Ściągając muzykę nie okradasz artystów, tylko firmy fonograficzne które płacąc małe tantiemy artystom - w efekcie ich okradają.
Co nie zmienia faktu, że kradniesz - przywłaszczasz sobie to, co ci się nie należy (bo nie zapłaciłeś za dany utwór/muzykę).
Co do cen - może jakiś link do artykułu/wykresu z tym związanego na jakiejś wiarygodnej stronie (BBC? Anything?) Weź pod uwagę, że firma zajmująca się wydaniem danego utworu musi pokryć koszty transportu, stworzenia płyt, okładek, a z tego co wiem - także koszty kampanii reklamowej etc.
Artyści żyją głównie z souvenirów, koncertów i występów w reklamach/telewizji.
Skoro praktycznie nic nie mają ze współpracy z owymi firmami fonograficznymi (uznaję, że jeśli "żyją głównie z souvenirów, koncertów i występów w reklamach/telewizji" to znaczy, że dochody z tej współpracy są na tyle niskie, że nie starczy nawet na opłacenie rachunków, jedzenie etc.), to po co w ogóle prowadzą z nimi interesy?
Nie prościej by było opublikować swoje utwory za darmo w Internecie?
Z muzyki główną korzyść czerpią firmy, które specjalnie zawyżają cenę i prowadzą kampanię reklamową by zachęcić ich do kupna nie zawsze dobrego produktu.
To oczywiste, że dana firma próbuje wypromować sprzedawany przez siebie produkt. Nigdy jeszcze nie widziałem reklamy, w której ktoś by mówił "zdaniem większości badanych nasz baton o nazwie xyz ma okropny smak, ale nadrabia to ładnym opakowaniem" czy "nasze samochody psują się szybciej niż auta konkurencji". A że przy tym kłamią? Cóż, ludzka natura.
(Oczywiście nie ściągam muzyki, słucham klasycznej głównie więc nie mam problemów
)
Co do gier - piracone gry nie zawsze działają, mają więcej bugów no i użytkownik gry nie ma pełnych możliwości jakie daje wersja oryginalna (sam kupuje oryginały ale tylko co ciekawszych pozycji bo wiele gier to syf).
Ceną ściągania filmów jest ich gorsza jakość. Ale jest to chyba spowodowane głównie tym że rynek polski zawyża ceny filmów (bilety w kinach po 18 złotych to lekka przesada)
Nie jest to spowodowane cenami biletów. Podobnie jest z grami - piracone są gry, które można kupić za 20 - 25 złotych, a jeszcze siedem, osiem lat temu piraci zarzekali się, że gdyby gry kosztowały po 20, 30 złotych to kupowaliby same oryginały, a piractwo by wymarło.
Oczywiście wszystko ma swoje zalety, zawsze pirat może się zachęcić produktem i kupić oryginał, ale odkąd coraz mniej firm robi wersje demo gier, muszą się przygotować że nikt w ciemno nie będzie kupować ich gier 
Są recenzje, opinie userów na forach i innych osób, trailery i filmiki pokazujące gameplay (w przypadku gier), dema/pojedyncze utwory/fragmenty utworów i tak dalej - jest sporo sposobów, aby zorientować się, czy dana gra/film/whatever może ci się spodobać. Poza tym - nie jestem pewien, czy najnowszy model Ferrari będzie mi odpowiadał, a do tego nie stać mnie na niego (zaporowe ceny - producenci-złodzieje! Chcą zarobić, jak śmią?!) - czy to oznacza, że mogę go sobie ukraść, aby go przetestować?
"Menel z ulicy" kradnie bułkę na zagrychę bo jak przystało na menela kasę przepił
.
Co nie zmienia faktu, że jeśli tej bułki (a raczej: jedzenia w ogóle) nie będzie mieć, to prędzej czy później umrze z głodu albo skończy w szpitalu z objawami ostrego zatrucia alkoholem i/lub wygłodzenia. Jeśli zaś ty nie będziesz mieć gry - nic ci się nie stanie.
Piractwo to często współczesna forma protestu bez wychodzenia na ulicę.
Protestu? Przeciwko komu? Developerom gier, którzy się narobili i chcą coś z tego mieć? "Zachłannym" dystrybutorom, którzy płacą za tłoczenie płyt, transport, podpisują umowy ze sklepami etc. (bo też chcą coś z tego mieć - kapitalizm)? Po raz kolejny napiszę - gry mieć nie musisz, jeśli nie podoba ci się cena - nie kupuj w ogóle gier. Nikt cię nie zmusza.
I jak ktoś wcześniej słusznie zauważył, wentyl bezpieczeństwa dla tego chorego rynku. Moje ulubione filmy, gry, muzykę kupuję legalnie co nie znaczy, że nie ściągałam, nie ściągam i nie będę ściągać. Nie lubię kupować kota w worku. (...)
Patrz wyżej, tekst o recenzjach i reszcie.