Do Quidam:
Kiedy będę na 100% pewny, że jest tak a nie inaczej i kiedy będę w stanie przekonywująco uzasadnić prawdziwość głoszonych myśli, to wtedy owszem, zacznę używać stwierdzenia "wiem" i pytającemy sie o to i owo będę starał się odpowiedzieć w tonie alfy i omegi

"Wydaje mi się" to w przypadku wypowiadania twierdzeń wyraz nie tylko odpowiedniego dystansu do procesu postrzegania rzeczywistości ale i określenie mojego właściwego miejsca w łańcuchu poznawczym.
Nie za bardzo rozumiem, czemu postrzegasz to jako oznakę obawy i to w dodatku nielogiczną?
Czy wypowiadając taką myśl:..
"Wydaje mi się, że po śmierci nie ma nic",
... jej autor wyraża w ten sposób swoją obawę, że może się mylić, czy też że takie sformułowanie przez niego myśli można odczytać jako raczej szacunek dla odmiennych poglądów i uniknięcie sprawiania wrażenia narzucania ich innym?
Do judas666:
"Czemu mam nie przybierać takich samych technik jak inny".
A choćby dlatego, że nie "Każdy mówi jakby był pewny".
Istnieje mnóstwo spraw i rzeczy, których natura nie potrafi byc ujęta i opisana przez nasz obecny aparat poznawczy (telepatia, precognicja, telekineza, bilokacja).
Czy prawdziwy badacz zamiecie to wszystko do jednego worka z napisem ( halucynacje, urojenia, bzdury) aby nie wyjść na idiotę w akademickich kręgach?
Ten, który naprawdę szuka odpowiedzi powinien najpierw zadać sobie odpowiedni trud w rzetelnym zbadaniu tematu, odrzucając uprzednio powstałe uprzedzenia (najczęściej w wyniku działania wszelkiej maści instytucji religijnych z kk na czele).
"Szukanie odpowiedzi a nie siedzenie sztywno... nazywa się otwartością umysłu"
Zgoda.
Tylko że obu nam podobaja sie zupełnie inne odpowiedzi na te same pytania.
Jak powiedział Chilon Chilonides w sienkiewiczowskim Qvo vadis :"Wierzę zawsze w to, w co mi wierzyć potrzeba".
Dla mnie logiczne jest, że świadomość nie jest funkcją mózgu i rzeczywistość, w której żyjemy ma oprócz aspektu materialnego również aspekt duchowy ponieważ nie podoba mi się idea utraty całego doświadczenia po smierci mojego ciała zamiast możliwości ciągłego istnienia i rozwijania swojego Ducha.
Tobie z kolei odpowiada inna opcja. Masz ku temu swoje powody i ok, żadnej wojny z tego tytułu nie przewiduję.
Wiadomo, że racji obaj mieć nie możemy a swoich przekonań możemy bronić do upadłego a i tak nikt nikogo nie przekona.
Poza tym, co takiego nielogicznego jest w wierze w życie po śmierci i Boga?
I co takiego fajnego jest w wierze w pośmiertną nicość?
Jeśli jest to coś fajniejszego od wiary w życie pośmiertne to co to jest i dlaczego?