kapuchy
Ponawiam pytania:
1. czy "to coś", rozpylone kilka tysięcy kilometrów od Polski, doleci do nas i spokojnie opadnie, czy będzie sobie fruwać w nieskończoność?
2. czy pył wulkaniczny zawiera w sobie bakterie, wirusy, niebezpieczną chemię nie pochodzenia naturalnego?
3. wreszcie czy mamy gwarancję, że rozpylane substancje nie zawierają szkodliwych substancji?W jakim sensie bezsens? Odpwoiedz mi na powyższe pytania - ciekawy jestem Twoich odpowiedzi. Pomyśl, czy gdyby faktycznie - tak jak piszesz - nie byłoby to dla nas szkodliwe, to utrzymywaliby to w tajemnicy? Moim zdaniem, oni są świadomi, że ludzie się domyślają, ale zanim zbiorą się do kupy i gremialnie zaprotestują, cel zostanie osiągnięty. Jaki cel? Możemy się jedynie domyślać. Ja obstawiam, że te opryski nie mają na celu głównie nas truć - to jest jedynie efekt uboczny i rzeczywiście przyznać trzeba, że zapewne mają dużo lepsze sposoby do trucia ludzi - vide przykład z USA, gdzie przez kilkadziesiąt lat dodawali do wody fluor, który obniżył inteligencję wszystkich Amerykanów o średnio 20%. Zbyt wiele jest jednak faktów wskazujących na bardzo szkodliwy wpływ tych oprysków na stan zdrowia. A może zarażą nas jakimiś wirusami, które znacznie obniżą nasz system immunologiczny, puszczą jakieś zmajstrowane wirusiątko w obieg i będą się przyglądać jak zdychamy bezradni. AIDS wynaleziono w przecież laboratorium i puszczono w obieg... Ostatnio była próba ze świńską grypą, już chcieli WSZYSTKICH szczepić. Nasza odporność tym razem wystarczyła i pandemii nie było, ale pomyślcie, co by było jakbyśmy zostali sztucznie pozbawieni ochrony. Brak zajęcia oficjalnego stanowiska przez najważniejsze osoby w państwie, milczenie w mediach i cenzura w sieci są przerażające. Jak długo jeszcze musimy czekać w demokratycznym państwie prawa, aż ktokolwiek z wyższych urzędników wytłumaczy nam o co chodzi w tym całym tajemniczym przedsięwzięciu, ewentualnie którykolwiek z niezależnych dziennikarzy (podobno takich mamy w Polsce wielu) zajmie się tą sprawą na poważnie.Żle rozumiesz. To co napisałem pokazuje kompletny BEZSENS takiej operacji, jaka niby jest prowadzona.
1. czy "to coś", rozpylone kilka tysięcy kilometrów od Polski, doleci do nas i spokojnie opadnie, czy będzie sobie fruwać w nieskończoność?
"to coś" może w końcu, ktoś scharakteryzuję to "coś", przy dobrych prądach w wysokich partiach atmosfery może latać sobie długo, po czym opadnie na 70% powierzchni naszego globu czyli w wodzie, najwyższe prawdopodobieństwo.
2. czy pył wulkaniczny zawiera w sobie bakterie, wirusy, niebezpieczną chemię nie pochodzenia naturalnego?
bakterie, wirusy (wysoka temperatura powinna zniszczyć wszystko), co do chemii jak najbardziej, pewnie jakiś przekrój tablicy Mendelejewa, wszakże to skały mineralne, które notabene bardzo użyźniają glebę.
3. wreszcie czy mamy gwarancję, że rozpylane substancje nie zawierają szkodliwych substancji?
no cóż, trzeba dużo kasy mieć aby to samemu sprawdzić, więc zwolennicy tej teorii powinni na własną rękę wyłożyć fundusze, aby się przekonać i nam udowodnić, że nad terytorium Polski rozsiewają "stonkę".