Jego durny, nie majacy nic wspólnego z rzeczywistością (według "experta" Mariusha) sposób kolorowania okazał się jakoś dziwnie bliski prawdy 
Nie byłbym tego taki pewien, czy ten opisywany w filmie sposób kolorowania jest bliski prawdy. Ale o tym za chwilę. Po kolei...
Cóż, muszę przyznać, że moje wnioski dotyczące kwestii kolorowania zdjęć przez Escamillę nie były do końca poprawne. Na szczęście, dzięki Dagerowi i jego świetnej, na pewno wiele większej od mojej, orientacji w dokumentacji fotograficznej misji kosmicznych mogłem uświadomić sobie popełnione przez siebie uchybienia. Co więcej, sprowokowało mnie to też do większego zagłębienie się w sprawę.
Wracając do zestawienia zdjęć Arystarcha:

Pierwsza sprawa:
Jak już Dager wyjaśnił, dolne zdjęcie nie przedstawia wcale pokolorowanego przez Escamillę zdjęcia Arystarcha, ale faktyczną fotografię wykonaną przez sondę Clementine. I tu nie mogę powstrzymać się od pytania:
Dlaczego Escamilla nie opatrzył zdjęcia Arystarcha nazwą misji kosmicznej, jak to zrobił w przypadku pokazanych chwilę wcześniej innych zdjęć tego krateru pochodzących z misji Apollo, czy z HST? Moim zdaniem zrobił to celowo. Celowo umieścił pod nim fałszywy opis stwierdzający, iż jest to zdjęcie "nocne", choć dobrze wiedział, że jest to zdjęcie "dzienne". W końcu dokładnie wiedział co prezentuje... . Dlaczego tak zrobił? - Zaraz powinno stać się to jasne.
Druga sprawa:
Zainteresowałem się zdjęciem górnym. Założyłem, że też jest prawdziwe i wtedy wpadła mi do głowy pewna myśl. Myśl, która okazała się trafna. Sięgnąłem do znajdującej się na stronach USGS-u przeglądarki mozaiki zdjęć z Clementine i po dłuższej chwili poszukiwań
znalazłem to, co chciałem.
I co się okazało? A to, że to wcale nie jest zdjęcie Arystarcha wykonane w innych warunkach. Ba, to nawet nie jest krater Arystarch! - To zupełnie inny, leżący po niewidocznej z Ziemi stronie Księżyca
krater Ohm (
tutaj czarno-białe zdjęcie w zasobach LPOD Photo Gallery). Pytanie:
Dlaczego Escamilla podmienił kratery? Po co ta dziwna, bezsensowna gierka? Dla mnie sprawa jest jasna - to w pełni świadome oszustwo Escamilli. Oszustwo, którego celem było sfabrykowanie "dowodu" potwierdzającego obserwację sztucznych źródeł światła wewnątrz pogrążonego w mrokach nocy krateru. Innego wyjaśnienia tego faktu nie widzę.
Żenada.
Trzecia sprawa:
Escamilla przez cały czas trwania filmu podkreśla, że otrzymane prze niego kolorowe obrazy zgodne ze zdjęciami z Clementine przedstawiają naturalne kolory. Rozumiem, że pod słowem "naturalne" mam rozumieć "zakres widzialny" (w końcu jego ziemski wzorzec jest zwykłym zdjęciem wykonanym w widzialnym zakresie widma). Tymczasem wszystkie zdjęcia z Clementine prezentowane we filmie wykonane są w poszerzonym zakresie widma wykraczającym poza zakres widzialny (ultrafiolet i podczerwień), czyli nie w naturalnym dla człowieka spektrum. Księżyc w zakresie widzialnym nie jest zbyt kolorowy. Jest taki, jak na zaprezentowanym wcześniej przeze mnie zdjęciu okolic Arystarcha - odcienie szarości zaakcentowane subtelnymi barwami. Wydobyć kolory można w dwojaki sposób: zwiększając saturację, o czym wspominałem (przeważają wtedy barwy: czerwona i niebieska). Można to zrobić też właśnie poprzez rozszerzenie zakresu rejestrowanego widma promieniowania. Okazuje się bowiem, że Księżyc jawi się wyjątkowo "barwnie" dopiero w podczerwieni i nadfiolecie.
W związku z powyższym podtrzymuję to, co powiedziałem wcześniej na temat metody kolorowania Księżyca opartej na wzorcu będącym zdjęciem ziemskiego krajobrazu. Dalej uważam to za niedorzeczność. Co więcej, uważam, że ta niedorzeczność jest jeszcze większa niż wcześniej. Okazuje się bowiem, że wzorzec będący zdjęciem wykonanym w widzialnym zakresie promieniowania, pozwolił w jakiś cudowny sposób Escamilii uzyskać obrazy zgodne ze zdjęciami wykonanymi w zakresie poszerzonym. Cała ta metoda kolorowania wygląda mi na zwykły pic na wodę. Taki bajer mający przekonać wszystkich, jakich nadzwyczajnych rzeczy jemu, pozbawionemu dostępu do rządowych tajemnic, człowiekowi udało się dokonać. Sądzę, że Escamilla od początku doskonale znał zasoby barwnych fotografii z Clementine i być może w oparciu o nie kolorował niektóre z pozostałych przedstawionych przez niego zdjęć. A to już nie jest nic specjalnie skomplikowanego.
To chyba na tyle.