Skocz do zawartości


Zdjęcie

Tajemnica Samolotu 101


2351 replies to this topic

#2251

MERAGEL.
  • Postów: 7
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Chciałem porównać dwie katastrofy: smolenską i katastrofę lotu Pan Am 103 która miała miejsce 21 grudnia 1988. Nad Lockerbie.
- ocenić prace służb specjalnych w dojściu do przyczyn tragedii lotu Pan am 103 a pracę polskich służb dot. tupolewa
- co została z wraku boeinga 747 który spadl z wysokosci ponad 9 tys m. a tupolewa
dla mnie są to dwie skrajności w dojściu do prawdy i rzetelnego podejścia do zebranych dowodów
http://plane-truth.com/Aoude/geocities/victim.html

dla przypomnienia historia lotu Pan Am 103:Katastrofa lotu Pan Am 103 miała miejsce 21 grudnia 1988. Nad Lockerbie eksplodował amerykański samolot Boeing 747 (Jumbo Jet) linii Pan American World Airways (lot 103) lecący z Londynu do Nowego Jorku z 259 pasażerami na pokładzie. Wszyscy zginęli, a spadające szczątki samolotu zabiły także 11 mieszkańców miasta. Eksplozja będąca wynikiem podłożenia na pokładzie bomby.Jest to przebieg wydarzeń, przyjęty przez szkocką prokuraturę: 20 grudnia 1988, Abdel Basset Ali Mohamed al-Megrahi i Al Amina Khalif Fhimah wspólnie przygotowali bombę w radiomagnetofonie Toshiba 8016. Usunięto niektóre części, a na ich miejsce wstawiono szwajcarski chronometr MST-13 oraz semtex, zamieniając radio na bombę zegarową. Walizka z bombą została opatrzona skradzioną naklejką JFK Rush, oznaczającą, że jest to zagubiony bagaż, który jak najszybciej musi znaleźć się na lotnisku Johna F. Kennedy'ego w Nowym Jorku.

Następnego dnia, walizka zostaje nadana na lotnisku Luqa w La Valetcie. Leci lotem KM 180 do Frankfurtu nad Menem nie wzbudzając niczyich podejrzeń. Według dokumentów lotniska we Frankfurcie, maltański bagaż zostaje przyjęty w stacji kontrolnej 206, o godzinie 13:07. Następnie jest kierowany do wyjścia 44 terminalu B. Tam trafia na pokład Boeinga 727 linii PanAm mającego za chwilę ruszyć w lot PA103A do Londynu, który jest łącznikiem do właściwego lotu PA103. Na lotnisku Heathrow, gdzie pasażerowie lecący z Frankfurtu przesiedli się na pokład Boeinga 747 oraz gdzie wsiedli nowi pasażerowie, walizka także nie wywołuje podejrzeń. Zostaje załadowana do kontenera AVE 4041.

Kontrowersje
Wersja przyjęta przez szkocką prokuraturę, wywołuje niekiedy kontrowersje. Pomimo że przebieg wydarzeń przez nią przyjęty jest spójny i logiczny, to można uznać za wątpliwe, aby terroryści nadali bagaż na Malcie, dalej licząc na szczęście. Na pokładzie kilka miejsc pozostało pustych, co wykorzystało wielu twórców teorii spiskowych, twierdząc że ważne osoby były wcześniej ostrzeżone o katastrofie. Na pokład nie wsiedli m.in. Pik Botha - Minister Spraw Zagranicznych RPA, Steve Green - funkcjonariusz DEA oraz John McCarty - ambasador USA na Cyprze. Potwierdzono jednak, że na kilka dni przed zamachem ambasady Stanów Zjednoczonych w Moskwie i Helsinkach otrzymały telefony z informacją, iż samolot z Frankfurtu do Nowego Jorku może być obiektem ataku.

Katastrofa
Boeing 747 Maid of the Seas (Morska Panna), numer N739PA nie był nowy, jednak w całości sprawny, gdyż we wrześniu 1986 został wyremontowany. Kapitanem był Jim MacQuarrie, doświadczony pilot z 11 tysiącami wylatanych godzin, z czego 4 tysiące w jumbo jetach. O godzinie 18.25 samolot spóźniony o 25 minut startuje z lotniska. O godzinie 19 samolot znajdujący się na wysokości 9400 m otrzymuje od Kontroli Ruchu Lotniczego (Shanwick Oceanic Control Center) zezwolenie na wyjście nad Ocean Atlantycki. W pewnym momencie połączenie zostaje przerwane, a kontrolerzy ruchu patrzą jak echo radarowe Boeinga rozpada się na kilka części, a piloci lecący niedaleko po chwili informują o zauważeniu eksplozji na niebie. Według odczytów z czarnej skrzynki wybuch bomby umiejscowionej w lewej części kadłuba nastąpił o godzinie 19.02. O godzinie 19.05 szczątki samolotu spadają na Lockerbie. Prawdopodobnie zamachowcy w swoich planach nie uwzględnili opóźnienia myśląc, że bomba eksploduje nad oceanem, co prawie uniemożliwiłoby stwierdzenie przyczyn katastrofy. Część kadłuba połączona ze skrzydłem, uderzyła w ulicę Sherwood Crescent, wybijając krater o 47 metrach szerokości, 60 metrach długości i głęboki na 15 metrów. To właśnie na tej ulicy zginęły wszystkie ofiary z Lockerbie.

Skutki zamachu
Odpowiedzialnością za zamach obciążono dwóch agentów libijskiego wywiadu - Abdelbaseta Ali Mohmeda Al Megrahiego i Al Amina Khalifa Fhimaha, którzy mieli go dokonać w odwecie za zbombardowanie przez Amerykanów Trypolisu i Bengazi 14 kwietnia 1986, podczas którego o mało nie zginął Muammar al-Kadafi. Odmowa wydania oskarżonych szkockiemu wymiarowi sprawiedliwości spowodowała nałożenie przez ONZ sankcji gospodarczych na Libię w 1992. Ostatecznie w 1999 Muammar al-Kadafi wydał zgodę na ekstradycję zamachowców i w wyniku rozprawy przed sądem w holenderskiej bazie wojskowej USA Camp Zeist 31 stycznia 2001 Al Megrahi został skazany na dożywocie, natomiast Fhimaha uniewinniono. 16 sierpnia 2003 rząd libijski podpisał ugodę i wziął na siebie odpowiedzialność za zamach nad Lockerbie oraz zobowiązał się wypłacić rodzinie każdej z ofiar po 10 milionów dolarów, w efekcie czego sankcje ONZ zostały zniesione. Nieoficjalnie podejrzewa się działanie irańskich służb wywiadowczych, w związku z omyłkowym zestrzeleniem samolotu lotu Iran Air 655, która miała miejsce 3 lipca 1988 roku.

Pośrednio skutkiem zamachu był również upadek w 1991 linii Pan American World Airways, na które Federalny Zarząd Lotnictwa USA nałożył karę w wysokości 630 000 dolarów za luki w systemie bezpieczeństwa na lotnisku we Frankfurcie. Efektem tego było ok. 300 spraw sądowych, które przewoźnikowi wytoczyły rodziny ofiar katastrofy, co doprowadziło firmę do bankructwa.
  • 1

#2252

Don Corleone.

    Dispositif

  • Postów: 1116
  • Tematów: 68
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Jakoś nie widzę analogii.
  • 0



#2253 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

Również nie widzę analogii - nie zbadane są umysły takich osób jak MERAGEL...

Osranie polecenia "Na drugi krąg!" które padło kilka razy, przez załogę JAKa to też robota ruskiego wywiadu? Mało brakowało, a Tu-154 faktycznie by się nie rozbił. Po prostu odwołano by lot, po katastrofie samolotu z dziennikarzami. To co oni zrobili idealnie obrazuje co kombinował PL-101...
  • 0

#2254

sechmet.
  • Postów: 973
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Skutki zamachu
Odpowiedzialnością za zamach obciążono dwóch agentów libijskiego wywiadu - Abdelbaseta Ali Mohmeda Al Megrahiego i Al Amina Khalifa Fhimaha, którzy mieli go dokonać w odwecie za zbombardowanie przez Amerykanów Trypolisu i Bengazi 14 kwietnia 1986, podczas którego o mało nie zginął Muammar al-Kadafi. Odmowa wydania oskarżonych szkockiemu wymiarowi sprawiedliwości spowodowała nałożenie przez ONZ sankcji gospodarczych na Libię w 1992. Ostatecznie w 1999 Muammar al-Kadafi wydał zgodę na ekstradycję zamachowców i w wyniku rozprawy przed sądem w holenderskiej bazie wojskowej USA Camp Zeist 31 stycznia 2001 Al Megrahi został skazany na dożywocie, natomiast Fhimaha uniewinniono. 16 sierpnia 2003 rząd libijski podpisał ugodę i wziął na siebie odpowiedzialność za zamach nad Lockerbie oraz zobowiązał się wypłacić rodzinie każdej z ofiar po 10 milionów dolarów, w efekcie czego sankcje ONZ zostały zniesione. Nieoficjalnie podejrzewa się działanie irańskich służb wywiadowczych, w związku z omyłkowym zestrzeleniem samolotu lotu Iran Air 655, która miała miejsce 3 lipca 1988 roku.


tak, widzimy tu zasadnicze punkty zbieżne:

- Kadafi pewnie zaraz zaprotestuje przeciwko słowom godzącym w dobre imię Kubusia Puchatka
- walizkę z podejrzanym ładunkiem ktoś ukradł z sortowni na lotnisku
- nasi by nie darowali kolesiowi w więzieniu ;) - zostałby śliczną panienką (i dlatego arabowie stronią od strącania naszych samolocików - pewnie słyszeli o naszychwięzieniach) ;)

A na dokładkę - koleś odpowiedzialny za zamach w Lockerbie został zwolniony po naciskach dyplomatycznych, miał szybko umrzęć na raka ale jakoś "ciągnie" do dzisiaj - paskudna historia, szkoda że nie odsiadywał wyroku w PL ...

http://www.telegraph...-for-years.html
  • 0

#2255

balas.
  • Postów: 363
  • Tematów: 15
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

http://www.tvp.pl/pu...11-1840/3703644

Jeden z niewielu głosów rozsądku w tej sprawie.
  • 0

#2256

balas.
  • Postów: 363
  • Tematów: 15
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Pod presją VIP-ów sprowadzano samoloty wbrew prawu

Na lotnisku wojskowym w Babich Dołach w Gdyni pod wpływem VIP-ów łamano przepisy. Między innymi naciągano warunki atmosferyczne tak, by spełniały one minimalne wymogi do lądowania - powiedział anonimowo TVN24 były pracownik tamtejszej kontroli lotów. Z lotniska w Babich Dołach często korzystali prezydenci Lech Kaczyński i Aleksander Kwaśniewski, ostatnio Donald Tusk.

- Przewidywana była mgła. Wtedy było ustalane między sobą, na telefonie, który nie był nagrywany, żeby zrobić takie warunki minimalne, żeby samolot wylądował i wystartował z powrotem do Warszawy - powiedział emerytowany dziś wojskowy.

Naciągnąć pogodę


Jego zdaniem już na 24 godziny przed lądowaniem VIP-ów do wieży dzwoniono na nienagrywane telefony. - My dostawaliśmy telefon. Dostawał to DKL, Dyżurny Kierownik Lotów i chorąży z meteo dostawał telefon, żeby jakoś tę pogodę naciągnąć, żeby to było dopuszczalne do lądowania - powiedział informator TVN24.

- Można było załatwić dużo rzeczy takich, żeby były warunki minimalne na tę godzinę przylotu VIP-a. (...) I później były robione warunki takie, jakie były rzeczywiste - dodał. - Każdy wiedział. że to jest wbrew prawu - podkreślił były pracownik kontroli lotów.

Warszawa wielokrotnie naciskała

Jego zdaniem naciski najczęściej szły w Warszawy, z 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego. Czasem dzwonili sami piloci i wiedząc, że warunki atmosferyczne nie spełniają norm, decydowali się na lądowanie.

Takich przypadków było kilkanaście w ciągu kilku lat.

TVN24
  • 0

#2257

Kozakiewicz.
  • Postów: 257
  • Tematów: 10
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Wina leży po obu stronach. Mamy przecież rozmowy kontrolerów Smoleńska. Zachowywali się jakby nie do końca wiedzieli co robić. U nas z kolei zawiodły procedury, a raczej ich brak.
  • 0

#2258

PaZi.
  • Postów: 933
  • Tematów: 4
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

LOL komuś się coś odmieniło?

Pozdrawiam
  • -1

#2259

Arkadiusz.

    Pilot in command

  • Postów: 757
  • Tematów: 6
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja bardzo dobra
Reputacja

Napisano

Wina leży po obu stronach. Mamy przecież rozmowy kontrolerów Smoleńska. Zachowywali się jakby nie do końca wiedzieli co robić. U nas z kolei zawiodły procedury, a raczej ich brak.


Racja. Procedury były, tyle że ktoś miał je w głębokim poważaniu. Kto olewa procedury sam sobie szkodzi, a według starej prawdy lotnictwa ignorantów ziemia przyciąga dwa razy mocniej. Miało nie być przepisowo, miało być w ogóle "jakoś". Nie ważne jak, byle się udało.
  • 0



#2260

balas.
  • Postów: 363
  • Tematów: 15
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

MON zbierał haki na rodziny ofiar katastrofy Casy?

Resort obrony zbierał haki, szukał kompromitujących faktów z życia części rodzin lotników, którzy zginęli w katastrofie samolotu CASA.

Opowiadają o tym świadkowie, do których dotarła "Rzeczpospolita".W niedzielę minęła trzecia rocznica katastrofy w Mirosławcu (Zachodniopomorskie). Zginęło w niej 20 wojskowych, czteroosobowa załoga i 16 oficerów. Maszyną lecieli z Warszawy uczestnicy konferencji Bezpieczeństwa Lotów Lotnictwa Sił Zbrojnych RP - odnotowuje gazeta.

"Rz" dotarła do osób, które ujawniają działania podejmowane wobec rodzin ofiar wypadku CASY, w tym córki gen. Andrzejewskiego, dowódcy 1. Brygady Lotnictwa Taktycznego w Świdwinie.

Chodziło o zmuszenie ich do milczenia. Nie tylko zbierano kompromitujące ich materiały, ale także zastanawiano się nad ich publikacją w tabloidach.

Świadkowie twierdzą, iż próbowano zdyskredytować wizerunek tych rodzin, które krytykowały MON i Siły Powietrzne. Informacje te potwierdza e-mail pochodzący z resortu obrony - zaznacza gazeta.

interia.pl, a więcej w rp.pl pod poniższym linkiem:
http://www.rp.pl/art...-generala-.html
  • 0

#2261

sechmet.
  • Postów: 973
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

To tylko dodatkowy argument za tym, że nasz dzielny MON zrobi wszystko aby odsunąć od siebie jakąkolwiek część odpowiedzialności za to co się wydarzyło.
  • 1

#2262 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

Chciałem tylko przypomnieć, że sam śp. gen. Błasik osobiście dzwonił do rodzin ofiar katastrofy CASA i zabraniał im wypowiadania się w mediach...
  • 0

#2263

prometeusz.
  • Postów: 56
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

O to ciekawa informacja
Skąd ją masz ? Możesz podać linka do źródła?
  • 0

#2264 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

O skutkach postępowania dyscyplinarnego nic nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że stosunki generała z rodzinami jego współpracowników, którzy zginęli pod Mirosławcem, stały się napięte. Rodziny żądały pełnej informacji na temat wypadku CASY, a generałowi zarzucały, że wywierał na nich presję, by się nie wypowiadały i nie rozmawiały z mediami.
- Pan generał zatelefonował do mojej mamy do pracy i powiedział , że dzwoni jako przyjaciel, chociaż to słowo już się zdezaktualizowało, i wyjaśnił, żeby wpłynęła na mnie, żebym się nie wypowiadała w mediach. Mama zapytała, czy to groźba i powiedział, że nie, ale pewne sprawy mogą zostać spowolnione - mówiła w styczniu 2009 roku programie "Teraz My" w TVN Klaudyna Andrzejewska, córka gen. Andrzeja Andrzejewskiego, który zginął pod Mirosławcem.

Gen. Błasik przyznał, że wykonał taki telefon, ale podkreślał: Nie naciskałem.


http://www.tvn24.pl/...,wiadomosc.html
  • 2

#2265

mefistofeles.
  • Postów: 751
  • Tematów: 13
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Wina leży po obu stronach. Mamy przecież rozmowy kontrolerów Smoleńska. Zachowywali się jakby nie do końca wiedzieli co robić. U nas z kolei zawiodły procedury, a raczej ich brak.


Racja. Procedury były, tyle że ktoś miał je w głębokim poważaniu. Kto olewa procedury sam sobie szkodzi, a według starej prawdy lotnictwa ignorantów ziemia przyciąga dwa razy mocniej. Miało nie być przepisowo, miało być w ogóle "jakoś". Nie ważne jak, byle się udało.


Ale udało się co? Wcale nie powiedziane, że załoga chciała za wszelką cenę wylądować (domysły dziennikarskie i nadinterpretacja raportu MAK). W świetle opublikowanych dowodów pewne jest to, że chciałą wykonać zajście. Wiedziała, że jest fatalna widoczność (od kontrolerów ale też od Wosztyla), kapitan wyraźnie poinformował, że "najprawdopodobniej nic z tego nie będzie" i trzeba się zastanowić co dalej robić. O wiele bardziej prawdopodobna jest następująca teza (zresztą teza jednego z pilotów wojskowych):

Piloci wiedzieli, że nie wylądują w takiej mgle ale dla świętego spokoju postanowili wykonać jedno zajście by mieć "alibi" na odlot na inne lotnisko. Świadczy o tym niedbałość przeprowadzonego podejścia ( m.in skrócona check lista, autopilot ). Być może pomyśleli sobie: Skoro i tak nie wylądujemy w takiej mgle to po co utrzymywać prędkość i superdokłądnie trzymać ścieżkę? Wystarczy robić to na "mniej więcej" kręcąc pokrętłem autopilota, samolot zniży się do 100 m, naciśnie się przcyski uchod i przejdziemy na wznoszenie. Wyłączy się zakres stabilizacji położeń kątowych, wzrosną obroty silnika a siłowniki wychylą odpowiednio ster wysokości.


Tyle, że w tym momencie rozpoczyna się fatalny w skutkach ciąg zdarzeń.
1. Niedoświadczony nawigator czyta wskazania radiowysokościomierza zamiast wysokościomierza barometrycznego.
2.Oprócz tego główny wysokościomierz barometryczny został przełączony na ciśnienie standardowe (7-6-0) zamiast ciśnienie na poziomie pasa (7-4-5). Na standardowym lata się na trasach, żeby samoloty się nie pozdeżały, jak wiadomo lotniska znajdują się bowiem na różnych wysokościach.

Samolot zniża się do 100 m i pada komenda odchodzimy, potwierdzona chwilę poźniej przez drugiego pilota. Pilot wciska przycisk, ale samolot nie odpowiada, ponownie i znowu nic. Samolot schodził 7-8 m/s i na skutek błędnego odczytu zaczął odejście z ok 60-70m a nie 100. Padają kolejne odczyty 60, 50, 40, 30... tyle, że w tym momencie nie tyle samolot opada co teren pod nim się wznosi. PIlot chwyta za wolant i ściąga go na siebie, pchnięto manetki obrotów silników, te wchodzą na obroty samolot zadziera nos do góry ale nie wznosi się jeszcze, wygląda na to, że jest przeciągnięty. Zahacza o drzewo, obraca się..KONIEC.

I zapomniałbym o jeszcze jednym dziennikarskim wymyśle, jakoby Błasik pokłócił się przed wylotem z Protasiukiem o to, że ten nie chciał lecieć, po czym kapitan obraził się i prezydenta witał Błasik. Gdy odrzucimy Lisopodobne i Kaczyńskopodobne domysły to otrzymamy o wiele bardziej prawdopodobną tezę. Samolot był już opóźniony w oczekiwaniu na prezydenta, wobec czego piloci rozpoczęli procedurę startu a w imieniu dowódcy Prezydenta powitał Generał Błasik.

Użytkownik mefistofeles edytował ten post 28.01.2011 - 22:54

  • 2




 


Odpowiedz



  

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych