Skocz do zawartości


Zdjęcie

Tajemnica Samolotu 101


2351 odpowiedzi w tym temacie

#1921

PaZi.
  • Postów: 933
  • Tematów: 4
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Żal. Typowy PiS-owiec i manipulator. Nikt nie pisał, że żyjemy w idealnym kraju, więc nie kłam i nie wkładaj nam takich słów w usta. Razor dobrze zauważył, że skądś trzeba było wziąść, a że nie było nikogo kto by nie pracował w aparacie państwa, bo nie ma innych miejsc pracy dla wyszkolonych agentów niż właśnie agencja wywiadowcza.

"Razor to jest bardziej skomplikowane niż Tobie się wydaje , tak naprawdę nie ma dobrego rozwiązania"

No i racja, ale skoro nie masz żadnej teorii jak to miałoby mniej więcej wyglądać to po co krzyczysz głośno, że to jest skandal jak nadęta żaba? Krytykować to sobie każdy może, ale jakoś nikomu robić się nie chce.

Z Wałęsą to też jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje. On sam nie obalił komunizmu. Za nim stała duża grupa ludzi którzy pomagali organizować strajki no i najważniejsze czyli strajkujący. Wielokrotnie to Wałęsa podkreślał. On był tylko symbolem który motywował ludzi. Śmieszne jest oskarżanie go o agenturę. Dlaczego? Bo nawet jeśli był agentem i pomógł (sick) zniszczyć ustrój na którego płacy był, to wprowadzając demokracje polepszył poziom życia nam wszystkim. Po prostu jakby na to nie patrzeć to korzyści są nieproporcjonalne większe do teoretycznych strat.

No i tyle tego OT. Jak ktoś ma problem to zrozumieć to jego sprawa.

Pozdrawiam
  • -3

#1922

FaceToFace.
  • Postów: 195
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Ujawnienie stenogramów z zapisu rozmów w kabinie pilotów, zakładając ich autentyczność, po szczegółowej analizie należy okreslić jako wydarzenie przełomowe. Wskazują one na mechanizm prowadzący do katastrofy i pozwalają w pewnym przybliżeniu określić krąg osób za nią odpowiedzialnych. W obecnym stanie wiedzy nie ulega wątpliwości, że do zaistnienia sytuacji doprowadziły zarówno strona polska jak i rosyjska.

Wydaje się, że działania były prowadzone w jakimś porozumieniu, ale uzgodnionym celem było tylko i wyłącznie uniemożliwienie udziału prezydenta Kaczyńskiego w uroczystościach w Katyniu. Taką też wiedzą mogły dysponować osoby uczestniczące w spisku, bo tylko tak można nazwać uniemożliwienie wykonania obowiązków prezydentowi RP.

Co uderza w ujawnionym stenogramie? Przede wszystkim całkowita niespójność i nielogiczność przedstawionych danych. Zwraca także uwagę duży udział niezrozumiałych wypowiedzi lotników i to w całym zapisie, nawet gdy nie powinno być żadnych zakłóceń.

Tor lotu na ścieżce podejścia (ostatnie 10 km od lotniska) odtworzony na podstawie meldunków załogi i kontroli lotów nie jest prostoliniowy, tylko oscyluje wokół toru wzorcowego. Jest to absolutnie niezrozumiałe, szczególnie, że podejście było wykonywane przy pomocy autopilota. To jednak jeszcze nie wszystko. Analiza prędkości lotu przy założonym torze lotu wskazuje, że samolot pierwsze 4 km ścieżki pokonał z prędkością ok. 350 km/h, potem zwolnił do prawidłowych ok. 280 km/h, by ostatni odcinek 1 km pokonać z prędkością ok. 140 km/h! Jest to absurdalne, bo samolot nie mógłby się utrzymać w powietrzu lecąc tak wolno. Również tak duże skoki prędkości są nieprawdopodobne. Występująca w ostatniej fazie lotu prędkość opadania rzędu 14 m/s utrzymująca się do wysokości 20 m także musi być nieprawidłowa. Samolot spadając tak szybko nie byłby w stanie wyjść z lotu nurkowego i rozbiłby się gdzieś w okolicy bliższej radiolatarni. W sposób jednoznaczny należy te dane uznać za fałszywe.

Czy jest to dowód na sfałszowanie stenogramu i manipulację ścieżki dźwiękowej? Niekoniecznie. Analiza stenogramu prowadzona od momentu zderzenia z drzewem wstecz przy założeniu typowych parametrów lotu pozwala przedstawić racjonalne wyjaśnienie. Samolot był sprowadzany po złej ścieżce podejścia, tak by wysokość decyzji wypadła za wcześnie i w efekcie uniemożliwiła lądowanie. Temu samemu celowi służyło ujawnione przez prasę podanie nieprawdziwych informacji meteorologicznych przez kontrolę lotów. Wiadomo, że kontrolerom towarzyszyła tajemnicza osoba trzecia oraz, że przed lądowaniem wielokrotnie konsultowano się z Moskwą. Wyraźnie wskazuje to na celowe działanie, a nie niedbalstwo czy samowolę kontrolerów.

Wspomniany błąd podejścia można wprowadzić na dwa sposoby (ewentualnie stosując ich kombinację), czyli podając złe ciśnienie atmosferyczne i powodując pozorne przemieszczenie pionowe, albo podając złą odległość początku ścieżki podejścia spowodować pozorne przemieszczenie poziome.

Drugie rozwiązanie wymaga “przesunięcia” czyli ustawienia pozorującej dalszej bądź obu radiolatarni NDB, tak aby współgrały z fałszywą ścieżką. Być może informacje o przerywaniu sygnału NDB podczas podejścia Jaka-40 i o zerwaniu sieci energetycznej podczas podejścia Tu-154 wiążą się z tym problemem. Za drugim wariantem przemawia obecność odbiornika GPS w samolocie, wysokość podawana przez ten system byłaby zgodna z tą na wysokościomierzu ciśnieniowym.

Według szacunkowych obliczeń kontroler podawał fałszywe informacje o odległości, tak by punkt przyziemienia wypadł o 1km za krótko. Ostatnia komenda 2km od punktu przyziemienia padła, gdy samolot był w rzeczywistości 3km od niego. Oznacza to, że samolot był około 50m pod ścieżką schodzenia. To samo w sobie nie mogło doprowadzić do katastrofy, załoga nie widząc lotniska, odeszłaby na krąg i co najwyżej mogła zwrócić uwagę na “błędne” wskazania GPS w płaszczyźnie poziomej.Analiza stengoramu wskazuje jednak, że załoga dysponowała innymi wskazaniami wysokości, niż te, które wynikałyby z komend kontrolera. Co więcej, po paru komendach padają komentarze, na stenogramie zaznaczone jako niezrozumiałe, można się tylko domyślać, że załoga komentuje działalność kontrolera.

Wskazania odczytywane przez załogę wydają się pochodzić z dwóch różnych odczytów. Odczyt GPS powinien być mniej więcej prostoliniowy. Po naniesieniu podawanych odczytów na oś odległości i uwzględnieniu korekty odległości wynikającej z nieprawdziwych danych podanych przez kontrolera, wyniki układają się liniowo, z gwałtownym załamaniem w okolicy wysokości decyzji.

Kilka punktów wysokości podawane przez innego członka załogi (nie nawigatora), wyraźnie odstaje od tej linii, a po porównaniu z rzeźbą terenu zdaje się odpowiadać odpowiadającej im wysokości na radiowysokościomierzu. Prawdopodobnie załoga na bieżąco weryfikowała wskazania GPS ze wskazaniami radiowysokościomierza.

Wydaje się, że wskazania systemu GPS pokazywały wysokość lotu większą o około 40-50m od rzeczywistej (co wykracza poza błąd urządzenia i wskazuje na celowe zakłócanie). Samolot w momencie odejścia mógł być na rzeczywistej wysokości 30-40m, może nawet mniejszej, co uwzględniając czas niezbędny do przejścia do lotu wznoszącego stanowiło wystarczającą przesłankę do katastrofy. Niewątpliwie przed uderzeniem o ziemię załogę w tym momencie uchronił jar, niestety w kilka sekund później szczęścia już zabrakło.

Wyjaśnienia wymaga też gwałtownie spadająca wysokość odczytywana przez nawigatora, wskazująca na opadanie rzędu 14m/s. Być może operator urządzenia zakłócającego specjalnie zmieniał to wskazanie by utrudnić pracę komisji powypadkowej i dostarczyć przekonywującego “dowodu winy” pilotów. Załoga nie reagowała, zdumiona obserwując zmieniające się wskazania wysokościomierza, podczas gdy wszystkie inne parametry pozostawały bez zmian.

Sprostowania wymagają kłamliwe informacje rozpowszechniane przez tzw. ludzi lotnictwa,że załoga nie zareagowała na komendę drugiego pilota “odchodzimy”. Według instrukcji eksploatacji samolotu Tu-154M, jeżeli na wysokości decyzji kapitan nie ogłosi decyzji o lądowaniu lub odejściu, drugi pilot zobowiązany jest do poinformowania załogi o odejściu i rozpoczęcia tej procedury, w tym wypadku naciskając przycisk “odejście” na wolancie (załoga ustaliła, że będzie korzystać z autopilota).

Otwarte pozostaje pytanie, dlaczego załoga nie zrezygnowała z podejścia, gdy okazało się, że wskazania wysokościomierzy “rozjeżdżają się”. Prawdopodobnie na odprawie przed wylotem załoga została poinformowana, że Rosjanie będą blokować próby lądowania i podawać fałszywe informacje, w związku z czym powinna zaufać wskazaniom systemu GPS. Załoga mogła być przekonana, że kontroler podał im złą wartość ciśnienia powietrza.

Oczywiście, czynnikiem niezbędnym dla sukcesu przedsięwzięcia było porozumienie z osobami organizującymi wylot po stronie polskiej, tak by w momencie dolotu, na lotnisku docelowym panowały złe warunki i załoga nie mogła dokonać oceny wzrokowej odległości od lotniska, np. po punktach charakterystycznych na ziemi. Pomijając wątek ewentualnego sztucznego wywołania mgły, należy zwrócić uwagę, że raporty meteorologiczne dla lotniska w Smoleńsku wskazywały na pogarszającą się pogodę. Kolejne raporty METAR informowały o wzrastającej wilgotności powietrza, a ostatni raport otrzymany przed wylotem Tu-154M wskazywał na gwałtowne obniżenie widoczności z 10km do 4km i pojawienia się mgławienia.

Kłamstwem są więc informacje, że strona polska nie miała żadnych informacji o pogarszającej się pogodzie. W tym momencie było wystarczająco dużo czasu, by zwrócić się do strony rosyjskiej o aktualny meldunek meteorolgiczny i prognozę krótkoterminową, a także do Centrum Hydrometeorologicznego Sił Zbrojnych o własną, niezależną prognozę w oparciu o aktualne zdjęcia satelitarne. Na tej podstawie można było zmienić godzinę wylotu, ewentualnie samolot od razu skierować np. na lotnisko w Witebsku, skąd bez przeszkód delegacja mogła dojechać samochodami i autokarami. Z dotychczas opublikowanych informacji wynika, że nie zrobiono nic. Co więcej, w tej napiętej sytuacji, lot Tu-154M został opóźniony o godzinę, tzn. przesunięto planowany termin wylotu o pół godziny, po czym doszło do opóźnienia o dalsze pół godziny.

Informacja ta zamieszczona w raporcie MAK przeszła w polskich mediach bez echa, które powielały tylko na wpół prawdziwą wersję o półgodzinnym opóźnieniu, które i tak nie miało wpływu na sytuację. Oczywiście, przylot Tu-154M godzinę wcześniej diametralnie zmieniłby sytuację, pozwolił na lądowanie, ewentualnie na dużo większą elastyczność w wyborze wariantu zapasowego, o ile taki w ogóle był. Jak bowiem ujawnił 10 czerwca gazecie Rzeczpospolita mecenas Rogalski, prokuratura dysponuje zeznaniami świadków twierdzących, że przed wylotem szef protokołu dyplomatycznego Mariusz Kazana mówił, że wylot jest niezorganizowany i że jest możliwe tylko lądowanie w Smoleńsku.

Nawiasem rzecz biorąc nie była to pierwsza katastrofa wiążąca się ze złymi warunkami atmosferycznymi. Warto tu wspomnieć choćby katastrofę Iskry w 1998 roku, gdy samolot na polecenie generała Mieczysława Walentynowicza (ten bronił się, że decyzję podjął generał Kazimierz Dziok) wykonał lot w warunkach nie pozwalających na bezpieczne wykonanie zadania, przymusowe lądowanie śmigłowca Mi-8 z premierem Millerem na pokładzie, gdzie pilot nie został poinformowany o możliwości wystąpienia oblodzenia, co doprowadziło do zatrzymania pracy silników i tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności i umiejętnościom pilota nie doszło do tragedii, czy też wciąż badana, niemal identyczna katastrofa samolotu CASA z grupą dowódców lotnictwa wojskowego.

PRELUDIUM KATASTROFY

Podana przez mecenasa Rogalskiego informacja o złej organizacji wylotu brzmi szczególnie dramatycznie, biorąc pod uwagę wszystkie jej znane okoliczności. Przygotowania do obchodów 70 rocznicy zbrodni katyńskiej rozpoczęły się pod koniec 2009 roku. Organizatorem była Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która informowała Kancelarię Prezydenta, Kancelarię Prezesa Rady Ministrów oraz szereg instytucji i organizacji pozarządowych. Wszystkie instytucje, a przede wszystkim KPRM będący formalnym dysponentem samolotu miały blisko pół roku na przygotowanie wizyty w najdrobniejszych szczegółach.

Tymczasem już od września 2009 roku narastał powoli konflikt wokół tej wizyty, gdy marszałek Bronisław Komorowski i wicemarszałek Stefan Niesiołowski, a w ślad za nimi cała Platforma Obywatelska podważyli oficjalne stanowisko Polski w sprawie kwalifikacji prawnej zbrodni. Przynajmniej od tego czasu musiało dojść do nieformalnych rozmów pomiędzy KPRM a stroną rosyjską, skoro 5 grudnia 2009 roku Dimitrij Polianski Radca Ambasady Rosyjskiej ogłosił, że na kwiecień planowane jest spotkanie Władimira Putina i Donalda Tuska, których oprócz forum gospodarczego w Kaliningradzie w kwietniu 2010 roku, czekają wspólne uroczystości upamiętniające rocznicę tragedii w Katyniu. Kancelaria Prezydenta w osobie Mariusza Handzlika skierowała w dniu 27 stycznia 2010 roku do Andrzeja Przewoźnika, do Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz do Ambasadora Federacji Rosyjskiej notę informacyjną o planowanym udziale prezydenta na uroczystościach rocznicowych w Katyniu, a dwa dni później zwróciła się do Andrzeja Przewoźnika z prośbą o informację dotyczącą przygotowań do obchodów.

3 lutego premier Władimir Putin w rozmowie telefonicznej zaprosił Donalda Tuska na uroczystości katyńskie w pierwszej połowie kwietnia 2010 roku. Dwa dni później Gazeta Wyborcza w artykule pod znamiennym tytułem “Prezydent: Ja też chcę do Katynia! I polski MSZ i Rosjanie są zaskoczeni deklaracją Lecha Kaczyńskiego” podaje co następuje:

“Polski MSZ od dłuższego czasy prowadził z Rosjanami żmudne ustalenia na temat uroczystości. Teraz resort jest zaskoczony, bo prezydent na obchodach zorganizowanych na szczeblu premierów to prawdziwy koszmar dla protokołu dyplomatycznego (…) Oficjalnie MSZ milczy, ale nieoficjalnie w gmachu przy ul. Szucha w Warszawie wszyscy liczą, że “prezydent ochłonie” i “podzieli” się z Tuskiem rosyjskimi obchodami, których w tym roku jest sporo. Zamiast 10 kwietnia do Katynia, mógłby np. pojechać 17 lipca na obchody do Charkowa, albo 2 września do Miednoje. (…)

Zaskoczony decyzją Kaczyńskiego jest Dmitrij Babicz, rosyjski ekspert od polityki międzynarodowej Rosji: – Premierzy Donald Tusk i Władimir Putin mają wspólną zaletę przydatną dla rozwoju relacji między naszymi krajami, której brakuje prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Putin interesuje się Polską, rozumie wasz kraj. I to właśnie dlatego nie oddaje stosunków z Polską Dmitrijowi Miedwiediewowi. Z Tuskiem jest podobnie. On też się stara zrozumieć Rosję, poznać ją. A Kaczyński wie o Rosji mało, poza tym, że ona zagraża Polsce, co jest oczywistą bzdurą.”

http://wyborcza.pl/1...o_Katynia_.html

20 lutego ambasador Władimir Grinin oświadczył, że do ambasady Federacji Rosyjskiej nie dotarło pismo zapowiadające wizytę Lecha Kaczyńskiego na uroczystościach w Katyniu. Następnego dnia Aleksander Szczygło poinformował opinię publiczną o piśmie z 27 stycznia i oskarżył ambasadora Grinina o mieszanie się w wewnętrzne sprawy Polski oraz przypomniał sprawę szpiegowania polskich manewrów wojskowych. “- Bardzo niedobrze się dzieje, że pan tę sprawę wyciąga. Prosiliśmy żeby nad kwestiami uroczystości w Katyniu zachować spokój – komentował słowa Szczygły rzecznik rządu Paweł Graś. – Deklarowaliśmy (i pan premier i pan minister Sikorski (…) dajmy spokój Katyniowi. Jest deklaracja MSZ, są kontakty ze stroną rosyjską, po to żeby zarówno pan premier jak i pan prezydent na tych uroczystościach się znaleźli i żeby te uroczystości przebiegły godnie. I my zrobimy wszystko żeby tak się stało – powiedział w Radiu Zet Paweł Graś.”

http://wiadomosci.ga...oczywiscie.html

W efekcie oświadczenia ambasadora, prezydent zaprosił go na rozmowę w Pałacu Prezydenckim w dniu 23 lutego, nie przyniosło to jednak definitywnych rozstrzygnięć.

23(28?) lutego Andrzej Kremer z MSZ zwrócił się do kancelarii prezydenta o potwierdzenie udziału w uroczystościach organizowanych 10 kwietnia przez ROPWiM, a 2 marca marszałek Bronisław Komorowski zwrócił się z prośbą o udostępnienie miejsc w samolocie dla delegacji parlamentarnej.

Jest to znamienna informacja. Pierwotnie przewidywano, że prezydent pojedzie pociągiem wraz z rodzinami katyńskimi. Prezydent wyraził zgodę na ten plan i rozpoczęto przygotowania do podróży, jednak w wyniku nacisków wymuszono zmianę środka transportu na samolot. Informację tę ujawniła Anna T. Pietraszek z TVP, która przygotowywała transmisję z uroczystości. Rodzi się pytanie, czy pismo marszałka było jednym z elementów nacisku na prezydenta, by wymusić na nim lot samolotem?

4 marca szef KPRM Tomasz Arabski ogłosił, że: “Premier Donald Tusk będzie w Katyniu 7 kwietnia na zaproszenie szefa rosyjskiego rządu Władimira Putina – poinformował szef kancelarii premiera Tomasz Arabski.

Arabski zapowiedział, że 7 kwietnia dojdzie do spotkania bilateralnego Tuska i Putina i dyskusji na temat spraw bieżących.”

http://dziennik.pl/p...do_Katynia.html

Następnego dnia kancelaria prezydenta ostatecznie potwierdziła lot na uroczystości w dniu 10 kwietnia. W tym momencie nikt się nie spodziewał tragicznego finału lotu, opinia publiczna odbierała to jako kolejny afront uczyniony prezydentowi, taki jak ten, który uczynił Tomasz Arabski w dniach 15-16 października 2008 roku, całkowicie blokując możliwość wykorzystania samolotu rządowego przez delegację prezydenta na Radę Europy. Arabski nazwał przelot prywatną podróżą głowy państwa, a prezydent skorzystał wtedy z wyczarterowanego samolotu. Co ciekawe, delegacji prezydenta w Katyniu również odmówiono statusu oficjalnej wizyty.

http://wiadomosci.wp...,wiadomosc.html

http://wiadomosci.wp...,wiadomosc.html

PRZE-KOMBINOWANA LISTA PASAZEROW TU-154M

Na kilka dni przed wylotem wśród dziennikarzy krążyła lista pasażerów, co samo w sobie stanowiło poważne naruszenie zasad bezpieczeństwa. Na liście były osoby, które ostatecznie nie znalazły się na pokładzie samolotu, wśród nich Jarosław Kaczyński (zrezygnował z powodu choroby matki), Bohdan Klich, Kazimierz Kuberski i Jacek Sasin. Nie było tam już Grzegorza Schetyny, który po katastrofie tłumaczył, że zrezygnował z lotu by towarzyszyć premierowi 7 kwietnia, a w jego miejsce poleciał Grzegorz Dolniak. Tymczasem w składzie delegacji przesłanej z kancelarii sejmu 18 marca, a więc już po oficjalnym ogłoszeniu osobnego spotkania Tusk-Putin 7 kwietnia, byli zarówno Grzegorz Schetyna, jak i Grzegorz Dolniak. Ponadto miał im towarzyszyć Rafał Grupiński. Czemu Schetyna mijał się z prawdą?

http://www.wprost.pl..._1273412256.jpg

http://www.wprost.pl...c-do-Smolenska/

LISTA PASAZEROW JAK-40

Wyjaśnienia wymaga też nagły wylot Jaka-40 z dziennikarzami. Podobno zabrakło miejsc w Tu-154M, ale w takim razie świadczyłoby to o karygodnych zaniedbaniach w przygotowaniach do wizyty. Jaki mógł być cel wcześniejszego wylotu? Czy dziennikarze mieli być świadkami kolejnego upokorzenia prezydenta? A może na pokładzie samolotu przewieziono sprzęt zakłócający zamaskowany jako sprzęt reporterski? Do ciekawej konstatacji można dojść analizując skład delegacji dziennikarskiej. Opublikowane nazwiska wskazują na doświadczonych reporterów, o których bez problemu można znaleźć informacje w internecie.

O wszystkich oprócz jednego,przedstawiciela znanego medium, które brało udział w prowokacjach wobec rządu PiS (padały wtedy oskarżenia o organizację tych prowokacji przez byłych współpracowników i pracowników WSI). Nazwisko tego dziennikarza pojawia się tylko raz w innym kontekście niż katastrofa w Smoleńsku, ponadto ciężko jest znaleźć informacje pochodzące bezpośrednio od niego, a większość tylko powołuje się na tego reportera. Co ciekawe, redaktor ów nie był intensywnie eksploatowany medialnie przez swojego pracodawcę. Jaką więc rolę pełnił ów redaktor?

EKSPERCI I AUTORYTETY PO KATASTROFIE

Podobnie, należy wyjaśnić sprawę medialnej nagonki mającej na celu przekonanie opinii publicznej o winie prezydenta i załogi za doprowadzenie do katastrofy w Smoleńsku. Zwraca tu uwagę zarówno dobór ekspertów, wśród których byli Gromosław Czempiński (były pracownik SB), Michał Fiszer (były oficer WSI), Grzegorz Hołdanowicz (wymieniany jako WS Dromader), Tomasz Hypki (lobbysta związany z Krajową Radą Lotnictwa), Zbigniew Niemczycki (jeden ze świadków w sprawie Sławomira Millera, przyrodniego brata Leszka), Andrzej Kiński (wymieniany jako WS Skryba), obecność “autorytetów” takich jak Andrzej Wajda (producentem jego filmów “Pan Tadeusz” i “Zemsta” był Lew Rywin, który także wstrzymał produkcję filmu Roberta Glińskiego “Las” o zbrodni katyńskiej i miał być producentem “Katynia”), czy podjęte działania pozamedialne, takie jak zablokowanie możliwości wypowiedzi wykwalifikowanemu personelowi LOT, “ofensywa internetowa” czy blokowanie łączy telefonicznych… Radia Maryja.

Trudno te wszystkie działania uznać za przypadkowe, podobnie jak trudno uznać za przypadkowe działanie Edmunda Klicha oraz będące tego konsekwencją działanie rządu, który zgodził się na prowadzenie śledztwa w sprawie katastrofy na podstawie “Konwencji Chicagowskiej”, nie mającej zastosowania wobec samolotów wojskowych (takim był Tu-154M 101), pomimo podpisanej umowy polsko-rosyjskiej regulującej tę kwestię.

OD PETENTA DO SPECJALISTY

Szczególnie bulwersujace jest nieautoryzowane rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji przez Edmunda Klicha, polskiego przedstawiciela przy MAK. Czyżby rząd miał coś do ukrycia i usiłował zablokować możliwość dostępu polskich śledczych do materiałów dotyczących katastrofy? Wskazując na rolę polskich ośrodków w zamachu na prezydenta trzeba postawić pytanie o motyw. Niewątpliwie Bronisław Komorowski mógł się obawiać ujawnienia aneksu do raportu z likwidacji WSI, ale wydaje się, że mimo wszystko powód był zbyt błahy, podobnie jak ewentualne problemy lustracyjne Grzegorza Schetyny (w miesiącach poprzedzających katastrofę pojawiły się informacje sugerujące odnalezienie dokumentów przez pracowników IPN).

Być może należałoby szukać związku ze złożonym na początku grudnia 2009 roku wniosku Beaty Kempy o przekazanie komisji sejmowej billingów prominentnych członków rządu zamieszanych w aferę hazardową. Niedługo później, 23 grudnia, w tajemniczych okolicznościach zmarł podwładny Tomasza Arabskiego, Grzegorz Michniewicz, Dyrektor Generalny Kancelarii Premiera Donalda Tuska i jego Szef Kancelarii Tajnej. Według Wprost, przed swoim prawdopodobnym samobójstwem Michniewicz miał wysłać kilka SMS-ów do Arabskiego, brak jest jednak informacji, czego miały dotyczyć.

W styczniu komisja hazardowa zwróciła się do Prokuratora Generalnego o billingi połączeń telefonów komórkowych służbowych i prywatnych oraz wykazu ich logowań w stacjach przekaźnikowych m.in. b. szefa gabinetu politycznego premiera Sławomira Nowaka, b. szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego, b. ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, b. wicepremiera i szefa MSWiA Grzegorza Schetyny, b. wiceministra gospodarki Adama Szejnfelda, wiceministra finansów Jacka Kapicy oraz biznesmenów: Ryszarda Sobiesiaka i Jana Koska. Wniosek o billingi premiera Donalda Tuska został odrzucony.

Uporządkowane billingi zostały przekazane przez prokuraturę 18 maja 2010 roku i zostały określone jako “wierzchołek góry”. Posiedzenia komisji zostały jednak wstrzymane do czasu wyborów prezydenckich. Czy to właśnie informacje kryjące się w billingach doprowadziły do katastrofy w Smoleńsku?

http://smolensk-2010.pl/2010-06-15-putin-interesuje-sie-polska-rozumie-wasz-kraj-dmitrij-babicz-rosyjski-ekspert-od-polityki-miedzynarodowej-rosji.html

Użytkownik FaceToFace edytował ten post 15.06.2010 - 16:44

  • 0

#1923

PaZi.
  • Postów: 933
  • Tematów: 4
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

No i po co zaśmiecasz temat takim długim cytatopostem? Daj link i jak ktoś chce to sobie przeczyta, a tak to jak ktoś nie chce to musi przewijać przez cały post lub pisać kolejny niesamowicie długi post żeby się do niego odnieść.

Już wiemy czemu było takie zamieszanie z wizytą pana Millera w Rosji:
http://wiadomosci.wp...,wiadomosc.html

Ruscy ze swoją niedbałością to się chyba nigdy nie zmienią :/

Tak wiem że to woda na młyn dla spiskowców, ale jak ktoś bardziej ogarnięty się znajdzie to zawsze można pogadać.

Pozdrawiam
  • -2

#1924

BadBoy.
  • Postów: 737
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

FSB TRZYMA ŁAPĘ NA ŚLEDZTWIE



Rosyjskie służby specjalne od pierwszych minut po katastrofie uniemożliwiały polskim służbom dostęp do miejsca tragedii, od początku sterowały śledztwem i nadal to czynią.



Dołączona grafika



– Oficerów ABW, żandarmerii, którzy przyjechali m.in. zabezpieczyć ocalałe nośniki tajnych danych, zgromadzono w hangarze, oznajmiając, że „nie mają tu nic do roboty”. Kilka godzin potem Tusk przytulał się z Putinem – mówi informator „Gazety Polskiej”, który był na miejscu 10 kwietnia.

Polskie służby posiadają bardzo ważny dowód w śledztwie – trzecią czarną skrzynkę. Jak dowiedziała się „GP”, nie przekazały Rosji jej oryginału, choć tego żądała strona rosyjska. Rejestrator jest dobrze zabezpieczony, znajduje się w sejfie.

Trzecia skrzynka to cyfrowy rejestrator szybkiego dostępu, produkcji warszawskiej firmy ATM PP, typu ATM-QAR/R128ENC. Ocalał on z katastrofy i został przewieziony do Polski, ponieważ jest to polski patent. Strona rosyjska nie posiadała software (dostępu do oprogramowania), by odczytać jego zapisy. Okazało się jednak, że zarejestrował on o wiele więcej parametrów, niż pierwotnie sądziła rosyjska komisja śledcza. Stanowił niezależną kopię głównego rejestratora pokładowego MŁP 14-5.

Bloger „stary wiarus” na Salonie24.pl zwrócił uwagę, że „da się z niego odczytać wszystko to, co z rejestratora MŁP-14-5, ponieważ QAR jest wpięty równolegle w instalacje MSRP-64 (czyli system rejestracji parametrów lotu). Pochylenie, przechylenie, kurs, przyspieszenia we wszystkich osiach itp., a także tzw. pojedyncze zdarzenia, czyli nas interesujące, np. wysokość decyzji, naciśnięcie przycisku »Uchod« -2 krąg. Wysokość z RW i baro”. A więc informacje zarejestrowane w polskiej skrzynce zawierają odpowiedź: czy mjr Arkadiusz Protasiuk po komendzie drugiego pilota Roberta Grzywny „odchodzimy” pociągnął wolant, próbując odlecieć.

Komisja gen. Anodiny wystąpiła o przekazanie polskiego rejestratora Rosji. Z jakich powodów, skoro mają już własne zapisy dotyczące parametrów lotu?

Upublicznienie zapisów trzeciej polskiej skrzynki – po tym, jak Rosjanie przekażą nam ostateczną „odszumioną” wersję stenogramów rozmów w kokpicie – może obalić lansowane tezy o winie pilotów, a inne uprawdopodobnić.


Namiestnik Komorowskiego działał


29 kwietnia sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki (w rządzie PiS stanowisko to należało do śp. Zbigniewa Wassermanna) zapewnił w Sejmie, że przy zabezpieczaniu przedmiotów osobistych ofiar katastrofy pod Smoleńskiem obecni byli przedstawiciele Żandarmerii Wojskowej oraz funkcjonariusze ABW. Polskich służb nie dopuszczono jednak do wykonywania ich obowiązków – wszystkie tajne dane przejęła FSB.

Polskich służb Federalna Służba Bezpieczeństwa nie dopuściła, a najwyższemu żyjącemu urzędnikowi Kancelarii Prezydenta nie pozwoliła odlecieć ze Smoleńska do Polski.

Piotr Ferenc-Chudy, dziennikarz „GP”, który był wśród dziennikarzy na cmentarzy katyńskim, tak relacjonuje zachowanie rosyjskich służb po katastrofie: – Dowiadujemy się, że z polecenia rosyjskich władz mamy wracać do Polski. Nasz przewodnik i oficer FSB wprowadzają nas do autobusu. Okazuje się, że jednak nie wolno nam odjechać. Oficer zabronił. Rosjanie dostają sprzeczne rozkazy. W końcu zbieramy się w autobusie i jedziemy pod bramę lotniska. Stoją tam limuzyny oficjeli, karetki, samochody wojskowe i milicyjne. Rosyjskie służby próbują odebrać dziennikarzom nośniki z nagraniami, karty pamięci ze zdjęciami . Brama jest zamknięta. W samolocie czeka minister Jacek Sasin, który chciał zaraz po katastrofie wracać do Polski. Rosjanie nie pozwalają mu jednak ani odlecieć, ani wyjść na zewnątrz. Tłumaczą, że Jak-40 nie może wystartować, ponieważ na wieży nie ma kontrolera, bo jest właśnie przesłuchiwany. Dziwne, bo widzimy, że na lotnisku wciąż lądują rosyjskie samoloty i śmigłowce. Jak opowiadał potem minister Sasin, ambasador Polski w Moskwie Jerzy Bahr usilnie namawiał go, by został, ale minister zdecydowanie odmawiał. Potem dowiedzieliśmy się, że w czasie, gdy przetrzymywano ministra Sasina, najwyższego żyjącego urzędnika Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, w Polsce już znajdował się w opustoszałej Kancelarii nowy jej szef, mianowany przez p.o. prezydenta, Bronisława Komorowskiego. Rosjanie pozwolili wystartować Jakowi-40 z ministrem Sasinem dopiero po interwencji polskich konsulów. Wylądowaliśmy w Warszawie po godz. 17.

Obecność rosyjskich specsłużb i niedopuszczenie do zabezpieczenia terenu oraz ocalałych nośników tajnych danych przez polskie służby są znamienne. W dzienniku „Washington Times” w artykule Billa Gertza z 13 maja br. (Zagrożone kody NATO) autor, powołując się na źródła w wywiadzie NATO, pisał, że „najbardziej znaczące jest to, że Rosjanie prawdopodobnie uzyskali ultratajne kody używane przez armie NATO do komunikacji satelitarnej”. Zdaniem Gertza, „jeśli rosyjskie służby specjalne były w stanie odzyskać karty kodowe telefonów satelitarnych, będą w stanie rozkodować teraz całą natowską komunikację sprzed katastrofy. To przełom dla rosyjskich służb. Niemal na pewno natychmiast po katastrofie wydano wojskom państw NATO nowe kody”.

Rosjanie mogli uzyskać informacje z ostatnich miesięcy, a nawet lat, dotyczące planów obronnych, ponadto mogli poznać tożsamość agentów lub źródeł podsłuchu NATO.

FSB w sprawie katastrofy pojawia się od początku. Oficer tej służby znajdował się na wieży kontrolnej w chwili, gdy polski samolot z prezydencką delegacją zbliżał się do lotniska Smoleńsk-Siewiernyj (sprawę ujawnił „Fakt”). Polakom nie udało się ze stuprocentową pewnością ustalić jego nazwiska (być może brzmi ono Krasnokuckij). Ciekawe, że nie udało się go przesłuchać nawet rosyjskim prokuratorom.

Agent towarzyszył dwóm kontrolerom, z których jeden po tragedii przeszedł w trybie ekspresowym na emeryturę i zniknął, a drugi rozpłynął się w powietrzu po tym, jak przyszedł po niego jakiś rosyjski mundurowy. Jeden z tych dwóch pracowników wieży, niejaki Ryżkow – pomocnik kontrolera – został wydelegowany do pracy na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj „do czasu zakończenia lotów, 10 kwietnia” – jak napisano w materiałach prokuratorskich. Zbieżność tej daty z katastrofą jest zastanawiająca. Polska prokuratura wojskowa potwierdziła, że bada wątek tajemniczej obecności oficera rosyjskich służb w wieży, ale dotychczas nie udało się jej przesłuchać ani oficera, ani kontrolerów.

Także pojawienie się przed terminem lądowania prezydenckiego Tu-154 rosyjskiego Iła-76, który wykonał karkołomny manewr tuż nad płytą lotniska, jest do dziś niewyjaśnione. Rosjanie tłumaczyli, że iłem lecieli funkcjonariusze FSB mający chronić prezydenta RP. To jednak za wielki samolot do tego celu. Przy tym Ił-76 nie wylądował, a funkcjonariusze FSB mimo wszystko w Smoleńsku byli.


Pod parasolem rosyjskiej agentury


– FSB steruje przebiegiem śledztwa rosyjskiej prokuratury, decyduje, jakie dokumenty i kiedy śledczy mogą przekazać Polsce, a także kieruje „przeciekami” o rzekomej winie polskich pilotów, które podwładni Putina wrzucają do polskich mediów, wykorzystując byłych agentów WSI. Pracami rosyjskiej komisji steruje gen. Tatiana Anodina, która została szefową Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego dzięki poparciu wiceszefa KGB Jewgienija Primakowa. Chodzi o zagmatwanie śledztwa i zrzucenie winy na załogę Tu-154 – mówi „GP” jeden z polskich śledczych.

Nic dziwnego, że postępy rosyjskiego śledztwa pod „opieką” FSB są prawie zerowe, a polscy prokuratorzy wojskowi, którzy są uzależnieni od materiałów uzyskanych z Rosji, nie mogą rozwinąć śledztwa. Choć na linii rządowej – jak podkreśla premier Tusk i p.o. prezydenta Bronisław Komorowski – współpraca polskiej i rosyjskiej prokuratury „układa się wzorowo”, napięcie między prokuraturą rosyjską i komisją Anodiny a polską prokuraturą wydaje się powoli rosnąć. Wynikiem tego była wizyta ministra Jerzego Millera w Moskwie, który pojechał odebrać nową wersję zapisów czarnej skrzynki, ponieważ polscy śledczy wykryli w niej wady techniczne (ślady ingerencji?).

Polscy śledczy nie mogą przeprowadzić własnej analizy fonoskopijnej oryginalnej czarnej skrzynki, która jest w rękach rosyjskich, ponieważ gen. Anodina kategorycznie stwierdziła, że Rosja nie zwróci ich Polsce.

Dlaczego FSB tak pilnie strzeże tajemnic katastrofy smoleńskiej? Jeśli za katastrofę odpowiedzialni byliby piloci albo prezydent lub ktoś z jego otoczenia, Putin w świetle kamer od razu przekazałby Tuskowi czarne skrzynki, co miałoby oznaczać: „patrzcie, nie mamy nic do ukrycia”, a nawet z własnej woli przysłał do Polski na przesłuchania kontrolerów z wieży, którzy by to potwierdzili. Tymczasem Rosjanie przetrzymują ponad dwa miesiące dwie skrzynki, w dodatku chcieli, abyśmy oddali im własną, polską. Kłamstwa, matactwa, zacieranie śladów wskazują na winę Rosji.


Tajemnica zdjęć z satelity


Niedługo po katastrofie „Rzeczpospolita” podała, że polska Służba Kontrwywiadu Wojskowego na bieżąco otrzymywała informacje o położeniu prezydenckiego Tu-154 w drodze do Smoleńska. Informacje, które wpływały do SKW, były zbliżone do tych przesyłanych przez zwykłe urządzenia GPS. Były to dane m.in. o położeniu maszyny, jej wysokości i prędkości. Z ustaleń „Rzeczpospolitej” wynikało, że SKW najprawdopodobniej już w momencie katastrofy posiadała też nagrania m.in. rozmów pilotów samolotu z wieżą kontroli lotów. Wojskowe służby mają bowiem tajną stację nasłuchową. SKW nie chciała jednak oficjalnie komentować sprawy.

Jeszcze bardziej zastanawiające jest milczenie wokół zdjęć satelitarnych, jakie polski rząd otrzymał od National Security Agency (NSA) – amerykańskiej agencji wywiadowczej zajmującej się zdobywaniem, przetwarzaniem i szyfrowaniem tajnych danych. Fotografie te, pochodzące z jednego z satelitów szpiegowskich USA, trafiły do Polski pod koniec kwietnia. Kilka dni później znalazły się w polskiej prokuraturze wojskowej. Śledczy mieli określić je jako „bardzo ważne materiały dowodowe”, choć wcześniej minister obrony narodowej Bogdan Klich twierdził, że nie wie, do czego takie fotografie miałyby służyć… Wagi tych materiałów nie docenia chyba także Jacek Cichocki – który w rozmowie z RMF FM przyznał, że zdjęć, które uzyskał od Amerykanów, nawet… nie widział.

O amerykańskich zdjęciach wiadomo jedynie, że pochodzą z dnia katastrofy i są kilka razy dokładniejsze niż fotografie satelitarne Smoleńska dostępne w internecie. W jaki sposób mogłyby przydać się w śledztwie? Przede wszystkich można by było dzięki nim zweryfikować hipotezy dotyczące eksplozji samolotu w powietrzu lub po uderzeniu w ziemię, a także obejrzeć dokładnie miejsce katastrofy po upadku samolotu oraz – co może jest jeszcze bardziej istotne – tuż przed tym zdarzeniem. Zdjęcia z najlepszych amerykańskich komercyjnych satelitów (GeoEye, DigitalGlobe) pozwalają rozróżnić obiekty, które oddalone są od siebie na ziemi o 40–50 cm. NSA – jak można przypuszczać – dysponuje dostępem do jeszcze lepszych materiałów.


Eksperci czy agenci wpływu?


Całkowity brak w dyskusji na temat Smoleńska materiałów źródłowych – a więc zdjęć satelitarnych, rzetelnych informacji o przesłuchaniach, wreszcie wiarygodnych stenogramów rozmów z kokpitu Tu-154 (przypomnijmy, że Rosjanie nie potwierdzili autentyczności publikowanych przez polskie MSW dokumentów) – zmusza dziennikarzy i opinię publiczną do posiłkowania się opiniami przeróżnych ekspertów. Jednak do niektórych osób określanych tym mianem należy zachować duży dystans.

Pisaliśmy już w „GP” o Andrzeju Kińskim z „Nowej Techniki Wojskowej” i Tomaszu Hypkim ze „Skrzydlatej Polski”. Pierwszy („mnie hipotezy dotyczące zamachu, ataku elektromagnetycznego, nie interesują”) jest wymieniony w Aneksie nr 16 raportu o WSI wśród osób „współpracujących niejawnie z żołnierzami WSI w zakresie działań wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych RP” jako współpracownik o pseudonimie „Skryba”. Drugi – lansujący w mediach tezę o winie polskich pilotów – pisał kilka lat temu: „Niewiele brakowało, by rząd PiS zniszczył Bumar, delegując do jego władz niekompetentne osoby z klucza partyjnego i niszcząc jego otoczenie, w tym struktury MON i służby specjalne”.

Do kompetencji jednego z najpopularniejszych „specjalistów” w sprawie katastrofy – Siergieja Amielina, autora doskonale znanych w Polsce symulacji ostatnich minut lotu Tu-154 (promowane m.in. w „Gazecie Wyborczej” fotografie ściętych drzew, analizy itd.) – zastrzeżenia mają sami Rosjanie. Na internetowym forum mieszkańców Smoleńska aż kipi od podejrzeń o współpracę Amielina z FSB, wielu internautów udowadnia też, że ten „niezależny ekspert” to w najlepszym przypadku tylko fotograf-amator, o którym przed 10 kwietnia trudno było znaleźć jakąkolwiek wzmiankę w internecie. Doszło do tego, że Amielin – od początku aktywnie udzielający się na forum Smoleńska – próbował obrócić zarzuty pod swoim adresem w żart, publikując w internecie… fotografię podrobionej legitymacji CIA z własnym zdjęciem, nazwiskiem i stopniem.

Równie ciekawą postacią jest niejaki 27-letni mechanik spod Smoleńska Władimir Iwanow, którego 40 dni po katastrofie postanowiono przedstawić jako autora słynnego filmiku nagranego kilkanaście minut po wypadku. Film ten zbadała Okręgowa Prokuratura Wojskowa w Warszawie, stwierdzając, że słychać na nim strzały i głosy po polsku. Tymczasem Iwanow – do którego, jak pisał „Fakt”, „dotarli rosyjscy dziennikarze” – utrzymuje, że nie słyszał żadnych polskich głosów, a huki wystrzałów pochodziły z amunicji funkcjonariuszy BOR (choć jak ustaliła „GP”, zachowała się ona w całości). Czy polska prokuratura wojskowa wystąpiła o przesłuchanie Iwanowa, by ustalić, czy faktycznie jest autorem nagrania? Czy kiedykolwiek będziemy mieli możliwość porównania głosu z filmu i głosu Iwanowa? Jak wyjaśnić rozbieżności między ustaleniami polskich prokuratorów a wersją odnalezionego przez „rosyjskich dziennikarzy” mechanika?

Ale nie zawsze to dziennikarze „docierają” do informatorów; czasem ci drudzy docierają do redakcji. Tuż po publikacji „Gazety Polskiej” pt. Smoleńskie kłamstwa WSI w siedzibie naszego tygodnika zjawił się mjr pil. Andrzej W., wymieniony w raporcie o WSI, próbując w długiej rozmowie przekonać nas, że przyczyną katastrofy było zagapienie się pilotów na reflektory podstawione obok płyty lotniska, tzw. APM-y. Za zamachem mieli stać – według niego – powiązani ze służbami Polacy. Na koniec mjr W. zapytał nas: „Panowie, nie boicie się tak pisać? Na pewno się nie boicie?”

Leszek Misiak, Grzegorz Wierzchołowski
Gazeta Polska
  • 4



#1925

Bolbo.
  • Postów: 102
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Nareszcie mogę pisać. Z 3 dni napisanych w mailu od moderatora zrobiło się 5 dni , ale mogło to być spowodowane przeoczeniem ok.

Chciałbym ustosunkować się do postu FaceToFace tzn cytatu jaki wkleił.
Nie będę odnosił się do konkretnych fragmentów bo post był długi , więc z mojego zrobił by się tasiemiec.

Wyciągnięte są w nim dwa wnioski , które komuś się nasunęły po zapoznaniu się ze stenogramami.

Pierwszy z nich to taki , że źle podaa była odległość od samego początku wejścia na ścieżkę podejścia.

Aby taka rzecz mogła zaistnieć musiało by być na raz spełnione kilka warunków.

1. Powinny być całkowicie wyłączone prawdziwe radiolatarnie i to w sporej odległości od lotniska.
2. Fałszywe radiolatarnie powinny pracować na tych samych częstotliwościach co prawdziwe swoje odpowiedniki.
3. Piloci musieliby popijać sobie kawkę i mieć słuchawki w których leciałby ostry metal w trakcie podejścia.
4. GPS powinien być przekłamany o wartość przesunięcia radiolatarni w poziomie.
5. GPS powinien przekłamywać liniowo wysokość między boiema fałszywymi radiolatarniami.
6. Ciśnienie podane z lotniska powinno być skolerowane mniej więcej z wartościami przekłamywanymi przez GPS.
7. Piloci powinni ignorować wskazania radiowysokościomierza , który jest nie zależny od tego co poda lotnisko.
8. Wskazania GPS na temat wysokości powinny być liniowo skorelowane z kątem opadania wąwozu.

Jeszcze zapewne kilka innych punktów ale te narzucają się od razu.

Odniosę się do nich.

Ad1. oraz Ad2.
Kontrola lotów podaje częstotliwość pracy radiolatarni , dzięki temu nastawia się radiokompas na daną częstotliwość i kieruje się samolot na pierwszą radiolatarnię. To samo dzieje się w przypadku bliższej radiolatarni. Więc wniosek jest oczywisty , że musiały by być wyłączone prawdziwe radiolatarnie , bo by nadawały na tych samych częstotliwościach co fałszywe. W bliższej odległości od lotniska by sygnał z dwóch radiolatarni odległych od siebie o kilometr (prawdziwej i fałszywej) nie pokazywał anomalii.

Ad3.
O przelocie nad radiolatarnią piloci wiedzą dzięki kilku czynnikom. Pierwszym z nich jest sygnał dzwiękowy o pewnej danej częstotliwości wysyłany w trakcie przelotu nad radiolatarnią , drugim całkowity brak wskazań radiokompasa w trakcie przelotu. Weźmy teraz pod uwagę przelot nad bliższą radiolatarnią. Gdyby to co piszą w tym tekście było prawdą piloci powinni wiedzieć , że nad radiolatarnią fałszywą położoną 2 km od lotniska przelecieli. Bo co się dzieje po przelocie nad hipotetyczną fałszywą rdiolatarnią położoną 2km od lotniska. Już pomijając brak sygnału dzwiękowego informującego o przelocie na stenogramach (wspomniałem , że piloci musieli słuchać ostrej muzy) , wskazania radiokompasa zanikają , by po przelocie nad dziurą radiową wskazywać nie 12 a 6 czyli , że radiolatarnia znajduje sie za nami.. Tak więc na 2km przed lotniskiem pilotów nie powinno już nic prowadzić , czyli jednym słowem radiokompas nie powinien podawać jakiegokolwiek kierunku . Jasnym jest też , że autopilot w tym momencie powinien być wyłączony.

Ad4.
GPS dodatkowo powinien wskazywać , że nie mamy 2km od lotniska tylko 1km czyli powinien być przekłamany o ten 1km.

Ad5.
GPS powinien nam na 2km przed lotniskiem wskazywać wysokość jaką powinniśmy mieć 1km przed lotniskiem.

Ad6.
Ciśnienie baryczne powinno być przekazane od kontroli też z takim samym przekłamaniem.

Ad7.
Piloci powinni ignorowa wskazania radiowysokościomierza pomimo przyjęcia wcześniej procedury lądowania na autopilocie i RW. Czyli powinni ignorować wskazania które wcześniej przyjęli jako kluczowe w podejściu.

Ad8.
Wiadomo , że tor lotu jest prawie równoległy do kata opadania wąwozu , czyli wskazania GPS powinny być mniej więcej przekłamane w tym samym stopniu.



Wniosek jaki ktoś wyciągnął ze stenogramów jest więc zdumiewający . Rosjanie zadali sobie masę trudu by nie dopóścić do wizyty w Smoleńsku , a PILOCI WIEDZIELI , ŻE PRZELECIELI NAD RADIOLATARNIĄ MIMO , ŻE ANI JEDEN PZRYRZĄD W SAMOLOCIE NA TO NIE WSKAZYWAŁ , wracamy więc do hipotezy z atakiem hipnotycznym.

EDYCJA
Rozważania alternatywne.

Jeśli więc były ustawione fałszywe radiolatarnie , wszystko sprowadza się do karygodnego błędu pilotów , którzy na 2km przed lotniskiem nie wyłączyli autopilota łamiąc wszelkie procedury lądowania , jak i nie widząc ziemii po minięciu na 2km przed lotniskiem fałszywej radiolatarni nie odeszli od razu na drugi krąg łamiąc kolejne procedury. Po przelocie nad bliższą radiolatarnią jednym z głównych przyrządów jakimi piloci muszą się kierować jest radiokowysokościomierz , a więc jeśli zwracali uwagę na GPS i baryczny a mniejszą na radiowysokościomierz na 2km przed lotniskiem znów złamali wszelkie możliwe procedury.


EDIT

BadBoy.
Mniej czytaj GP. Wstawki o WSI jakoś do mnie nie przemawiają. Zawsze najlepiej grać teczkami , czyli wracamy do starej zasady propagowanej przez GP , ND czy RM , czy też Kaczyńskiego , który swego czasu oficjalnie to na wiecu Solidarności w stoczni powiedział. Kto nie ma poglądów takich jak my to na pewno:

1. Nie jest prawdziwym Polakiem.
2. Mógł mieć kontakty z WSI.
3. Mógł współpracować z SB czy UB.
4. Mógł współpracować z rosyjskimi służbami.
5. Nie jest patriotą , bo patriotyzm przypisany jest tylko nam.
6. Możliwe , że jest Żydem , albo co najmniej liberałem.
7. Może mieć też niemieckie korzenie.
8. Najprawdopodobniej nie ma polskich korzeni bo tylko my je mamy.
9. Bardzo możliwe , że był lub co gorsza dalej jest komunistą , albo żydo-komunistą co gorsze.
10. Byłw ZOMO albo przynajmniej w ORMO.

Przepraszam ale jakoś taki podział ani takie media do mnie nie przemawiają.

Już GP zaczyna szukać teczek , prześwietlać życiorysy osób , które mają inne zdanie na temat katastrofy.



REASUMUJĄC

Nie wymyślajcie teorii o zfałszowanych wskazaniach GPS czy fałszywych radiolatarniach , bo o ile w obecnym stadium do końca nie wiadomo jaka przyczyna i gdzie dokładnie tkwią błędy (bo katastrofa to składowa błędów jak i innych czynników - np pogoda) , o tyle w rozważaniach nad fałszywymi radiolatarniami czy błędnymi wskazaniami GPS wychodzą czarno na białym karygodne błędy pilotów przy oczywiście złych intencjach Rosjan jak i ich głupocie, którzy przewidzieli popełnienie błędów karygodnych przez pilotów bo inaczej wydało by się wszystko i wtedy to by była afera.

Użytkownik Bolbo edytował ten post 16.06.2010 - 09:11

  • 3

#1926 Gość_pokerek

Gość_pokerek.
  • Tematów: 0

Napisano

Źródło poniższej publikacji: wp.pl
Źródło właściwe: RMF FM dodane 2010-06-15 (18:18)

Nagranie z kabiny pilotów różniło się od stenogramu

Na pierwszym nagraniu zapisu rozmów w tupolewie, które dostali od Rosjan polscy eksperci, brakowało 16 sekund - podaje RMF FM. Dlatego właśnie do Moskwy poleciał minister spraw wewnętrznych i administracji Jerzy Miller - ustalili dziennikarze radia.

Rejestrator w prezydenckim samolocie Tu-154 to zwykła taśma analogowa - zapisuje z reguły 30 ostatnich minut lotu i jeżeli się kończy to kasuje początek i zapisuje dane od nowa. W tym przypadku była inna cieńsza taśma, której więcej nawinęło się na szpulę i zarejestrowano aż 38 minut.

Kiedy polscy analitycy z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie zaczęli odsłuchiwać nagrania i porównywać je z przekazanym i opublikowanym już stenogramem, okazało się, że zapisów w stenogramie jest więcej niż czasu na przekazanej płycie CD. Po dokładnych badaniach okazało się, że brakuje dokładnie 16 sekund.

Ujawniony stenogram był pełny. To na CD brakowało 16 sekund, które były zapisane w stenogramie - potwierdza w rozmowie z dziennikarzem RMF FM rzecznik wojskowej prokuratury Zbigniew Rzepa.

Jak dowiedziało się radio, polscy śledczy zaczęli podejrzewać, że przekazane taśmy były montowane, a przekazane nagranie nie była wierną kopią. Wtedy o całej sprawie poinformowano Jerzego Millera. Obawiano się olbrzymiego skandalu. Miller błyskawicznie skontaktował się z szefową rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Tatianą Anodiną i dokładnie wyjaśnił jej problem.

Minister Miller pojechał jeszcze raz do Moskwy i jeszcze raz skopiował taśmy na CD. Tym razem już cały zapis łącznie z brakującymi 16 sekundami. Polscy prokuratorzy teraz twierdzą, że nie ma obawy, że były cięcia - to dziwne, bo nagle okazuje się, że nagranie jest - delikatnie mówiąc - niechlujnie skopiowane.
  • 2

#1927

FaceToFace.
  • Postów: 195
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Od 1945 roku do chwili wypadku w Smoleńsku rozbiło się tylko 8 samolotów z głowami państw na pokładzie. W trzech udaje się udowodnić zamach w pięciu pozostałych przyczyny pozostają niewyjaśnione:
20.06.2006 Wiceprezydent Sudanu John Garang ginie w helikopterze wracającym z Ugandy. Jako przyczynę wypadku podaje się mgłę, Garang był jednak szefem Sudańskiego Ruchu SPLM i armii SPLA i solą w oku większości islamsko-arabskiej w Sudanie. Zamachu nie udaje się udowodnić.

26.02.2004 Prezydent Macedonii Boris Trajkovski ginie w wypadku na południu Bośni. Przyczyny wypadku nie zostały wyjaśnione. Trajkovski doprowadził do zawieszenia broni w nacjonalistycznym konflikcie na terenie swojego kraju i znajdował się w ostrym konflikcie z większością nacjonalistycznych polityków Macedonii.

06.04.1994 Samolot z Prezydentem Ruandy Juvenalem Habyarimaną zostaje zestrzelony rakietą podczas podchodzenia do lądowania w Kigali.

17.08.1988 Prezydent Pakistanu Zia Ul-Haq ginie w pobliżu Bahawalpur w Pakistanie. Oficjalnie przyczyna wypadku nie jest wyjaśniona do tej pory. We wraku maszyny w kabinie pilota znaleziono ślady gazu paraliżującego. Podejrzewa się zamach przeprowadzony przez KGB.

19.10.1986 Prezydent Mozambiku Samora Machel ginie w wyniku wypadku samolotu w Południowej Afryce. Po latach okazało się że został przeprowadzony zamach na zlecenie rządu RPA.

01.08.1981 Generał Omar Torrijos rządzący Panamą ginie w wypadku lotniczym. Przyczyną jest zamach o przeprowadzenie którego podejrzewa się służby specjalne USA. Torrijos doprowadził swoją nieugiętością do przejęcia przez Panamę praw nad kanałem Panamskim od USA.

04.12.1980 Portugalski premier Francisco Sa Carneiro i jego minister obrony Adelino Amaro de Costa giną w wypadku lotniczym w pobliżu Lizbony. Śledztwo udowadnia zamach.

18.09.1961 Przewodniczący ONZ Dag Hammarskjöld ginie w wypadku samolotu nad terytorium obecnej Zambii. Podejrzewa się zamach, jednak nie udaje się tego udowodnić.

http://smolensk-2010...-politykow.html

Użytkownik FaceToFace edytował ten post 16.06.2010 - 22:45

  • 1

#1928

Ironmacko.
  • Postów: 809
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Od 1945 roku do chwili wypadku w Smoleńsku rozbiło się tylko 8 samolotów z głowami państw na pokładzie. W trzech udaje się udowodnić zamach w pięciu pozostałych przyczyny pozostają niewyjaśnione:
20.06.2006 Wiceprezydent Sudanu John Garang ginie w [...]
26.02.2004 Prezydent Macedonii Boris Trajkovski ginie [...]
06.04.1994 Samolot z Prezydentem Ruandy Juvenalem Habyarimaną zostaje zestrzelony [...]
17.08.1988 Prezydent Pakistanu Zia Ul-Haq ginie w pobliżu Bahawalpur w Pakistanie. [...]
19.10.1986 Prezydent Mozambiku Samora Machel ginie w wyniku wypadku [...]
01.08.1981 Generał Omar Torrijos rządzący Panamą ginie [...]
04.12.1980 Portugalski premier Francisco Sa Carneiro [...]
18.09.1961 Przewodniczący ONZ Dag Hammarskjöld ginie [...]


Face zastanaiwam sie co ma na celu Twoja wyliczanka? Dam Ci taki przyklad: Stoisz przed stolem w gry w ruletke widzisz, ze ostatnie 8 wynikow to byl kolor czerwony, ile postawisz ze kolejny kolor to czarny? Jakie masz prawdopodbienstow? (zaloz, ze ruletka ma tylko czarne-czerwone pola bez 0)
 

Użytkownik Ironmacko edytował ten post 17.06.2010 - 10:29

  • 0

#1929

FaceToFace.
  • Postów: 195
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Face zastanaiwam sie co ma na celu Twoja wyliczanka? Dam Ci taki przyklad: Stoisz przed stolem w gry w ruletke widzisz, ze ostatnie 8 wynikow to byl kolor czerwony, ile postawisz ze kolejny kolor to czarny? Jakie masz prawdopodbienstow? (zaloz, ze ruletka ma tylko czarne-czerwone pola bez 0)
 
[/quote]


Jaki cel ma ten post ? otóż taki żeby Tobie i innym uświadamiał że nie tylko błędy pilotów , pogoda etc. wpływają na katastrofy samolotów że zdarzają się też ataki terrorystyczne co zostało dziwnym trafem skreślone jako możliwość katastrofy TU-154 przez Ciebie i wielu innych i np. fakt że zapis z czarnych skrzynek przedstawia ponad 30 min. ( dane na podstawie stenogramu ) jest przez Ciebie przemilczany jakby nie świadczyło to zupełnie o niczym nawet o kompetencji komisji która bada ów katastrofę
Więc może mi wytłumacz mi i innym " nierozsądnym" spiskowcom jak to jest z tym stenogramem i długością nagrań czarnych skrzynek ?

Użytkownik FaceToFace edytował ten post 17.06.2010 - 18:56

  • 4

#1930

olorin.
  • Postów: 222
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Face zastanaiwam sie co ma na celu Twoja wyliczanka? Dam Ci taki przyklad: Stoisz przed stolem w gry w ruletke widzisz, ze ostatnie 8 wynikow to byl kolor czerwony, ile postawisz ze kolejny kolor to czarny? Jakie masz prawdopodbienstow? (zaloz, ze ruletka ma tylko czarne-czerwone pola bez 0)
 

Iron, to prawda że ludzie mają tendencje do przypisywania ruletce, czy w przypadku "miejscu" wypadków powietrznych, pamięć zdarzeń wcześniejszych, co oczywiście jest błędem, każde takie zdarzenie jest równie prawdopodobne. Imo, lista przedstawiona przez Facetoface niczego nie dowodzi.
  • 0

#1931

Ironmacko.
  • Postów: 809
  • Tematów: 24
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano


Face zastanaiwam sie co ma na celu Twoja wyliczanka? Dam Ci taki przyklad: Stoisz przed stolem w gry w ruletke widzisz, ze ostatnie 8 wynikow to byl kolor czerwony, ile postawisz ze kolejny kolor to czarny? Jakie masz prawdopodbienstow? (zaloz, ze ruletka ma tylko czarne-czerwone pola bez 0)
 

Jaki cel ma ten post ? otóż taki żeby Tobie i innym uświadamiał że nie tylko błędy pilotów , pogoda etc. wpływają na katastrofy samolotów że zdarzają się też ataki terrorystyczne co zostało dziwnym trafem skreślone jako możliwość katastrofy TU-154 przez Ciebie i wielu innych i np. fakt że zapis z czarnych skrzynek przedstawia ponad 30 min. ( dane na podstawie  stenogramie )  jest przez Ciebie przemilczany jakby nie świadczyło to zupełnie o niczym nawet o kompetencji komisji która bada ów śledztwo 
Więc może mi wytłumacz mi i innym " nierozsądnym" spiskowcom  jak to jest z tym stenogramem i długością nagrań czarnych skrzynek ?



Face jak zawsze wrzucasz mnie do worka z innymi uzytkownikami/sceptykami. Nie bede Ci kazal szukac postu, w ktorym jak piszesz deklaruje sie, ze to nie zamach. Takiego postu nie ma! Od poczatku powtarzam: 
- Wszystkie opcje na dzien dzisiejszy sa mozliwe.
- BAJKA jest prowadzenie sledztwa przed monitorem komputera
- co ja Ci mam tlumaczyc??? Ja nie mam o tym pojecia zreszta tak jak i Ty, ja jedynie nie przypisuje temu historii S-F.

Widzisz w sprytny sposob nie odpowiedziales na moje pytanie zawarte w poprzednim poscie. Juz nie musisz Olorin zrobil to za Ciebie. Cytuje: lista przedstawiona przez Facetoface niczego nie dowodzi

Użytkownik Ironmacko edytował ten post 17.06.2010 - 11:43

  • 0

#1932

FaceToFace.
  • Postów: 195
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

No widzisz Ironmacko ja też uważam że lista tego nie dowodzi , ale też jest tak że sytuacja temu nie zaprzecza
i sorry za to wrzucenie do "worka " w którym tkwi Paziu - masz rację że nie wypowiedziałeś się jednoznacznie że nie było zamachu i tu pewnie też Ciebie zadziwię bo ja również nigdy nie stwierdziłem że to był zamach . Ów lista którą zapodałem miała jednie mieć taki wydźwięk iż katastrofy wskutek zamachów na tle politycznym wcale nie są SF na tym świecie

Użytkownik FaceToFace edytował ten post 17.06.2010 - 12:24

  • 1

#1933

PaZi.
  • Postów: 933
  • Tematów: 4
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Ciekawych rzeczy się o sobie dowiaduję. Z tego co pamiętam to ja tylko negowałem pewne opcje zamachu jak atak EMP z uwagi, że już są dostępne dowodu mu przeczące.

Pozdrawiam

Użytkownik PaZi edytował ten post 17.06.2010 - 16:47

  • 0

#1934

FaceToFace.
  • Postów: 195
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

W transkrypcji rozmów z kokpitu Tu-154 brakuje kluczowych rozmów i komend, które powinny padać w kabinie – pisze “Nasz Dziennik”. Całość nagrania trwa aż 38 minut; przekracza to możliwości techniczne taśmy magnetycznej 70A-11, umieszczonej w rejestratorze CVR.

Po każdej katastrofie samolotu Tu-154M z fabrycznym rejestratorem CVR typu MARS-BM odtwarzanie nagrania trwa 30 minut. Pojemność zasobnika OL4 praktycznie wyklucza możliwość przedłużenia taśmy – informuje gazeta, powołując się na wypowiedzi pilotów Tupolewa.
Ze stenogramu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) wynika także, że nawigator Artur Ziętek mówi dwie kwestie jednocześnie. Chodzi o końcową fazę lotu, gdy o godz. 10:40:53,1 nawigator kończy mówić “50″ (chodzi o wysokość, na której znajduje się obecnie maszyna), a już o 10:40:53,0 zaczyna mówić “40″. Wynika z tego, że kiedy zaczął podawać kolejną wartość, był jeszcze w trakcie kończenia poprzedniej.
Lotnicy rozmawiający z “Naszym Dziennikiem” zwracają uwagę na jeszcze jeden fakt: oznaczenie “niezrozumiałość tekstu” i “niezidentyfikowanie autora wypowiedzi” pojawia się niemal zawsze w momencie, gdy mówić powinien kapitan Arkadiusz Protasiuk. Co dziwne, czytelne są zaś wszystkie wypowiedzi nawigatora,
Zastanawiająca jest również podana w stenogramie, nierealna, prędkość schodzenia maszyny. Nie dość, że jej wartość jest ekstremalna, to jeszcze samolot po 7-sekundowym locie poziomym traci 20 metrów wysokości w 1 sekundę, podczas gdy nie powinien w tym czasie przekraczać 4-6 metrów.

autor/źródło: niezalezna.pl/ “Nasz Dziennik”, 17-06-2010

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------


17-06-2010 22:26 abl.: doniesienie do Prokuratury
napisałem i wysłałem do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie następujące doniesienie, które można wykorzystać w tym samym celu:
data ...........
Prokuratura Apelacyjna
Wydział V ds. Przestępczości
Zorganizowanej i Korupcji
ul.Ostroroga 24e
01-163 Warszawa

Zawiadamiający: .......................................................

........................................................

........................................................

WNIOSEK O ŚCIGANIE PRZESTĘPSTWA

Wnoszę o wszczęcie postępowania w sprawie możliwości popełnienia przez:
1. Donalda Tuska
2. Bogdana Klicha
3. Radosława Sikorskiego
4. Edmunda Klicha
przestępstw wypełniających znamiona określone w art. 129 kk 231 kk przez osoby ad 1,2,3,4, i art 140 kk przez osoby ad 2,3.

UZASADNIENIE

W dniu 10 kwietnia 2010 r pod Smoleńskiem (FR) ok. godz.8.40 czasu polskiego doszło do katastrofy lotniczej, w której zginął Prezydent Rzeczypospolitej Polskie prof. Lech Kaczyński i inne osoby towarzyszące Prezydentowi i obsługujące ten lot.
Do katastrofy doszło; jak świadczą doniesienia prasowe; m.in. skutkiem nieprzygotowania tej wizyty przez funkcjonariuszy rządu polskiego Donalda Tuska, Bogdana Klicha i Radosława Sikorskiego.
Nieprzygotowanie wizyty pod względem logistycznym i bezpieczeństwa przejawiło się w dopuszczeniu do braków w oświetleniu lotniska, nieprzygotowaniu lotnisk zapasowych, braku ochrony BOR na tamtych lotniskach a także dopuszczeniu do demontażu urządzeń naprowadzających, które miały być obecne w trakcie wizyty Donalda Tuska w dniu 7.04.2010 w Katyniu.
Możliwe jest także świadome wysłanie jako pilotów osób nieprzygotowanych do lądowaniu na konkretnym lotnisku, co obciążać może osobę ad 2. Obciążają ją również szykany wobec oficerów BOR, którzy bronili zwłok Prezydenta.
Możliwość popełnienia czynu zabronionego naruszającego art. 140 przez osoby ad 2,3 dotyczyć może biernej formy, a mianowicie zaniechania działań, które mogłyby przeciwdziałać katastrofie.
Wszyscy wymienieni doprowadzili swoim postępowaniem do wyłącznego przejęcia śledztwa przez stronę rosyjską, która nie ma żadnego interesu w doprowadzeniu do wyjaśnienia sprawy, w tym odpowiedzialnych za powstanie katastrofy. Brak zainteresowania rządu rosyjskiego opierać się może na ochronie funkcjonariuszy tego państwa odpowiedzialnych za przyjęcie samolotu, a także dokonujących jego remontu w Samarze.
Że remont ten nie był przeprowadzony dobrze świadczy dowód w postaci problemów z lądowaniem grupy polskich ratowników w trakcie akcji na Dominikanie przed kilku miesiącami.
O tym, iż śledztwo rosyjskie nie odpowiada polskim interesom świadczą dowody: brak całościowego uprzątnięcia miejsca katastrofy przez Rosjan, brak polskich patologów przy dokonywaniu sekcji, nie przeprowadzenie sekcji w Polsce, brak udziału polskich prokuratorów w postępowaniu i nie udostępnianie im akt tego postępowania. Gdyby, zaraz po katastrofie, oprzeć dochodzenie na zasadach zapisanych w konwencji z Chicago; Polacy mieliby wtedy pełny dostęp do świadków, szczątków samolotu, rejestratorów lotu, wreszcie – zgodnie z załącznikiem nr 13 do konwencji – Rosjanie musieliby zaczekać z wydobyciem czarnych skrzynek do momentu przybycia polskich specjalistów (oczywiście na prośbę rządu Tuska, której nie było). Że było to możliwe dowodzi postępowanie rządu polskiego po wypadku w dniu 30.09.2009 r w Radomiu. Z rozpoczęciem śledztwa wstrzymano się do czasu przyjazdu ekspertów z Białorusi.
Za brak wspólnego polskiego i rosyjskiego śledztwa i dopuszczenie do wyłącznie rosyjskiego odpowiadają osoby ad1-3.
Wszyscy trzej odpowiadają za wydanie służbom rosyjskim jedynej czarnej skrzynki, która była badana w Polsce. Wydanie tej skrzynki umożliwi służbom rosyjskim dokonanie konkordancji możliwych zafałszowań zapisów skrzynek posiadanych przez nich z zapisami tej oddanej, o ile takich zafałszowań dokonali. Dokonanie zmian w zapisach jest technicznie możliwe i jest dokonywane. Zmiany takie; w przypadku ich dokonania; uniemożliwią, bądź poważnie ograniczą możliwość ustalenia prawdziwych przyczyn katastrofy, a służyć mogą do przerzucenia winy na pilotów samolotu.
Co do osoby ad 4, jej zachowanie urąga wymaganiom wobec obywatela polskiego. Osoba ta brylując w mediach dezinformuje opinię publiczną nt możliwego przebiegu katastrofy, sugerując, iż odpowiedzialni za nią są bądź piloci bezpośrednio, bądź pośredni jako wykonawcy poleceń tajemniczych osób trzecich, w domyśle gen. Błasik, bądź Prezydent. Wbrew powierzonym obowiązkom; wg osoby ad 1 -pilnowania Rosjan; osoba ta spędza czas w coraz to nowych mediach, rozpowszechniając coraz to nowe “rewelacje”.
W świetle powyższego wniosek o podjęcie postępowania wyjaśniającego jest w pełni uzasadniony.



.....................................................


Art. 129. Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z
rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej,
Art. 140. § 1. Kto, w celu osłabienia mocy obronnej Rzeczypospolitej Polskiej, dopuszcza się gwałtownego
zamachu na jednostkę Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, niszczy lub uszkadza obiekt albo
urządzenie o znaczeniu obronnym, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
§ 2. Jeżeli następstwem czynu jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób,
sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.
§ 3. Kto czyni przygotowania do przestępstwa określonego w § 1, podlega karze pozbawienia wolności
do lat 3.
§ 4. W sprawie o przestępstwo określone w § 1-3 sąd może orzec przepadek, o którym mowa w art. 39
pkt 4, również wtedy, gdy przedmioty nie stanowią własności sprawcy.

art. 231. § 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając bowiązków,
działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

źródło : niezależna.pl

********************************************************************************************
list córki gen. "Nila " do Premiera RP

Szanowny Panie Premierze, to jest drugi list, który do Pana piszę. Sądzę, że i tym razem, tak jak poprzedni, pozostanie bez odpowiedzi. Niech więc to będzie list otwarty.
W pierwszym liście, pisanym 15 grudnia 2007 roku, niedługo po wyborach parlamentarnych i sformowaniu przez Pana rządu, prosiłam, by nie niszczył Pan tego, co było dobre w czasach premiera Jarosława Kaczyńskiego – tylko dlatego, że zostało zainicjowane przez jego rząd. Prosiłam, by ograniczył się Pan do poprawienia tego, co poprawy wymaga. Niestety, było inaczej.

Teraz proszę, by wpłynął Pan na swojego przyjaciela, marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego, kandydata na Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, aby nie ośmieszał Polaków swoimi fatalnymi, nieprzemyślanymi wypowiedziami. Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy tylko ludźmi i możemy popełniać gafy. Co innego jednak gafa, a co innego bezmyślna i szkodząca Polsce zapowiedź nierespektowania umów sojuszniczych z partnerami z NATO albo zdumiewające wywody na temat wpływu eksploatacji gazu łupkowego na polski krajobraz. Przykładów można by podać więcej, na pewno są Panu dobrze znane. To nie przystoi, by człowiek tak słabo zorientowany w żywotnych dla państwa sprawach kandydował na tak ważny urząd. Jest Pan za to odpowiedzialny.

Panie Premierze, Polska nie jest zabawką. Proszę, aby Pan głęboko przemyślał obecną sytuację. Należę do ludzi, którzy zawsze są lojalni wobec swojego rządu i w razie potrzeby bronią go – zwłaszcza w kontaktach z ludźmi z innych krajów. Jednak ta lojalność została wystawiona na ciężką próbę. Czy rząd, który nie potrafi zabezpieczyć lotu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i wielu innych ważnych dla kraju osób a potem nie potrafi przejąć inicjatywy w nieudolnie prowadzonym śledztwie, mogę jeszcze uważać za mój rząd? Czy rząd, który na skutek lekkomyślnych cięć w budżecie i zaniechania realizacji ważnych dla kraju projektów, m.in. śp. Grażyny Gęsickiej, naraża tysiące Polaków na cierpienia i utratę dorobku ich życia podczas niekontrolowanych powodzi – ma nam coś jeszcze do zaoferowania?

Panie Premierze, czas na męskie decyzje! Wierzę, że podejmie je Pan w najbliższym czasie, bo przecież liczy się tylko Polska, a nie ambicje nasze i naszych partyjnych przyjaciół.

Życzę Panu odwagi.

Maria Fieldorf-Czarska
córka gen. bryg. Augusta Emila Fieldorfa ”Nila”- szefa Kedywu Komendy Głównej AK
Gdańsk, 15 czerwca 2010 roku

Użytkownik FaceToFace edytował ten post 17.06.2010 - 23:41

  • 1

#1935

PaZi.
  • Postów: 933
  • Tematów: 4
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

"Czy rząd, który na skutek lekkomyślnych cięć w budżecie i zaniechania realizacji ważnych dla kraju projektów, m.in. śp. Grażyny Gęsickiej, naraża tysiące Polaków na cierpienia i utratę dorobku ich życia podczas niekontrolowanych powodzi "

Myślę że ten fragment mówi sam za siebie. Dla niekumatych - powodzi nie da się kontrolować. To jest potężny żywioł. Nieporozumieniem jest oskarżanie tego rządu za takie czyny. Przez 13 lat od odstatniej gigantycznej powodzi zrobiono tylko część planowanych modernizacji, a przecież ile rządów się w tym czasie przewinęło. W tym roku mieliśmy większą powódź niż 13 lat temu i mimo wszystk odużo lepiej sobie z nią poradziliśmy. Zaliczam to państwu na plus, bo jednak jesteśmy jakoś przygotowani. Nie ma co się dziwić że skoro jest powódź to kogoś zalewa, choć oczywiście czasami trafiają się iście debilni ludzie na odpowiedzialni za planowanie wałów tak jak we Wrocławiu gdzie zalało dzielnice Kozłów przez dopływ Odry. Wtedy ludzie byli zaskoczeni, ale litości, była modernizacja wałów i zmodernizowano tylko wał na Odrze. No ale to już Polski zwyczaj.

Co do aktu oskarżenia:
Ktoś tej pani naprawdę dużo głupot naopowiadał. Nie miała okazji tego skonfrontować z ludźmi którzy choć trochę się na tym znają. Chociażby:

"Do katastrofy doszło; jak świadczą doniesienia prasowe; m.in. skutkiem nieprzygotowania tej wizyty przez funkcjonariuszy rządu polskiego Donalda Tuska, Bogdana Klicha i Radosława Sikorskiego."

No tak rząd jest winne tego czego nie musiał zrobić bo oni tylko mogą o tym wiedzieć. Nie mogą wpływać na organizowanie takich wyjazdów bo od tego jest kancelaria prezydenta i tam niech będą składane skargi na ew. skandaliczne przygotowanie wycieczki.

A tutaj przykład kłamstwa:

"Z rozpoczęciem śledztwa wstrzymano się do czasu przyjazdu ekspertów z Białorusi."

Ruscy też na nas czekali, żeby nie było właśnie pomówień o manipulacje. Np na otwarcie czarnych skrzynek.

Pozdrawiam
  • 0


 


Dodaj odpowiedź



  

Użytkownicy przeglądający ten temat: 3

0 użytkowników, 3 gości oraz 0 użytkowników anonimowych