Wiara jest potrzebna, ale niektórzy potrafią bez niej żyć. Dla mnie to podstawa, nie tylko wiara kojarzona z religią, ale ta związana z duchowością o wielkiej mocy.
Owszem, wiara jest potrzebna ale nie ma osoby która by w coś nie wierzyła, nawet podświadomie. Nie musi wierzyć w Boga co czyni z niej ateistę, ale może wierzyć w to że potrafi latać jak bardzo chce. Mózg ludzki jest zbudowany w taki sposób że człowiek
zawsze będzie
w coś wierzył, świadomie lub nie, ale będzie.
Wiara. Zależy w co. Czy mamy wierzyć w brodatego jegomościa, który nakazuje Nam, jak mamy żyć, a jeśli nie będziemy tak żyć jak on chce, to będziemy się smażyć w piekle (ale on przecież Nas kocha)? Czy może w buddę? Allacha? Spaghetti Potwora? Czy w kanapkę dżemem?
Właśnie dlatego że Nas kocha, będzie chciał byśmy opaleni poszli do nieba. Daje nam darmowy bilet do solarium najwyższej klasy.. Heh.. Oczywiście żartuję. To prawda, nie mylisz się. Wierzyć możemy w cokolwiek, ale całkowicie tej wiary nie wyeliminujemy choćby nie wiem co.
Sęk w tym, że w cokolwiek się nie wierzy, sama kwestia "dlaczego" pozostaje bez zmian - strach przed nieznanym. Ludzie od zawsze bali się śmierci i tego, co po niej następuje.
Człowiek od zawsze bał się śmierci i tego co po niej następuje. Trzeba żyć chwilą, a nie myśleć o tym co jest po śmierci. Co nam z tego przyjdzie? Moja teoria jest prosta. Nie ma niczego. Umieramy, nasza świadomość znika, my znikamy całkowicie, nie ma nic. A właściwie słowo "nic" nie oddaje tego co chcę powiedzieć..
Mimo to, nie rozmyślam codziennie nad tym czy się mylę czy mam rację. Żyję chwilą obecną, wali mi to kiedy umrę. Równie dobrze mogę umrzeć za 70 lat śmiercią naturalną, a równie dobrze jutro może mnie potrącić i zabić samochód. Po kiego o tym myśleć?
Ludzie boją się wielu rzeczy, najbardziej śmierci. Ale czy opłaca bać się tego co nieuniknione?
Użytkownik Yoh92 edytował ten post 13.01.2011 - 18:56