przez gang, że jeśli nie zaprzestanie swojego działania to jego dziecko będzie mu porwane. Żona zdecydowanie zażądała, aby mąż spełnił ten warunek. Mąż jednak wykorzystał wszystkie możliwości zabezpieczenia przed porwaniem dziecka i odmówił spełnienia żądań gangu. Widać tu poważny konflikt między małżonkami. Żona mocno stąpa po ziemi i darzy dziecko bezwarunkową miłością. Mąż natomiast dba także o dobro innych, a więc jego miłść do swego dziecka nie jest bezwarunkowa. Mężczyzna posługuje się spekulacją myślową, a kobieta przeżywa miłość do dziecka (być może częściowo jest to także przyczyną ograniczania dostępu kobiet do kapłaństwa). Kościół żąda bezwarukowej miłości Boga. Kobieta spełnia to żądanie, ale przez pryzmat miłości swego dziecka. Przenosi się to także na miłość bliźniego.
Przytoczę artystyczne wyrażenie tego konfliktu przez Adama Mickiewicza w jego Wielkiej Improwizacji:
Jeśli w milion ludzi krzyczących Ratunku!
Patrzysz jak w zawiłe zrównanie rachunku -
Kłamcą, kto ciebie nazwał Miłością !
Ty jesteś tylko mądrością ...
Jest to głos Kobiety Kosmicznej, która wskazuje drogę ku Jedności. Człowiek ziemski ma teraz inaczej przeżywać bezwarukową Miłość Boga.
Kończąc książkę Moja droga ku Jaźni doszedłem do następującej konkluzji: Człowiek, w procesie rozwojowym, ma wielką władzę nad materią i nad swoim losem. Istnieje jednak przekraczająca władzę człowieka siła, która wiedzie go ku Jedności. To jest nierozerwalna więź, narzucona przez komplementarność związku między Świadomością Kosmiczną i pramaterią. To jest miłość właśnie.
Wiele wskazuje na to, że zbliża się wielka zmiana na naszej planecie. Kończy się swoisty „okres studiów”. Muszą nastąpić istotne zmiany w psychice człowieka ziemskiego. Można przypuszczać, że chodzi o jedną, zasadniczą zmianę. Trzeba „przestawić zwrotnicę” bezwarunkowej Miłości Boga. Miłować Boga nie poprzez tępienie niewiernych lecz przez postrzeganie Boga jako Jego Iskrę, w Jaźni każdego człowieka (i całego Przejawienia). W skali społecznej nie uczynią tego mężczyźni. Są zbyt zajęci zachowaniem stanu istniejącego. Przypuszczam, że istotna rola może przypaść kobietom. To one będą powołane do przełożenia owej „zwrotnicy” miłości. Ten „zapłon” chyba nastąpi po jakimś wstępnym mocnym katakliźmie, który przerazi wszystkich, a głównie „dzierżących władzę”. Po prostu stracą oni inicjatywę. Wyzwoli to spontaniczną reakcję kobiet, z wykorzystaniem środków masowego przekazu. Nastąpi przekroczenie „kamienia milowego” do przebudzenia i wyzwolenia części ludzi. Pozostali chyba będą musieli powtórzyć ten "okres studiów".
PS. Postu tego nie mogłem dokończyć, gdyż przeszkodził mi huragan, pozbawiając prądu. Robię to dopiero dziś (4.11.2012):
To co powyżej napisałem jest możliwą prognozą. Nie przypuszczam jednak, że ma się ona dokonać zgodnie z kalendarzem Majów. Być może Opatrzność Boża będzie łaskawsza i zrealizuje się np. scenariusz prezentowany przez Stwórców Skrzydeł lub przez Drunvalio Melchizedeka, bez dotkliwych kataklizmów i z odkryciem Wielkiego Portalu. Wtedy byłby nawiązany kontakt ze społecznością pozaziemską, a Ziemia byłaby czymś w rodzaju Kosmicznego Muzeum Rozwoju Duchowego. Pokazywałaby (i pozwalała doświadczyć) cały proces przezwyciężania atawistycznego egoizmu.
Na przykład przez niewiedzę, nie rozumiejąc "komputerowej rozrzutności" przyrody (Mój odnośnik patrz str. ostatnia [7] # 91 oraz przedostatnia [6] # 90), absurdalnie chroni się zapłodnione jajeczko, równocześnie tolerując wojny i nawet nie strasząc żołnierzy piekłem, gdy giną dorośli oraz zdrowi ludzie, a także dzieci. Akceptuje się też karę śmierci, ale nie pozwala na świadomą decyzję o odejściu człowieka dotkniętego niedołężnością starczą i/lub nieuleczalnie chorego, cierpiącego okropne męki.
Osobiście kocham ziemskie życie, wraz z jego radościami i smutkami. Ale doceniam także naturalne jego ograniczenie w czasie, ze świadomą perspektywą przebudzenia i wyzwolenia do dalszego bytu i rozwoju.
Napisano 27.11.2012 - 20:37
Kilka dni temu biskupi polscy kolejny raz domagali się, aby w szkołach religia była przedmiotem maturalnym. „Egzamin maturalny z religii pozwoli w większym stopniu na kształtowanie w absolwentach szkół ponadgimnazjalnych integralnej wizji świata” – napisali duchowni w ostatnim spotkaniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu.
„Religia jest elementem cywilizacji i kultury. Pismo święte jest podstawą literatury” – uważa Paweł Wroński z Gazety Wyborczej, który popiera pomysł biskupów, żeby maturzyści zdawali egzamin z religii. „Religia jako przedmiot maturalny zmieni się w szczebelek drabinki kariery” – odpowiada w swoim „Myślniku” filozof Halina Bartnowska. Pojawiają się też głosy duchownych, że religia zawiera element wiedzy, tak jak każdy przedmiot szkolny.
Czytając i słuchając tego nie wiem śmiać się czy płakać. Jak można zdawać egzamin z wiary? Bo przecież nie chodzi tu o religioznawstwo, czy coś w tym rodzaju, tylko o konkretną religię katolicką. A jednak aktualny sondaż internetowy wykazuje, że 90% uczestników nie zgadza się z tym pomysłem. Uważam że, nie mówiąc w ogóle o nauczaniu religii w szkołach, pomysł ten jest wyrazem lęku przed zawężeniem przestrzeni społecznej dla katolickiej monokultury.
Zauważmy, że religie świata przez tysiąclecia ugruntowują ład społeczny. Poprzez systemy dogmatów wiary zaspokajają głód wiedzy duchowej, niepoznawalnej społecznie. Dogmaty stanowią namiastkę tej wiedzy (zastępują ją). Nie chronią jednak przed cierpieniem i przejawami atawistycznego egoizmu, gdy celem człowieka ziemskiego jest właśnie przezwyciężanie tego egoizmu.
Nie byłbym zaskoczony uznaniem wiary za wiedzę (a w każdym razie za "poznawanie"), gdyby nastąpiło światowe zjednoczenie kościołów. Wymagałoby to jednak "weryfikacji" lub odrzucenia dogmatów, co się nie zdarzy gdyż kościoły rozpadłyby się. Chodzi więc jednak o zbliżenie się do prawdy duchowej, a więc o nową, uniwersalną teologię, jednakową dla wszystkich kościołów. Uważam że jest to nieuniknione, choć może nie na globalną skalę. Do tego właśnie prowadzi przebudzenie.
Napisano 22.12.2012 - 14:01
Napisano 22.12.2012 - 21:29
0 użytkowników, 4 gości, 0 anonimowych