Napisano
14.07.2009 - 18:54
Kto jest autorem tej teorii? Nie mam pojęcia, szczerze mówiąc nie zapytałem o to jedynej osoby która mogła coś o tym wiedzieć. Teraz już zapytać nie mogę, więc zostanie to chyba tajemnicą, dla mnie i dla was.
Jednodrożność, parodrożność i wielodrożność - co to znaczy? To terminy określające stan ludzkiego umysłu i charakteru, niestety zbyt to zawiłe by móc wyjaśnić to ot tak sobie, na ekranie. By przybliżyć wam podstawy teorii drożności posłużę się prostym doświadczeniem.
Weź:
- Jedną kartkę co najmniej formatu A5, może być większa,
- Jedno źródło mocnego światła (najlepiej lampka w ciemnym pokoju),
- Szpilkę lub pinezkę
Następnie:
Źródło światła umieść w dość znacznej odległości od siebie i zasłoń je kartką umieszczając ją przed swoimi oczami. Nic nie widać, prawda?
Teraz, zrób w kartce jedną dziurkę, mniej więcej w środku, i znów popatrz na światło. Nadal nic? E, chyba jednak coś widać! Prawda? Widzisz światło, nic Ci go już nie zasłania (w tym jednym pukcie).
Teraz, weź znów szpilkę i zrób kilkanaście dziurek, nie za daleko od siebie, ale i nie wszystkie na raz. Tak jak poprzednio, popatrz na źródło światła, co widać? Tak, poza światłem mamy już jakieś zarysy. Coś tam jest i co do tego możesz mieć pewność, ale reszta? Wszystko jest zbyt niewyraźne by móc powiedzieć coś więcej.
No i ostatnia faza eksperymentu. Podziuraw kartkę na odlew, tak by nie było tam choćby kawałka niepodziurkowanej powierzchni. Śmiało, możesz to robić na oślep, możesz się bawić w wzornictwo. Grunt by karta po wszystkim była w „stanie krytycznym”. Znów popatrz przez nią na źródło światła. Co to? No tak! Widać niemal wszystko! Poruszając kartką możesz spokojnie obejrzeć wszystko co znajduje się w świetle, patrząc wystarczająco długo jesteś nawet w stanie ułożyć sobie w głowie plan „okolicy”.
Prawda, że nie robi to na tobie żadnego wrażenia? Tak też myślałem.
To z pozoru proste doświadczenie obrazuje Ci czym są poszczególne fazy drożności.
Gdy po raz pierwszy patrzysz przez kartkę z zaledwie jedną dziurką, to tak jakbyś był/a jednodrożna. Widzisz skutek, efekt czegoś czego nie umiesz pojąć. Nie możesz się nawet domyślać co powoduje obserwowane przez Ciebie efekty, masz za małe pole widzenia.
Gdy karta jest już trochę zdewastowana i mamy na niej kilkanaście otworów, efekt się potęguje, ale jednocześnie możemy dostrzec coś co jest „za” nim. To parodrożność, jesteś w stanie ogarnąć więcej, ale nie wszystko*.
Robiąc z naszej karteluszki sito (oj, biedna ona) uwalniamy nasz wzrok z okowów jakie sami na niego rzuciliśmy. Widzimy źródło, widzimy niemal całą potęgę efektu... Ogarniamy wszystko co się da ogarnąć nie odrzuciwszy kartki.
To tyle praktyki w tej teorii. Teraz można przejść dalej.
Większość ludzi jest jedno lub parodrożna. Nie oznacza to, że są (w sumie jesteśmy...) głupi Zwykły człowiek nie może ogarniać wszystkiego, wtedy niezwykli musieliby być bogami, zapamiętajcie to.
Ludzie jednodrożni są typem rzemieślników. Poruszają się w wyznaczonych im ramach, żyją by tworzyć formy które znają. To samo powielający się krąg jaki zapoczątkowały na Ziemi pierwsze żywe organizmy jakieś 4,5 miliarda lat temu. Życie dla życia i jego możliwości. Tacy ludzie nie szukają wiedzy, oni ją przyjmują i adaptują do własnych potrzeb.
Parodrożnych nazywamy artystami czy myślicielami. Oni nie tylko żyją w ramach, oni potrafią je też tworzyć. Ustanawiają nowe trendy, prawa czy eksploatują swoje myśli dla rzesz ludzi, którym są one potrzebne do określenia siebie i świata jaki ich otacza. Siłą tych ludzi leży w ich naturze i wiedzy jaką mają i jakiej szukają.
Wielodrożni... ciężko pisać o kimś kogo się nie zna, ale spróbuje.
Wyobraźcie sobie człowieka, który samą myślą potrafi poderwać się do lotu. Lekceważąc prawa grawitacji unosi się wyżej i dalej, a ci których zostawił na ziemi otwierają z przerażeniem lub podziwem oczy (i usta) nie mogąc tego zrozumieć.
Oczywiście, nie mówię tu o prawdziwej możliwości lewitacji, choć ta metafora bardzo mi się podoba.
Wielodrożność przychodzi sama i sama może odejść. Jej źródłem jest wiedza, doświadczenie, chęci i niezłomny charakter. Ten sposób myślenia (bo chyba już nikt nie ma wątpliwości, ze tym właśnie jest drożność, klasyfikacją myśli ludzkiej) pozwala na przejście ograniczeń które krępują nasze umysły. Pozwala nam wnioskować na podstawie małych kawałków wiadomości (tak małych, jak małe były dziurki na naszej kartce), które umysł jest w stanie pogodzić i ułożyć na właściwych miejscach, tak by zrozumieć wszystko.
Wiem, brzmi to trochę jak religijno-sekciarski komentarz do jakiego rytuału, ale chyba nie jestem na tyle kompetentny by objaśniać to jeszcze lepiej. Osobiście mogę przedstawić wam metaforę jaką wypowiedziała osoba przekazująca mi tą teorię: „Wielodrożny widząc szyny powinien potrafić odgadnąć budowę pociągu”.
Jednak, przecież pisałem tu o możliwości utraty tej cudnej cechy, czyż nie? Utracić ja to wielki ból, ponieważ wraca się przez to do świata, który nie wydaje się nam już ciekawy (w gruncie rzeczy można użyć sformułowania „piękny”). Wiemy, ze wszystko można zrozumieć lepiej, dogłębniej i szybciej, ale nie potrafimy już tego uczynić.
Jako że ta teoria bardzo do mnie przemawia, szukałem informacji na temat ludzi, którzy mogliby choć przez kilka chwil dostąpić zaszczytu wspięcia się na tą wyżynę umysłową (mam nawet swoją prywatną listę tego typu osób znanych z historii, przytoczę ją na koniec). Prowadząc moje poszukiwania zrozumiałem jedno, wielodrożność przejawia się w tysiącach doświadczeń i zachowań ludzkich. Np. OOBE, gdy czytam „sprawozdania” z takich seansów (nie zawsze, ale czasem) odnoszę wrażenie, że to jest właśnie to!
Patrzenie na siebie „z zewnątrz” to typowa oznaka wielodrożności. Dlaczego? Bo wielodrożny widzi wszystko dookoła siebie wszystkimi swoimi zmysłami. Dla niego szelest liści, specyficzny zapach może ułożyć się w wizerunek dzika żerującego za drzewem po lewej stronie... z tyłu.
Dlatego wiele osób twierdzi, że „wychodząc z ciała” są w stanie określić co jakaś osoba robi dwa pomieszczenia dalej. Szybkość ich rozumowania i logika mogłaby wprawić w kompleksy niejeden komputer. Oni po prostu domyślają się (choć może lepiej zabrzmiałoby słowo „wiedzą”) całego ciągu zdarzeń jaki ma miejsce gdzie indziej.
No ale, rozwodzę się nad wielodrożnymi, a miałem przedstawić swoja listę osób podejrzewanych o wielodrożność. Mam nadzieję, że wybaczycie mi brak uzasadnienia, jestem ciekaw waszych uzasadnień dla moich typów w komentarzach (liczę na porządną dysputę):
- Jezus z Nazaretu,
- Budda,
- W początkach swej kariery Hitler,
- Kopernik,
- Ludwig van Beethoven
- Einstein,
- Ezechiel,
- Nostradamus,
- Cezar,
- św. Barbara,
- Fryderyk II (cesarz)
To lista w dużym skrócie (wiele osób pominąłem ponieważ są mniej znane lub są całkowicie nieznane dla szeregowych użytkowników internetu).
*wszystko – przez to pojęcie rozumiemy wszystko to co w danej chwili i przy dostępnym poziomie wiedzy jesteśmy w stanie ogarnąć zmysłami i umysłem.
Opracowanie: Quidam (vel Mangel)
Artykuł jest chroniony na podst. Ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (Dz. U. z 2006 r. Nr 90, poz. 631 z późn. zm.) i art. 17 (i dalszych) "Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych" (Dz. U. 2000 r. Nr 80 poz. 904). Kopiowanie, powielanie bez pisemnej zgody autora jest zabronione. W przypadku niedostosowania się do wyżej wymienionych zasad i/lub ustaw sprawcy grozi odpowiedzialność karna.