Napisano 04.06.2010 - 11:37
Także na 40m , ba na 30m nie mieli prawa w nic zahaczyć. Co więc takiego się stało w końcówce , że się zniżyli poniżej wysokości decyzji?
Napisano 04.06.2010 - 13:27
Napisano 04.06.2010 - 14:39
a ja mam pytanie do miłośników awiacji, bo tego nie wiem. Wszyscy dokoła trąbią, że lądowali na autopilicie = Autopilot sam zniżał pułap, tak ?
Nagle pilot mówi "Odchodzimy", więc jest zgrzyt, bo autopilot zniża pułap, a on ciągnie go do góry, to tak działa, czy jest to niemożliwe ? nie ma jakiś zgrzytów między obniżaniem pułapu przez autopilot a rwanie sterami samolotu do góry ?
Pozdrawiam.
Napisano 04.06.2010 - 21:53
Autopilot w Tu odpowiada za predkosc (czyt: ciag silnikow), pulap reguluje pilot. Tak wiec nie ma tutaj zadnej sprzecznosci.a ja mam pytanie do miłośników awiacji, bo tego nie wiem. Wszyscy dokoła trąbią, że lądowali na autopilicie = Autopilot sam zniżał pułap, tak ?
Nagle pilot mówi "Odchodzimy", więc jest zgrzyt, bo autopilot zniża pułap, a on ciągnie go do góry, to tak działa, czy jest to niemożliwe ? nie ma jakiś zgrzytów między obniżaniem pułapu przez autopilot a rwanie sterami samolotu do góry ?
Pozdrawiam.
Użytkownik Ironmacko edytował ten post 04.06.2010 - 21:53
Napisano 04.06.2010 - 21:54
a ja mam pytanie do miłośników awiacji, bo tego nie wiem. Wszyscy dokoła trąbią, że lądowali na autopilicie = Autopilot sam zniżał pułap, tak ?
Nagle pilot mówi "Odchodzimy", więc jest zgrzyt, bo autopilot zniża pułap, a on ciągnie go do góry, to tak działa, czy jest to niemożliwe ? nie ma jakiś zgrzytów między obniżaniem pułapu przez autopilot a rwanie sterami samolotu do góry ?
Pozdrawiam.
Napisano 04.06.2010 - 21:59
Użytkownik Bolbo edytował ten post 04.06.2010 - 22:01
Napisano 04.06.2010 - 22:04
Użytkownik adam091991 edytował ten post 04.06.2010 - 22:09
Napisano 04.06.2010 - 22:31
Co się stało z postami o Komorowskim i jego wypowiedziach na temat gazu łupkowego? Jestem pewien, że widziałem to w tym temacie, a teraz nie moge się doszukać.
Edit: A już widze. Zostały usunięte. Według mnie posty te były jak najbardziej na temat. Przecież teoria Tropiciela opierała się właśnie o gaz łupkowy. Ten post też pewnie wyląduje w koszu.
Użytkownik FaceToFace edytował ten post 04.06.2010 - 22:32
Napisano 04.06.2010 - 22:36
Napisano 04.06.2010 - 23:10
Napisano 04.06.2010 - 23:12
"Gdzie był generał?".
Od wczorajszego popołudnia mnóstwo ludzi analizuje ujawniony transkrypt z rejestratora rozmów w kabinie prezydenckiego Tupolewa. Najbardziej interesujące wydaje się wyjaśnienie czy były naciski na załogę i jakie były bezpośrednie przyczyny katastrofy (o tym później). Mnie tymczasem zainteresowało co innego: rola generała Błasika.
Już z wcześniejszych wypowiedzi Edmunda Klicha wynikało, a transkrypt to potwierdza, że gen. Błasik był w ostatnich chwilach w kabinie pilotów. Komentatorzy zwracają uwagę, że sama obecność przełożonego musiała wpływać stresująco na pilotów. Gen. Błasik nie był głupi i musiał sobie z tego zdawać sprawę. Jedni więc mówią, że chciał na pilotów wywrzeć nacisk, inni, że właśnie chciał ich wesprzeć, pomóc. Przyjrzyjmy się początkowemu fragmentowi transkryptu, na który bodaj nikt jeszcze nie zwrócił uwagi. Jest to rozmowa pomiędzy nawigatorem a drugim pilotem, zarejestrowana pomiędzy 10:03:12 a 10:03:35 czasu moskiewskiego:
Za wielką wodę [...] Dowódca mówił [...] za wielką wodę [...] za wielką wodę na czterogwiazdkowego generała. I teraz tak zapierdala bo musi jeszcze nalatać 40 godzin. Nie, a jak nie może, to wiesz, wtedy zapierdala do Poznania.
Załoga mówi o kimś, kto może liczyć na awans na czterogwiazdkowego generała. Musi to być generał trójgwiazdkowy, który ponadto musi jeszcze ileś godzin "nalatać", a więc trójgwiazdkowy generał lotnictwa. Dla załogi na pewno interesujące były plany ich przełożonego, tym bardziej, że ten przebywał na pokładzie i to, jak przypuszczam, w dość specyficznym charakterze. Ten właśnie charakter był przedmiotem rozmowy załogi.
Cóż więc usłyszeliśmy? Że gen. Andrzej Błasik liczył na awans do najwyższych struktur dowódczych NATO lub raczej na jakieś szkolenie w Stanach ("za wielką wodą") - zapewne na Narodowym Uniwersytecie Obrony Stanów Zjednoczonych (szkolenie takie ukończył gen. Franciszek Gągor) - po którym mógłby otrzymać czwartą gwiazdkę i awans na stanowisko Szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego po generale Gągorze, gdy ten odejdzie ze służby lub awansuje na szefa Komitetu Wojskowego NATO. Gen. Błasik był protegowanym prezydenta, od którego zależały te nominacje, jego marzenia o awansach były więc realistyczne. Był jednak pewien kłopot: gen. Błasik nie spełniał wymogu formalnego, najwyraźniej stawianego generałom sił powietrznych - brakowało mu 40 godzin "nalotu". Cóż więc gen. Błasik robił? Zapierdalał. Czyli...?
Połączmy to teraz z fragmentem wypowiedzi na forum lotnictwo.net.pl, który także, jak się wydaje, umknął powszechnej uwadze (nawiasem mówiąc, jestem dozgonnie wdzięczny anuszce za to, że wskazała to forum na swoim blogu):
Teraz nieznany Wam fakt: meldunek przed lotem Prezydentowi złożył nie Dowódca Załogi a Gen Błasik. Atmosfera przed lotem była grzecznie mówiąc zła.
Gen. Błasik składał meldunek, jak dowódca załogi? A może był dowódcą załogi?! Błasik chciał wykorzystać wyprawę do Katynia aby "nabić" sobie 3-4 godziny do brakującego limitu, więc formalnie, na papierze, to on dowodził, nie zaś kpt. Protasiuk? Protasiuk tylko pilotował... To byłoby oszustwo, ale niegroźne w normalnych warunkach pogodowych, załoga zaś tłumaczyła sobie dlaczego generał "tak zapierdalał", a atmosfera przed lotem była zła. Przy polskim stosunku do procedur i wobec doniesień o podobnych oszustwach w Afganistanie (sprawa "wyjazdów na patrole" niektórych sztabowców) wydaje mi się to bardzo prawdopodobne. Przy tym to tłumaczyłoby dziwnie niską asertywność kpt. Protasiuka, który, choć głośno powątpiewał w możliwość wylądowania w Smoleńsku, nie podjął decyzji o rezygnacji z lądowania. Nie on dowodził, on tylko leciał, decyzję o odejściu na lotnisko zapasowe władny był podjąć formalny dowódca załogi. Wiem, że są to spekulacje i jeśli się mylę, bardzo wszystkich przepraszam. Nie chodzi mi o uwłaczanie czyjejkolwiek pamięci, a o dwie rzeczy: o zrozumienie przebiegu i przyczyn katastrofy i o to, jak w Wojsku Polskim przestrzegane są formalne procedury.
Jeżeli gen. Błasik formalnie dowodził i chciał lotem do Smoleńska dokumentować powiększenie "nalotu", powinien być jakiś ślad w papierach - albo i nie, bo może generał zdecydował się w ostatniej chwili, papiery zaś miano uzupełnić później. Jeżeli jednak gen. Błasik był formalnym dowódcą załogi, to w ostatnich minutach lotu, w czasie skrajnie trudnego podejścia do lądowania, był na swoim miejscu: w kabinie pilotów.
Użytkownik olorin edytował ten post 04.06.2010 - 23:14
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych