Skocz do zawartości


Zdjęcie

Struktura Przejawienia.


  • Please log in to reply
533 replies to this topic

#106 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

A więc mamy to i owo wyjaśnione i przedyskutowane.
Idźmy jednak dalej.
Inne stany jaźni, czyli odmienne stany świadomości.
Narkotyki czyli czy środki odurzające zaburzają naszą materialną świadomość i powodują halucynacje, czy też to prawdziwa - niepostrzegana normalnie przez nasze zmysły - rzeczywistość?
Nigdy nie próbowałem żadnych narkotyków więc nie mam bladego rozeznania jakie to uczucie.
Czy znamy jakieś opisy tych przeżyć?

Użytkownik osiris edytował ten post 29.05.2010 - 20:03

  • 0

#107

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Dobrze powiedziane, to i owo przedyskutowane. Możemy próbować poznawać nasze korzenie i naszych przodków, energie - i +. Możemy. Mnie bardziej interesuje jak wyrwać się z tej dominacji. Taka ucieczka z domu, chęć usamodzielnienia się.
  • 0



#108 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Jesli jakakolwiek istota o wiele wyzej rozwinieta od nas, potrafi tworzyc inna zywa istote, to tylko stworzy umysl i cialo, to wszystko.


W ten sposób stworzyli pojazd dla duszy. Później trzeba było znaleźć dusze chętne ten instrument zasiedlić. Posłużyli się podstępem.


Wyglada jakbys dokonczyl moje zdanie...

Chyba jednak nie zburzyles mojego obrazu stworzenia czlowieka. Problem polega na tym, ze najwazniejszym dla MNIE elementem calej istoty, jest dusza, a tej nie stworzyla zadna istota.

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 29.05.2010 - 21:51

  • 0

#109 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Przemo, masz zacięcie literackie, bo uśmiałem się jak norka czytając Twoje doznania z innego stanu świadomości.
Ale problem w narkotykach (abstrahując od uzależnienia) jest w tym, że działają intensywnie, szybko a pozytywny skutek (nad percepcja, znakomita jasność umysłu......etc.) tak szybko się kończą jak szybko się zaczęły nie utrwalając ani nie poszerzając o jotę naszej nowo nabytej wiedzy.
Medytacja chyba (a raczej na pewno) daje lepsze wyniki ponieważ w jakiś sposób kontrolujemy ją i ćwicząc nasz umysł utrwalamy doznania i nabytą w ten sposób wiedzę.
Na razie (a mam już 5 krzyżyków na karku) nie spieszno mi do narkotyków, ponieważ uważam, że osoba światła zdaje sobie sprawę, że nie tędy droga do odmiennych stanów świadomości.
Narkotyk to droga na skróty. Dopalacz który rozwali nam umysł i ciało nie zostawiając w zamian nic wartościowego.

A teraz o doznaniach sennych z pogranicza nad świadomości.
Mam czasami, ale bardzo rzadko, mocno barwne i intensywne sny. Wręcz realistyczne. najczęściej wybudzam się z przerażenia uświadamiając sobie przez sen że to jest za bardzo realistyczne.
Treść nie jest stresująca lecz dosadność obrazów, które są jak żywe.
Najpiękniejszym snem tego typu, który utrwalił mi się na całe życie to obraz naszego układu słonecznego lub czegoś, co bardzo go przypominało. Wyobraźcie sobie film typu Full HD w technice 3D.
Tak to właśnie wyglądało. Widok zapierał dech i był oszałamiający.
Tą projekcje oglądałem w towarzystwie innej istoty. Innego wyższego bytu.
Uważam że w/w doznania nie są snem tylko czymś z pogranicza snu i jawy.
Medycyna nazywa tego typu doznania PARASOMNIOM, ale czy np. o to chodzi a nawet jeśli o to, to nie znaczy że jest to tylko przypadłość medyczna lecz może coś więcej.
Są też i inne sny, gdzie oglądam "rzeczywistość" uzmysławiając sobie fakt, że nagle wszystko staje się zrozumiałe, kompletne, oczywiste i poznaję prawdę o sobie i wszechświecie, tyle że po przebudzeniu zostaje tylko pamięć o przeświadczeniu, że dotknęło się prawdy, lecz i tak nie wiem o co chodzi i w czym rzecz.
Jest to chyba podobne doznanie z jakim mamy do czynienia pod wpływem narkotyków.

Użytkownik osiris edytował ten post 30.05.2010 - 07:49

  • 0

#110

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Tylko człowiek mężny, którego one nie udręczają i nie smucą, który jest równie spokojny w radości jak i w cierpieniu, staje się zdolen do nieśmiertelności.

Czuję iż będę nieśmiertelny. Dołączona grafika

Nie ma nic złego w naprawianiu świata. Świat jednak jest taki jaki być powinien. Naprawiać trzeba siebie. Jedynym Jednak sposobem naprawiania siebie jest pomaganie światu.

Czy z tego wynika, że prychający samochód, który ewidentnie jest zepsuty i ma problemy z podjechaniem pod górkę nie naprawiamy tylko pchamy, bo do takiej konkluzji doszedłem czytając tą mądrość?

Bardzo Cię zachęcam, Osirisie, byś spróbował dojść do innej konkluzji, choć przywołałeś nie najlepszy przykład. Nie ma nic złego w tym, że pchasz samochód. Ale będzie lepiej jeśli go naprawisz.

Użytkownik Marian edytował ten post 01.06.2010 - 19:14

  • 0



#111 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Zwrócę uwagę jeszcze na inną rzecz którą osobiście dostrzegłem w otaczającej mnie rzeczywistości.
Zależność i wpływ rzeczy, przedmiotów "martwych" na żywe, czy też odwrotnie.
To że urządzenia elektroniczne mają negatywny wpływ na nasze biopole chyba nie trzeba specjalnie przekonywać, ale jest też odwrotne zjawisko.
Nie wiem czy to nasze biopole czy też nasza jaźń ma jakiś dziwny, przemożny wpływ na elektronikę.
Moja żona nie cierpi komputerów i z wzajemnością, bo kiedy siada przy nim lub obok nich zaczynają się dziać różne rzeczy.
Usterki, zawieszanie się oprogramowania, wszystko chodzi nie ta.
Dotyczy to także tunerów i TV.
Ja z kolei kocham te gadżety i one zachowują się przy mnie bardzo przyjaźnie i prawie nigdy, nic się w mojej obecności nic nie zepsuło.
Wszelkie lodówki, pralki, komputery i cały sprzęt AGD i RTV chodzi jak złoto, za to moja żona jest katalizatorem wszelakich usterek.
Ciekawi mnie bardzo to zjawisko, bo nie wiem czy mamy do czynienia ze świadomością na poziomie subatomowym, czy z czym?
A może nasze biopole (złe lub dobre) ma na to wpływ.
To że pies wyczuwa iż dany człowiek ma dobre lub złe do niego nastawienie nie jest żądnym novum, ale sprzęt?
Mam też takie właściwości że "upadły" sprzęt potrafi się w mojej obecności naprawić. Wystarczy że się trochę z nim popieszczę, pogadam z nim i rusza z kopyta.
Oczywiście macie prawo w to nie wierzyć, ale piszę o tym chcąc dowiedzieć się czy nie macie podobnych spostrzeżeń?

Użytkownik osiris edytował ten post 31.05.2010 - 10:09

  • 0

#112 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

A ja chcialabym jeszcze na chwile wrocic do kwestii, ktora poruszyl Przemo, poniewaz wydaje mi sie bardzo wazna.

Za kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy czy więcej lat (może i milionów) wszystko jest możliwe i można puścić wodzę fantazji, więc zastanawiam się czy sam nie mogę stworzyć takiego opisu przyszłości naszej planety?
Czy to jest logiczne?


Osiris ,ciekawe jest to, ze nad tym samym sie zastanawiam, w dodatku jakby tego bylo malo, mam wrazenie, ze tworzenie wlasnej wizji na ten temat jest bardzo wazne.


Przemo pisze, zeby uwazac na to o czym sie mysli i ma racje bo jest to swoiste "kodowanie" podswiadomosci, ktora bierze udzial w manifestowaniu tego w swiecie zewnetrznym. Od kilku dni mam nieodparta potrzebe przegladania zdjec "cudow natury",z podkladem muzyki o sentymentalnym brzmieniu, takiej ktora chwyta za serce...Juz w pierwszym dniu odczulam wielkie wewnetrzne zrozumienie i wzruszenie. W drugim, na zakonczenie przyszla mysl, ze wlasnie taki "nowy swiat" chce widziec. Ale w trzecim... kwintesencja trzeciego dnia bylo: nie obrazy sa tu najwazniejsze ale uczucie! Wiec nie o to chodzi, zeby bylo morze, czy gory, czy jeszcze cos innego, ale...jakkolwiek bedzie ten swiat wygladal, ja chce czuc taki zachwyt i radosc "bycia", jak teraz, kiedy ogladam te zdjecia. Trzy dni pracy, zeby nie dac sobie wprowadzic innych danych, ktore w dziwny sposob bardzo sie pchaly same...Czy aby napewno same? Nic sie samo nie dzieje, a ja jestem bardzo na to wyczulona. Zachecam wszystkich do takiej praktyki samokodowania pozytywnych odczuc.
Przeciez to od nas zalezy jak ten swiat bedzie wygladal.

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 31.05.2010 - 11:17

  • 0

#113 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Zachecam wszystkich do takiej praktyki samokodowania pozytywnych odczuc.
Przeciez to od nas zalezy jak ten swiat bedzie wygladal.

Akurat to jest dosyć oczywiste, że trzeba pozytywnie myśleć bo wtedy wraca do nas to samo jaka fala zwrotna.
Pozytywna biosfera Ziemi to nadzieja na lepsze jutro dla nas wszystkich.
  • 0

#114

Marian.
  • Postów: 278
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 25
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Moi drodzy. Szkoda, że niewiele osób bierze udział w tej dyskusji. Widzę usilne zabiegi intelektu, aby stworzyć sensowny obraz przejawienia. Nie chcę tu narzucać żadnych moich poglądów, ale chciałbym jedynie podzielić się własnym doświadczeniem.

Długo mamiłem się różnymi koncepcjami intelektualnymi, które sprowadzały mnie zwykle do punktu wyjścia. Potem początkowo oparłem się na psychologii głębi. To pozwoliło spojrzeć na siebie z dystansem. Dostrzegłem w sobie skłonność do identyfikacji ze swoimi myślami i zorientowałem się, że moje myśli stanowią zwykle sugestie świata zewnętrznego. Że to nie jestem ja.

Przyjąłem więc „umowny” pogląd na strukturę psyche. To skłoniło do poszukiwań Jaźni. Spowodowało zwrot ku wiedzy ezoterycznej i orientalnej. Uważam, że droga ta ma wiele rozgałęzień. Próbowałem Medytacji Transcendentalnej, brałem udział w warsztatach Zen (w Katowicach, na jakimś przystosowanym poddaszu) i innych. Wyniki były mizerne.

I wtedy trafiłem na dzieła Rama Czaraki. Poczułem związek z Dżnani Jogą. Uprawianie jej trwało dość długo, aż w końcu zdarzyło się to czego szukałem. Opisać tego nie potrafię. Uczucie przejmującego szczęścia i głębokiej wiedzy. Zdarzyło się to tylko raz i wiedziałem, że szybko się nie powtórzy. Wiedziałem też, że będzie to zatarte w mojej pamięci, a pozostanie tylko ogólne wrażenie. Później zdarzały się jednak spontaniczne przejawienia intuicji. Potrafię je dokładnie odróżnić od intelektualnych sugestii ego. Przekazy intuicyjne nie wnoszą negatywnych uczuć, a raczej uczucie miłości. Kurtyna sugestii świata zewnętrznego stała się jakby trochę przezroczysta.

Bardzo zachęcam, żeby to co napisałem na tym Forum, przed ewentualnym odrzuceniem, zostało przeczytane jeszcze raz. Życzę wszelkiej pomyślności.

Użytkownik Marian edytował ten post 01.06.2010 - 21:33

  • 0



#115 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Moim zdaniem dochodzenie do prawdy może prowadzić różnymi drogami.
Nie ma żadnej uniwersalnej prawdy ani też żadnej, jedynej skutecznej drogi dojścia do niej.

Uważam, że droga ta ma wiele rozgałęzień.

Tak właśnie, i tylko MY musimy dojść empirycznie która droga jest nasza.
Ja na razie nie znalazłem swojej ale po prawdzie nie było we mnie tej determinacji aby skutecznie jej poszukiwać.
Owszem, czytam to i owo (np. Wasze wypowiedzi) nabywam nowej wiedzy ale też nie wprowadzam jej w czyn.
Jedynie rozmyślam, modlę się, dyskutuję tu z Wam................etc.
Pierwszym moim konkretnym wnioskiem jest w miarę skuteczny związek mój z absolutem za pomocą modlitwy, gdzie owe są w mniejszym lub większym stopniu spełniane.
Co jeszcze stwierdziłem?
W moim przypadku nie działa zasada poddania się całkowicie losowi i biegowi wydarzeń.
Muszę ingerować w ich bieg przez protestowanie w modlitwie i to pomaga.
Nie ma u mnie czegoś takiego jak poddawaniu się woli nieba, bo z nią się zawsze zgadzać trzeba.
Nic z tych rzeczy.
Wielokrotnie zgłaszam sprzeciw i jest on wysłuchiwany i brany jakby pod rozwagę co daje wyraz w zmianie kolei rzeczy, które idą jakby z moim zamysłem.
W moim życiu było wiele zwrotów - dramatycznych - wydarzeń (sytuacji), które spokojnie mogę nazwać wręcz CUDEM. To się nie mogło zdarzyć, nie miało prawa a się jednak zdarzyło.
Co np. jest odmiennego w moich modlitwach od typowych.
Nie proszę o przebaczenie grzechu słowami "Jak i ja wybaczam swoim winowajcom"
Nie mamy w sobie tylu pokładów miłosierdzia aby im wybaczyć.
Nie oszukujmy się - jest to nie szczere i jeśli tak mamy na niby im wybaczyć to absolut też na niby nam wybaczy, czyli innymi słowy nasze grzechy nie zostaną odpuszczone, bo modlitwa jest nieszczera.

Chyba dochodzimy do sedna. Miast intelektualnego roztrząsania czym jest miłość, a czym nie, lepiej oddać się praktykowaniu tego uczucia.

Łatwo powiedzieć, trudniej zrealizować.
Przemo - nie bądź naiwny.
Jest miłość i miłość.
Ta łatwa do zrealizowania to taka jak miłość do swojego partnera życiowego, swoich dzieci , rodziny.
Ciekawe jak TY widzisz realizację prawdziwej miłości do bliźniego - pierwszego, lepszego napotkanego na naszej drodze życiowej.
Czy w ogóle jest to realne, kochać bliźniego jak siebie samego?
Moim zdaniem - NIE!

Użytkownik osiris edytował ten post 02.06.2010 - 08:50

  • 0

#116 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Osiris

Nie ma żadnej uniwersalnej prawdy ani też żadnej, jedynej skutecznej drogi dojścia do niej.


Ta prawda, ktorej szukamy, jak i milosc, jest wartoscia uniwersalna. Istnieje od zawsze. Ale sa tez mniejsze prawdy, nasze wlasne, ktore w kwintesencji sa elementami tej JEDYNEJ i UNIWERSALNEJ, bo niezmiennej i niezaleznej od zadnych czynnikow. Nasze zycie codzienne i poszukiwania, pozwalaja zbierac te pojedyncze elementy i skladac w wieksze fragmenty, zupelnie jak puzzle. Im wiecej odnajdziesz, tym wiecej ulozysz tak, by fragment calosci stal sie bardziej czytelny i zrozumialy. Ale masz racje drogi sa rozne, rozne doswiadczenia, doswiadczenia ktore sa dla nas filtrami przez ktore patrzymy na ten swiat. A gdyby tak zdjac te "okulary" i nie identyfikowac wlasnych doswiadczen z calym swiatem, moze udalo by sie zobaczyc ten prawdziwy. "Czarne" doswiadczenia nie mowia przeciez ze wszystko jest "czarne", one mowia, ze skoro "to" jest czarne to musi istniec rownoczesnie "biale" To Uniwersalna Prawda. Tak samo jest z uczuciami, mowimy ze ta milosc jest taka, a tamta to zupelnie cos innego. Nie! I ta i tamta sa jednym i tym samym...Toba! W kazdym uczuciu do kazdej osoby odnajdziesz siebie... Milosc Uniwersalna jest w Tobie i we Wszystkim Co Jest, bo Ty nalezysz do tego Wszystkiego, jak maly puzzelek.

Ciekawe jak TY widzisz realizację prawdziwej miłości do bliźniego - pierwszego, lepszego napotkanego na naszej drodze życiowej.


Kazdego traktuje tak jakbym chciala, zeby mnie traktowano. Zawsze jestem gotowa do bezinteresownej pomocy, zawsze znajduje czas tak dla przyjaciol, jak i zupelnie nie znanych mi osob i nigdy nie powiem o nich "obcy ludzie", raczej powiem "tacy jak ja".

Pomysl jeszcze o jednym: kazdy z nas choc raz w zyciu, swiadomie czy nie, zadal bol drugiemu czlowiekowi(zeby nie powiedziec skrzywdzil) i nie ma takiej osoby, ktora jest tak swieta, ze jej sie to nie zdarzylo. Nie zawsze mozemy naprawic zlo, ktore wyrzadzilismy, ale zawsze mozna prosic: Wybacz, nie chcialem. Nie wiedzialem, ze tak sie stanie.... Czy Ty chcialbys wtedy uslyszec: Nigdy Ci nie wybacze! Nie chce Cie znac?
Nie oszukuj sie Osiris, nie chcialbys....
Nie ma wybaczania na "niby" Jesli w trakcie tej modlitwy, nawet zwyklego klepania, mowisz "wybacz" i myslisz o kims, to wierz mi, jest wybaczane, bo to Ty wybaczasz sobie!

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 02.06.2010 - 16:13

  • 0

#117 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Może uznacie to za prowokację, ale uważam, że piszecie niedorzeczności.
Żeby bezwarunkowo kochać innych bliźnich jak siebie samego musielibyście poświęcić swoją rodzinę, majątki, pieniądze i poświęcić się (całym sobą) tej bezgranicznej miłości porównywalnej do miłości siebie samego.
Jak jest to trudne i wręcz nie możliwe do zrealizowania mamy na przykładzie bogatego młodzieńca który chciał zostać uczniem Jezusa, ale gdy Jezus podał mu w/w warunki dał sobie spokój i w wielkim smutku odszedł.
Nie jesteście gotowi do tego, żeby kochać bezgranicznie i bezwarunkowo innych bliźnich (praktycznie wszystkich) tylko brak Wam odwagi żeby się do tego przyznać.
Wasze wypowiedzi są przepełnione banałami, truizmami wyjętymi z rożnach świętych ksiąg, katechezy i Bóg wie z czego jeszcze.
Pytam się Was wszystkich, czy jesteście gotowi oddać wszystko co posiadacie w imię tej wielkiej bezgranicznej miłości o której tak patetycznie piszecie?
Przecież każdy z nas wie, że np. gdyby w domu zajętym pożarem została nasza żona, matka, rodzice, dzieci to prawdopodobnie wskoczylibyśmy w ogień żeby ich ratować nie bacząc na nic.
Czy dokładnie to samo zrobilibyście patrząc na płonący dom obcych dla siebie osób.
Tego już taki nie jestem pewien.
W wypadku naszych bliskich ta sytuacja wykrzesała by z nas pokłady heroizmu jakiego byśmy się nawet nie spodziewali po sobie, bo odbyło by się to podświadomie, wręcz bez udziału rozumu.
Gdyby dotyczyło to obcych nam osób, to zaczęlibyśmy myśleć, czy warto aż tak ryzykować zdrowie czy wręcz życie.
Tym bardziej bylibyśmy bardzie pragmatyczni gdybyśmy mieli czas na zastanowienie, czyli w sytuacjach mniej dramatycznych, kiedy trzeba wesprzeć materialnie inne osoby.
Ale nie te wskazywane w mediach, gdzie celowo gra się na naszych uczuciach aby zmusić wręcz do wysłania sms-a.
Czy jak wskażę JA osobę mi znaną gdzie podam numer konta, cel i co tylko chcecie i powiem że trzeba wpłacić 100 000 PLN, to sprzedacie samochód, dom i wszelkie dobra żeby pomóc tej osobie?
NIE i jeszcze raz NIE!
Bezgraniczna miłość to taka, gdzie poświęcacie wszystko co jest dla Was najdroższe dla bliźniego swego.
Czy oddacie wszystko co macie dla niego. NIGDY!
Wiecie o czym jest mowa w Ewangelii o tzw. wdowim groszu?
O podzieleniu się z e swoim bliźnim wszystkim co się ma i że to jest najważniejszy i największy dar serca.
Pokażcie swoje PIT-y i przelejcie 100% dochodów w nim wykazanych. Zrobicie to?
NIGDY!

Użytkownik osiris edytował ten post 02.06.2010 - 13:01

  • 0

#118 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Bezgraniczna miłość to taka, gdzie poświęcacie wszystko co jest dla Was najdroższe dla bliźniego swego.
Czy oddacie wszystko co macie dla niego. NIGDY!



W styczniu tego roku, oddalam swoj dom szescioosobowej rodzinie. Dom, ogrod, wszystkie meble i caly moj niewielki majatek, sama zamieszkalam z corka. Nawet zostawilam wiekszosc swoich lepszych ubran. Ja nie potrzebuje tych rzeczy, potrzebuje czegos, czego Ty nie zrozumiesz. MILOSCI BEZWARUNKOWEJ. Wiec nie mow mi, ze to ja zarzucam innych banalami, ja poprostu wiem czego chce, a Ty nie.

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 02.06.2010 - 14:18

  • 0

#119 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

mag1-21, może jesteś tym ideałem do którego człowiek dąży, ale primo, pisać to można wszystko a jaka jest rzeczywistość to tylko TY wiesz.
Secundo, nie znam szczegółów tej sytuacji więc trudno ocenić to co piszesz.
Może los Ciebie do tego zmusił, ponieważ nie miałaś środków na to aby ten dom utrzymać, więc go podarowałaś.
Nie wiem też czy rzeczywistości była to notarialna darowizna nieruchomości gdzie przeniosłaś nieodpłatnie tytuł własności na tych ludzi czy co?
Musielibyśmy uwierzyć Tobie na słowo a to raczej trudno choć nie twierdzę iż nie jest to możliwe co uczyniłaś.
Jeśli to prawda i przekazałaś obcym całkowicie sobie ludziom nieruchomość o wielkiej wartości to: "Chapeau bas"
I jeszcze jedno.
Pisałem o wdowim groszu, czyli podzieleniu się ostatnim groszem który się ma.
Co legło u podstawy tej decyzji to znowu tylko TY to wiesz.
Wcale nie musiały być to wyłącznie szlachetne odruchy ale połączone z pragmatyzmem.
Brak środków na utrzymanie i remonty tego domostwa oraz doskwierająca samotność jak i zdrowie.
Przeniosłaś się do córki i jest Tobie z tym dobrze. Chyba z tego powodu nie cierpisz?
Przepraszam że jestem taki bezpośredni ale życie mnie nauczyło, że nie zawsze to co wydaje się oczywiste jest wcale takie oczywiste.

Użytkownik osiris edytował ten post 02.06.2010 - 14:45

  • 0

#120 Gość_mag1-21

Gość_mag1-21.
  • Tematów: 0

Napisano

Wiesz Osiris ktos taki jak Ty, zawsze powie ze nawet wdowi grosz nie byl dany ze szczerego serca, tylko ze kobieta pozbyla sie klopotu, bo za jeden grosz i tak niczego nie kupi. Nie zrozumiesz takich dzialan, poniewaz dla Ciebie "rzeczy" sa namacalna wartoscia, a inne te, ktore ja promuje, bedziesz skutecznie udawadnial, ze nie istnieja. Nie zalezy mi na tym co probujesz Ty udowodnic, zalezy mi na tym, zeby to co ja uwazam za wazne bylo widoczne w moim zyciu. I to jest wlasnie przejawianie ducha. Powiedzialam juz wczesniej, ze jesli o mnie chodzi, to mozesz nie wierzyc nawet w Boga, to Twoja sprawa. Ale jesli juz mowisz glosno ze w Niego wierzysz, to chociaz dalej temu nie zaprzeczaj tym co piszesz. Nie jest latwo promowac w zyciu wartosci ponadczasowe, ale tez nie jest to niemozliwe!A TY przez caly czas zarzucasz nas krzykiem, ze jest to absolutna bzdura i to co mowimy mija sie z prawda, z czyja? Chyba tylko z Twoja...

Użytkownik mag1-21 edytował ten post 02.06.2010 - 15:12

  • 0


 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych