Skocz do zawartości


Zdjęcie

Tajemnica Samolotu 101


2351 odpowiedzi w tym temacie

#1036 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

Kapitan Tu-154 nie miał uprawnień do lądowania w tak złych warunkach

Jak ustaliła Rzeczpospolita, kapitan Arkadiusz Protasiuk, dowódca załogi Tu-154 lecącego do Smoleńska 10 kwietnia, nie miał uprawnień do lądowania Tupolewem w tak złych warunkach, jakie wtedy panowały.

Potwierdził to gazecie gen. Anatol Czaban, szef szkolenia Sił Powietrznych WP. Inni rozmówcy gazety przypuszczają, że pilot albo nie otrzymał precyzyjnego komunikatu od rosyjskiego kontrolera lotniska, że widoczność wynosi poniżej 500 metrów, albo go nie zrozumiał.

Gazeta pisze, że piloci specpułku są szkoleni do lądowania w ściśle określonych warunkach. Na podstawie minimalnych wartości podstawy chmur, widzialności, maksymalnych wartości wektora wiatru określonych dla danego typu samolotu wyznacza się tzw. warunki minimalne pilota do lądowania.

Uwzględnia się przy tym konkretne procedury podejścia do lądowania, wykorzystywane pomoce nawigacyjne i systemy lądowania.

10 kwietnia, kiedy doszło do katastrofy samolotu prezydenta Kaczyńskiego, widzialność w Smoleńsku - jak ujawnił prokurator generalny Andrzej Seremet - sięgała 300-400 m, a lotnisko Siewiernyj było wyposażone tylko w NDB (system naprowadzania przez radiolatarnie). Kpt. Protasiuk mógł więc na nim lądować tylko, gdyby widzialność wynosiła co najmniej 1200 m.

Nawet jeśli udałoby mu się wylądować, groziłyby mu sankcje dyscyplinarne, a nawet prokuratorskie za narażenie na niebezpieczeństwo wielu osób





----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ekhm
  • 0

#1037

Zagaroth.
  • Postów: 124
  • Tematów: 2
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Przekret zaczyna wychodzic na jaw, PO zaczyna ostro tracic, ludzie zaczynaja ich podejrzewac i domagac sie miedzynarodowej komisji, to po miesiacu stwierdzamy, ze to jednak wina pilota.

Użytkownik Zagaroth edytował ten post 10.05.2010 - 09:48

  • 0

#1038

Aidil.

    Są ci co wstają z łózka, i ci co ewentualnie wstają z kolan.

  • Postów: 4469
  • Tematów: 89
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano


Zagaroth

Przekret zaczyna wychodzic na jaw, PO zaczyna ostro tracic, ludzie zaczynaja ich podejrzewac i domagac sie miedzynarodowej komisji, to po miesiacu stwierdzamy, ze to jednak wina pilota.
[/quote]


Bądź tak miły wykaż przekręt PO. Samo rzucanie słów na forum przejadło się.
  • 0



#1039

Zamaskowany Mleczarz.
  • Postów: 3
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Można było się spodziewać, że wszystko pójdzie na pilota.
Z mgłą nie wyszło, bo okazało się, że jednak nie była taka gęsta.
No to teraz ostatnia deska ratunku - pilot, bo i tak już się nie obroni.
  • 0

#1040

Ihiazel.
  • Postów: 39
  • Tematów: 2
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

RMF FM, TSz/13:36

"Pracownik lotniska Siewiernyj i były pilot wojskowy Aleksander Koronczik, który odnalazł po tragedii godło prezydenckiego Tu-154, stwierdził, że piloci polskiego samolotu na pewno nie są winni katastrofie - podało radio RMF FM.
- Wykluczam winę pilotów w smoleńskiej tragedii - mówi Koronczik, który świetnie zna lotnisko Siewiernyj. Jego zdaniem właśnie tam trzeba szukać odpowiedzi na pytanie o przyczyny katastrofy.


- Mówić o błędzie pilota to obelga. Widziałem, jak 7 kwietnia podchodził i lądował tym samolotem dowódca załogi. To była koronkowa robota. Nawet należy powiedzieć teraz rodzinom, kiedy oskarżają pilotów, że to po prostu nieprawda. Ci piloci byli doskonale wyszkoleni. Należy znaleźć przyczynę tego, dlaczego ten samolot tam się znalazł - zaznacza.

Były lotnik podkreśla, że najważniejsze jest udzielenie odpowiedzi na pytanie, dlaczego samolot znalazł się tak nisko. Jak dodaje, szansa na ratunek, po uszkodzeniu skrzydła, była niewielka – informuje RMF FM."


Źródło Onet.pl
  • 0

#1041

BadBoy.
  • Postów: 737
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

ANALIZA KROK PO KROKU



10 kwietnia br. roku, tuż przed godziną dziewiątą, do lądowania na smoleńskim lotnisku przygotowywały się dwa samoloty. Zarówno samolot z polską delegacją jak i rosyjski IŁ-76 doświadczyły dziwnych okoliczności towarzyszących zbliżaniu się do lotniska docelowego.

Jeden z naszych aktywnych czytelników, mający doświadczenie w kierowaniu ruchem lotniczym w amerykańskich siłach zbrojnych, przesłał nam swoją hipotetyczną wersję wydarzeń, która w obliczu przedstawionych faktów, może zbliżać nas do poznania realistycznych powodów katastrofy.
Konieczność szczegółowego wyjaśnienia tragicznych dla Narodu Polskiego wydarzeń powinna być priorytetem jakichkolwiek panujących rządów.

Bardzo proszę o pomoc w znalezieniu jednego zdjęcia z Smoleńska, które widziałem na jakimś forum 1,5 tyg temu. Zdjęcie przedstawia dwa drzewa oddalone od siebie o kilka metrów z bujna koroną, które zostały ostrzyżone pod kątem’ przez przelatujący samolot. Zdjęcie było o tyle specyficzne, że przedstawiało niebieską naniesiona siatkę 3D, które pokazywało, że fizycznie niemożliwe jest uczynienie tego przez jeden samolot. Chodzi o to, że jedno drzewo było ostrzyżone pod katem 45 stopni a drugie pod katem 135 stopni. Nikt nie potrafił wtedy zrozumieć tego zdjęcia. Ja postanowiłem je przeoczyć ponieważ nie zajmowałem się, wtedy tym tematem a i nie znałem dodatkowych faktów. Takie ostrzyżenie drzewa było możliwe jeśli zostało dokonane przez dwa samoloty. Fakty ostatnich dni oraz pozostałe dane pokazują, że to było bardzo możliwe, prawdopodobne (odpowiedzi można dokonać za pomocą poniższego forum – przyp.red.) (wszystkie godziny według czasu polskiego).

Znane nam fakty to:
- elektrownia zanotowała awarie linii energetycznej o godz. 08g.39m.30s
- według świadków samolot rosyjski IŁ76 wykonał nieudane lądowanie lecąc odchylony jednym skrzydłem i o mało co nie zahaczając innych samolotów stojących na pasie startowym
- skrzynka polskiego Tu 154M przestała pracować o godz. 08.41.00 (konferencja D.Tuska). Oznaczałoby to, że linia energetyczna została zerwana przez rosyjski samolot o godz.08.39.35 1,5 min później polski samolot rozbił się, w pobliżu.

Co mówią nam te fakty:
- samolot polski był spóźniony o 30 min. przez co znalazł się, w tym samym czasie co rosyjski, czego nie przewidziano.
- oba samoloty miały te same problemy: w odległości 1,1km od lotniska znalazły się, na wysokości kilku metrów. Czyli oba samoloty musiały zaczynać obniżać lot ok 2 km od lotniska.
- samoloty były od siebie oddalone o 1,5 min lotu co oznacza ok.6-7km (standardowe odległości dwóch samolotów na tym samym podejściu do lądowania – pracowałem na radarach)
- oba samoloty ścinały drzewa na niskiej wysokości co tłumaczy sprzeczne doniesienie o uszkodzeniu anteny NDB (1,1km) oraz drzewa (1,1km), przeszkód oddalonych od siebie o wartość większa niż wynosi rozpiętość skrzydeł któregoś z samolotów
- samolot rosyjski się uratował a polski nie
- alarm lotniska zawył 15 min. po katastrofie
( źródło tekstu: hotnews.pl )
Na podstawie tego można przypuszczać, że:
- zostały ustawione fałszywe nadajniki NDB, które oszukały obu pilotów tym rosyjskiego IŁa-76 w co do odległości od pasa i polskiego pilota co do odchylenia od osi lotniska ( w przypadku Rosjan fałszywy mógł być nadajnik ustawiony 2 km od lotniska, w przypadku Polaków 2 nadajniki)
- jeśli to był zaplanowany zamach, mgła musiała być sztuczna (tajemniczy samolot latający nad lotniskiem na dwie godziny przed katastrofą)
- w przypadku zamachu, nie wiedział o tym wcześniej rosyjski rząd (w każdym razie w początkowej fazie)
- słowa uznania należą się, dla rosyjskich internautów i innych ludzi (np. z elektrowni) dzięki którym, mamy te informacje (zdjęcia, świadectwa, wykresy)
- za zamachem muszą stać służby specjalne, które uciszyły niektóre niewygodne fakty i poinformowały polityków w stosownym dla siebie czasie.

Biorąc pod uwagę te fakty można wysnuć następujący scenariusz (godzina według czasu warszawskiego)

06.40 – tajemniczy samolot rozpoczyna nalot nad lotniskiem, co pokrywa się, z narastaniem mgły.
07.15 – ląduje polski samolot
07.30 – z Warszawy startuje polski samolot prezydencki.
07.35 – mobilne fałszywe nadajniki zajmują pozycje.
08.30 – samolot Polski i Rosyjski IŁ76 krążą nad lotniskiem. Wieża’ czyli drewniana szopa z anteną przykryta siatką maskowniczą, decyduje, że samolot rosyjski będzie pierwszy podchodził do lądowania, samolot polski wykonuje dodatkowe kółka i kieruje się, za samolotem rosyjskim na ścieżkę podchodzenia do lądowania (10 km od lotniska)
- standardowy odstęp w takich warunkach wynosi ok.6-10 km co w przeliczeniu na czas daje ok. 1,5 – 2 min. (pracowałem na radarach)
08.37.30 rosyjski samolot IŁ76 rozpoczyna podchodzenie do lądowania (10 km od lotniska) operatorzy fałszywych nadajników nie są pewni, który samolot leci pierwszy. Zdążają załączyć drugi fałszywy nadajnik (2,1km od pasa), pierwszy fałszywy nadajnik (7,1km od pasa, nie działa). Dalszy fałszywy nadajnik (7,1) jest ustawiony ok,1000 m poniżej osi pasa i prawdziwego nadajnika
08.38.30 rosyjski samolot mija prawdziwy nadajnik NDB w odległości 6,1 km, zaczyna się, kierować sygnałem na fałszywy nadajnik NDB w odległości 2,1 km od pasa i 150 m poniżej osi lotniska.
08.38min.40s polski samolot rozpoczyna podchodzenie do lądowania. Jest w odległości 10 km od pasa. Otrzymuje sygnał od fałszywego nadajnika NDB (ustawionego 7,1km od płyty lotniska i ok.1km od osi lotniska), Pilot zaczyna się, kierować na sygnał fałszywego nadajnika.
08.39.20s w odległości 2,1km od lotniska samolot rosyjski IŁ76 otrzymuje fałszywy sygnał NDB i zaczyna obniżać lot w celu lądowania.
08.39.30s w odległości 7,1km od lotniska i odchyleniu od pasa ok.1km polski pilot potwierdza wysokość ok.300 metrów, zaczyna się, kierować na drugi fałszywy nadajnik NDB (2,1km od lotniska i odchyleniu ok.150m od osi pasa)
08.39min.32s samolot Rosyjski uszkadza nadajnik NDB (1,1km- nie stanowi to problemu gdyż nadajnik jest zakłócany)
08.39min.35s to samolot Rosyjski IŁ76 zahacza o linię energetyczną w odległości 1km od lotniska i ją zrywa.
08.39min.37s samolot Rosyjski IŁ76 nachyla się, na bok by uniknąć zderzenia z drzewem. Ścina gałęzie drzew pod katem (45 lub 135 stopni) i udaje mu się, uniknąć kolizji.
08.39min.47s z tym samym nachyleniem na jedno skrzydło o mały włos nie zahacza o jeden z stojących samolotów, po czym zgodnie z zaleceniami wieży’ szopy drewnianej pokrytej siatką maskowniczą- pośpiesznie się, oddala.
08.39min.55s Kontrolerzy lotniska są w szoku, nie rozumieją niczego, po tym co zrobił rosyjski samolot IŁ76, kolejny raz ponoć proponują stanowczo polskiemu pilotowi wybranie innego lotniska ale nie informują go o problemach rosyjskiego pilota. Polski pilot stwierdza po raz kolejny, że zrobi jedno próbę lądowania.
08.40min.30s polski pilot otrzymuje fałszywy sygnał z nadajnika NDB. Znajduje się, w odległości 2,1 km od lotniska ale wydaje mu się, że znajduje się, tylko 1,1km od lotniska. Potwierdza i jest nad nadajnikiem NDB. Potwierdza wysokość 100-120 m (prawidłowa) i decyduje się, rozpocząć schodzenie do lądowania. Zwiększa prędkość opadania z 3m/s na 6-8m/s. Przelot nad nadajnikiem uruchamia uszkodzenie łączności z wieżą’ czyli szopą pokrytą siatką maskowniczą (zamachowcy już wiedza, że ten jest Polski TU 154m) Włącza się, alarm TAWS ale pilot myśląc, że alarm ostrzega przed płyta lotniska, ignoruje sygnał.
08.40min.37s kontrolerzy lotu w odległości 1,6km od lotniska ostrzegają pilota, że, obniża lot nie w tym miejscu co trzeba. Lecz pilot pomimo ze znajduje się, w wysokości 130 m nad dnem wąwozu i 70 m nad przyszłym prawdziwym (zakłóconym) nadajnikiem NDB nie słyszy ostrzeżenia wieży’ ( wieża’ to szopa pokryta siatką maskowniczą, a pas startowy to poukładane płyty betonowe z dużą dylatacją, Anglicy w latach 40 ub. wieku mieli lepsze lotniska polowe i lepiej wyposażone, niż te w Smoleńsku).
08.40min.43s polski samolot znajduje się, w odległości 1.2 km od lotniska i ok.80 m od osi pasa na wysokości 4 m, zaczyna gorączkowo szukać pasa którego się, tu spodziewał (zeznania świadka, rosyjskiego pilota) i zaczyna kosić pierwsze drzewa.
08.40min.45s odległość od lotniska 1,05 km. Po dwóch sekundach prostego lotu polski pilot podnosi maszynę i zaczyna się, unosić, niestety ukształtowanie terenu i ciężkość maszyny powoduje, pomimo że wzniósł maszynę na 20 metrów to ciągle znajduje się, 4m nad ziemią gdzie na wysokości nadajnika NDB i odchyleniu od osi lotniska 40m uderza w drzewo tracąc małą część skrzydła (powinien tu mieć wysokość co najmniej 70m). Samolot zbacza w lewo.
08.40min47s Polski pilot próbuje ratować samolot przechylając się, na jedno ze skrzydeł (potrzebna analiza – przechył przeciwny do samolotu rosyjskiego) i ścina poszycie drzewa pod katem 45 lub 135 stopni.
08.40min.49s polski samolot uderza w dużą brzozę tracąc dużą część lewego skrzydła i pilot traci kontrole nad samolotem.
08.40min.51-55s samolot roztrzaskuje się, 300 metrów od lotniska i 150 m poniżej jego osi.

W związku z tym, że to mógł być zamach dla pewności zostały użyte dodatkowe środki, które dały pewność, że wszyscy zginą
- gaz (wczorajsze info o badaniach toksykologicznych)
- nie wykrywalny ładunek wybuchowy
08.41min.00 rosyjscy Kontrolerzy lotu są w szoku, już wiedza że to nie przypadek. Praktycznie nie możliwe jest żeby dwaj piloci popełnili ten sam błąd. Zaczynają się, bać o swoje życie, nie wszczynają alarmu, nie wiedzą co robić.
08.42min.00s przygotowane w pobliżu specjalny oddział służb specjalnych upewnia się, że wszyscy nie żyją i rozpoczyna zabezpieczanie miejsca katastrofy, nie wszczyna alarmu.
08.55min.00s Kola’ pojawia się na miejscu katastrofy nakręcając pierwszy film z strzałami’
08.56min.00s Po stwierdzeniu, że teren zabezpieczony nakazane jest rozpoczęcie akcji ratowniczej, wszczynany jest alarm lotniska
08.59min.00 straż pożarna dociera na miejsce katastrofy.
09.00min.00 rosyjski człowiek pojawia się, na miejscu katastrofy i robi tzw.’trzeci film’ który tak naprawdę jest drugim. Widzi początek akcji gaśniczej, strażacy czekają na wodę.
09.03min.00 po długich minutach i mękach w celu zmylenia służb, Wiśniewskiemu udaje się, dotrzeć na miejsce od przeciwnej strony niż Kola’. Polak widzi już akcje gaśniczą.

Tak wiec proszę pomóżcie odnaleźć to zdjęcie lub inne zdjęcia ukazujące, że zniszczenia drzew zostały dokonane przez dwa samoloty, polski i rosyjski IŁ76. Wkrótce podam kilka ważnych kwestii do odnalezienia i o opisania. Skojarzyłem to wczoraj wieczorem, ale nie nocowałem w domu i nie miałem dostępu do komputera. Nie mogłem usnąć, nie spałem całą noc, te fakty były zbyt jaskrawe w mojej głowie i oczekiwałem momentu gdy będę mógł je opisać. Wcześniej dziwiłem się, że ludzie zajmują się, nadmiernie trajektorią lotu w ostatnich sekundach od 1,2km od pasa do miejsca upadku, podczas gdy oczywiste było, że pilot nie miał szans. Naprawdę się, dziwiłem. Ale teraz widzę, że to PRAWDA rozdziela zadania i pobudza ludzi do działania w określonym kierunku.

Dzięki osobom, które analizowały ostatni odcinek lotu (od 1,2km do upadku) będzie można udowodnić, że zniszczenia drzewostanu były spowodowane przez dwa samoloty : rosyjski IL76 i polski TU-154M, które według uszkodzenia linii energetycznej i rejestratorów lotu, tzw. czarnej skrzynki tu154M leciały w odstępie 1,5 min, a jeśli oba znalazły się, w tym samym miejscu w takim samym położeniu i na tej samej wysokości, to słowo przypadek jest iluzją.

Potrzebny jest też zapis czarnej skrzynki rosyjskiego IŁ 76 (media milczą o nim, a zapis ten będzie bardzo istotny w wyjaśnieniu katastrofy TU154M Prezydenta).

Potrzebne są szczegółowe oparte na czarnych skrzynkach dane lotu od. 10km od pasa aż do upadku/ucieczki z lotniska. Opieram się, na wypowiedziach pilotów USAF, US Navy, a zarazem na moich wcześniejszych obliczeniach i spostrzeżeniach o, których nie wspomniałem – zamierzałem później.

Typowa prędkość opadania wynosi ok 3-3,5 m/s pozwala to posadzić samolot na tzw. poduszce powietrznej, która zwiększa bezpieczeństwo i wygodę lądowania. Niestety w warunkach mgły i niskiej widoczności pionowej bardzo trudno ją stosować gdyż pilot nie widzi ziemi i nie wie, w którym momencie wyrównać lot, bo można minąć pas startowy.

Nadajniki NDB poza oceną wysokości i zasygnalizowania odległości od lotniska oraz umiejscowienia na osi pasa umożliwiają pilotowi podjęcie decyzji do prawidłowego kąta opadania. Na podstawie zalecanych wysokości między nadajnikami pilot ocenia właściwy kąt opadania (w praktyce pomagają mu w tym przyrządy i książki lotniska). Tak aby znaleźć się, w prawidłowej wysokości nad nadajnikami oraz płytą lotniska.

Co do Smoleńska dane co do nadajników NDB oraz potrzebne obliczenia są następujace:
- 6,1 km – wysokość 300m
- 1,1 km – wysokość 70m (zalecana dla Tu 154m – 100-120)

Czyli aby obliczyć zalecaną prędkość opadania należy obliczyć następujące równania:

- czas przelotu pomiędzy nadajnikami – odległość / prędkość samolotu
4000m /75-80m/s (270-288km/h)(prędkość troszkę wyższą niż końcowa) = 50-53 sekund różnica zalecanej zmiany wysokości między nadajnikami -200m czyli prędkość opadania pomiędzy nadajnikami 6,1km a 1,1km powinna być zbliżona do 200m/50-53 sekund = ok.3,8-4m/s

I teraz zalecana prędkość opadania pomiędzy nadajnikiem NDB (1,1km) a płytą lotniska.

Wiadomo, że samolot nie ląduje na początkowej krawędzi płyty więc dodamy min.100-200m czyli aby obliczyć prędkość opadania pomiędzy nadajnikiem NDB (1,1km), a płytą trzeba wykonać podobne obliczenia.
odległość do pokonania = 1200-1300m prędkość samolotu = 70 m/s
czas lotu = 17-18 sekund wysokość nad nadajnikiem NDB (1,1km) – 100m (pilot chciał taką osiągnąć).

Czyli teraz zalecana prędkość opadania = ok.6m/s. Pilot miał ok. 6-8 m/s. te dwa metry więcej mogły się, wziąć z tego, że pilot chciał zejść trochę więcej by prawidłowo ustawić samolot na pas lądowania (bał się, go minąć). Widzialność pionowa wynosiła min.40-50 m więc pilot miałby wystarczająco dużo czasu by zmniejszyć prędkość opadania i spokojnie posadzić samolot. Jest to tzw.sadzanie samolotu sterami przeciwne do sadzania samolotu na poduszce powietrznej – ale jak widać warunki atmosferyczne jak i parametry nadajników NDB pozwalały i w zasadzie uzasadniały taki rodzaj lądowania.

Czyli podsumowując prędkości opadania choć większa od milej’ była jak najbardziej uzasadniona i związana z danymi lotniska.

Te wykresy przedstawiające zalecane lądowania w Smoleńsku powinny to uwzględnić.(niestety wszyscy rysują prędkości opadania dla 3m/s co powoduje, że prędkość opadania zapoczątkowana 2 km od lotniska wydaje się, dziwna – a taka nie jest.)

Czyli jeszcze raz wykres uwzględniający uzasadnioną warunkami atmosferycznymi i ustawieniem nadajników NDB pokaże, że prędkość opadania samolotu na 2km przed płytą lotniska pokrywa się, z zakładaną prędkością opadania samolotu na lotnisku w Smoleńsku. Takie zobrazowanie wykresu da dużo do myślenia. Niestety tak jak napisałem wykresy przedstawiane zakładają prędkość opadania 3m/s.

Co do czasowych uszkodzeń sterów i silników to trudno mi się, wypowiedzieć. Myślę, że były by jakieś ślady tego w czarnych skrzynkach, komunikat dla wieży’ baraku, oraz zachowanie samolotu mogłoby być inne, czas uszkodzenia/zablokowania musiałby wynieść ok.6-7 sekund. Możliwe, ale co w jaki sposób musiałoby by być uszkodzone, to trudno mi się, wypowiedzieć.

Podsumowując wydaje mi się, że:

Gdyby silniki się, wyłączyły pilotowi trudno byłoby w tak krótkim czasie odzyskać prędkość wznoszenia gdyż samolot straciłby całkiem ciąg. Prawdopodobnie rozbiłby się, już na wzgórzu.

Co do czasowej (6 sekund) utraty sterowności nie wiem, musiałby się, wypowiedzieć pilot, który miał coś takiego w czasie lotu. Ewentualnie można poszukać w necie jakiś relacji. Tylko, że on miał sterowność i moc, tak jak napisałem wcześniej od 1,3km pilot zaczął wyrównywać już lot oceniając, że w ostatnim odcinku udało mu się, wznieść ponad 20 metrów jako przeciwieństwo opadania (takie odbicie się, w powietrzu) to on dokonał naprawdę dużo (biorąc pod uwagę masę TU 154m). Czyli wydaje mi się, że miał pełną kontrolę i moc. W przypadku utraty sterowności, (biorąc pod uwagę, że ją miał gdy siła przyciągania była największa) ciężko według mnie odnaleźć miejsce gdzie jej nie miał.

Utrata siły ciągu silników według mnie odpada, bo utrata siły ciągu na wysokości kilkudziesięciu metrów to prawie pewna katastrofa (wyobraźcie sobie sytuację, że jedziecie motocyklem, samochodem i silnik Wam gaśnie, po jakimś czasie odpalacie ale praktycznie musicie wszystko zaczynać od nowa jeśli chodzi o ciąg) do tego dodajcie siłę przyciągania i utratę siły pędu. Co do sterowności nie wiem – na pewno nie była to blokada (samolot zaczął się, obniżać – w przypadku blokady nie mógłby dokonywać zmian) a jakby się, zachował samolot w przypadku krótkotrwałej utraty sterowności można sprawdzić, wyszukać to, w końcu musimy się, poruszać na zasadzie odrzucać lub przyjmować jakaś poszlakę. Czyli można pozbierać informacje na ten temat i sprawdzić.

Druga sprawa, podwozie raczej wysuwa się, wcześniej czyli ewentualnie awaria, zmiana trajektorii lotu byłaby o wiele wcześniej. Powiem, że tylu fałszywych informacji w mediach jak dzisiaj to dawno nie pamiętam. Bo widzicie fałszywa informacja ma fałszywie podważyć jakiś trop zmuszając do rezygnacji z niego albo jest to fałszywa flara, jak dla torpedy czyli wyprowadzić ma nas Polaków na manowce.

Ma nas Polaków zmylić. Dlatego ja od jakiegoś czasu gdy wypowiada się, jakiś ekspert’ w polskich’ mediach i prasie, biorę długopis i kartkę do obliczania oraz potwierdzam albo i nie jego wypowiedzi. Znajomość matematyki królowej nauk jak i logiki się, bardzo w tym wypadku przydaje.

Podstawianie ekspertów’ i ośmieszanie’ to główne metody walki informacyjnej Polacy. O to cały czas chodzi, żaden pilot nie zszedłby bezpodstawnie na taką wysokość nie mając pewności, że jest nad pasem.

Nie szukałby ziemi wiedząc, że nad nadajnikiem NDB(1,1km) powinien być min. 70m (w praktyce 100m) ponad nim. Tak więc jeśli pilot by zdawał sobie sprawę gdzie się, znajduje nie szedł by tak nisko. Od tego zależy czy ma szanse wylądować czy nie. Formalnie zgoda na lądowanie albo druga próba. Druga sprawa, pilot wiedział, że nad nadajnikiem ten typ samolotu musi być 100m (więcej niż min.70m), sygnał nadajnika pomaga mu ustawić kąt schodzenia tak by na tej wysokości się znalazł. Jedna z cech wskaźnika – odbiornika NDB. Ten fakt daje dużo do myślenia, że w odległości 2km był dokładnie na wysokości na jakiej powinien być nad nadajnikiem (1,1km). i potem uczynił dokładnie to co powinien uczynić po potwierdzeniu wysokości 100m nad nadajnikiem NDB, obniżyć wysokość. To uczynił. Dane z transpondera idą łącznie z danymi co do wysokości i położenia samolotu, ale są danymi innymi. Mówią o statusie samolotu.

Wieża drewniana szopa, miała dane co do położenia samolotu. Zostało potwierdzone oficjalnie, że samolot w odległości 2km znajdował się, na prawidłowej wysokości 100m, do odległości 2km nic się, z nim złego nie działo, potem zaczął się, gwałtownie obniżać o czym wieża’ szopa poinformowała. Czyli dane są i zostały udostępnione, w każdym razie co do ostatniej fazy lotu. Z tych informacji, które mamy wynika, że nie był załączony kod alarmowy. Generalnie transponder ma sens na wyższych wysokościach, na małych wysokościach mogą wystąpić zakłócenia.

Ja sam prowadziłem samoloty do wysokości 500m, potem przejmował je radar lotniska lub lotniskowca. I z tego co pamiętam, sygnał transpondera (dodatkowa kreska określająca kod) zawsze znikał pierwszy. Generalnie od 300-400 metrów nie widziałem już samolotu na ekranie. Ale zazwyczaj pierwszy znikał sygnał transpondera. Sygnał ma znaczenie przede wszystkim do określenia czy samolot ma pozwolenie na lot/wpisany właściwy kod. W przypadku awarii łączności lub jakiejś awarii jeśli tylko piloci mieliby czas na reakcje mogli go załączyć. Czyli w przypadku awarii powyżej kilkuset metrów sygnał powinien być widziany także z innych radarów. W przypadku awarii poniżej tej wysokości, jeśli tylko pilot ma czas na reakcję mógł go włączyć. Brak tego sygnału, zwiększa prawdopodobieństwo, że nie było żadnej awarii, ale nie wyklucza jej bo piloci po prostu mogli nie mieć czasu.(z tego co wiem kod jest zmieniany manualnie). Wstyd, że o tym zapomniałem, w sumie jest to trochę ważne, bo daje większe prawdopodobieństwo braku awarii. Ja widziałem na radarze samolot na wysokości 400m z ponad 100 km, więc awarie powyżej tej wysokości powinien widzieć nie tylko Smoleńsk, myślę, że na lotniskach w pobliżu także. To tyle na dzisiaj.

BlackHawk
smolensk-2010.pl

Użytkownik BadBoy edytował ten post 10.05.2010 - 22:50

  • 0



#1042

adam0.
  • Postów: 163
  • Tematów: 3
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

[quote name='BadBoy' date='10.05.2010 - 22:42' timestamp='1273524126' post='38466
Bardzo proszę o pomoc w znalezieniu jednego zdjęcia z Smoleńska, które widziałem na jakimś forum 1,5 tyg temu. Zdjęcie przedstawia dwa drzewa oddalone od siebie o kilka metrów z bujna koroną, które zostały ostrzyżone pod kątem’ przez przelatujący samolot. Zdjęcie było o tyle specyficzne, że przedstawiało niebieską naniesiona siatkę 3D, które pokazywało, że fizycznie niemożliwe jest uczynienie tego przez jeden samolot. Chodzi o to, że jedno drzewo było ostrzyżone pod katem 45 stopni a drugie pod katem 135 stopni. Nikt nie potrafił wtedy zrozumieć tego zdjęcia. Ja postanowiłem je przeoczyć ponieważ nie zajmowałem się, wtedy tym tematem a i nie znałem dodatkowych faktów. Takie ostrzyżenie drzewa było możliwe jeśli zostało dokonane przez dwa samoloty. Fakty ostatnich dni oraz pozostałe dane pokazują, że to było bardzo możliwe, prawdopodobne (odpowiedzi można dokonać za pomocą poniższego forum – przyp.red.) (wszystkie godziny według czasu polskiego).
[/quote]

Co prawda nie znalazłem zdjęcia z ową naniesionś siatką, ale może wśród tych analiz i galerii znajdziesz interesujące Cię zdjęcie:

http://smolensk.ws/blog/168.html
http://smolensk.ws/blog/170.html
http://smolensk.ws/blog/183.html
http://picasaweb.goo.../Amlmtr/MWzNeJ#
http://picasaweb.goo...mlmtr/MWzNeJ02#



Edit: Czy chodzi Ci o to zdjęcie?
http://zapodaj.net/8...486ad0.jpg.html

Użytkownik adam091991 edytował ten post 11.05.2010 - 13:05

  • 0

#1043

gree.
  • Postów: 8
  • Tematów: 3
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jeżeli faktycznie IŁ-76 zerwał linie wysokiego napiecia, to przy masie tego samolotu i prędkości, powinien ją przeciąć bez najmniejszego oporu. Jeżeli zrobił to TU-154, to też nie powinno być, żadnych problemów. Na krawędzi skrzydła, mimo wszystko powinien być ślad, kontaktu skrzydła z linią wysokiego napięcia. Sądzac po konstrukcji słupa i widoku kabli, jest to raczej linia , która przesyła prąd o małym napięciu. Na ten temat może się wypowiedzieć, ktoś kto się na tym zna. Można ocenić. że grubość kabla raczej nie jest duża. Bez problemu można zbadać fragment skrzydła, pod mikroskopem i stwierdzić czy miała kontakt z metalem pochodzącym z tej lini. Z tego co pamiętam są wypowiedzi ludzi, którzy widzieli podchodzący do lądowania IŁ-76, i mówili , że był przechylony na jedno skrzydło. Niestety nie zostało powiedziane, na które. A taka informacja może rzucić światło na to, co się stało.
  • 0

#1044

biedrona.
  • Postów: 9
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

http://www.fakt.pl/a...,6,1,0,0,0.html

Co prawda to nius z "FAKTU" ale jeśli to prawdziwa wiadomość to zgadzam się z opiniami większości znajomych, którzy spędzili trochę czasu w Rosji i twierdzą, że Rosjanie to naród ludzi niekompetentnych, niegodnych zaufania czy po prostu bałaganiarzy. I jak tu dojść prawdy?

Użytkownik biedrona edytował ten post 11.05.2010 - 08:34

  • 0

#1045

Tropiciel.
  • Postów: 181
  • Tematów: 1
Reputacja dobra
Reputacja

Napisano

Rosjanie nie są bałaganiarzami. Nie bardziej niż Polacy w każdym razie. Po prostu 80 lat w komunie nauczyło większość z nich robienia wszystkiego byle jak. Czy się stoi, czy się leży... :) Ale to nie cecha narodowa.

Tutaj ciekawy news... Francuzów nikt nie kradnie więc "what the duck"???
Dziwne zniknięcie samochodu ofiary zamachu

Jakiego zamachu??? Przecież przewodnicząca Andolina mówi wyraźnie że
żadnego zamachu nie było!!! :D

Użytkownik Tropiciel edytował ten post 11.05.2010 - 09:01

  • 0

#1046 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

Francuz, francuzem, ale C5 to nie jest Peugeot 206 którego nie opłaca się zawijać...

Gdzie w tytule masz coś o zamachu? Ja widzę tylko: "Zaginęło auto ofiary katastrofy pod Smoleńskiem"
  • 0

#1047

cuinust.
  • Postów: 57
  • Tematów: 0
  • Płeć:Kobieta
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Wypadek czy zamach ? A jeśli zamach to czyj ? FSB czy CIA ?

Szok wywołany katastrofą w Smoleńsku powoli mija. Nie kończą się natomiast pytania – czy to był wypadek, czy zamach? W mediach i w internecie krążą domysły, spekulacje, podejrzenia czy wręcz oskarżenia. Przy czym jako winnego ewentualnego zamachu widzi się przede wszystkim Rosję.

Rosja solidnie i rzetelnie zapracowała sobie w okresie ostatnich trzystu lat na niechęć Polaków.

Przy czym nawet zbrodnie reżimu Stalina na Polakach przypisywane są Rosji. Choć w czasie jego dyktatury najwięcej wymordowano Rosjan, a najwyższe stanowiska zajmowali wtedy niekoniecznie Rosjanie.


Z góry zaznaczam, że wolałbym, aby katastrofa w Smoleńsku okazała się wypadkiem, a nie zamachem. Nadal jest możliwe, że był to splot kilku niekorzystnych okoliczności i przypadków. Ani jeden z nich samodzielnie do katastrofy by nie doprowadził; ale wszystkie one zebrane razem zakończyły się katastrofą.

Najtrudniej jest wytłumaczyć, dlaczego samolot schodząc do lądowania był za nisko, dlaczego był przesunięty w stosunku do osi pasa startowego i dlaczego był ustawiony względem niego pod ukosem.

Niepokój wśród wielu obserwatorów wywołują zbyt powolne ich zdaniem komunikaty i opóźnianie ogłoszenia wstępnych wyników badania czarnych skrzynek ze strony Rosjan. Padają pytania – czy czarne skrzynki można wymanipulować? Pytania te sugerują, że Rosja będzie chciała – manipulując zapisami w czarnych skrzynkach – zatrzeć ślady prawdziwej przyczyny katastrofy, a więc ślady zamachu na samolot.


A może jest inaczej? Może Rosjanie już wiedzą, że katastrofa nie była wypadkiem a zamachem. Jedynie nie mają możliwości udowodnienia, że zamach ten nie był ich "dziełem". Dlatego kluczą i zwlekają.


Ja osobiście uważałem i nadal uważam katastrofę w Smoleńsku za wypadek. Choć ostatnio nie mam jednak takiej absolutnej tego pewności.

W sieci pojawiła się wiadomość o książce Caspara Weibergera pt. "Następna wojna światowa".

http://swkatowice.mo...der=asc&start=0

Właściwie wszystkie przepowiednie autora okazały się nietrafne. Poza tą jedną jedyną, choć i ona umieszczona jest w niewłaściwym czasie – a więc, że (za sprawą Rosji – ?) zginie polski rząd i dowódcy wojskowi. Gwoli ścisłości należy zaznaczyć, że dla Amerykanina, jakim był Weinberger, właśnie prezydent i jego gabinet i doradcy, poprzez analogię do systemu politycznego USA, to właśnie "rząd".


Trudno jest mi wyobrazić sobie uduchowionego polityka, mającego prorocze wizje. Politycy w ogromnej większości są to zazwyczaj zimni, wyrachowani pragmatycy, ludzie wychodzący z zasady, że cel uświęca środki. Weinberger nie "przewidział" zamachu. On wiedział, że do niego dojdzie. Podał jednak nieprawdziwych wykonawców zamachu.

Jeszcze słowo o Weinbergerze.

Był on bezpośrednio zamieszany w aferę rządu Reagana znaną jako afera Iran-Contras. Polska wikipedia pisze o tym bardzo oszczędnie i lakonicznie:

http://pl.wikipedia....ra_Iran-Contras

Obszerniejsza jest relacja o aferze w wikipedii niemieckiej:

http://de.wikipedia....-Contra-Affäre


A więc mamy tutaj do czynienia nie z Weinbergerem – uduchowionym wizjonerem, a z cynicznym, łamiącym prawo uchwalone przez kongres USA politykiem.

W tym miejscu istotna jest znajomość kilku najważniejszych dla losów dzisiejszego świata spraw zakulisowych, mających bezpośredni wpływ na obecną politykę USA , a poprzez nie na politykę światową.


W USA od dziesięcioleci mówi się o NWO. Nawet prezydenci Stanów Zjednoczonych w oficjalnych wystąpieniach o tym wspominali. Zakulisowym ideologiem i reżyserem NWO jest świat finansjery, bankierzy (FED), potentaci gospodarki. Czyli mówiąc krótko – liderzy grupy Bilderberga i Komisji Trójstronnej.


Przypomnę jedną tylko wypowiedź Davida Rockefellera:


"Znajdujemy się na pograniczu globalnej przemiany. Wszystko czego potrzebujemy, to odpowiedni kryzys, a narody zaakceptują Nowy Światowy Porządek [New World Order]."


Przypomnę też wypowiedź Jamesa Warburga (CFR):


"Będziemy mieli rząd światowy czy wam się to podoba czy nie; za waszą zgodą, lub poprzez zabór."

Kapitalną rolę w planie narzucenia światu NWO odgrywa rząd i armia USA.

W roku 1997 powstała organizacja PNAC (Projekt dla Nowego Amerykńskiego Wieku). Głównym celem PNAC jest zdobycie przez USA w świecie absolutnej wyższości. I to przy użyciu wszelkich sposobów i środków, także militarnych.

pl.wikipedia.org/wiki/Project_for_the_New_American_Century

We wrześniu roku 2000 w raporcie PNAC o przebudowie amerykańskich sił pisze się o potrzebie "nowego Pearl Harbour". W styczniu 2001 władzę obejmuje prezydent Bush junior. 11 września 2001 Amerykę spotyka "nowy Pearl Harbour". Przy czym w nowej administracji prezydenta Busha pracowało wielu ludzi z PNAC, którzy takiego właśnie nowego Pearl Harbouru z wytęsknieniem oczekiwali (aby rozpocząć realizację ich własnych planów). W międzyczasie wypływa coraz więcej wątpliwości pod adresem oficjalnej wersji, jakoby koczujący w jaskiniach w Afganistanie fundamentaliści byli w stanie te zamachy przeprowadzić. Coraz więcej poważnych badaczy, naukowców, a nawet wojskowych przekonanych jest, że zamachy z 11/9 były "własną robotą" władz USA, którą zwalono na Al-Kaidę i Osamę bin Ladena.

W internecie istnieją setki, a nawet tysiące stron i portali zajmujących się tym kluczowym dla dzisiejszego świata wydarzeniem. Podam przykłady:







Zamach z 11/9 i obarczenie winą za niego Al-Kaidy dało z kolei Ameryce pretekst do agresji na Afganistan. Dwa lata później, na podstawie sfabrykowanych dowodów, jakoby Irak posiadał fabryki broni chemicznej i biologicznej nastąpiła inwazja na ten kraj.

Niedawno Brytyjczycy za wysłanie ich wojsk do Iraku postawili Tony Bleira przed specjalną komisją. Zarzuca się jemu, że jego rząd fabrykował "dowody" na istnienie broni masowej zagłady w Iraku, aby mieć pretekst do wojny u boku Ameryki.

Bush junior miał więcej szczęścia. Amerykanom nie przyszło do głowy, aby i jego postawić przed taką komisją. Bo kogo to dzisiaj w Ameryce interesuje, czy broń masowego rażenia Saddam miał, czy nie. Ważne jest, że iracka ropa jest bezpieczna.

Wszystko zgodnie z planem PNAC!


Ponadto, poza bezpośrednią korzyścią, jaką jest trwała obecność wojsk USA w strategicznym terenie roponośnym, uboczną korzyścią było przyzwyczajenie opinii światowej do agresji różnych "wojsk koalicji" pod przywództwem USA na suwerenne państwa. Armia USA przejęła rolę światowego żandarma.

Najtwadszym orzechem do zgryzienia dla realizatorów NWO jest problem Rosji. Osłabiona rozpadem ZSRR Rosja powoli odzyskuje pozycję drugiego supermocarstwa. Militarnie nadal nim jest. Gospodarczo wprawdzie Rosja kuleje, ale jej potencjał w postaci zasobów naturalnych plasuje ją nawet przed USA. Nie widać też, aby miała Rosja ochotę poddać się dyktatowi amerykańskiej oligarchii finansowo-bankierskiej. Prowokacje na jej obrzeżach, jak ostatnio w Kirgistanie, a wcześniej w Gruzji, a mające Rosję osłabić, to jeszcze za mało, aby rzucić Rosję na kolana.

I w tym momencie przydarza się tragedia w Smoleńsku. A więc "przewidziany" przez Weinbergera zamach na polski rząd i dowództwo wojskowe.

Zachodnie media już informują o podejrzeniach pod adresem Rosji, jakie coraz głośniej wypowiadane są w Polsce. Jeśli katastrofa okaże się zamachem, a Rosji nie uda się udowodnić, że to nie ona zamachu dokonała, jej pozycja na arenie międzynarodowej nie będzie godna pozazdroszczenia.


Postawienie Rosji pod obstrzałem, poderwanie jej autorytetu na arenie międzynarodowej byłoby na rękę ideologom NWO. Ponadto pokazaliby w ten sposób Rosji, że nawet na jej terenie, stosunkowo niedaleko od Moskwy, są oni w stanie urządzać wymierzone przeciwko niej samej tak nieprawdopodobne prowokacje!


Najważniejszym pytaniem jest wszakże, dlaczego USA miałoby dokonywać zamachu na znanego z proamerykańskich sympatii prezydenta Lecha Kaczyńskiego?


Lech Kaczyński był miernym politykiem. Głównym celem jego polityki było uzyskanie przez Polskę statusu ważnego, a nawet "strategicznego" partnera (a raczej wasala i satelity) USA. Kaczyński próbował osiągnąć to nawet kosztem polskiej racji stanu.

Proamerykańska polityka Kaczyńskiego zakończyła się fiaskiem. O ile jeszcze Bush junior czasem łaskawie zauważał polskiego prezydenta, o tyle Obama Kaczyńskiego całkowicie ignorował. Ideolodzy NWO zmienili bowiem w międzyczasie strategię.

Obama na ostatnie obchody rocznicy wybuchu II wojny światowej, zorganizowane z inicjatywy Lecha Kaczyńskiego, wydelegował pierwotnie niskiej rangi urzędnika. "Tarczę" obronną, o którą nasz prezydent zdecydowanie zabiegał, ku upokorzeniu Kaczyńskiego odwołał Obama w dniu tak dla Polski znaczącym – 17 września.

Lech Kaczyński angażował się w różne prowokacje antyrosyjskie.

O jego zaangażowaniu w prowokację gruzińską pisano już wiele.

Postawa progruzińska znalazła wtedy poparcie dla niego w środowiskach zdecydowanie antyrosyjskich. Była jednak krytykowana z innych pozycji. Przypomnę pewien ciekawy tekst na ten temat:

http://www.prawica.net/node/13227

Próba wciągnięcia przez Kaczyńskiego całej Unii w poparcie dla Gruzji zakończyła się fiaskiem. Prowokacja Gruzji była szyta bowiem zbyt grubymi nićmi.


Niepowodzeniem zakończyła się dla Kaczyńskiego jego polityka projuszczenkowska. Kaczyński popierał Juszczenkę nawet wtedy, gdy tamten nie krył się już z jego proUPA-owską i probanderowską sympatią. Na koniec spotkała Juszczenkę sromotna porażka w wyborach.


Niepotrzebnie też wdał się Kaczyński w rozpętaną przez Condoleezzę Rice nagonkę na "ostatniego dyktatora Europy". Belweder wykorzystywał do tej nagonki ostatnimi czasy Andżelikę Borys. Nie zauważył przy tym nikt z otoczenia Lecha Kaczyńskiego, on sam zresztą też nie, że dziesiątki udekorowanych polskimi odznaczeniami państwowymi działaczy polonii na Białorusi, umieszczonych przez A. Borys na jej czarnej liście, miało zakaz wjazdu do ojczyzny. Belweder jedynie A. Borys honorował i cmokał ją w rączkę.


Duży talent wykazywał Kaczyński w zasadzie w jednej sprawie.

Do perfekcji opanował on granie na uczuciach patriotycznych milionów Polaków. Z dużym rozmachem ogranizował on obchody różnych ważnych i tragicznych rocznic. Wygłaszał pełne patosu i patriotycznej frazeologii przemówienia. Uroczysty nastrój dopełniały zawsze sztandary, flagi, fanfary, defilady.

Niestety, ta patriotyczna frazeologia nie szła u Lecha Kaczyńskiego w parze z jego polityką, w której rzadko decydowała polska racja stanu. Częściej bardziej dbał on o interesy USA czy o interesy organizacji żydowskich, niż o interesy polskie. Wielu zapamiętało jemu jego poparcie dla zdelegalizowanej dekretem przez prezydenta II RP, Ignacego Mościckiego, loży B’nai B’rith. Najbardziej jednak do spadku jego popularności przyczyniło się ratyfikowanie przez niego Traktatu Lizbońskiego. Niektóre ugrupowania prawicowe określały Lecha Kaczyńskiego z tego powodu grabarzem suwerenności Polski.

I to właśnie spowodowało, że jego szanse na reelekcję były znikome. Zbyt wiele środowisk, które na niego głosowały w roku 2005, nie miało zamiaru ponownie go popierać. Nawet na zasadzie mniejszego od kandydata PO zła.

Kariera polityczna prezydenta Kaczyńskiego dobiegała końca. Groziło mu popadnięcie w polityczny niebyt, całkowita utrata znaczenia na politycznej scenie w Polsce.

W tej sytuacji dla USA (i ideologów NWO) stawał się Lech Kaczyński bezwartościową, bezużyteczną i zgraną kartą.

Przydatny byłby jeszcze tylko wtedy, gdyby na czele ważnej delegacji, przy okazji ważnej wizyty, zginął on w okolicznościach rzucających podejrzenie o wykonanie zamachu na niego przez Rosję.


Jeśli pozostaniemy przy założeniu, że przyczyną katastrofy był zamach, dwie rzeczy przeczą udziałowi rosyjskich służb.


Po pierwsze – obsługa lotniska proponowała zbliżającemu się Tupulewowi lądowanie gdzieś indziej. Gdyby Rosjanie faktycznie zamach planowali, nie proponowaliby lotu np. do Mińska. Bo a nuż pilot posłucha i zamachu nie uda się przeprowadzić. Gdyby więc za zamachem stali Rosjanie, postąpiliby wręcz odwrotnie. Mimo niesprzyjającej pogody zachęcaliby załogę prezydenckiego samolotu do lądowania w Smoleńsku.


Po drugie – komu jak komu, ale to właśnie nie Rosjanom nie zależało na nagłośnieniu sprawy Katynia. Gdyby to oni stali za tym zamachem, zrobiliby to w innym miejscu i przy innych okolicznościach. Ale nie w sąsiedztwie Katynia i nie w 70-tą rocznicę tamtej zbrodni.

Jest możliwe jeszcze inne wyjaśnienie zamachu, poza tropem "rosyjskim", przy pozostaniu przy wersji celowego spowodowania katastrofy.

Jak już wspomniałem, najwięcej wątpliwości budzi niewłaściwe podchodzenie samolotu do lądowania. Czym można ten fakt wytłumaczyć? Znalazłem ciekawy tekst na ten temat – Meaconing czyli jak oszukać nawigację pokładową.

wolnapolska.pl/index.php/Aktualno%C5%9Bci/meaconing-czyli-jak-oszuka-nawigacj-pokadow.html

Istotne w tym miejscu jest spostrzeżenie, że USA zdecydowanie góruje nad Rosją w technologii satelitarnej. GPS czy "Tarcza" (z wykorzystaniem systemu satelitarnego) to pomysły i realizacja amerykańska.

Podejrzane zachowanie Rosjan po katastrofie jest też w sumie łatwe do wytłumaczenia. Osoba, która przypadkowo znajdzie się w miejscu napadu rabunkowego czy zabójstwa, a nie mająca alibi, aby odsunąć od siebie podejrzenia gotowa jest zmyślać co tylko może, aby uniknąć posądzenia jej o dokonanie zbrodni. Rosjanie przerażeni katastrofą dawali na początku sprzeczne czy nieprawdziwe wyjaśnienia, mogące w ich przekonaniu ich samych odciążyć. Sam Putin nie był w stanie nad początkowym chaosem informacyjnym zapanować. Przypuszczam, że on jako doświadczony KGB-owiec od początku domyślał się, że ktoś mógł podrzucić Rosji straszliwy problem. Bo wszystko, co zrobi, czy też czego nie zrobi Rosja od tego momentu, będzie podejrzane.

Ponadto na miejscu katastrofy wystarczyło umieścić kilku obcych agentów, np. przebranych za dziennikarzy, aby rozsiewali oni plotki, domysły i powiększali dezinformacje. Jak choćby tę kolportowaną zaraz po katastrofie pogłoskę, że trzy osoby przeżyły katastrofę i w ciężkim stanie prawdopodobnie przebywają w szpitalu.

Tak samo mogło być ze znanym, a nagranym tuż po katastrofie i kolportowanym w sieci amatorskim filmikiem. Organizatorzy zamachu na nagrany filmik czekali. Następnie narzucono na niego dodatkową ścieżkę głosową, ze strzałami, "dobijaniem rannych" itp. Filmik puszczono następnie w sieci.

Przy okazji filmiku kolportuje się też sprzeczne informacje o losach domniemanego autora filmu. Przy czym, nie ma pewności, że jego autorem był Andriej Mendierej. A jeśli taką osobę nawet faktycznie zamordowano, niekoniecznie musi mieć to związek z filmikiem z miejsca katastrofy. A nawet, jak ma to związek z filmikiem, mordercą nie musi być ktoś z KGB. CIA też potrafi robić takie rzeczy. A w tym konkretnym przypadku podejrzenie i tak padnie na rosyjskie służby.

Za to wszystkie te plotki, domysły i rewelacje powodują jedno: wciąż narastającą atmosferę podejrzliwości pod adresem Rosji.

Jeśli katastrofa pod Smoleńskiem nie była wypadkiem, a była zamachem obcych, nierosyjskich służb, to zadanie to służby te wykonały perfekcyjnie.

Bo jeśli śledztwo wykaże, że katastrofa była zamachem, Rosja będzie podejrzanym nr. 1.

Jeszcze jedna sprawa wymaga wyjaśnienia. Tuż po wypadku krążyła w mediach i sieci informacja, jakoby początkowo planował prezydent Kaczyński podróż do Katynia pociągiem z setkami rodzin katyńskich. Później jednak zmienił decyzję.

Może więc było to tak, że ktoś go od tego pomysłu odciągnął.

Nawet zresztą w wypadku, gdy podróż od początku planowana była samolotem, brak odpowiedzi na pytanie – dlaczego tak dużo polityków, a zwłaszcza najwyższych dowódców wojskowych, znalazło się na pokładzie jednego samolotu.


Otoczenie prezydenta, jak i on sam znane było z sympatii proamerykańskich i antyrosyjskich. Zapewne trudno byłoby rosyjskim służbom znaleźć dojście do prezydenta i wpływać na jego decyzje. Dojściem takim dysponowały natomiast służby USA i Izraela. Ktoś podpowiedział więc prezydentowi, aby leciał samolotem. A na dodatek podpowiedział mu, aby zabrał on na pokład samolotu wielu ważnych polityków i dowódców wojskowych. Po to na przykład, aby przyćmić uroczystości sprzed trzech dni z udziałem Tuska i Putina.

Prezydent, mimo katastrofy w Mirosławcu dwa lata wcześniej, nieostrożnie usłuchał podszeptów i wziął na pokład zbyt wielu ważnych polityków i dowódców wojskowych.

Resztę znamy: w Smoleńsku doszło do tragicznej katastrofy. Zginął "rząd" i dowódcy wojskowi.

"Przepowiednia" Caspara Weinbergera się spełniła.


W tym miejscu wyraźnie podkreślam, że nadal pozostaję przy wersji tragicznego wypadku, jako jedynej przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku.

Dopiero gdy wypłyną niezbite dowody na udział osób trzecich w katastrofie, uznam to za zamach. Przy czym już teraz, niejako z góry, na wszelki wypadek sugeruję, aby w przypadku udowodnienia wersji zamachu brać pod uwagę także innych sprawców zamachu, a nie głównie, czy wręcz wyłącznie, Rosję


żródło: http://newworldorder...zyj-FSB-czy-CIA
  • 1

#1048 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

Rosjanie nie są bałaganiarzami. Nie bardziej niż Polacy w każdym razie. Po prostu 80 lat w komunie nauczyło większość z nich robienia wszystkiego byle jak. Czy się stoi, czy się leży... :) Ale to nie cecha narodowa.

Tutaj ciekawy news... Francuzów nikt nie kradnie więc "what the duck"???
Dziwne zniknięcie samochodu ofiary zamachu

Jakiego zamachu??? Przecież przewodnicząca Andolina mówi wyraźnie że
żadnego zamachu nie było!!! :D


http://www.tvn24.pl/...,wiadomosc.html

Jak dodał, policjanci odnaleźli auto na jednym z wewnętrznych przyhotelowych parkingów. Informację o odnalezieniu samochodu przy hotelu Gromada przekazano prof. Krzysztofowi Indeckiemu - mężowi zmarłej.
  • 2

#1049

BadBoy.
  • Postów: 737
  • Tematów: 20
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

KOLEJNY SKANDAL!


ZNALEŹLIŚMY CZĘŚĆ TUPOLEWA.. CZY BĘDZIE PRZEŁOM W ŚLEDZTWIE?


W smoleńskim błocie, dokładnie w miejscu, gdzie miesiąc temu rozbił się prezydencki samolot, nasi reporterzy odnaleźli ważną część tupolewa - wskaźnik podstawowego urządzenia nawigacyjnego, zwanego radiokompasem.



Dołączona grafika



– To może pomóc w ustaleniu przebiegu katastrofy – tłumaczy lotniczy ekspert Grzegorz Sobczak, redaktor naczelny „Skrzydlatej Polski”. – Serdecznie dziękuję za to dziennikarzom Faktu – mówi wyraźnie poruszony minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski (39 l.). – To skandal, że rosyjscy śledczy tego wcześniej nie znaleźli – nie kryje oburzenia jeden z polskich prokuratorów.

Jest 8 maja, wczesne popołudnie, miesiąc po katastrofie. Jesteśmy w Smoleńsku już drugi raz, sprawdzamy, czy Rosjanie rzeczywiście pilnują miejsca katastrofy. Milicjanci są, ale nie reagują. Idziemy po zaoranym polu, wszędzie walają się szczątki wyposażenia samolotu, fragmenty odzieży. Nagle w krzakach znajdujemy jakiś przełącznik. Widać rosyjskie litery, kable.

Czujemy, że to nie zwykły kawałek blachy... Podchodzimy do grupy rosyjskich prokuratorów. Przyjechali zaalarmowani przez dziennikarzy telewizji TVN, którzy znaleźli w błocie polskie płyty CD i oficjalnie to zgłosili śledczym. Jeden z prokuratorów ogląda naszą część. Nieruchomieje i z papierosem w ustach woła kolegę. Obaj są podekscytowani. – Niczego nie ruszaliście, nie przekręcaliście przełączników? – dopytuje nas. – Nie – zapewniamy. – To może być ważna część dla śledztwa. Zbadamy to – mówią nam śledczy i zabierają znalezisko.

Przesyłamy zdjęcia do redakcji w Warszawie. Te trafiają od razu na biurka specjalistów, wśród których jest pilot latający tupolewami. Na razie nieoficjalnie, by sprawdzili, co to za część. Nagle rozdzwaniają się telefony. – Skąd to macie? Gdzie to było? – pyta nas gorączkowo pilot. – Na miejscu katastrofy? Teraz? Niemożliwe! – mówi zaskoczony.

Zna tupolewy jak własną kieszeń, ale rozesłał zdjęcia do kolegów, nawigatorów, by się upewnić. Naradzają się i po kilku godzinach wszystko wiedzą. – To nieprawdopodobne, ale znaleźliście panel ze wskaźnikami samolotowego urządzenia nawigacyjnego SPU–7. To samolotnoje pieregawornoje ustrojstwo, po prostu radiokompas – tłumaczy nam pilot. Wyjaśnia, że dzięki radiokompasowi nawigator określa położenie samolotu względem radiolatarni umieszczonych przy lotniskach. Na jego podstawie ustala i przekazuje pilotom parametry prawidłowego lotu – wysokości i kierunku. To niezbędne urządzenie, zwłaszcza przy kiepskiej widoczności.

– Nawigator wybiera i przełącza właśnie na takim wskaźniku komunikaty radiowe. Musi na bieżąco wiedzieć, jak maszyna leci względem radiolatarni. Komunikaty są mu wysyłane alfabetem Morse’a. To są dwie litery, np. Okęcie ma AD – tłumaczy nam pilot.

Już wiemy, że to ważne urządzenie, ale czy może mieć znaczenie dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy? – Na pewno na wyjaśnienie jej przebiegu – nie ma wątpliwości Grzegorz Sobczak ze „Skrzydlatej Polski”.
Pilot, który widział nasze zdjęcia ze Smoleńska precyzuje: – Po przełącznikach widać będzie, z kim nawigator usiłował się łączyć przed samą katastrofą i jakie komunikaty odbierał. Zawiadamiamy o znalezisku polskich śledczych. Niedowierzają. Ale gdy widzą zdjęcia, nie kryją zaskoczenia.

– To tabliczka abonencka z kompletu SPU–7, które było dość powszechnie montowane na samolotach produkcji rosyjskiej, także TU–154. Na podstawie miejsca odnalezienia można wnioskować, że jest wysoce prawdopodobne, że znajdowało się na pokładzie, lecz potwierdzić to można tylko na podstawie numeru urządzenia – mówi Faktowi pułkownik pilot Mirosław Grochowski, zastępca szefa polskiej rządowej komisji ds. badania wypadku w Smoleńsku. – W pobliżu lotniska znajdują się zakłady remontowe, które kiedyś dość prężnie działały. Ale nie sądzę, aby urządzenie ktoś sobie po prostu wyrzucił – dodaje.

– To skandal, że znaleźli to dziennikarze, a nie prokuratura i milicja rosyjska – nie kryje wzburzenia jeden z polskich prokuratorów. Przypomina, że po katastrofie pasażerskiego IŁA–62M w podwarszawskim Lesie Kabackim w 1987 roku fragmenty samolotu zbierali zomowcy, którzy często przez głupotę lub dla zabawy przestawiali znalezione przełączniki – to utrudniło potem śledczym wyjaśnienie przyczyn wypadku.

Na wieść o znalezisku minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski podziękował dziennikarzom Faktu. – Za to, że odnaleźli tę część i oddali ją rosyjskiej prokuraturze w takim stanie, w jakim ją znaleźli. To bardzo ważne dla śledztwa.

Bartłomiej Łęczek, współpraca Magdalena Rubaj
FAKT.PL

Użytkownik BadBoy edytował ten post 11.05.2010 - 13:34

  • 1



#1050 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

Piszą, że to ważne urządzenie, że zaalarmowali wszystkich możliwych pilotów... ale nikt w tym tekście niczego nie wyjaśnia xD
  • 0


 


Dodaj odpowiedź



  

Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych