Skocz do zawartości


Zdjęcie

Struktura Przejawienia.


  • Zaloguj się, aby dodać odpowiedź
533 odpowiedzi w tym temacie

#46 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Czytalam kiedys o tym dlaczego jedne modlitwy,czy tez pragnienia skutkuja natychmiast,a inne wcale. No i wychodzi na to, ze skutkuja w pierwszej kolejnosci te, ktore dotycza jednak innych. W dodatku najlepiej jest, zeby tych innych bylo jak najwiecej, tym bardziej,ze wsrod tych innych,
bede tez ja. Zycie bez usmiechnietych innych, to zycie bez mojego usmiechu,a to juz mi sie nie podoba. Jedni maja marzenia, a inni nie chca, ich wola.
Gdyby kazdy myslal tylko o sobie,to przypuszczam,ze by nas tu nie bylo, bo Mariana tez by tu nie bylo,bo po co? Spelnil swoje marzenie, napisal ksiazke,mogl ja wrzucic do szuflady i tyle. A wlasciwie to co my tu wszyscy tak myslimy ,piszemy, sapiemy z wysilku? Kiedy i tak nie mozemy nic zmienic... Czy aby napewno jest to tylko gadanie po proznicy? A moze wlasnie teraz cos robimy,moze uczymy sie od siebie nawzajem czegos nowego?
A moze nie,ale sprobowac warto.


Aha,zapomnialam dodac,ze forma dinusia mi sie nie podoba, on jest gruby! Wole jednak swoja, trzeba ja tylko troche poprawic,bo sie zuzywa....
  • 0

#47 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

To trochę tak, jakby z poprzedniego mojego przykładu dziecko negocjowało z rodzicem iloma paluszkami może dotknąć obydwu gwoździ w kontakcie. Proszę Cię tatusiu pozwól mi dotknąć gwoździ tylko jednym paluszkiem.
A może lepiej postarać się zrozumieć dlaczego tata nie pozwoli dziecku na dotykanie gwoździ w kontakcie?

Chyba trochę przesadzasz porównując nas do dziecka, które jest jak tabula rasa.
Kompletnie nie świadome niczego.
W pewnym sensie jesteśmy świadomi pewnych sytuacji i wyborów oraz ich skutków a małe dziecko nie ma nic z tych rzeczy.
Oczywiście w porównaniu to najwyższego bytu, czy też jaźni jesteśmy jak ślepcy i malutkie dzieci ale chociażby świadomość naszej niedoskonałości już w tym momencie różni nas od tego dzieciaka.
Ono nie ma tej świadomości.

Użytkownik osiris edytował ten post 24.05.2010 - 22:27

  • 0

#48

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witam

Widzę Przemo, że nasze poglądy są sobie bliskie. Cytujesz Aureliusza i wspominasz o powodzi w Polsce. Zgadzam się z Tobą. Ci którzy w czasie powodzi biernie czekali na przebieg wypadków (zakładam, że sami nie byli zagrożeni, lecz współczuli innym), także zebrali pewne doświadczenie, ale skorzystali z niego w mniejszym stopniu.

Od siebie chciałbym powtórzyć wypowiedź jogina Nisargadatty Maharay’a: Nie ma nic złego w naprawianiu świata. Świat jednak jest taki jaki być powinien. Naprawiać trzeba siebie. Jedynym jednak sposobem naprawiania siebie jest pomaganie światu. Dodam jednak, że w takim pomaganiu nie jest niezbędna wiedza, której czasem nie posiadamy. Chodzi tu o działanie wypływające z rozważnej (nie małpiej) miłości.

Natomiast w Twojej odpowiedzi osirisowi piszesz:

Tak na marginesie nie wierzę w Boga osobowego, który zsyła na ludzi kary, czy nagrody i którego można rozgniewać.


Tu się z Tobą całkowicie zgadzam przyjmując, że masz na myśli biblijnego Jahwę, który utożsamił się z egregorem ówczesnego narodu żydowskiego (to nie jest Elohim, występujący w biblijnej Księdze Rodzaju).

Przypuszczam jednak, że Bóg Osobowy jest przejawioną postacią Absolutu. Ma naturę mnogościową, ale jest Zjednoczony, zgodnie z zasadą komplementarnego związku Świadomości Kosmicznej, z pramaterią-energią. Jest to stan nieuchwytny dla naszej samoświadomości. Bóg Osobowy jest Celem, do którego dąży człowiek w procesie swego rozwoju. Więcej piszę o tym w moim pierwszym poście do tego tematu.


P.S. Prośba do Wszystkich. Kochani, cytując podawajcie kogo cytujecie, bo bez tego traci się czas.

Użytkownik Marian edytował ten post 25.05.2010 - 12:27

  • 0



#49

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Patrząc na siebie jak na energię obojętne staje się w jaki sposób dostroimy swoją wibrację do wibracji Absolutu. Możemy zrobić to za pomocą modlitwy, oczywiście jeśli będzie to modlitwa czynna, a nie bezmyślne klepanie zdrowasiek. Możemy zacząć od nauki koncentracji,kontemplacji, medytacji. Możemy połączyć naukę koncentracji z wizualizacją. Możemy zacząć chcieć poczuć energię, poczuć energię na różnych poziomach wibracji. Zacząć z tego poziomu poznawać. Można studiować kabałę. Dróg jest wiele. Jest ich tak dużo ponieważ my jesteśmy na różnym poziomie. Ocenianie pozycji biernej i czynnej jest bardzo trudne. Porównywanie dróg dojścia do oświecenia-iluminacji często prowadzi na manowce. Jeśli zaczęliśmy cokolwiek robić dla siebie i innych przestaliśmy być bierni.

Użytkownik Aidil edytował ten post 25.05.2010 - 09:14

  • 0



#50 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Aidil, na razie na tym forum rządzą nami złe emocje więc nie wiem jak dostroić się do tych wyższych wibracji.
Nie ma czegoś takiego, że nagle w chodzimy w ten temat i nagle znika tamten świat rządzony czarną mocą.
Dlatego dziwi mnie trochę, że tak lekko przychodzi Ci pisanie o koncentracji,kontemplacji, medytacji.
Czy człowiek może się tak nagle zmieniać z diabła w anioła?
Ciekawi mnie to więc pytam.

Użytkownik osiris edytował ten post 25.05.2010 - 11:43

  • 0

#51

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

osiris Odpowiadając na Twoje pytanie dwu zdaniach - jest to kwestia wibracji i umiejętności dostrajania się. Poruszonej przez Ciebie kwestie wykraczają poza temat. Z drugiej strony mieszczą się w nim. Jeśli nie z pewnością zostanie przeniesiony gdzieś tam... postaram się odpowiedzieć wieczorem.
  • 0



#52 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

To ja mam inne pytanie do dyskutantów.
Jeżeli chcę prowadzić bogobojne życie z wszelkimi zasadami wymienionymi w Ewangelii, czy też innych pismach świętych, kontemplować, medytować to czy jest sens zakładać rodzinę?
Jezus kazał swoim uczniom porzucić wszystko co posiadali łącznie z rodziną, aby oderwać się od potrzeb materialnych i skupić wyłącznie na naukach i Bogu.
Wiadomym jest że posiadanie rodziny powoduje że zaczynamy skupiać się na rzeczach materialnych ponieważ walczymy o dobro naszej rodziny.
Jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi więc decydując się na rodzinę podejmujemy wyzwania aby zabezpieczyć jej odpowiedni byt co wiąże się z odpowiednimi konsekwencjami.
Rozwój duchowy idzie na dalszy plan jeśli w ogóle jest na nie miejsce i czas.
W pogoni za mamoną i sprawami przyziemnymi gubimy duchowość i Boga.
Stajemy się zakładnikiem systemu stworzonego przez nasza cywilizację, który jest podporządkowany wyłącznie finansom.
Sam fakt, że możemy tutaj o tych sprawach rozmawiać jest dowodem tego, że jesteśmy w szponach systemu.
Bo gdyby było inaczej bylibyśmy bezdomni olewając system i dobra materialne.
Można by było zespolić się z przyrodą, naturą gryźć suchy chleb wyjęty z kosza na śmieci, mieć gdzieś podatki, pogoń za sukcesem.............etc.
Leżymy jako menel na łące, wdychamy zapachy, wpadamy w ekstazę.
Nic nas nie obchodzę nieuregulowane rachunki, kredyty, podatki, dzieci, współmałżonek, media, polityka, gospodarka, bo to nas nie dotyczy.
Odrywamy się od rzeczywistości i zespalamy się z najwyższym bytem, jaźnią.

Użytkownik osiris edytował ten post 25.05.2010 - 13:23

  • 1

#53

fly3.
  • Postów: 16
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

To ja mam inne pytanie do dyskutantów.
Jeżeli chcę prowadzić bogobojne życie z wszelkimi zasadami wymienionymi w Ewangelii, czy też innych pismach świętych, kontemplować, medytować to czy jest sens zakładać rodzinę?
Jezus kazał swoim uczniom porzucić wszystko co posiadali łącznie z rodziną, aby oderwać się od potrzeb materialnych i skupić wyłącznie na naukach i Bogu.
Wiadomym jest że posiadanie rodziny powoduje że zaczynamy skupiać się na rzeczach materialnych ponieważ walczymy o dobro naszej rodziny.
Jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi więc decydując się na rodzinę podejmujemy wyzwania aby zabezpieczyć jej odpowiedni byt co wiąże się z odpowiednimi konsekwencjami.
Rozwój duchowy idzie na dalszy plan jeśli w ogóle jest na nie miejsce i czas.
W pogoni za mamoną i sprawami przyziemnymi gubimy duchowość i Boga.
Stajemy się zakładnikiem systemu stworzonego przez nasza cywilizację, który jest podporządkowany wyłącznie finansom.
Sam fakt, że możemy tutaj o tych sprawach rozmawiać jest dowodem tego, że jesteśmy w szponach systemu.
Bo gdyby było inaczej bylibyśmy bezdomni olewając system i dobra materialne.
Można by było zespolić się z przyrodą, naturą gryźć suchy chleb wyjęty z kosza na śmieci, mieć gdzieś podatki, pogoń za sukcesem.............etc.
Leżymy jako menel na łące, wdychamy zapachy, wpadamy w ekstazę.
Nic nas nie obchodzę nieuregulowane rachunki, kredyty, podatki, dzieci, współmałżonek, media, polityka, gospodarka, bo to nas nie dotyczy.
Odrywamy się od rzeczywistości i zespalamy się z najwyższym bytem, jaźnią.

Nie jesteśmy sami w stanie "zasłużyć" na zbawienie żadnymi staraniami, możemy to dostać przez łaskę.
Nie możemy rozwijać się duchowo sami, nikomu się to chyba jeszcze nie udało (może jakimś oszustom ;)), to co się wydaje ludziom jako rozwój i praca z jakimiś energiami to jest zwiedzenie i nie ma w tym nic dobrego wbrew pozorom. Jedynie przyjmując świadomie Jezusa jako swojego zbawiciela możemy dostać Ducha Świętego, który odnawia i uzdrawia naszego ducha, dusze i ciało. I tylko pod wpływem działania Ducha Świętego następuje rozwój ale nie jest on naszą pracą ani staraniem. Efekty Jego działania są niesamowite, nieporównywalne do jakichkolwiek sztuczek rożnych "uduchowionych" szamanów (mowa w innych językach, uzdrowienia, cuda, proroctwa i wiele innych). Jest to dostępne dla każdego, i dary Ducha Świętego są powszechne, na jakimkolwiek spotkaniu jakiejś wspólnoty charyzmatycznej np zielonoświątkowców można te dary zobaczyć w działaniu.
Bóg nie chce żebyśmy byli bezdomni, ani cierpieli w ubóstwie, chce dla nas życia i to życia w pełni, przeczytajcie proszę dokładnie Nowy Testament, wszystko ale to wszystko co się tego tematu tyczy jest dokładnie opisane.

Żeby przyjąć Jezusa jako swojego zbawiciela wystarczy prosta modlitwa własnymi słowami, przeproś Go za swoje grzechy można je wyznać, poproś Jezusa żeby przyszedł i poprowadził Cię przez życie żeby był twoim Panem, zbawicielem, nauczycielem i lekarzem, podziękuj Mu za przebaczenie i za nowe życie, którego doświadczymy z Nim.
Zapewniam was że życie każdego się diametralnie zmieni po takiej modlitwie jeśli ona była szczera.
Tutaj przykład http://szukajacboga.jesus.net/

To przykad takiej modlitwy
"Panie Jezu, dziękuję Ci za Twoją miłość i za to, że przyszedłeś na świat, żeby umrzeć dla mnie. Wyznaję, że sam kierowałem moim życiem i dlatego zgrzeszyłem przeciwko Bogu. Teraz chcę zaufać Tobie i rozpocząć nowe życie z Tobą. Dziękuję za wybaczenie moich grzechów. Uczyń ze mnie osobę, jaką Ty chcesz żebym był. Dziękuję, że odpowiedziałeś na moją modlitwę i że jesteś teraz w moim życiu. Amen."
Pozdrawiam Tomek

Użytkownik fly3 edytował ten post 25.05.2010 - 16:09

  • 1

#54 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Właściwie dziecko ma lepiej, bo uczy się przez obserwację i własne doświadczenia.
My duchowości uczymy się głównie od oświeconych mistrzów, choć również poprzez własną praktykę duchową.
Problem polega na tym, że ile szkół tyle wersji duchowości, czasem ze sobą sprzecznych.

Nie ulega wątpliwość że dziecko ma lepiej, bo ono dostaje gotowe podpowiedzi i może prawie wszystko obejrzeć, posmakować i dotknąć.
MY (dorośli) doszliśmy do ściany w poznawaniu.
Możemy posługiwać się prawie wyłącznie intuicją lub wiarą.
Jedyna nadzieja w nauce która odkrywa zakryte i wyjaśnia niewyjaśnione.
Oczywiście nie piszę o nauce klasycznej lecz np. fizyce kwantowej.

Użytkownik osiris edytował ten post 25.05.2010 - 20:20

  • 0

#55

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

osirisie, piszesz:

Jeżeli chcę prowadzić bogobojne życie z wszelkimi zasadami wymienionymi w Ewangelii, czy też innych pismach świętych, kontemplować, medytować to czy jest sens zakładać rodzinę?

Pamiętaj, że Jezus został obdarzony przez Chrystusa charyzmą do powołania podstaw religii opartej na miłości bliźniego. Musiał więc powołać zespół ludzi oddanych tej idei, poświęcających jej swe życie osobiste. W owym czasie był to rygor konieczny. Pomimo to Jezus żył pełnią życia, przypuszczalnie założył rodzinę i nie zadręczał swego ciała ascezą, z wyjątkiem okresów kontaktu z Jaźnią.

Rzeczywistym twórcą chrześcijańskiej organizacji religijnej był św. Paweł. Jako były prokurator rzymski, ścigający chrześcijan, wyróżniał się charakterem o twardych zasadach.

Pamiętajmy, że pierwotne chrześcijaństwo było prześladowane i to powodowało odwrócenie uwagi od spraw osobistych. Potem doszli do głosu „zwykli ludzie”. Celibat wystarczyłby dla zakonników, a nie dla całego kleru. Chodziło, między innymi, o sprawę niebagatelną: o prawo dziedziczenia majątku. Kościół Katolicki nie chciał tego zaakceptować. Poza tym jest kwestia odporności Kościoła na wpływy zewnętrzne. W Rosji sowieckiej, na przykład, wystarczyło czasem utrudnienie w przyjęciu na studia dziecka kapłana, aby go sobie podporządkować. Kapłan, nie posiadający rodziny, miał większą odporność na różne naciski władz świeckich.

Tak więc, orisinie, spójrz na tę sprawę z szerszej perspektywy.

Użytkownik Marian edytował ten post 25.05.2010 - 23:59

  • 0



#56

fly3.
  • Postów: 16
  • Tematów: 0
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

fly3

Nikt nie broni Ci mieć własnego zdania, choć obawiam się, że to nie Twoje zdanie.
Jak dla mnie to są to dyrdymały, które beż cienia refleksji powtarzasz.
[/quote]


Ale ja to znam z własnego doświadczenia i praktyki, wiesz dyrdymały zawsze podważyć można, ale czyjegoś świadectwa czyli tego co sam przeżył i widział już nie podważysz :)
I jak byś się wybrał pogadać z jakimiś charyzmatykami to szybko byś zmienił zdanie co do tych "dyrdymałów" i zapewniam cię że to co się tam dzieje nie mieści się w głowach naukowców i nawet paranaukowców :))
A co do mnie, to ja porostu przeżyłem to o czym napisałem, mam dary Ducha Świętego i jeśli nie wierzysz możemy się spotkać, chętnie ci pokaże i opowiem ciekawe rzeczy :)
Zresztą na necie jest ogromna ilość rożnych świadectw i opisów działania Ducha Świętego, wystarczy poszperać, wpisz sobie może na początek w wyszukiwarkę chasło np: glosolalia, albo chrzest w Duchu Świętym. Albo poczytaj Dzieje Apostolskie 2 rozdział :)
Pozdrawiam Tomek

Użytkownik fly3 edytował ten post 26.05.2010 - 00:06

  • 0

#57

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Posłuchaj mnie Tomku (fly3).

Uważam że Przemo prawidłowo ocenił Twój poprzedni post. Zastanów się, co nowego wnosisz poza tym, co prezentuje katecheza Kościoła Katolickiego? Że sam tego doświadczyłeś? A ile w tym jest autosugestii? Gdzie jest Twoja odpowiedź na pytanie , dlaczego Wszechmogący Bóg pozwala na istnienie zła? Czy to jest dzieło Szatana? A skąd się wziął Szatan? Czy nie jest to "chłopiec do bicia"? Dlaczego, w związku z dogmatem o niepokalanym poczęciu, zaprzecza się istnieniu rodzeństwa Jezusa? Że niby to jest błąd tłumaczy? Ale czy nieomylni papieże nie mogli tego wcześniej skorygować? Dlaczego tego wcześniej nie skorygowali? Na każdym kroku jest pełno takich zagadek.

Radzę poczytać uważnie posty w tym temacie i zastanowić się, czy jest tu odpowiednie miejsce dla Twoich wypowiedzi. Ja pojmuję szczerość prezentowanych przez Ciebie poglądów, ale mam poważne wątpliwości czy są one naprawdę Twoje. Nie poddawaj się hipnozie świata zewnętrznego. Pomyśl samodzielnie zanim coś napiszesz.

Użytkownik Marian edytował ten post 26.05.2010 - 13:39

  • 0



#58 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Pamiętaj, że Jezus został obdarzony przez Chrystusa charyzmą do powołania podstaw religii opartej na miłości bliźniego. Musiał więc powołać zespół ludzi oddanych tej idei, poświęcających jej swe życie osobiste. W owym czasie był to rygor konieczny. Pomimo to Jezus żył pełnią życia, przypuszczalnie założył rodzinę i nie zadręczał swego ciała ascezą, z wyjątkiem okresów kontaktu z Jaźnią.

Ale on nawet nie pozwolił im się pożegnać z rodziną a nie tylko porzucić ją.
Ale mniejsza z tym.
Dalej uważam że dla szeregowego Kowalskiego zbliżenie się do jaźni w taki sposób jak to czynią mnisi, jogowie..............etc. jest niemożliwe ponieważ nasz sposób życia praktycznie to uniemożliwa.
Codzienne życia tak nas absorbuje, że relaksacja jest wręcz niemożliwa.
Gdzieś w podświadomości kołaczą nam się problemy dnia powszedniego.
Przemo zbliżył się, bo z tego co wiem miał traumatyczne przeżycie w swoim życiorysie, ale zbliżenie się do tego stanu w naszym wypadku jest nierealne.

Użytkownik osiris edytował ten post 26.05.2010 - 07:39

  • 0

#59 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Widzisz Osiris,

Czujesz potrzebe zmian ,ale przekladasz to tylko na sprawy materialne, nie zastanawiajac sie nad tym, ze to wlasnie Twoj duch rzada od Ciebie dzialania w kierunku takich zmian, jakie jemu sa potrzebne, a nie twojemu ego. Bylam jak Ty,zaganiana, obarczona nadmiarem obowiazkow i jeszcze wiekszym nadmiarem wielkich zyciowych problemow. Tak, ja tez nie mialam na nic ani czasu, ani ochoty,ale zaczynalam czuc coraz wiekszy smutek i coraz wiekszy niepokoj...Chwytalam sie kazdej pojawiajacej sie chwili radosci, jak tonacy brzytwy. Ale to byly chwile, moze piekne, ale tylko chwile.
Nie sluchalam tej wewnetrznej cichej prosby, odganialam od siebie jak natretna muche i zeby nie myslec, narzucalam sobie dodatkowe obowiazki, dodatkowe prace i tak w kolko...Nigdy bym sie nie zdobyla na inne rozwiazanie narastajacego problemu i wyraznie manifestujacej sie potrzeby ducha...potrzebny byl katalizator. Dzis, z perspektywy czasu mysle o tym: czy musiala to byc trauma? Nie musiala i ja o tym pisze, bo wlasnie to do mnie dotarlo! Moglam wczesniej zwrocic uwage na ten cichy glos, moglam miec czas dla wlasnego ducha i potraktowac go z miloscia, a jednak nie zrobilam tego. Jak wielka potrzebe transformacji ma moj duch! A Twoj duch? Myslisz ze ma mniejsza? Nie sadze.
  • 0

#60 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Ja jestem w stanie odciąć się od świata, ale żona z powrotem ściąga mnie z obłoków na ziemię, więc w moim przypadku mój duch na razie nie może się przebić przez prozę życia.
Teraz też bym z chęcią pomedytował, ale za moment muszę iść na ogród, wziąć kosiarkę i pokosić trawę, no chyba że podczas koszenia wpadnę w trans.
Jedynym momentem kiedy mogę sobie porozmyślać i wpaść w trans to moment przed zaśnięciem ale z reguły jak się tak zrelaksuję to zaraz zasypiam i klops.
Fizjologia zwycięża nad duchem.

Użytkownik osiris edytował ten post 26.05.2010 - 09:22

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych