Dzięki klapom i slotom można lecieć i szybko, i równolegle do ziemi. Każdy samolot przechodzi taką fazę przed lądowaniem, to tzw. wytrzymanie, czyli lot równoległy do ziemi, w trakcie którego zmniejsza się moc silników i pozwala na samoistne opadnięcie s-tu na pas.
..dziwny z ciebie pilot… bo przy klapach i slotach ani szybko, ani równolegle …klapy wysuwamy właśnie po to by można było lecieć wolniej przy wstrzymaniu, przed lądowaniem, …i wstrzymanie to zmniejszenie prędkości, a nie jej zwiększenie. … zmniejszasz moc jak dalej piszesz by wytracić prędkość, a nie by przyśpieszyć jak piszesz na początku ..i przy wstrzymaniu lot wcale nie równoległy do ziemi, bo najczęściej zachodzi przy 10ciostopniowym kącie natarcia z dziobem zadartym do góry, ….by móc bezpiecznie usiąść na ziemi wpierw tylnymi kołami samolotu, a następnie przednim, gdy tylne już dobrze się ugruntowały, …zaiste dziwny z ciebie pilot
Przeglądałem wykresy z czarnej skrzynki lotu 77 i tam jasno widać, że klapy były w położeniu 3. To położenie na tyle małe, że zbytnio nie hamuje, a jednocześnie zapewnia siłę nośną. Być może zapewniło jej akurat tyle, że Boeing dociągnął do Pentagonu.
…a to dopiero klapy wysunięte i prędkość ponad 800 km, …czy możesz mi podać graniczną dopuszczalną prędkość boeinga przy otwartych klapach, …ponadto przyśpieszanie przy otwartych klap i w dodatku jeszcze przy nurkowaniu z minusowym kątem natarcia? …zaiste bardzo dziwnie dobry z ciebie pilot
…swoją drogą jeżeli wg fdr’u, czarnej skrzynki klapy były otwarte i boenig faktycznie przyśpieszał przed pentagonem, to raczej nie po to by w niego uderzyć, …bo przyśpieszając przy minusowym kącie nim uderzyłby w pentagon zaryłby w glebę przed nim,…. ale po to by przelecieć nad nad pentagonem,..ale wówczas kąt natarcia nie mógł być mocno dodatni a co najmniej trzykrotnie mniejsza niż 800 km/h
Jeśli chodzi zaś o zapach - kerozyna (nafta) ma bardzo charakterystyczną, słodkawą woń. Dla człowieka, który nigdy nie miał kontaktu z paliwem lotniczym czy naftą taki zapach faktycznie może wydawać się dziwny. Benzyna pachnie o wiele ostrzej, bardziej "chemicznie". Zapach kerozyny jest właśnie słodkawy i mdły.
http://www.zgapa.pl/...dia/Kordyt.htmlKordyt to rodzaj prochu nitroglicerynowego, wynaleziony przez F. Abela oraz J. Dewara w 1889 r.
Przy wyrobie kordytu do żelatynizacji nitrocelulozy o wysokiej zawartości azotu (12,9 - 16%) stosuje się, oprócz nitrogliceryny, rozpuszczalniki lotne - aceton lub mieszaninę eteru z alkoholem.
Kordyt produkuje się i stosuje głównie w Anglii jako proch do broni strzeleckiej i artyleryjskiej. Typowy kordyt składa się z 58% nitrocelulozy, ok. 30% nitrogliceryny, ok. 3% centralitu, ok. 7,5% dwunitrotoluenu, ok. 1% wazeliny i ok. 0,5% wody w postaci wilgoci.
..smrodu kordytu po wybuchu nie można pomylić,..kordyt śmierdzi jak kordym , nie ma nic wspólnego z zapachem spalonej kerosyny,..i proszę przedziwny pilocie nie mącić również smrodu spalonej kerosyny zapachem kerosyny, to dwie różne wonie …dziwny pilocie, może jeszcze wojskowy pilocie, …wówczas musisz znać zapach prochu?...woń kordytu to woń unosząca się nie tylko przy ostrym strzelaniu,…. kordytem pachnie również broń, lufa broni, z której strzelano,..i jest to dobrze znany zapach tym którzy strzelali z broni palnej
http://www.paranorma...ndpost&p=371748
..no trochę się zrehabilitowałeś dziwny pilocieKażdy mówi o prędkości 800 km/h. Tymczasem przeglądam właśnie wykresy i nigdzie tej prędkości nie widzę. Faktycznie, pod sam koniec FD zanotował gwałtowny wzrost prędkości prawie do 950 km/h, ale prawdopodobnie jest to zawyżony wynik spowodowany jakimś gwałtownym przyspieszeniem czujnika już na ziemi (wybuch?) Bez przesady, B757 to nie jest F16 z dopalaczem. Nie da się go rozpędzić do prędkości okołodźwiękowej ani na tej wysokości, ani w tak krótkim czasie. Prędkość przed uderzeniem oscyluje wokół 300 węzłów, co daje ok. 500 km/h.
…wklejam również co podaje wojtek man z odczytów fdr’u stąd
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, iż wedle zapisu FDR (Flight Data Recorder) z czarnej skrzynki, Lot 77 na sekundę przed uderzeniem znajdował się na wysokości 180 stóp czyli 55 metrów, podczas gdy Pentagon ma 77 stopy, czyli 24 metry. Zapisy z wysokościomierza mówią, że samolot stojąc na płycie lotniska znajdował się na wysokości 300 stóp (91,5 metra). I to akurat się zgadza, ponieważ jest to wysokość elewacji drogi startowej lotniska. Ważną kwestią jest tu ustawienie ciśnienia. Samolot w USA przekraczając wysokość 18000 stóp (ok. 5,5 kilometra) czyli tzw. poziom lotu 180, musi ustawić poziom na ciśnienie standardowe czyli 29,92 cale słupa rtęci (1013,25 hPa). Pilot wykonał tę procedurę o 08:28. Ciśnienie na lotnisku Dulles w Waszyngtonie w dniu ludobójstwa wynosiło 30,22 cala, zatem pilot po zejściu poniżej 18000 stóp powinien ustawić właśnie takie ciśnienie. Oczywiście tego nie zrobiono, ponieważ samolot miał być w rękach Hanjoura, który zapewne nie umiałby tego zrobić (zresztą po co, skoro samolot miał się rozbić). Wprowadzając jednak takie ciśnienie i biorąc pod uwagę temperaturę jaka była wtedy w Waszyngtonie otrzymujemy wynik 479 stóp (146 metrów) ponad poziom morza. Oznacza to, że rzekomy samolot znajdował się ok. 300 stóp, czyli 90 metrów ponad wartość przyjętą przez Komisję. Pierwsza i druga latarnia miały mieć 13 metrów nad poziom morza, kolejne dwie miały mieć 12,5 metra, a piąta 12 metrów. Samolot znajdował się 80 metrów wyżej. Organizacja Pilots for 9/11 Truth (Piloci dla Prawdy o 9/11) uzyskała zapis z czarnej skrzynki. Dla utrudnienia otrzymali to w pliku z rozszerzeniem fdr, a oprogramowanie potrzebne do odczytania tego kosztuje setki tysięcy dolarów. Mimo to udało im się odczytać. Eksperci z tej organizacji doszli do zapisów radarowego pomiaru wysokości. Wysokość na sekundę przed końcem zapisu miała wartość 273 stóp, czyli 83 metry. To oznacza, że rzekomy samolot miał przelecieć ponad Pentagonem!
Niszczy to oficjalną wersję, choć daje też pewną możliwość. Samolot mógł rzeczywiście przelecieć ponad Pentagonem, a w tym czasie w Pentagon uderzyło coś innego. Tłumaczy to nieujawnienie wielu nagrań i zgadza się z niektórymi zeznaniami świadków. Badając czarną skrzynkę odkryto jeszcze coś. Nie ma tam zwyczajnie fizycznego zapisu uderzenia w Pentagon.Podpułkownik Jeff Latas; inżynier technologii kosmicznych; pilot wojskowy na takich maszynach jak McDonnell Douglas F-15E Strike Eagle i General Dynamics F-111 Aardvark fighter/bomber; były dowódca wojskowej komisji ds. wypadków lotniczych; były pracownik Pentagonu, służył w czasie pustynnej burzy; 20 lat służby wojskowej; członek Pilots For 9/11 Truth.Po dokonaniu przeze mnie analizy stało się oczywiste, że istnieją rozbieżności między dwoma historiami; miedzy komisją 9/11 i zapisem czarnej skrzynki. (...)
Zwróciłem uwagę na podchodzenie pod koniec lotu Lotu 77, w którym praktycznie niemożliwe byłoby uderzenie w latarnie. Zasadniczo byłby w zbyt wysokim punkcie w porównaniu do punktu uderzenia, gdzie uderzył między pierwszym a drugim piętrem Pentagonu.”
..i dalej, pilot arkadiusz w odpowiedzi na proste pytanie,
Arkadiusz - 1 proste pytanie - czy samolot mógł polecieć nad trawnikiem i uderzyć w pentagon czy było to niemożliwe fizycznie jak tłumaczy muhad?
Odpowiadam na jedno proste pytanie - tak, jest to możliwe i wykonalne, jednak nie da się tego dokonać bez wcześniejszego treningu. Mechanika skrzydła istnieje właśnie po to, aby móc przeprowadzać tak precyzyjne manewry takim bydlęciem jak 757 czy 767. Jeśli dodamy do tego pracę trymerem, to Boeingiem da się zrobić wiele. Nie będzie on kręcił akrobacji rzecz jasna, ale np. poprowadzimy go na małej wysokości jak po sznurku. Wystarczy wprawna ręka i precyzyjna praca sterem wysokości. W sytuacjach awaryjnych nie takie cuda się robi i to nie na zasadzie improwizacji.
Jak zauważył kolega, Muhad opisał warunki dla płata symetrycznego. Trzeba pamiętać, że każdy samolot porusza się w powietrzu dzięki tym samym prawom, ale nie każdy robi to w identyczny sposób. To na co pozwala jeden profil, przy drugim zakończy się zbieraniem resztek płatowca.
..i jeszcze raz arkadiusz,
Przyziemienie (touchdown) to nazwa fazy, w której statek powietrzny dotyka ziemi podwoziem/płozami/kadłubem (w szybowcach). Wspomniany "efekt poduszki powietrznej" to tzw. efekt przypowierzchniowy (ground effect). Występuje on przede wszystkim w śmigłowcach i innych wiropłatach, gdzie powietrze wyrzucane spod wirnika odbija się od gruntu. Wspomaga to wznoszenie maszyny. W przypadku samolotów efekt ten powoduje zwiększenie siły nośnej i pozwala na przedłużenie fazy wytrzymania. Tu śmiało mógł on zadziałać. A precyzja? Pamiętajmy, że za sterem siedział człowiek, który miał licencję CPL, wiedział więc co robi i miał pojęcie o tym, że samolot zachowa się tak, a nie inaczej.
..ze swej zachęcam zapoznać się co napisał o tak licencjonowanym wojtek man tutaj
..zaiste bardzo dziwny z ciebie pilot arkadiuszu w sam raz nadający się do pilotowania w nibylandii i do nibylandii
Użytkownik vkali edytował ten post 13.02.2010 - 20:43