Gdyby temat podchwycił brytyjski "The Sun" czy inny szmatławiec, tytuł wyglądałby mniej więcej tak: "Skradziono tablicę z polskiego obozu koncentracyjnego", lub "Dokonano kradzieży w polskim obozie śmierci."
No to jeszcze nic straconego, wszystko przed nami.
Możliwe, że właśnie ten incydent można właśnie w taki sposób wykorzystać aby znów oszkalować Polskę.
Będzie to następny przykład manipulacji.
Ta sytuacja o polskich obozach śmierci działa na zasadzie, że kłamstwo powielane setki razy staje się prawdą.
I mamy znów z TVN24 następny smaczek:
Działy się dantejskie sceny, wszystkie loty były anulowane. Najgorszy był zupełny brak informacji, co się tak naprawdę dzieje.
Byliśmy przerzucani od bramki do bramki. Nie mieliśmy nawet szans poszukać noclegu - skarżył się w rozmowie z PAP jeden z pasażerów, Szymon Karwacki.
Okazuje się, że koczowanie na lotnisku urosło do rangi dantejskich scen, które to nazewnictwo zostało wytłuszczone jako podtytuł niusa.
Dla jasnośći podajmy definicje dantejskich scen.
Dantejskie sceny, albo Dantejskie piekło jest to związek frazeologiczny oznaczający zachowanie się tłumu ludzi ogarniętych strachem, rozpaczą albo paniką, w warunkach chaosu, zamieszania, w sytuacji trudnej, dramatycznej, katastrofalnej. Inaczej: sceny wstrząsające, makabryczne, koszmarne.
Pochodzą od imienia Dantego Alighieri, nawiązując do Piekła, I części jego Boskiej Komedii, zawierającej opis wędrówki po dziewięciu kręgach piekielnych.
Możemy się zastanawiać skąd tyle dramatyzmu w tym zdarzeniu i nagle olśnienie:
Wśród pasażerów, którym pogoda pokrzyżowała plany znaleźli się między innymi pracownicy polskiego MSZ i polskich think-tanków, którzy byli z wizytą w Brukseli. Problemy mieli też m.in. były szef dyplomacji Adam Daniel Rotfeld i Marian Krzaklewski.
Użytkownik osiris edytował ten post 18.12.2009 - 18:02