Z tendencji obserwowalnych na tym forum oraz w internecie można wywnioskować, że osoby "szukające dziury w całym" są przeciwne interesowi polskiemu. Nierzadko spotykam się z określeniami "oszołomy", "siejący zamęt", "paranoicy". Czy aby na pewno wątpliwości tych osób są nieuzasadnione?
Otóż społeczeństwo polskie podchodzi bardzo emocjonalnie do wszystkich ważniejszych wydarzeń na świecie, w szczególności, jeżeli zdarzenia te będą miały akcent polski. Przez to bardzo łatwo jest Kowalskiemu wmówić byle co, bo Kowalski będzie na tyle roztrzęsiony, że i tak tego nie przemyśli, a już jest skory pięściami bronić "jedynie słusznego" zdania, a to błąd.
Polakom przydałby się zimny prysznic i nieco więcej rozwagi nim wydadzą osąd w jakiejś sprawie, a już tym bardziej zanim podejmą się raptownie jakichkolwiek działań.
Nie wolno nam obecnie zapominać o tym, że jesteśmy państwem stosunkowo młodym, nie mamy tak długich tradycji demokratycznych jak np. Francja. Zaledwie 20 lat temu wyzwoliliśmy się spod bezpośredniego wpływu Moskwy i uzyskaliśmy wciąż jeszcze trudną do oszacowania suwerenność. Piszę trudną, gdyż przychodzi mi na myśl sytuacja z 1992 roku, gdy rząd Jana Olszewskiego został odwołany w ciągu zaledwie jednej nocy po tym jak zajął się sprawą lustracji wśród parlamentarzystów. Wydarzenie to zostało przedstawione w dokumencie zatytułowanym "Nocna zmiana", zaś jednym z negatywnych bohaterów był m. in. obecny premier Donald Tusk, ale w tym również wielu innych po dziś dzień aktywnych parlamentarzystów.
Z tego punktu widzenia ciężko jest tutaj sugerować, że służby specjalne wszelkiej maści zostały szybko oczyszczone z agentów dawnego sowieckiego, a dzisiejszego rosyjskiego wywiadu.
Należy nam również pamiętać, że polska scena polityczna nie bez powodu cieszy się niewielkim zaufaniem rodaków. Takie nazwy jak choćby afera paliwowa, afera hazardowa, afera FOZZ i wiele innych, których tutaj nie przytoczę, a o których z łatwością można dowiedzieć się z internetu. Tu podaję przykład, (proszę tylko o wyrozumiałość za język autora, bo autor nie kryje się ze swoją niechęcią)
klikRównież ważny jest fakt, iż żyjemy w kraju, w którym bezkarnie można zlecić, a następnie dokonać zabójstwa Komendanta Głównego Policji. Marek Papała, zginął zamordowany nieopodal swojego domu 25 czerwca 1998 w Warszawie. Sprawa ciągnie się po dziś dzień, zaś prokuratura na chwilę obecną mimo upływu czasu wciąż nie posiada nic więcej prócz podejrzanych.
Kolejnym nie mniej ważnym aspektem, na który trzeba zwrócić uwagę, jest wymiar polityki międzynarodowej na przestrzeni wieków, rzutujący na sytuację dzisiejszą, w tym mylne przeświadczenie o zakończeniu zimnej wojny między Stanami Zjednoczonymi i Rosją. O ile faktycznie stosunki amerykańsko-rosyjskie uspokoiły się w przeciągu ostatnich 20 lat to spoglądając na historię można śmiało stwierdzić, że jest to zaledwie zawieszenie broni, aniżeli kapitulacja ze strony rosyjskiej. Uważa się bowiem, że wojna w europie to pojęcie obecnie mocno abstrakcyjne i absurdalne zważywszy na fakt istnienia silnych tendencji integracyjnych (patrz. UE), jak również ze względu na dysponowanie przez światowe mocarstwa bronią atomową co silnie blokuje agresywne rozwiązania. Ale czy mimo 70 lat spokoju w rejonie europy naprawdę możemy spać spokojnie?
Rosja powróciła do odbudowy dawnej strefy wpływów strefy sowieckiej. Świadczą o tym między innymi interwencja w Gruzji, protekcyjna polityka względem Białorusi, szantaż ekonomiczny zastosowany całkiem niedawno przeciw Ukrainie, czy do niedawna wrogie nastawienie względem Polski, które w cudowny sposób odmieniło się wskutek katastrofy samolotu prezydenckiego.
Z drugiej strony mamy Stany Zjednoczone, które w iście kowbojskim stylu rozbudowują systematycznie swoją strefę wpływów, niekiedy również poprzez inwazję na kraje takie jak Afganistan czy Irak na przestrzeni ostatnich kilku lat.
UE zaś przeżywa ciężkie chwile zwątpienia w związku z nie tak dawnym kryzysem finansowym, który odbił się mocno na gospodarkach światowych.
Marszałek Piłsudski kiedyś stwierdził, że Polska powinna prowadzić politykę, która utrzymywałaby nas w równej odległości względem Berlina i Moskwy. Myślę, że w dzisiejszych czasach należałoby ją zmodyfikować i dorzucić tam Waszyngton. Osobiście uważam, że najskuteczniejszą polityką byłoby wskrzeszenie co prawda austriackiej koncepcji, ale przy tym nie mniej udanej, koncepcji "Małej Słowiańszczyzny". Polska polityka powinna odciąć się od wpływów innych mocarstw, a przy tym skupić się na zacieśnianiu współpracy w ramach szczytu wyszehradzkiego włączając w to kolejne państwa ościenne. Tylko polityka skupiająca interesy państw Litwy, Łotwy, Czech, Słowacji, Ukrainy, Białorusi, Węgier z rozszerzeniem na państwa Bałkańskie, które co prawda wciąż pod silnym wpływem kulturalnym Rosji, ale które będą szukały protektora, a to wszystko pod egidą Polski, dałoby wymierne korzyści i uniezależniło te wszystkie państwa od mocarstw światowych, które w swojej polityce zwykły tak małych graczy nie zauważać.
Zatem nie rzucajmy się sobie wzajemnie do gardeł jakbyśmy byli przeciwnikami. Bo prawdziwym wrogiem polaka nigdy nie był drugi polak, a wpływ zagraniczny, który nas skutecznie wewnętrznie skłócił.
Użytkownik Dezinformator edytował ten post 06.05.2010 - 19:45