Fajne, napisz trochę o technice robienia takich zdjęć - rozumiem że to lustrzanka podpięta do teleskopu?
Dzięki odwiedzającym za uznanie. Masz rację Ciekawy, lustrzanka i teleskop. Jak to się robi? W największym skrócie: Na montażu paralaktycznym z prowadzeniem wieszamy teleskop (refraktor lub Newtona, jak kto woli - ja używałem achromatu Bresser o aperturze 127mm i ogniskowej 635mm), do wyciągu teleskopu podpinamy przejściówkę (T2-EOS lub Nikon, itd) i na tym zawieszamy lustrzankę. Oczywiście wężyk spustowy jest absolutnie niezbędny do wyzwolenia migawki i 5-cio, 10-cio minutowych ekspozycji.
Oprócz dobrej optyki konieczne jest wręcz absurdalnie precyzyjne prowadzenie (rozmazane gwiazdki na moich zdjęciach to efekt niedoskonałego zorientowania na Polaris), czyli montaż paralaktyczny wysokiej jakości z prowadzeniem. Ja używałem całkiem przyzwoitego HEQ-5 SynScan, gdyż na ten element zestawu mogłem przeznaczyć maksymalnie 3,5 tyś. zł (to niedużo jak na dobry montaż z prowadzeniem). Montaż należy zorientować na wspomnianą już Gwiazdę Polarną i skalibrować go, np. metodą dryfu.
Wieszamy teleskop, szukamy interesującego obiektu, dostrajamy wszystko tak aby obiektyw podążał za naszym celem, ustawiamy ostrość (za pomocą np. maski Bahtinov'a lub 'na oko' metodą prób i błędów, zamożniejsi użyją motofocusera). Ustawienia aparatu to koniecznie niskie ISO ze względu na szumy i przepalenia na jaśniejszych gwiazdach, tryb BULB, podniesione wstępnie lustro (nic nie może drgać), koniecznie tryb RAW, który pozwoli na późniejsze stackowanie i postprocessing.
Jeśli wszystko gra i otrzymujemy całkiem przyzwoite, nieporuszone, odpowiednio długo palone ekspozycje to możemy przystąpić do sesji, np. 10x30s, 10x60s, 5x360s, itd... W domu zgrywamy nasze zdobycze na komputer, dekodujemy RAWy i za pomocą programów do obróbki stackujemy wszystkie klatki, redukujemy szumy, podciągamy kontrasty, nasycenie i wszystko co konieczne aby obiekt wyglądał jak najwierniej w porównaniu do wzoru (np Hubble'a
)
No i tyle, w największym skrócie. Trzeba dodać, że 5-cio minutowe i dłuższe ekspozycje często wymagają guidingu, czyli specjalnego rodzaju prowadzenia za gwiazdą, którą śledzi drugi, mniejszy teleskop zawieszony przy głównym obiektywie, z podłączoną kamerką CCD i laptopem z odpowiednim oprogramowaniem guidującym (prowadzącym). Tak więc cała masa sprzętu na dworze, do tego trzeba mieć dobrą miejscówkę, z dala od miejskich świateł, które zanieczyszczają niebo, no i bez drzew zasłaniających horyzont.
I na koniec, wypadałoby znać chociażby podstawy nieba, położenie głównych gwiazdozbiorów o określonej porze roku, pozycje planet, kierunki świata (hehehe
) To tyle mniej więcej, może sporo tego ale warto chociaż kiedyś spróbować.
Gorąco zachęcam do obserwacji Księżyca i planet (Jowisz z 4 swoimi największymi księżycami zapiera dech, Saturn z pierścieniami jest niesamowity, a kratery na naszym satelicie przedstawiają się równie majestatycznie), wtedy dopiero widzicie na własne oczy jaki ogromny jest nasz Wszechświat, jak mali my jesteśmy... patrzycie przecież w nieskończoność... Takie widoki skłaniają do kontemplacji i rozmyślań nad potęgą tego wszystkiego i nad naszą marnością (ok, to już osobiste wrażenia).
Jowisza z księżycami można obserwować już przez większą lornetkę na statywie, tak samo Saturna (tu statyw nieodzowny), piękną mgławicę Oriona, galaktykę w Andromedzie, no i oczywiście Księżyc! I to wciąga, chcemy zobaczyć więcej i więcej