Skocz do zawartości


Zdjęcie

Roopkund – zagadkowe Jezioro Szkieletów


  • Please log in to reply
31 replies to this topic

#31

noxili.
  • Postów: 2849
  • Tematów: 17
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 

 

Dlatego nadal najbardziej mnie przekonuje wersja przemarszu przez zamarznięte jezioro i nagła śmierć na skutek jakiegoś niespodziewanego i gwałtownego wydarzenia.

Gradobicie tu nieźle pasuje.

 

Mnie akurat gradobicie nie pasuje wcale.

Klimat mamy podobny do ówczesnego.Świat jest jednak nieco inny .Jest nas  o wiele więcej . W Tybecie panuje./panowałaniedawno  najbardziej fundamentalistyczna wersja buddyzmu chroniaca wszystkie żywe istoty nawet włącznie z robalami. Więc stroje futrzane  które doskonle chronią nie tylko przed zimnem jak i przed urazami mechanicznymi sa zakazane dla wiekszości tamtejszych ludzi. W X wieku wędrowcy byli "pancerni" w stosunku do współczesnych odzianych tylko w tkaniny Buddystów. Mimo to słyszy się o setkach ofiar lawin czy osuwisk ziemi a tylko po kilka ofiar(1) gigantycznych gradobić. I giną ludzie zasadniczo gdy dostana po pierwszych uderzeniach z nagłego i niespodziewanego bólu wylewu czy zawał lub zawali sie na nich jakaś konstrukcja przygnieciona jednocześnie kulami z lodu jak i wiatrem.I to są efekty gigantycznych  gradobić w gęsto zaludnionych miejscach gdy ludzie nie mogą za szybko ewakuować się z placu.

 

Co oni mieli czaszki z szkła? i Jeszcze nie nosili czapek?

 

Opis potęznego gradobicia w Sofii w Bułgarii

To były najgorsze chwile w moim życiu. W czasie burzy stałam na przystanku, oczekując na autobus. Czułam, jak o moje ciało odbijają się kule lodowe. To sprawiało mi ból, który odczuwam do teraz” – powiedziała lokalnej stacji telewizyjnej mieszkanka Sofii. Ulice miasta niemal całkowicie zmieniły się w rwącą rzekę – studzienki kanalizacyjne nie były w stanie przyjmować tak dużych ilości wody. Wichura powyrywała drzewa, uszkodziła dachy, bilbordy oraz pozrywała linie energetyczne. Część stolicy zostało pozbawionych prądu elektrycznego.
Burza zabiła starszego mężczyznę, który w czasie podroży rowerem przygniótł konar upadającego drzewa. Jest też kilkudziesięciu rannych, którzy wymagali interwencji lekarza.
Dwoje innych ofiar nawałnicy: kobieta i mężczyzna zginęli w podobnych okolicznościach.

 

Zresztą nawet w takich ekstremalnych przypadkach na 1 zabitego przypada od 15 do kilkuset rannych. Żeby zabić 600 tam musiało by nastąpić coś nieznanego albo być tam obecne kilkadziesiąt tysięcy osób.

 

 

Przypomniała mi sie też jeszcze jedna wersja. Tybetańczycy nie chowają swoich zmarłych.  Może to ofiary czegoś zupełnie innego które tam porzucono z jakiego  tam nieznanego nam powodu ? 

 

http://pl.wikipedia....rzeb_powietrzny

 

Uwaga link drastyczny

http://www.wykop.pl/...ogrzeb-na-sepa/

 

No i kolejna teoria zahaczona już poprzednio . Roztopy i gradobicie. :) Gdy szpiedzy papiescy Jan  Carpini i Benedykt Polak przebywali w czasie swej misji w obozowisku Wielkiego Chana (16 kwietnia 1245 roku do 18 listopada 1247 roku). Spadł tak intensywny opad gradu ze śniegiem i deszczu że w  lodowatej roztopowej wodzie potopiło się 160  ludzi i mnóstwo zwierząt .W lodowatej wodzie ok 0 stopni czas przeżycia to maks kikadziesiat albo raczej kilknascie minut. Jeśli jest to połaczone z silnym wiatrem i brakiem schronienia szanse przetrwania wynoszą zero . Oglądałem film dokumentalny Bearem Grilsem który poprosił o przerwanie nagrywania filmu i ratunek  własnie w takich warunkach. :)Silny wiatr, marznący deszcz z śniegiem i brak schronień na takiej właśnie hali górskiej .To był jedyny taki przypadek w czasie kręcenia tych filmów.


  • 0



#32

pishor.

    sceptyczny zwolennik

  • Postów: 4740
  • Tematów: 275
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Mnie akurat gradobicie nie pasuje wcale.

Okej. Zostawmy zatem tą konkretną przyczynę śmierci na boku, skupiając się tylko na przeprawie przez skute lodem jezioro i nagłej śmierci na jego środku - może być? Pytanie - co mogło tą nagłą śmierć (na środku jeziora) spowodować?

 

Przypomniała mi sie też jeszcze jedna wersja. Tybetańczycy nie chowają swoich zmarłych.  Może to ofiary czegoś zupełnie innego które tam porzucono z jakiego  tam nieznanego nam powodu?

To może być dobry trop. Tylko dwa pytania:

1. ofiary czego?

2. dostarczano je tam "hurtem", czy pojedynczo?

Pytanie pierwsze nawiązywałoby jakoś do kwestii przeprawy przez zamarznięte jezioro. Pytanie drugie daje dwie możliwości.

Możliwość pierwsza (hurtowego pochówku) prowokowałaby pytanie o przyczynę śmierci takiej ilości ludzi naraz (czyli wracamy tak na prawdę do kwestii przeprawy przez jezioro).

Możliwość druga (pojedynczego pochówku - dorzucania zmarłych) prowokuje pytanie inne. Czym dla współczesnych ofiarom było tak na prawdę to jezioro, skoro znosili na nie swoich zmarłych, w oczekiwaniu na to żeby w nim zatonęli?


 Wersja załamania lodu nie tłumaczy, dlaczego bardzo wiele kości leży na zboczach wokół jeziora.

Trochę sam sobie odpowiedziałeś - bo

jezioro jest bardzo małe

A skoro tak, to kilkaset osób nie mogło się znaleźć tylko na jego środku. Część musiała znajdować się przy jego brzegach, w momencie... tego czegoś, co ich zabiło.


  • 0




 

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych