Trójkąt Benningtoński to młodszy i mniej znany brat słynnego Trójkąta Bermudzkiego słynącego z tajemniczych zaginięć statków i samolotów. Wprawdzie nie doszło w nim do tak wielu incydentów, jak w przypadku obszaru w pobliżu Bermudów, ale z pewnością nie były one wcale mniej spektakularne. Trójkąt Benningtoński do dziś budzi emocje związane z serią tajemniczych zniknięć ludzi, które odnotowano pod koniec pierwszej połowy ub. wieku. Większość zaginionych przepadała bez śladu – wśród nich był chłopiec, który na oczach matki zniknął z samochodu i kobieta, która przepadła bez wieści idąc leśną ścieżką. Pozostałym przypadkom również towarzyszyła aura tajemniczości.
Trójkąt Benningtoński wziął swą nazwę od miasta Benington w stanie Vermont. Największa koncentracja przypadków zniknięć ludzi miała miejsce w obszarze Mount Glastenbery położonej w paśmie Gór Zielonych. Stanowiły one cel pieszych wycieczek turystów z wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.
Wg podań, miejsce to od początków europejskiego osadnictwa nie było przyjazne dla człowieka. Indianie zwykle omijali je z daleka. Wśród pierwszych przybyszów krążyła legenda o Potworze z Bennington, która sławiła tajemniczego włochatego stwora przypominającego Bigfoota.
Klątwa ciążąca nad tym obszarem, dała znać o sobie w drugiej połowie lat 40-tych XX w. wraz z serią tajemniczych zaginięć, które do dziś owiane są aurą tajemnicy. W sumie na przestrzeni kilku lat, w okolicach Góry Glastenbery, zaginęło 9 osób. Można by uznać, że nie było w nich nic niezwykłego, gdyby nie ich okoliczności, a także fakt, że ludzi tych, mimo szeroko zakrojonych poszukiwań, nigdy nie odnaleziono.
Pierwszym z zaginionych był przewodnik Middie Rivers, który znał okolicę doskonale. Pod koniec 1945 r. wybrał się on na wyprawę w towarzystwie kilku wędkarzy. Prowadząc kompanów do obozowiska, postanowił ich wyprzedzić o kilka kroków. Jak się później okazało, Rivers nigdy do obozu nie dotarł. Poszukiwano go przez blisko miesiąc, wierząc, że nawet jeśli zgubił się w lesie, poradzi sobie jako doświadczony traper. Niestety, nigdy go nie odnaleziono.
Temat mnie zaintrygował i poszukałem trochę w necie, na Infrze jest ciekawy artykuł, część wiadomości się powtarza, ale warto przeczytać: http://infra.org.pl/...kcie-vermonckim