Znalazłem podobny artykuł o bazie w Australi.
Nowa "Strefa 51" ma chronić przed atakiem obcych?
Każdy kto choć trochę interesuje się tematyką związaną z UFO słyszał o amerykańskie bazie znajdującej się w stanie Newada. "Strefa 51" bo o niej mowa, to kompleks w którym podobno przetrzymywane były szczątki rozbitych UFO.
"Strefa 51" to owiany mrokiem tajemniczości legendarny wojskowy kompleks, w którym - jeśli wierzyć relacjom świadków - od lat pięćdziesiątych przetrzymywane były szczątki rozbitych UFO, a nawet żywe pozaziemskie istoty. Podobno takich miejsc na świecie jest o wiele więcej!
Opisana historia zabrzmi być może jak scenariusz najnowszej hollywoodzkiej produkcji science-fiction. Jednak na Google Earth można zobaczyć zdjęcia satelitarne, które pokazują, iż "North West Cape" w Australii to mówiąc delikatnie bardzo zagadkowe miejsce.
Nagranie z promu kosmicznego Discovery
Niektórzy przypuszczają, iż ze względu na nasilające się zainteresowanie ze strony mediów i zwykłych ciekawskich, prace nad pozaziemską technologią i UFO zostały przeniesione ze strefy 51 w inne zakątki świata. Baza w Australii może być właśnie jednym z tych zakątków.
Ta tajemnicza, supertajna wojskowa strefa znajduje się w zachodniej Australii w pobliżu Exmouth. W przeciwieństwie do bazy 51 w Newadzie w sumie niewiele o niej wiadomo, ale ostatnio uwagę badaczy przyciągnęły niezwykłe zdjęcia satelitarne z Google Earth. Widzimy na nim wyraźnie, iż w tym niedostępnym dla zwykłych ludzi miejscu rzeczywiście znajduje się coś niezwykłego. Zdjęcia ukazują dziwne geometryczne kształty. Niektórzy dopatrując się w nich religijnych symboli, pytają o tajemną energię wzmacnianą przez układ żydowskiej gwiazdy Dawida wpisanej w sześciokąt. Zdaniem innych, wszystko wskazuje na fakt, iż australijska baza skrywa jakiś rodzaj nowej broni służącej do...polowania na UFO! Owa broń miała zostać użyta w 1991 roku, a całe wydarzenie zostało podobno uwiecznione na nagraniu wykonanym z promu kosmicznego Discovery.
Na jednym z zagranicznych serwisów ufologicznych czytamy: "Mając do dyspozycji pozaziemską technologię pochodzącą z odnalezionych, rozbitych obiektów UFO, mogliśmy zbudować bazę np. na North West Cape z jej przeznaczeniem jako "platformy ofensywnej" mającej na celu trzymać z dala od Ziemi pozaziemskich przybyszów."
Australijska armia i atak na NOL
Czy ze strony istot pilotujących obiekty UFO grozi nam jakieś niebezpieczeństwo? Niektórzy są przekonani, że tak, ich zdaniem zagadkowa australijska baza jest punktem ziemskiej obrony przed tymi obiektami. Baza łączona jest z filmem sts48, nagranym z promu kosmicznego Discovery 15 września 1991 roku, który miał rzekomo rejestrować działania australijskiej armii, mające na celu atakowanie NOL (Niezidentyfikowany Obiekt Latający) na orbicie! Z informacji dostępnych w internecie dowiadujemy się, iż nagranie to miało zostać późną nocą pokazane na jednym z kanałów informacyjnych w zachodniej Australii, później zaś miało zostać ocenzurowane. Osoby, które zdążyły je obejrzeć były w szoku!
"Byłem kompletnie zaskoczony tym co zobaczyłem, bez wątpienia wiem, że był to zaplanowany atak na statki UFO przy użyciu pewnego rodzaju broni programu "star wars" (gwiezdnych wojen)"- stwierdza jedna z nich.
Dlaczego wojsko próbowało go zestrzelić UFO?
Kamera promu Discovery wycelowana była w kierunku Australii, prom orbitował wokół Ziemi. Na filmie nagle pojawia się świecący obiekt (dysk), wylatujący z ziemskiej atmosfery blisko innych obiektów i przelatuje na wprost promu. Nagle, mocny błysk pojawia się na obszarze Australii. Po kilku sekundach UFO wykonuje mocny zwrot i z ogromną prędkością przyśpiesza, oddalając się od ziemi w przestrzeń kosmiczną. W tym momencie dwie potężne wiązki energii przecinają przestrzeń w miejscu, gdzie jeszcze parę sekund wcześniej znajdował się ów NOL. Te dziwne wiązki światła były oznaczone jako wystrzelone właśnie z tajnych baz "North West Cape" oraz Pine Gap na północy Australii. Wyglądało to tak, jakby ktoś chciał po prostu zestrzelić obiekt UFO, któremu w ostatniej chwili udało się uniknąć trafienia.
Zdaniem NASA były to jedynie: "lodowe cząsteczki dryfujące blisko promu". Badacze uważają to jednak za bzdurę, twierdząc, iż w żaden sposób nie tłumaczy to jak obiekt mógł tak nagle zmienić kierunek lotu i przyspieszyć do prędkości większej niż 285 machów (340,000 km/h), gdy zaledwie kilka sekund wcześniej jego prędkość według szacunków wynosiła 73 machy (87,000 km/h). Zatem UFO z 73 machów do 285 machów przyśpieszyło zaledwie w 2 sekundy! Żaden z ziemskich pojazdów nie jest tak technologicznie zaawansowany, żeby osiągać takie przyśpieszenia. Warto nadmienić, że człowiek umiera przy przeciążeniu o wartości 25G. Czy zatem naprawdę był to pojazd pozaziemskich istot? Jeżeli tak, to dlaczego wojsko próbowało go zestrzelić? Jeżeli uznamy istnienie cywilizacji pozaziemskich za fakt to musimy zapytać również, czy stanowią one dla nas jakieś zagrożenie. Niestety na te pytania jak i na wiele innych wciąż nie znamy odpowiedzi.
LINK