ze strony
http://zatruteniebo.wordpress.com/Piramida kłamstw
17 Czerwiec 2010 Autor: astromaria
Polskie owce miały nie widzieć tego, co od czasu wstąpienia naszego kraju do NATO lata i smrodzi nad ich głowami, ale zdrada przyszła z niespodziewanego miejsca: z Jasnej Góry.
Owce zachodnie już dawno zaczęły podejrzewać jakiś spisek i przystąpiły do zbierania dowodów w postaci badań laboratoryjnych tego, co spada im na głowę wraz z deszczówką. A były to trucizny straszne i zabójcze, które nie mają prawa znajdować się w powietrzu. Niektóre nawet pisały w tej sprawie listy i petycje do swoich parlamentów i rządów, wszystkie one jednak pozostały bez odpowiedzi.
Władze wyznają zasadę, że jeśli się o czymś nie mówi w głównym wydaniu dziennika telewizyjnego i nie pisze w głównych gazetach, to tego nie ma. Nie istnieje. A jeśli ktoś twierdzi, że coś widzi, tłumaczy mu się, że ma urojenia spowodowane przez paranoiczne lęki. Proste i skuteczne. Jeśli to nie przekona wichrzyciela, uciszą go pozostałe owce, które bardziej wierzą w to, co pisze prasa, niż w to, co widzą ich własne oczy.
Wygląda na to, że w końcu przebudziła się setna małpa i nagle większość owieczek odzyskała zdolność widzenia tego, co jest i co od lat było, a co do tej pory było dla nich niewidoczne z powodu sugestii hipnotycznej, pod wpływem której się znajdowały.
Ale władza spodziewała się tego, więc ma przygotowaną kolejną bajeczkę, która powinna uśpić stado.
Wczoraj rano w RMF FM (nie słucham, ale mi doniesiono), a dziś w gazetach możemy przeczytać, że to prawda najprawdziwsza i jak najbardziej naukowa, że
samoloty powodują ulewy i śnieżyce. Ale nie żadne chemiczne samoloty, lecz takie zupełnie zwyczajne.
Do tej pory samoloty rejsowe latały sobie nad naszymi głowami i zupełnie nic nie powodowały, aż tu nagle bach! i mamy gigantyczny, światowy problem. Widocznie na niebie pojawił się jeden samolot za dużo i niczym przysłowiowa kropla przelewająca kielich spowodował nagłe załamanie pogody. Najpierw zostaliśmy przywaleni nieprawdopodobną kupą śniegu, a teraz mamy takie ulewy, że cały świat tonie.
Po okresie zaprzeczania, że istnieje jakikolwiek problem dowiadujemy się nagle, że problem jest, ale ma inne wytłumaczenie i jak zawsze jest to wytłumaczenie proste i naturalne, nie mające nic wspólnego z tym, to twierdzą „twórcy teorii spiskowych”. Nie ma żadnych samolotów, które „coś” rozpylają, ale są samoloty rejsowe i to one stanowią problem.
Pozwolę sobie spytać: dlaczego wcześniej go nie powodowały? Coś tu się nie zgadza, prawda?
I najważniejsza sprawa: jeśli przyczyną problemów są rzeczywiście samoloty rejsowe, to dlaczego w ich paliwie znajdują się te wszystkie potworne trucizny, które spadają nam na głowy i pola wraz z deszczem i śniegiem? To jest najważniejsze pytanie, które zostało zignorowane, a odpowiedzi na które powinniśmy się głośno domagać!
A teraz proszę przeczytać, w co każą nam wierzyć. I broń Boże proszę nie zadawać żadnych pytań! Artykuł należy przeczytać, przyswoić sobie jego treść i z nią nie dyskutować, bo jest to jedyna prawda jaka jest.
Amen.
i jeszcze jeden ciekawy wyważony artykulik
http://www.ithink.pl...esz-juz-chemie/Chemtrails. Czy czujesz już chemię?
30.03.2010 Lesław Kawalec
Można śmiać się z teorii spiskowych. Można pukać się w czoło słuchając interpretacji wydarzeń. Ale czy można udawać, że nie widzi się dziwnych zjawisk? Czy można je ignorować jeśli nie powinno ich być? Przejść nad nim do porządku?
Na załączonych zdjęciach widać smugi na niebie podobne do tych, które pozostawiają po sobie odrzutowce. Wyglądają one dziwnie, bo:
- pozostają na dłużej a z czasem doprowadzają do zachmurzenia (mam serię zdjęć które to obrazują), a przecież normalne smugi kondensacyjne znikają po kilku minutach,
- tworzą kształty, jakich na niebie nie powinno być: nawet jeśli akurat w tych miejscach miałyby się krzyżować loty samolotów z czy na Okęcie lub na jakieś lotnisko wojskowe to dlaczego dwa dni pod rząd są a potem przez miesiąc ich nie ma?
- jak to możliwe, że samoloty lecą tak blisko siebie w podobnym czasie? Czy nie stanowi to zagrożenia? Czy jest to dopuszczalne prawem określającym warunki ruchu w powietrzu?
Zjawisko to zainteresowało mnie i obejrzałem na ten temat kilka nagrań na youtube, w tym film "Nie rozmawiaj o pogodzie". Oczywiście owo zjawisko zostało wpisane w teorię nowego porządku światowego (NWO) a interpretacje sięgały od ograniczania populacji aż po tworzenie ekranu mającego pomagać laserom HAARP na Alasce podgrzewać jonosferę by potem móc wywoływać kontrolowane katastrofy naturalne. Tłumaczenia te mogą być zaskakujące, bo przecież jak to? Opryski siłą rzeczy miałoby wykonywać NATO, a więc czyżby swoi swoim gotowali ten los? Nie chcemy wierzyć w takie teorie, choć przecież słyszeliśmy o łowcach skór, o wirusach wypuszczanych z laboratoriów by wymusić zakupy szczepionek i znamy z historii liczne przykłady rządów działających na szkodę własnych społeczeństw. Ale jakoś wolimy w ten sposób o tym nie myśleć.
Działa to m/w tak, że rozpylane w powietrzu (na zdjęciach w internecie widać jak dwusilnikowe samoloty wypuszczają trzy smugi) drobinki aluminium albo jakiejś materii organicznej w strukturze swej podobnej do krwi, mają koncentrować parę wodną i prowadzić do zachmurzenia. Wieść gminna, choć tak jakby oficjalna, głosi, że to test technologii mylenia radarów. Tylko czemu akurat nad wielkimi miastami? Inny przeciek każe nam wierzyć, że to forma szczepienia populacji na wypadek zagrożenia atakiem bioterrorystycznym. Tym bardziej, że jak donoszą świadkowie (vide cytowany film) towarzyszy tym zjawiskom wyraźnie zwiększona zapadalność na choroby górnych dróg oddechowych. Czy więc coś wisi w powietrzu? A może ktoś chce wywołać panikę?
Zdjęcia te pochodzą z 23 II i 23 III z ujęcia nad Warszawskim Muranowem. W lutym katar złapała córka. Po raz pierwszy od wielu miesięcy. Cóż, w sumie taka pora roku, że ma prawo złapać katar. Za to w ostatnich dniach zachorowaliśmy w domu już wszyscy. Mnie towarzyszyły ostatnio stany totalnego wyczerpania. Dzieci nie dość że kaszlą i chodzą zakatarzone, to jeszcze są wyjątkowo drażliwe. W sumie mało dziwne, bo przesilenie wiosenne... Ale żeby tak się to zbiegło? Żona zaczęła więcej na ten temat czytać i ... doczytała o takich właśnie symptomach po-opryskowych!
Nikt z nas nie chciałby wierzyć, że oto ktoś chce nas truć: czy to dla idei czy dla odpałów od koncernów farmaceutycznych. Może to jakieś manewry? Może nowe, tańsze ale gorsze paliwo? Może próba generalna przed spodziewanymi wyładowaniami magnetycznymi ze słońca, które jakoś należałoby odbić. Cóż, wydaje się, że władze powinny jakoś wytłumaczyć co się dzieje. I zrobić to w sposób inny niż kierując dyrektywy by dermatolodzy odsyłali do psychiatrów osoby które z tym zjawiskiem skojarzyły dziwne dolegliwości skórne. Czasem trudna prawda jest lepsza niż kosmiczne spekulacje, które w przypadku ewentualnego pogorszenia się sytuacji gospodarczej i społecznej, mogą dać ludziom dodatkową motywację do linczu na władzy.
Użytkownik Zagaroth edytował ten post 18.06.2010 - 09:45