Mylisz pojęcia. Egipcjanie o swoich "bogach" nie tworzyli mitów, tylko historię. To taki arogancki i pyszny człowiek zrobił z tej historii mit, bo uważa że jego cywilizacja jest najmojsza i nic nigdy solidnego nie było. A skąd Ty możesz wiedzieć jaka jest rzeczywistość? Ty ją spisałeś? Ty ustanawiałeś normy i dogmaty? Ty wyznaczasz trendy i możesz jeszcze mi powiesz, że wiesz w jaki sposób odbywa się to za kurtyną?? Ty jesteś tak pewny swoich wydumań...a zapominasz, że "teorie" o Egipcie to tylko "teorie" a nie rzeczywistość, chyba że tylko w Twojej głowie.
Skąd taki pomysł, że Egipcjanie nie tworzyli mitów, a historię? Proszę o jakieś solidne argumenty.
Kolejny błąd w myśleniu. Albo jest coś udowodnione albo wcale nie jest. Jeśli coś nie wiemy na 100% , to nie powinno się zakładać czegoś jako pewnik.
Aquila sposób sposób, dlatego teorie są tylko teoriami. Trzymasz się tej wiedzy, jako FAKT, a tu nie ma faktów. Są tylko poszlaki , dlatego wiedza o Egipcie i historyjki człowieka naszej cywilizacji, to tylko "teorie"....Nie sposób odrzucić...dobre dobre
Z pierwszą częścią zgodzę się. Co do reszty - chodziło mi o to, że są pewne rzeczy w nauce, które są pewne. Pewne na przykład jest to, że piramidę Cheopsa zbudowano za czasów tego faraona i że zrobili to Egipcjanie. Możemy tylko domyślać się jak to zrobili (np w jaki sposób wciągali bloki na miejsce) ale fakt, że zrobili to Egipcjanie jest bezdyskusyjny. Żaden argument "alternatywnej teorii" nijak nie jest w stanie temu zaszkodzić.
Nie bierzesz w ogóle pod uwagę takich rzeczy, jak duchowość. Wiedza duchowa może prowadzić do zupełnie innego kierunku rozwoju. Mogli posiadać technologie do najpotrzebniejszych rzeczy potrzebnych do przetrwania całej społeczności. Natomiast w przypadku życia jako życia mogli żyć zupełnie inaczej niż my. Każda cywilizacja mogła być w innym kierunku.
No właśnie. Mogli, mogła, mogły... Nie powinniśmy mówić o tym, co mogło być, powinniśmy się bardziej skupić na tym, co było. A istniały na przykład pokazane wcześniej metody obróbki granitu za pomocą miedzianych narzędzi i piasku, które dawały podobne rezultaty do tych widocznych na zdjęciach Radosława. Mamy też granitowe pomniki królów. To mamy - to fizycznie istniejący dowód. "Zaawansowane machiny w starożytności", "duchowość", "mogli to, mogli tamto" i "zaginione cywilizacje" to tylko pomysły, na dodatek całkowicie pozbawione dowodów.
Niech na przykład dojdzie do katastrofy, zmiecie Chiny USA całą Europę a to co ewentualnie zostanie to Murzyn w afryce w domku z siana, ktory je i pije z glinianych miseczek, natomiast od czasu do czasu pojezdzi autem i postrzela z karabinu. Ładny kontras ?? Prawda, że ładny. To samo przez się mówi, że to czy Egipcjanin mieszkał w budowli z bloków, czy biegał z dzidą nie znaczy, że nie posiadał technologii z innych dziedzin.
Doskonały przykład. Pozwolisz, że go nieco rozszerzę. Zmiecie USA, Chiny i Europę (no i te inne zawansowane kraje), zostanie tylko Afryka. Murzyni tam mieszkać będą w chatkach z krowich kup oraz jesć i pić z glinianych miseczek, ale od czasu do czasu pojeździ zachowanym samochodem i postrzela z karabinu. I teraz mijają setki, tysiące lat. Co pozostaje po tym Murzynie? Tylko pozostałości chatki i parę potłuczonych misek? Ano nie - pozostaną resztki samochodu, resztki kanistrów, resztki stacji benzynowych, resztki fabryki w którym ten samochód zbudowano, ruiny rafinerii, która produkuje paliwo, ruiny miejsc w których wydobywano ropę naftową, ruinę hut i fabryk, w których tworzono części do samochodu, ruiny warsztatów w których był naprawiany, pozostałości rozmaitych kluczy, śrubek, kabli, rur, kół, osi, beczek na ropę/benzynę, kluczyków itp a dodatkowo ruiny fabryki w której wyrpodukowano karabin, zachowane łuski i naboje itp... Ale to nie wszystko - gdzieś powinny walać się również szczątki samochodów, jakie były używane kilkanaście, kilkadziesiąt lat wcześniej, gdzieś indziej na pewno zachowają się szczątki poprzedników Kałasznikowa - innych karabinów i sztuk broni palnej jaką człowiek używał od stuleci. Cała masa śmieci - a przecież mowa o zaledwie karabinie i samochodzie
Nawet gdybyśmy przyjęli, że śladów na tym granicie dokonała jakaś zaawansowana maszyna, to sytuacja jest taka sama - zwolennicy teorii alternatywnych najwyraźniej uważają, że taka maszyna wzięła się "znikąd" - po prostu pewnego dnia jakaś "zaginiona cywilizacja" postanowiła sobie, że zrobi szlifierkę i ją zrobiła. Zero fabryk, zero inżynierii technicznej, zero hut, zero elektrowni, zero wcześniejszych modeli itp - po prostu nagle pojawia się gotowy produkt, szlifuje granit przy budowie piramid a potem... znika bezpowrotnie.
Wg mnie to nierealne i naiwne.
Standardy wyznacza nie dostępna technologia, a potrzeby, klimat, specyfika danego społeczeństwa itd. I nie można do wszystkiego przykładać standardu europejskiego.
Różne spoleczeństwa mają rożne potrzeby i rozne uwarunkowania. Jeden bierze jedzenie widelcem inny pałeczkami jeszcze inny rękoma. Do dziś.
Tak, ale człowiek taki już jest, że zawsze stara się znaleźć jak najwięcej zastosowań dla jakiegoś wynalazku aby tylko ułatwić sobie życie. Zbudowanie zaawansowanej machiny o której mówią zwolennicy teorii alternatywnych oznacza również, że cywilizacja taka miałą dostęp do:
- zaawansowanych metali - znali metody ich wytopu
- inżynierii - mieli ludzi, którzy wiedzieli co i jak poskładać
- zapewne prądu albo silnika parowego - aby maszynę napędzać (nie wydaje mi się, aby za napęd służyły woły

)
- rozbudowanych kopalni żelaza
- pewnego rodzaju przemysłu - aby zbudować części do tej machiny a potem samą machinę
Czy cywilizacja, która posiada taką wiedzę i takie możliwości poprzestałaby tylko na "machinie do szlifowania granitu"? Dlaczego wojsko było uzbrojone w strzały z grotami kamiennymi albo z brązu lub kamienne toporki (czy też z brązu), skoro znali żelazo? Dlaczego nie ma żadnych przedmiotów z żelaza z tamtego okresu? Dlaczego "przemysł" miałby być nastawiony tylko na produkcję machin do szlifowania granitu - coś w sumie zupełnie nieprzydatnego do życia? Wyobraź sobie taką sytuację - jakaś prymitywna, żyjąca w szałasach i używająca narzędzi z krzemienia cywilizacja ma problemy ze swoją niezwykle prymitywną kanalizacją. Wpada więc na pomysł - wymyśla i buduje maszynę, która wg nich rozwiązałaby wszystkie problemy - i tak powstaje komputer. Cywilizacja, która go zbudowała wykorzystuje jego wielką moc obliczeniową do zaprojektowania nowego modelu sedesu, w którym woda lepiej się spłukuje. A gdy już to zrobi wtedy zamyka komputer w jakimś magazynie albo niszczy go, ponieważ uznaje, że nie ma powodu aby do dalej używać. Ta historyjka zawiera mniej więcej podobny poziom absurdu.
Różne spoleczeństwa mają rożne potrzeby i rozne uwarunkowania. Jeden bierze jedzenie widelcem inny pałeczkami jeszcze inny rękoma. Do dziś.
I wszystkie jeżdżą samochodami, oglądają telewizję lub mają przynajmniej jeden przedmiot z plastiku lub żelaza w swoim otoczeniu. Można siedzieć na podłodze i jeść palcami ryż podany na liścu palmowym, ale jednocześnie nosić okulary i oglądać w telewizji mecz krykieta rozgrywany na wielkim stadionie znajdującym się parę przecznic dalej.
Dlaczego zatem za mity nie uważa się Biblii? Koranu? Przecież to są dokładnie takie same przekazy jak egipskie.
Bo te religie są dziś powszechnie wyznawane. Ale to znów dobry przykład - czy to, że chrześcijanie wierzą w zmartwychwstanie oznacza, że naprawdę miało ono miejsce? Albo czy to, że wierzą w to, że Ewa podała Adamowi owoc poznania dobra i zła oznacza, że to musi być w takim razie prawda i tak musiało być?
Jaki mamy mieć zatem powód, aby twierdzić, że mity egipskie to coś więcej, niż tylko podobne opowieści w które co prawda ludzie mogli wierzyć, ale nie musiały wcale być prawdą? Tak jak mity chrześcijańskie czy islamskie są tylko mitami, tak i mity egipskie są tylko zbiorem opowieści których nie powinno się traktować jako "kroniki" albo czegoś w tym stylu.
No właśnie, i ta różnica - w jednej dziedzinie wysoki poziom, w innej zdecydowanie niższy może świadczyć, że w tych rozwiniętych dziedzinach korzystali z czyichś doświadczeń. Że korzystali z gotowych rozwiązań. Których nie potrafili stworzyć i dlatego też inne dziedziny "leżały".
No tak, ale to nie wyjaśnianie faktu, ale oddalanie. To nie rozwiązuje zagadki w jaki sposób nagle pośród ludów używających krzemiennych narzędzi i mieszkajacych w szałasach wzięły się zaawansowane urządzenia mechaniczne a to jest przedmiotem dyskusji. To jak pytanie "skąd na miom biurku wzięło się jajko?" Można odpowiedzieć "być moze było tam już wczoraj", ale to nie rozwiązuje zagadki - a jedynie przesuwa ją w czasie. Rozwiązaniem jest "ktoś je tam położył" lub ewentualnie "zniosła je tam kura"
Są niewątpliwe ślady bardzo zaawansowanej wiedzy - matematycznej, astronomicznej, budowlanej, ale nie ma śladów świadczących o kompleksowym rozwoju technologicznym danej cywilizacji. Najczęściej wysoki stopień rozwoju dotyczy jednej, dwóch, góra trzech dziedzin. Reszta pozostawała prymitywna (w dzisiejszym tego słowa rozumieniu). O czym to świadczy? O specjalizacji? Tak wąskim zakresie rozwoju? Sam piszesz że rozwój jednej technologii zawsze niesie rozwój innych. Pod warunkiem, że tę technologię rozwija ta określona cywilizacja, społeczeństwo.
Bo to prawda. Doskonała znajomość astronomii (na tyle na ile mogła u starożytnych) nie daje jakichś trwałych i materialnych dowodów ani nie wpływa jakoś znacząco na inne dziedziny życia. Znajomość inżynierii - jak u Egipcjan - pozostawiła po sobie wiele budowli (dowodów). Gdy już poznali, jak budować monumenty - zaczęli je produkować na potęgę (i to nie tylko piramidy, ale i świątynie itp). Znajomość produkcji brązu itp wyparła z czasem narzędzia kamienne we wszystkich dziedzinach itp. U starożytnych właśnie zabrakło tej wiedzy, jaką mamy dziś, aby lepiej wykorzystywać zdobycze swojej nauki. Znali jak na swoje czasy zaawansowane metody budowania monumentów, ale nawet w piramidach popełniali błędy. Znali wytapianie brązu, ale nie potrafili wytapiać żelaza... Zawsze te wynalazki szły dość blisko w parze - chyba nie było takich sytuacji, że z jednej strony produkowali zaawansowane machiny z żelaza a z drugiej łupali krzemienie, aby uzyskać ostry kawałek nadający się na nóż.
Rdzenni mieszkańcy np. wysp pacyfiku korzystają z radia, silników spalinowych itd, ale jednocześnie polują łukami, dmuchawkami, żyją w szałasach itd. Korzystają z wytworów dla nich OBCEJ cywilizacji.
I jak już wspomniałem - nawet jakby teraz znikli z powierzchni ziemi, to na tej planecie oprócz ich kości, resztek łuków i dmuchawek oraz ich szałasów pozostaną szczątki odbiorników radiowych, masztów nadawczych, baterii, kabli, elektrowni, fabryk baterii, fabryk radioodbiorników, inych urzazeń wykorzystujących fale radiowe, innych urządzeń wykorzystujących prąd, fabryk w których wszystkie te urządzenia się produkowało, kopalni żelaza, fabryk w których wywarzano materiały i części wysyłane potem do fabryk składających te urządzenia... Tak można wyliczać i wyliczać. Ogółem - gdyby ten Indianin nie miał radia, a jedynie dmuchawkę i łuk oraz szałas, wtedy wszystko byłoby ok. Ale już to zaldwie jedno radio sprawia, że gdzieś indziej na świecie musi istnieć cała masa rozmaitych rzeczy - budowli i przedmiotów, które są odpowiedzialne za zaprojektowanie, przygotowanie materiałów i produkcję tego radia, a potem jego "obsługę" - coś co da prąd (baterie albo linia napięcia) i sygnał radiowy. Naiwne byłoby stwierdzenie, że radio po prostu wzięło się znikąd i tyle. W odniesieniu do tematu granitu - to tak, jakby za tysiąc lat ktoś odkopał te radio tego indianina, jego chatę z liści palmowych, łuk, dmuchawkę, miskę z łupiny kokosa, naszyjnik z kłów jaguara, dzidę której grot był jedynie zaostrzony i opalony w ogniu i uznał, że najwyraźniej indianie byli "niezwykle zaawansowani". To błąd - bo nic nie świadczyłoby za tym, że był on w stanie wyprodukować to radio i wszystko to, co jest do jego istnienia i obługi potrzebne. Jedyną opcją byłaby taka, że radio to musiał zatem wyprodukować ktoś inny - i faktycznie, przyszli archeolodzy natknęliby się na fabrykę radioodbiorników powiedzmy w Denver, nadajnik radiowy w Caracas i elektrownie które to wszystko zasilają oraz ruiny fabryki baterii gdzieś w okolicy dzisiejszego Quito. Dopiero wtedy uznaliby, że faktycznie radio to mogło się tam znajdować i poznaliby jego historię. W przypadku Egiptu i granitu zaś nie dość, że nie mamy tego "radia", to jeszcze przekopano niemal cały świat i nigdzie nie znaleziono ani "fabryki radioodbiorników", ani "fabryki baterii", ani "elektrowni" ani "nadajnika". Bo żadne wykopaliska z Egiptu i całego świata nie odnalazły ani śladu niezwykle zaawansowanej "nieznanej cywilizacji". Wszędzie jest to samo - stoniowe rozwijanie narzędzi kamiennych, potem stopniowe wypieranie ich przez brąz, a następnie żelazo. Wszystko w granicach "normy". Zero zaawansowanych machin i innych rzeczy, których moglibyśmy się spodziewać po "zaawansowanej cywilizacji".
To była technologia przewyższająca naszą, najlepszym dowodem jest to że nie odniosłeś się do żadnego ze śladów pozostawionych przez Egipcjan.
Upitolić mieczykiem kawał granitu każdy może, ale obróbka i pozostawione ślady to dla naszej dzisiejszej nauki zagadki które lepiej pominąć.
Wydaje mi się, że pokazałem dość dobre argumenty za tym, że Egipcjanie byli w stanie pozostawić równolegle biegnące ślady na powierzchni uciętego lub wygładzonego granitu za pomocą miedzianych narzędzi i piasku oraz posągi, które jasno pokazują, że byli w stanie precyzyjnie obrabiać granit.
To jak argument "starożytna wiedza astronomiczna znacznie przewyższała naszą" podczas gdy nikt ze starożytnych nie miał pojęcia, że planety nie kończą się na Saturnie (ostatniej planecie, jaką mogli zobaczyc nieuzbrojonym okiem).