Radoslawie, jak dla mnie odrobine nie wstrzeliles sie z tym Eckhartem Z tego co wiem Eckhart postuluje postawe pelnej akceptacji swiata takim jakim jest, szukanie szczescia w tym co mamy, nizli gonienia za marzeniami. Z drugiej strony zanegowales podejscie Tiamata, ktory pisal ze woli zyc w zwyklej szarej rzeczywistosci niz mialby celowo ja ubarwiac. Mozesz rozwinac ta kwestie? Uwazasz, ze nalezy zyc zyczeniowo (slawetne 'Law of attraction'), czy raczej w pelnej akceptacji rzeczywistosci taka jaka jest? A moze w jakis sposob laczysz te dwie kwestie? Ot z ciekawosci pytam.
Przeczytajmy kawłeczek wywołanego Tolla
http://www.sm.fki.pl...azniejszosci_11"
Poddanie jest procesem czysto wewnętrznym. Nie oznacza. ono wcale, że nie możesz zarazem na zewnątrz przedsięwziąć czegoś, aby zmienić sytuację. Gdy się poddajesz, właściwie nie musisz akceptować jej całej, lecz tylko niewielki wycinek sytuacji, zwany teraźniejszością.
Gdybyś na przykład ugrzązł w błocie, nie powiedziałbyś sobie: „Dobra, kapituluję: ugrzęzłem i już”. Kapitulacja to nie to samo, co poddanie. Nie musisz akceptować niepożądanej czy niemiłej sytuacji życiowej. Nie musisz też wmawiać sobie, że ugrzęznąć w błocie to właściwie nic złego. Wręcz przeciwnie. Stawiasz sprawę jasno: chcesz się wydobyć z błota. Skupiasz się wyłącznie na obecnej chwili, nie opatrując jej w myślach żadną etykietką. Znaczy to, że nie osądzasz teraźniejszości. Skoro tak, nie opierasz też się ani nie doznajesz negatywnych emocji. Godzisz się z Jestestwem” danej chwili. Dopiero potem zaczynasz działać i robisz wszystko, co w twojej mocy, żeby wydobyć się z błota. Jest to działanie pozytywne – dużo skuteczniejsze od działania negatywnego, powodowanego gniewem, rozpaczą lub rozgoryczeniem. Dopóki nie osiągniesz zamierzonego rezultatu, nadal poddajesz się teraźniejszości, w żaden sposób jej nie klasyfikując.
Tytułem ilustracji przytoczę pewną obrazową analogię. Powiedzmy, że idziesz w nocy ścieżką wśród gęstej mgły. Masz jednak mocną latarkę, której światło przebija mgłę i otwiera przed tobą wąską, wyraźnie widoczną drogę. Ta mgła to twoja sytuacja życiowa, łącznie z przeszłością i przyszłością; latarką jest twoja świadoma obecność; wyraźnie widoczną drogą – teraźniejszość.
Jeśli wytrwale się nie poddajesz, twardnieje przez to twoja psychiczna forma, czyli skorupa ego, wzmaga się więc wrażenie osobności. Otaczający cię świat wydaje się groźny, a szczególne poczucie zagrożenia budzą ludzie. Pojawia się bezwiedny przymus niszczenia innych za pomocą osądów, a także potrzeba rywalizacji i dominacji. Nawet przyroda staje się wrogiem; wszystko widzisz przez pryzmat lęku. Choroba psychiczna zwana paranoją jest zaledwie nieco ostrzejszą postacią tego normalnego, lecz zaburzonego stanu świadomości.
Opór utwardza i usztywnia nie tylko twoją formę psychiczną, ale i fizyczną, czyli ciało. W rozmaitych jego częściach tworzą się napięcia, a ono całe zwiera się w sobie. Swobodny przepływ energii, bez którego organizm nie może prawidłowo funkcjonować, ulega mocnemu ograniczeniu. Dzięki pracy z ciałem i pewnym rodzajom fizjoterapii można przywrócić swobodę krążenia energii, lecz dopóki nie zaczniesz na co dzień stosować zasady poddania, wszelkie takie zabiegi przyniosą je-dynie chwilową ulgę i usuną objawy, ponieważ sama przyczyna – nawykowy opór – nie została rozpuszczona.
Masz jednak w sobie coś, co nie podlega przelotnym wpływom okoliczności, składających się na sytuację życiową. Dotrzeć do tego czegoś możesz wyłącznie pod warunkiem, że się poddasz. Tym czymś jest twoje życie, samo twoje Istnienie, wiecznotrwałe w ponadczasowej sferze teraźniejszości. Odnalezienie go to właśnie ta ,Jedyna nieodzowna rzecz”, którą według Jezusa trzeba zrobić.
Jeśli sytuacja życiowa nie zadowala cię lub wydaje się wręcz nie do zniesienia, bezwiedny nawyk stawiania oporu, który ją utrwala, zdołasz przełamać jedynie pod warunkiem, że najpierw się poddasz.
Poddanie doskonale idzie w parze z działaniem, zmienianiem i dążeniem, lecz kiedy już się poddasz, każdy twój ruch nabiera całkiem nowej energii, nowej jakości. Dzięki poddaniu odnawiasz więź ze źródłową energią Istnienia, a gdy Istnienie przenika wszystkie twoje uczynki, stają się one jednym wielkim świętem na cześć energii życiowej i coraz dalszą podróżą w głąb teraźniejszej chwili. Zaniechanie oporu wznosi na nieporównanie wyższy poziom świadomość, a w ślad za nią wszystko, co robisz lub tworzysz. Owoce pracy potrafią same o siebie zadbać i odzwierciedlają twój nowy stan. W sumie można to nazwać „działaniem w stanie poddania”. Nie jest to praca, jaką znamy od całych tysiącleci. W miarę jak coraz więcej ludzi będzie się budzić, słowo „praca” stopniowo zniknie z naszego języka i być może zastąpi je jakieś inne, specjalnie w tym celu stworzone. To, jaką przyszłość dane ci będzie przeżyć, zależy głównie od teraźniejszego stanu twojej świadomości, poddanie jest więc najważniejsze ze wszystkiego, co możesz zrobić, żeby spowodować zmiany na lepsze. Wszelkie ruchy w sferze zewnętrznej mają jedynie wtórne znaczenie. Świadomość, która jeszcze się nie poddała, nie zdoła zainicjować żadnych naprawdę pozytywnych działań.
"
Czyli akceptacja wszelakich uświadomionych/zastanych sytuacji i działanie za pomocą wszelkich dostępnych metod (intencji, myśli, działania na planie fizycznym) w celu zmiany kawałeczków które nam się nie podobają
Tiamat będzie żył w szarej rzeczywistości dopóki nie wyjdzie poza nią i nie stworzy sobie nowej - kolorowej, pięknej i magicznej - i myślę że taka zmiana może zajść u Niego w 5 minut i jest całkiem prawdopodobna.
A swoją drogą ciekawy wątek Przemo przypomniał, gdzie są Rycerze Nauki którzy wyrwą nas z Tego kwantowego szaleństwa opisanego przez Starożytnych poprzez świętą geometrię, znanego Elitom Rządzącym Tą Planetą a ignorowanego przez świat mainstreamowej nauki?
Jakbyś miał Nestor jakieś pytania wal śmiało następnym razem:)
pozdrawiam