208 odpowiedzi w tym temacie

[Lynx]

Wojska lotnicze nie składają sie tylko z pasów startowych i hangarów. Z tego, co mi wiadomo, budynki dowodzenia są zazwyczaj dobrze oddzielone od stref technicznych po to, by kadra oficerska mogła pracować w spokoju. A Karen Kwiatkowski była oficerem do spraw logistyki, czyli pracowała przy biurku. Zatem, choć nie można wykluczyć, że miała wcześniej styczność z paliwem lotniczym, jej posada nie wskazuje, by była specjalistką w zakresie napędów odrzutowych.

I trzeba jeszcze dodać, że jest niezwykle mało prawdopodobne, by miała w bazie styczność z kordytem, chyba że któryś z dowódców któregoś dnia wpadł na pomysł, by zbombardować własne lotnisko bombami z czasów II wojny światowej.

[balas]

Zanim się zostaje oficerem, to zazwyczaj są tzw. szkolenia wstępne, czyż nie?
Co, broni i granatu w ręku nie trzymała?? Halo, tu ziemia

W innych tematach skarżysz się, że rozmowy są niepoważne. Ale jak niby z Tobą można poważnie dyskutować skoro udajesz, że nie rozumiesz zadawanych pytań i dajesz tego typu odpowiedzi jak ta powyższa ?

[Lynx]

Jest także naukowcem. Co Ty opowiadasz ,że tylko za biurkiem

Cóż, przyznaję, że moje zdanie na temat pani Kwiatkowski opiera się wyłącznie na informacjach znalezionych w Internecie, konkretnie na jej notkach biograficznych zamieszczonych w różnych miejscach, od Wikipedii, po strony zwolenników teorii spiskowych. W żadnym miejscu nie natrafiłem na informacje dotyczące jej dorobku naukowego - ani na spisy jej publikacji w naukowych periodykach, ani choćby na miejsca zatrudnienia na uniwersytetach, w instytutach czy innych placówkach naukowych. Za to chyba każde źródło podaje informacje o jej pracy jako oficera logistyki, autorki przemówień szefa NSA oraz specjalistki od spraw politycznych Afryki Środkowej i Bliskiego Wschodu. Wszystko to są posady administracyjne.

Skoro jednak, Muhadzie, tak uparcie twierdzisz, że jest ona naukowcem, to może podałbyś jakieś przykłady jej publikacji naukowych? I źródła, z których czerpiesz swoje informacje?

[PaZi]

Z tego co się dowiedziałem to dzisiaj stosuje się proch nitrocelulozowy link.
Kordyt jest już bardzo przestażałym rodzajem prochu i już nie używanym. Zapach który poczuła pani Kwatkowski był zapewne mieszanką zapachów róznych przedmiotów. Poza tym nie widzę możliwości żeby ta pani mogła rzeczywiscie poczuć prawdziwy zapach kordytu, skoro nie zajmowała się zawodowo produkcją/projektowaniem nabojów.

W dodatku pozostaje kwestia czasu po jakim zeznała i jej szczególność. Ta pani oznajmiła o zapachu który poczuła dopiero kilka lat po fakcie, a jak wiemy, pamięć potrafi szwankować. Nie chce tutaj dyskredytować w żaden sposób tej pani, ale fakt że jest jedną z kilku (jedyną?) osób, która poczuła kordyt, to jako pracownik administracji (a nie specjalista ds. badań katastrof lotniczych) zwyczajnie nie ma kompetencji do oznajmiania takich prawd. Skoro tyle osób mówi przeciwko niej + brak kompetencji, to taka osoba nie jest brana za poważnego świadka. Przynajmniej w każdej innej sytuacji tak właśnie by było.

W zeszłym roku rozbiła się awionetka w Krakowie na pokazach lotniczych, na których byłem obecny. Pojechałem potem na miejsce katastrofy i sam widziałem jak wiele teorii było o przyczynach. Mój ojciec jako oficer obsługi naziemnej, miał swoje zdanie poparte doświadczeniam i na końcu okazało się że jednak on ma racje, a miał problemy z przekonaniem innych.

Pozdrawiam

Użytkownik PaZi edytował ten post 23.02.2010 - 23:24

[Lynx]

Że tak nieśmiało zapytam. Piszesz o swoich przypuszczeniach co spodziewała się zobaczyć pani Kwiatkowski na trawniku? Masz może jakieś dowody na to, co spodziewała się zobaczyć, czy też są to tylko Twoje domysły?

Dowodów rzeczowych nie posiadam. Opieram się tylko na jej słowach, które przytoczył Muhad w wątku o weteranach. Pani Kwiatkowski miała powiedzieć, iż "na zupełnie niezniszczonym trawniku, na którym stałam w parę minut po uderzeniu, nie było żadnych widocznych części samolotu. Poza tym dziwnym brakiem jakichkolwiek szczątków samolotu, nie widać było zniszczeń w samej konstrukcji budynku Pentagonu, jakich można się było spodziewać po uderzeniu tak dużego samolotu". Z tych słów wnioskuję, że spodziewała się zobaczyć przynajmniej części kadłuba i skrzydeł wystające z Pentagonu.

Zastanawiam się czy to zamierzona manipulacja czy tylko pomyłka. Jeśli kiedyś było Ci dane poczuć zapach proszku błyskowego z petard, to moje gratulacje. Petardy nie zawierają proszku błyskowego. Przeróżne rodzaje fajerwerków owszem.

Faktycznie, zapędziłem się nie zwracając uwagi na to, że Wikipedia z polskiego hasła "petarda" przekierowuje na angielskie "fajerwerki". Mój błąd. Swoją drogą, kiedyś odpaliłem rzymskie ognie w kuchni - tam chyba był proszek błyskowy?

Wracając jednak do meritum - nic nie zmieni faktu, że kordyt nie jest produkowany od końca II wojny światowej.

[Lynx]

Nie, Muhad, przynajmniej jeśli o mnie idzie, nie mam zamiaru nikogo sprowadzać do poziomu imbecyla. Uważam, że pani Kwiatkowski jest naprawdę wybitną ekspertką w dziedzinie polityki Środkowej Afryki i Bliskiego Wschodu. Nie widzę jednak powodu, by przypisywać jej również specjalizację w znajomości matariałów wybuchowych, jak również nie widzę sensu w nazywaniu kogoś naukowcem tylko dlatego, że napisał książkę.

[Lynx]

Kompletnie cię nie rozumiem, Przemo. Kwiatkowski wyraziła zdziwienie wywołane brakiem widocznych szczątków, które można by było na pierwszy rzut oka określić mianem fragmentów samolotu. Jest więc dla mnie jasne, że takich szczątków oczekiwała, w przeciwnym bowiem razie nie wyrażała by zdziwienia. Pomijam już fakt, że na skrzydła leżące na trawniku powołałeś się jako pierwszy.


@Muhad, poprzeglądaj zdjęcia spod Pentagonu - przekonaj się, że jednak masa szczątków się tam walała, tyle, że były to drobne fragmenty, a nie całe elementy samolotu.

Użytkownik Lynx edytował ten post 24.02.2010 - 00:19

[Lynx]

Dzięki Muhad, wolę popatrzeć na zdjęcia z Pentagonu. One przemawiają do mnie bardziej niż czyjeś wspomnienia nagle odświeżone po pięciu latach.