Dane Wigington o smugach chemicznych, geoinżynierii i zagrożeniach, które powodują.
Poniżej przedstawiam tłumaczenie z telekonferencji zaprezentowany przez Johna Massaria pomiędzy Russ Tanner (Global Skywatch) i Dane Wigington z www.geoengineeringwatch.org. która odbyła się w 2013 r. Zapraszam
Chemtrails connected to UN 2013 Report? ‚Earth is in the midst of a Mass Extinction of Life’ (eng)
Najważniejszy temat na świecie
Ross [R] – Tak, przepraszam – zanim przejdzie pan do rzeczy, czy mógłby się pan przedstawić? Opowiedzieć nam, kim pan jest, tym słuchaczom, którzy pana nie znają?
Dane Wigington [DW] – Tak, krótka biografia, przepraszam. Pracuję z witryną Geoengineeringwatch.org razem z Machaelem Murphy i paroma innymi osobami. Mam doświadczenie w korporacji energetycznej Bechtel, gdzie zajmowałem się odnawialnymi źródłami energii. Zbudowaliśmy jedną z pierwszych komercyjnych elektrowni słonecznych w kontynentalnych Stanach Zjednoczonych. Współpracowałem z jednym z największych magazynów energii słonecznej na świecie i w ten sposób zainteresowałem się tym tematem. Mówiono mi o tym, ale szczerze mówiąc byłem bardzo sceptycznie nastawiony. Kiedy przeprowadziłem się do północnej Kalifornii, spodziewałem się czystego powietrza. Miałem bardzo duży, kompletnie niezależny elektrycznie dom. Okazało się, że w niektóre dni traciłem 50, 60, 70, nawet 80% pobranej energii słonecznej, miałem takie przerywane wykresy energetyczne. Co ewidentnie było nie tak, coś się działo z niebem. Prędko natrafiłem na zjawisko geoinżynierii i od tej pory moje życie stanęło w miejscu. Ponad 10 lat wcześniej moim obszarem badań były zmiany klimatu i atmosfera, co oczywiście wiąże się bezpośrednio z geoinżynierią. Więc tym się głównie zajmowałem przez ostatnie 10 lat. Absolutnie nie jest to wygrana bitwa, ale czułem, że jeśli się tego nie powstrzyma, to wszystko inne straci znaczenie. Dziś czuję to jeszcze bardziej intensywnie.
Jestem pewien, że wszyscy widzieli te anomalie, szalone zmiany temperatury. Jest w tej chwili oczywiste, że na masową skalę manipulują prądami strumieniowymi przy pomocy rozpylanych substancji. Moim wnioskiem jest – za chwilę mogę odpowiedzieć na pytania, i tak najbardziej mi odpowiada taka forma – uważam, że planeta znajduje się z kryzysowej sytuacji. Nie jestem fanem Ala Gore’a ani handlu przydziałami emisji zanieczyszczeń, ale to nie zmienia twardych faktów. Moje badania wskazują, że geoinżynieria jest najpoważniejszą przyczyną tego kryzysu. Nie traktujemy planety zbyt dobrze, trudno się nie zgodzić, ale to geoinżynieria jest największym problemem. Spowodowała zapętlenie, którego przykładem jest wydalanie metanu, które w połączeniu z dziurami ozonowymi – zdecydowanie będącymi efektem geoinżynierii – to zupełnie nieznane wody. Wydalanie metanu to nie zjawisko trwające od stu czy dziesięciu lat. Doszło do tego w ciągu kilku lat. Wszelkie dostępne dane wskazują, że dzieje się to w tej chwili. Jest to globalne, zmieniające świat zjawisko. I paradoksalnie geoinżynieria wygląda na jego największą przyczynę, ponieważ zmienia prądy powietrzne. HAARP z kolei zmienia prądy morskie. Prądy oceaniczne z Atlantyku, które dawniej skręcały na południe przed wpłynięciem do Oceanu Arktycznego, teraz płyną prosto do Arktyki, co częściowo odpowiedzialne jest za stopnienie hydratów metanu. Inną przyczyną ich topnienia jest dziurawa warstwa ozonowa. Wiele z was słyszało być może, że metan jest dwadzieścia razy bardziej wydajnym gazem cieplarnianym niż dwutlenek węgla. Chodziło jednak o wydajność na przestrzeni 100 lat. Na przestrzeni 10 lat jest ponad sto razy bardziej wydajny. Nie sposób przesadzić, mówiąc, jak poważne jest to zjawisko. Zbiornik, z którego się wydostają, na Wschodniosyberyjskim Szelfie Kontynentalnym w Arktyce, jest ogromny. Ma potencjał, aby zniszczyć życie na Ziemi. Ten jeden zbiornik.
Kolejny paradoks – im więcej rozpylają, tym więcej wydaje im się, że muszą rozpylać, żeby zatuszować szkody, jakich narobili. W ten sposób zapędzimy się w kozi róg, ale oni nie potrafią zrobić nic innego, zarabiają na tym, to ich żyła złota. W chwili obecnej wydaje mi się – za moment odpowiem na pytania – że jesteśmy tu na ostrzu noża. Temperatury ulegają drastycznym zmianom. W ostatnich 30-45 dniach na niektórych obszarach Arktyki temperatury były o 10 stopni Celsjusza powyżej normy. Występują duże wahania – są też obszary, gdzie temperatury spadają poniżej normy, jak na Alasce. Wszystko zależy od tego, czy stosują tam jądra kondensacji. Jeśli nie wiecie, co to znaczy, wygląda na to, że prawie każdy opad jest w tej chwili wywoływany w ten sposób. Chodzi o proces chemiczny, w którym można wytworzyć śnieg w temperaturze, według naszych danych i tego, co się dzieje, nawet 10 stopni. Oczywiście w takich temperaturach nie powinien padać śnieg. W miarę dodawania do chmur jąder kondensacyjnych masy powietrza poniżej ulegają tymczasowemu ochłodzeniu. W północnej Kalifornii, niedaleko od mojego domu, jakieś 2-3 tygodnie temu temperatura była o 10 stopni niższa a teraz mamy 26. To samo w Atlancie w stanie Georgia. Trochę ponad tydzień temu było tam 29 stopni a trzy dni później spadł śnieg. Ludzie powinni na to reagować. Proces nukleacji wydaje się być ich ostatnim zagraniem. Nie wiemy, jakich chemikaliów używają. Mamy do czynienia z bardzo nietypowym śniegiem, który nie topnieje. Potrafi wypełniać stawy długo po tym, jak temperatura wzrasta powyżej zera. Proces nukleacji chemicznej wydaje się trwać dalej, powodując ulatnianie się wody. Robią to teraz w Syberii, która jest kompletnie pokryta śniegiem. Na radarze widać było, jak rozpylają jadra kondensacji – chmury deszczowe, z których spada śnieg, ponieważ wywalono na nie te substancje chemiczne. Zaraz przejdę do pytań, ale uważam, że zapoczątkowali coś, co skończy się katastrofą. Potwierdzają to dane paleoklimatologiczne. Są więc teraz kompletnie zdesperowani i próbują zatuszować to, do czego się przyczynili. Stawka jest ogromnie wysoka. Umieśćmy to w perspektywie: Zespół ds. Metanu Arktycznego, w skrócie AMEG (Arctic Methane Emergency Group), w którego skład wchodzi wielu geologów, między innymi Ken Caldeira, zaproponował ostatnio sposób na zatrzymanie emisji metanu. Proponują oni zastosować ogrzewacze jonosfery, rozmieszczone na całej planecie elementy HAARP, i wykorzystać przeciwne częstotliwości, aby wywołać eksplozję nuklearną w atmosferze, w desperackiej i destruktywnej próbie ograniczenia ilości metanu zanim zupełnie wypełni atmosferę. Są totalnie zdesperowani i myślę, że wszystkich nas czeka ostra jazda. Ze wszystkich moim badań wynika, że jeśli nie zaprzestaną geoinżynierii, jeśli nie pozwolą planecie zareagować, nie pozwolą na wznowienie cyklu hydrologicznego, wkrótce tajgi ulegną zatruciu a warstwa ozonowa zostanie zniszczona. Jeśli nie pozwolą planecie zregenerować się, czarno widzę naszą przyszłość.
[R] – Dowiedziałem się o problemie z metanem dopiero kilka miesięcy temu. Nigdy przedtem o tym nie słyszałem. Myślę, że wiele osób wciąż jeszcze nie słyszało o tym zjawisku. Czy mógłbyś im wyjaśnić, na czym ono polega? W jaki sposób rozpylanie wywołuje sprzężenie zwrotne prowadzące do uwalniania metanu?
[DW] – Raz jeszcze – nie mogę z czystym sumieniem zrzucić całej odpowiedzialności na geoinżynierię. Zdecydowanie wyrządziliśmy planecie poważne szkody, ale poza tym wygląda na to, że to jednak geoinżynieria jest największym czynnikiem powodującym to zjawisko. Kilka spraw z naukowego punktu widzenia jest jasnych jak słońce. Cząsteczki stosowane w geoinżynierii niszczą ozon. Kropka. Jest to fakt nie podlegający żadnej dyskusji. Mamy ogromne dziury w warstwie ozonowej na północnej i południowej półkuli i wszystkie dostępne dane wskazują, że przyczyną tego nie są freony, czy chlorofluorowęglowodory, a geoinżynieria. Pojawiła się ona jakieś 60 lat temu, w czasie, kiedy zaczęły pojawiać się dziury ozonowe na południowej półkuli, a wkrótce potem na północnej. Więcej energii cieplnej Słońca przedostaje się przez atmosferę. Między manipulacją prądami powietrznymi przy pomocy HAARP, rozpylaniem jąder kondensacji a blokowaniem Słońca, udaje im się generować znaczne spadki temperatury na ogromnych obszarach. Zdecydowanie wygląda jednak na to, że ceną za to jest jeszcze większe ogólne ocieplenie. Jest to przesadzona reakcja, która tylko jeszcze bardziej nam zaszkodzi. Jak wspomniałem wcześniej, zmienianie prądów powietrznych, które zmieniają prądy morskie, powoduje, że ciepła woda płynie do Arktyki. Metan jest największym źródłem węgla o największej zdolności uwalniania go do atmosfery. Szacuje się, że to jedno złoże na szelfie wschodniosyberyjskim zawiera 10 tysięcy gigaton zamarzniętego metanu na dnie morza. Uwolnienie jedynie 60 z tych 10 000 gigaton spowodowałoby zwiększenie całkowitej zawartości gazów cieplarnianych w atmosferze o 400%. Jedyne 60 z 10 000. Możecie sobie więc wyobrazić powagę sytuacji. Jeśli znaczna część tego złożą zostanie uwolniona, będzie to koniec planety Ziemi. Myślę, że nie uda im się tego utrzymać w tajemnicy zbyt długo. Temperatury zmieniają się z dnia na dzień. Myślę, że spróbują przedstawić geoinżynierię jako ostatnią deskę ratunku, więc ważne jest, abyśmy rozumieli, że to nie antidotum a przekleństwo – żebyśmy wiedzieli, jaka jest prawda, kiedy spróbują wcisnąć nam to kłamstwo. To właśnie powoduje emisję metanu. Dzieje się to od dziesiątek lat. Trójkąt Bermudzki – to nie kosmici tylko emisja metanu. Nagazowany ocean zachowuje się jak butelka szampana. Statki o małej pływalności idą na dno. Ma to miejsce od bardzo dawna. Ale złoże na Arktyce jest bardzo, bardzo duże i dodatkowo zakwasza ocean. Duża część metanu rozpuszcza się w wodzie, co powoduje zakwaszanie oceanów w zawrotnym tempie. To miecz o wielu ostrzach i żadne z nich nie działa na naszą korzyść.
[R] – Okej, więc upraszczając: niszczą warstwę ozonową, więcej światła słonecznego dociera do złóż metanu, metan uwalnia się i powoduje dalsze ocieplenie, co działa jak sprzężenie zwrotne i wzmacnia cały cykl. Czy w skrócie tak można to opisać?
[DW] – Tak, ale chodzi raczej o energię cieplną Słońca, niekoniecznie bezpośrednie światło słoneczne. Kolejny termin, z którym niewiele osób się zetknęło, to globalne zaciemnienie. Wynosi ono 20%. Oznacza to, że w ciągu ostatnich 50 lat ilość bezpośrednich promieni słonecznych docierająca do powierzchni planety zmniejszyła się o 20%. To kolejny rezultat geoinżynierii. Tak więc nie sposób opisać skali zniszczenia, jaką sieje geoinżynieria. Niszczy ozon, zmienia prądy powietrzne, uwalnia metan, zatruwa wszystko, co żyje – tajgę, która stanowi płuca planety, las na północnej szerokości geograficznej, na Syberii i pólnocno-zachodnich wybrzeżach Pacyfiku. Spędziłem większość życia w lesie. Wygląda to okropnie. Zajrzałem tam przed tą rozmową i zniszczenia są tam katastrofalne. Więc te lasy, które były płucami planety, które absorbowały węgiel, teraz emitują węgiel, ponieważ wymierają. Nic się nie uchowa przed geoinżynierią – wszystko ponosi szkody. Ale powtórzę – energia cieplna Słońca nie zawsze przybiera postać bezpośredniego światła słonecznego. Czasem można się poparzyć na plaży, mimo że dzień był pochmurny. Kolejną częścią tego zapętlenia jest arktyczna pokrywa lodowa. Wiele osób… dyskusja nt. globalnego ocieplenia trwa, a naprawdę nie powinna, mimo że w małej części Antarktyki ilość lodu nieznacznie się zwiększyła. Jesteśmy jednak przekonani, że jest to wynik rozpylania jąder kondensacji, ponieważ mowa o obszarach, gdzie przedtem nie występowały opady śniegu, bo było na to zbyt zimno – w powietrzu nie było wystarczająco dużo wilgoci na opady. Teraz powietrze jest wystarczająco wilgotne, więc pada śnieg i formuje się lód, ale to nie znaczy, że zrobiło się zimniej. A jeśli chodzi o arktyczną pokrywę lodową to w tym roku prawie całkiem implodowała. Media o tym nie mówią. Przez większą część pory topnienia arktyczna pokrywa lodowa malała o 100 tys. km kwadratowych dziennie. Pod jej koniec – 130 tys. km kwadratowych dziennie. Szacuje się, że za dwa, trzy lata nie będzie tam żadnego lodu. Wróćmy do metanu. Bez lodu, który odbijał 90% energii cieplnej Słońca, ocean pochłania teraz tę energię. Zwiększone wchłanianie energii cieplnej przez wodę, prądy morskie doprowadzające ciepłą wodę i zwiększony dopływ energii cieplnej poprzez zniszczoną warstwę ozonową – niedobra kombinacja. Metan uwalnia się, powoduje ocieplenie, topnieje więcej lodu, pochłaniane jest więcej energii cieplnej – sprzężenie zwrotne. Bardzo jasna, zrozumiałą sytuacja.
[R] – Pozwól, że zadam kilka trudnych pytań. Wszyscy szanują twoją opinię i są jej ciekawi, i zastanawiamy się jak długo potrwa, zanim ten proces zacznie wywierać wpływ na wszystkich mieszkańców Ziemi? Ile czasu minie, zanim wszyscy, nawet ci, którzy starają się temu zaprzeczać, będą musieli się z tym zmierzyć?
[DW] – Według danych, do których mam dostęp, nie będą w stanie tego ukrywać dłużej niż do końca tego roku. Może nawet krócej. Uważam, że konsekwencje tego wydarzenia pojawiają się tak gwałtownie, iż występuje duże prawdopodobieństwo, że pojawi się jakieś wydarzenie mające na celu odwrócenie naszej uwagi od tego, co się dzieje. Może zaczną III wojnę światową, może jakaś operacja fałszywej flagi. To czyste spekulacje, rzecz jasna nie mam na ten temat żadnej wiedzy, ale na podstawie konsekwencji implozji środowiska…
Umieszczę to w perspektywie, Ross – prędkość wymierania gatunków wynosi obecnie od 100 tys. do miliona procent normalnego tempa tzw. wymierania tła. Od 1000 razy to 100 000 razy tyle, ile wynosi norma. Tracimy nawet 200 gatunków dziennie. Jesteśmy w tej chwili w szóstym stadium masowego wymierania gatunków na planecie Ziemi i da się tego długo ukrywać. Zanikają populacje ryb. 93% światowej populacji ryb pelagicznych zmniejszyło się, zaczynają wymierać ryby z końca łańcucha pokarmowego – makrela, śledź. Poprzednia masowa emisja metanu… mamy na ten temat dane paleontologiczne… 55 milionów lat temu nastąpiło wydarzenie zwane PETM, paleoceńsko-eoceńskie maksimum termiczne. Była to masowa emisja metanu. W zależności od modelu badań, z jakiego korzystamy, uważa się, że wymarło wtedy nawet do 70% gatunków lądowych i aż do 90% morskich. To nie żarty. Dojdzie do zmian. Ale gdyby zaprzestali geoinżynierii to dałoby nam szanse. Mogą jedynie zaszkodzić klimatowi. Starają się przeciwdziałać temu, co się dzieje, ale zapylając atmosferę zatrzymują rotację cyklonową, regenerację ozonu i cykl hydrologiczny, zatruwają deszcz. Wyrządzają same szkody. Trzeba koniecznie skończyć z geoinżynierią.
[R] – Mówiąc o kaczkach użyłeś takiego określenia… pelagiczne?
[DW] – Ee… Populacja ryb pelagicznych. To największe źródło ryb jadalnych. Wiesz, tuńczyk, makrela. To ryby pelagiczne.
[R] – Okej, czyli w tej chwili szybko je tracimy.
[DW] – Światowa populacja zmalała już o 93%. Jedynym powodem, dla którego udaje im się cokolwiek złowić są bardzo wyszukane metody połowu, ale tymczasem ocean ulega zakwaszeniu. W dodatku mamy napromieniowanie z elektrowni w Fukushimie i tysiąc innych rzeczy. Zakwaszanie oceanu postępuje być może nawet tysiąc razy szybciej niż 55 milionów lat temu w wydarzeniu PETM, o którym wspomniałem. Załapaliśmy się na ekspresową przejażdżkę do kompletnie innej rzeczywistości. Wiem, że mój przekaz i moje wnioski są bardzo ponure. Przede wszystkim powinno nam zależeć na zwiększeniu świadomości społecznej. Aby nasze wysiłki miały jakiekolwiek znaczenie, powinno na tym zależeć każdej osobie, do której dotarliśmy. Po drugie – nikt nie może przewidzieć, jak to się skończy. Nikt. Raz jeszcze, największe szanse mamy jeśli pozwolimy planecie zareagować, jeśli ludzie zrozumieją, co się dzieje – nie jeśli ci obłąkani ludzie będą dalej dzień w dzień rozsyłać po całym świecie tysiące samolotów, kompletnie niszcząc wszystkie systemy podtrzymywania życia Ziemi. A to właśnie robią.
[R] – Zgadzam się z twoją spekulacją, że być może użyją dywersji, jakiejś fałszywej flagi, czegoś, co odwróci uwagę od problemu. Biorąc wszystko pod uwagę, muszę się zgodzić z tą spekulacją – pewnie tak właśnie zrobią. Więc wygląda na to, że przy pomocy tych smug chemicznych, geoinżynierii, pogarszają sytuację. Trudno oprzeć się wrażeniu, że dobrze wiedzą, co robią. Jak uważasz? Wiedzą, że pogarszają sytuację, ale być może mają ku temu jakieś powody? Masz jakieś pomysły?
[DW] – Jest kilka możliwości. Może wiedzą, że wszystko i tak się sypnie i nic się na to nie poradzi, więc jest im wszystko jedno. Zawsze przypominam też o tym, że na Ziemi miało miejsca ponad 1800 eksplozji nuklearnych – czy grupa ludzi zrównoważonych psychicznie zrobiłaby coś takiego? Narazili się na ekspozycję na stront, teraz mają go pełno w kościach. Te 1800 detonacji wszystko napromieniowało. Po co wysadzać te piękne wyspy na Morzu Południowym? Nie ma w tym za grosz rozsądku. Ale po rozmowie z Kenem Caldeira i Davidem Keithem na Konferencji Geoinżynierii w San Diego uważam… [ Geoinżynieria jest faktem. David Keith i aluminium] Z mojej perspektywy w tych działaniach nie ma miejsca na racjonalne myślenie. Ci ludzie żyją w szklanej bańce, konsekwencje ich działań wydają się w ogóle nie mieć znaczenia. Moim zdaniem mamy tu do czynienia z kompletnym brakiem rozumowania dedukcyjnego. W ogóle nie pojmują konsekwencji swoich działań. Trudno powiedzieć, ale myślę też, że zdecydowana, przytłaczająca większość osób pracujących przy tych programach nie ma pojęcia, co robi. Mówi się im, że robi coś, co uratuje planetę, coś dobrego, coś nieodzownego. Właśnie do tych osób musimy dotrzeć. To oni muszą zrozumieć, że zakładają pętlę na własną szyję – i na nasze. Mam nadzieję, że jeśli sobie to uświadomią, odmówią udziału w tym szaleństwie.
[R] – Zgadzam się. Wspomniałeś… Za chwilę przejdziemy do pytań, które zadało mi wiele osób, ale… Dostrzegam schemat – wszystko wymiera. Tego lata, po dwóch tygodniach intensywnego rozpylania zwiędły mi w ogrodzie cztery różne warzywa. Niedawno nauczyłem się ogrodnictwa, uwielbiam to. Wszystkie cztery rodzaje warzyw padły i do w tym samym czasie, kiedy przez dwa tygodnie prowadzili rozpylanie. Wspomniałeś, że pracujesz z buldożerem, widziałeś zniszczenia w lasach – w jakim stanie jest roślinność i jaki będzie to miało efekt?
[DW] – Geoinżynieria to oczywisty problem, który wszyscy ignorują. Jest przyczyną zniszczeń na wielu obszarach zalesionych, może na większości. Wróćmy do wymierania gatunków. Codziennie zanika nawet 200 gatunków i jest to ważny czynnik. Uważa się, że 70-80% przypadków wyginięć, zarówno roślin jak i zwierząt, ma związek z grzybami. Zatruwając glebę, nasycając ją dostępnymi biologicznie, toksycznymi, śmiercionośnymi metalami ciężkimi, zabija się żyjące w niej mikroorganizmy, a kiedy w glebie nie występuje inne życie, wprowadza się tam grzyb. Grzyb wykańcza wszystko od dębów po iglaki i wszystkie inne gatunki od góry do dołu, włącznie z ludźmi – mamy teraz epidemię grzybiczego zapalenia zatok. Grzyby to bardzo powolny, podstępny problem i zdecydowanie występuje związek z wymieraniem słabych drzew. Kiedy korzenie drzew i innych organizmów wykrywają dostępne biologicznie aluminium – używam aluminium jako przykładu, gdyż nad nim konkretnie przeprowadzono badania – wyłączają się, aby chronić swoje DNA przed uszkodzeniem. Nie absorbują więc składników odżywczych i umierają bardzo powolną śmiercią. W przypadku lasów na Wybrzeżu Północno-Zachodnim USA wszyscy mówią, że to przez żuki. Ale żuki to tylko objaw słabości drzewa, które zostało otrute. Więc wszystkie drogi prowadzą z powrotem do geoinżynierii. Gdyby nie robili tego od 60 lat, uważam, ze bylibyśmy w o wiele lepszej sytuacji. To nie znaczy, że nie wyrządziliśmy szkody planecie, takie twierdzenie rozmija się z rzeczywistością. Ale geoinżynieria jest moim zdaniem czynnikiem. Gdyby nigdy nie zaczęli, bylibyśmy w dużo lepszej pozycji. Tymczasem staczamy się po równi pochyłej w kierunku nieznanej rzeczywistości.
[R] – Wspomniałeś o biologicznie dostępnym aluminium. W glebie naturalnie występuje dużo boksytu, który przetwarza się, aby pozyskać aluminium. To zupełnie co innego, bo boksyt nie wpływa na rośliny w taki sposób, jak nowo wprowadzone dostępne biologicznie wolne aluminium, prawda?
[DW] – To całkowita prawda. Strony poświęcone dezinformacji bardzo często wspominają, że aluminium stanowi 8% skorupy ziemskiej. Zgadza się, z tym, że w środowisku naturalnym aluminium nie występuje w stanie wolnym. Koniec i kropka. Zawsze jest związane z innymi pierwiastkami, nigdy nie jest dostępne biologicznie. Nie lata sobie w powietrzu, jak próbowali nam wmawiać. Kiedy zacząłem moje badania, jedną z pierwszych osób, z którymi rozmawiałem był pewien hydrogeolog, którego zaszokowała ilość aluminium w moich próbkach wody deszczowej. Powiedział, cytuję, że deszcz nie powinien go zawierać nawet jednej cząsteczki na miliard, chyba że w pobliżu jest fabryka Alcoa (największy amerykański producent aluminium). W mojej pierwszej próbce było siedem cząsteczek aluminium na miliard. Bardzo dużo, biorąc pod uwagę, gdzie mieszkam. W ciągu kolejnych 12 lat jego ilość zwiększyła się prawie pięćset razy – aż do 3450 na miliard w ciągu jednego opadu. To bardzo toksyczny deszcz. Śnieg nagromadzony na zboczu góry Shasta wykazuje zawartość aluminium na poziomie 61 000 na miliard. I nikt o tym nie mówi. A są osoby, które wiedzą. Sześć miesięcy temu nieoficjalnie rozmawiałem z naukowcami z NOAA (Amerykańska Narodowa Administracja ds. Oceanów i Atmosfery) i oni dobrze wiedzą, co się dzieje. Niedawno miałem kolejne spotkanie z ludźmi z Environmatal Waste w północnej Kalifornii. Testowali wodę z rzeki Sacramento, w której podskoczyła zawartość aluminium, ale boją się o tym mówić. Wszyscy martwią się, że stracą posadę, a tymczasem z zawrotną prędkością zmierzamy ku kompletnemu wyginięciu. Mam więc nadzieję, że jeśli uda nam się osiągnąć masę krytyczną… Środowisko akademickie o wszystkim wie – nie wierzę, że istnieje jeden meteorolog, albo biolog zaangażowany w jakąkolwiek działalność leśną, który nie zauważył, co się dzieje. Gdyby tylko udało nam się przełamać tamę, moglibyśmy zaatakować ze stu kierunków.
[R] – Słyszysz mnie teraz?
[DW] – Tak, sorry, słucham cię.
[R] – Z kim mamy się skontaktować? Wydaje się to niemal niemożliwe. Nie sposób zmusić do niczego zmusić ciało ustawodawcze czy senatorów. Jaki powinien być nasz następny krok, kiedy już zostaliśmy uświadomieni i chcemy z tym walczyć?
[DW] – Bardzo ważne pytanie. Powiem tak: ustawodawcy nijak nam nie pomogą. Ten system został sprzedany, kupiony, opłacony. Od dziesiątek lat się do tego szykowali, i myślę że naprawdę wierzą, że mogą to ciągnąć w nieskończoność. Nic dalszego od prawdy. Cały system jest zaprojektowany tak, żeby nie ujawniać jednostek. Musimy więc dotrzeć do ludzi, zamiast tracić czas na agencje. Każdy może do zrobić z domu przy pomocy własnego komputera. Znajdujcie grupy ludzi, które by to obchodziło, gdyby tylko wiedziały. Farmerzy, ekolodzy, ADHD, Alzheimer, autyzm, duże organizacje wędkarskie, które zastanawiają się, dlaczego ryby w rzekach wymierają. Istnieje niekończąca się lista osób, które byłyby zainteresowane, gdyby tylko miały pojęcie, co się dzieje. Znajdźcie wiarygodne dane, wyślijcie im e-mail z paroma dobrymi artykułami. Nazywam to „płonącymi strzałami” – wszyscy powinniśmy wysyłać z domowych komputerów takie płonące strzały. Są też dziennikarze zajmujący się kwestiami środowiska. Więcej informacji, bardzo przemyślane, wiarygodne artykuły można znaleźć między innymi na stronie geoengineeringwatch.org. Nic nas nie kosztuje podanie adresu i wklejenie do e-maila paru artykułów. Ponieważ jesteśmy tak nieliczni, najlepszym, co możemy zrobić, jest tworzenie punktów zapalnych przy pomocy osób, których problem dotyczy osobiście i które byłyby zainteresowane, gdyby naprawdę to zrozumiały, gdyby zaakceptowały fakt, że ten problem istnieje. Dodałbym też, że nie będzie się dało dłużej zaprzeczać – wydaje mi się, że wkrótce sprawy nie będzie się już dało zamiatać pod dywan. Nawet jeśli nie rozpętamy od razu pożaru, to będziemy mieć ogniska. Wkrótce zauważą, jak wszystko wokół nich imploduje. Wierzę, że te nasiona padną na żyzną glebę. Potrzebna jest zorganizowana kampania poszukiwania grup, organizacji, jednostek, dziennikarzy których sprawa by zainteresowała, i wysyłania im informacji. Trzeba bez przerwy wysyłać informacje. Przesyłajcie filmy e-mailem, róbcie kopie – płyta DVD kosztuje 25 czy tam 50 centów. Wystrzeliwujcie te płonące strzały. Jesteśmy tak nielicznie, że to najbardziej skuteczne, co jesteśmy w stanie zrobić.
Zgadzam się na powielanie tłumaczenia, ale proszę o podanie linku źródłowego.
Źródło: ripsonar.wordpress.com
Ripsonar
Użytkownik Ripsonar edytował ten post 07.01.2015 - 01:11