Na początku powiem że w tamte okolice chodzę dość często (zwykle z psem) i właściwie straciłem wszelką nadzieje że tam coś ciekawego zobaczę ,a tu nagle niespodzinka:D. Nie pamiętam jaki to był dokładnie dzień (wtedy kiedy spadł większy śnieg chyba środa ale nie pamiętam) wieczorem spotkałem kolegę i poszliśmy tam na spacer z psami, kiedy doszliśmy na polane przed hałdami na szczycie góry znowu zobaczyłem czarną postać która stała między choinkami śnieg dobrze odbijał światło księżyca mimo to widziałem tylko czarną sylwetkę w odległości 20-25m(tak na oko).Staliśmy tam gdzieś minute (postać stała nieruchomo nie byłem w stanie określić czy stoi tyłem czy przodem do nas pies kolegi zaczął szczekać i warczeć a mój stał jakby nigdy nic mimo że jest bardziej agresywny) niestety trochę spanikowaliśmy i zrobiliśmy szybki odwrót właściwie to uciekliśmy stamtąd.Przybiegliśmy do domu zabraliśmy latarkę i 2 kumpli i poszliśmy sprawdzić tamto miejsce (wróciliśmy tam w przeciągu 15-20minut).Łatwo zlokalizowaliśmy miejsce gdzie stała postać ale śladów w śniegu nie było (ani dokładnie w miejscu gdzie była postać anie w jego obrębie śnieg w tym czasie nie padał więc nie mógł ich zasypać.
Powiem wam że to zdarzenie sprawiło że znowu jaram się tą sprawą więc będę pisał na forum co i jak.
edit.
Nie wiem gdzie jest ta trumna tamten dziadek gadał że został wywalona razem z gliną na hałdę więc pewnie gdzieś tam głęboko zakopana jest.
Użytkownik PabloGS edytował ten post 28.12.2009 - 21:31