Warto przeczytać i się zastanowić bo daje do myślenia ...
Prokurator PutinaStefan Hambura 17-05-2010, ostatnia aktualizacja 17-05-2010 23:23
Kariera i działalność Jurija Czajki są ściśle powiązane z urzędującym premierem i systemem politycznym dzisiejszej Rosji. A nie jest to system demokratyczny - pisze adwokat
Śledztwo w sprawie katastrofy na lotnisku w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 r. prowadzi rosyjska prokuratura pod nadzorem prokuratora generalnego Federacji Rosyjskiej Jurija Czajki. Polski rząd, z Donaldem Tuskiem na czele, wielokrotnie wyrażał zaufanie do pracy rosyjskich prokuratorów i wyników ich śledztwa. Nie wszyscy w Polsce podzielają tę opinię. Pomimo to nikt nie zadał sobie trudu, aby przeanalizować działanie rosyjskiej prokuratury ani bliżej przyjrzeć się osobie Jurija Czajki. Nikt nie zadał sobie też pytania, czy prokuratura rosyjska i jej szef pracują rzeczywiście tak profesjonalnie i niezależnie, jak zdaje się w to wierzyć polski rząd i niektóre media.
W 2007 roku ukazała się w Niemczech książka Margarety Mommsen i Angeliki Nussberger pod tytułem "Das System Putin. Gelenkte Demokratie und politische Justiz in Russland" ("System Putina. Sterowana demokracja i polityczny wymiar sprawiedliwości w Rosji"). Autorki nie pozostawiają złudzeń co do stanu wymiaru sprawiedliwości w dzisiejszej Rosji, podkreślają, że rządzi w nim korupcja, jest on upolityczniony i stanowi narzędzie w zwalczaniu opozycji oraz niezależnych mediów. Zdaniem Mommsen i Nussberger, Putin od początku uważał prokuratorów za swoją prawą rękę w administracji (s. 112).
Nie najlepszego zdania o rosyjskim wymiarze sprawiedliwości jest też prezydent Dmitrij Miedwiediew, który w swym słynnym apelu "Naprzód Rosjo" z 10 września 2009 r. zwrócił uwagę na potrzebę przeprowadzenia w tej sferze radykalnych reform.
Początki karieryKim jest Jurij Czajka i jak funkcjonuje podlegająca mu prokuratura? Według biografii pochodzącej z jego oficjalnej strony internetowej, Czajka urodził się w 1951 r. W wieku 21 lat rozpoczął studia prawnicze w Swierdłowsku, które ukończył w 1976 r. Po stażu w prokuraturze był śledczym, następnie został zastępcą prokuratora rejonowego w obwodzie irkuckim, a od 1983 r. kierował oddziałem śledczym do spraw transportu w prokuraturze we Wschodniej Syberii. Rok później przeszedł do pracy w aparacie irkuckiego komitetu obwodowego partii, gdzie zajmował się m.in. sprawami prokuratorskimi.
Jak wiemy, sowiecki wymiar sprawiedliwości, w stu procentach sterowany przez aparat partyjny, był narzędziem władzy partii komunistycznej. Po rozpadzie Związku Sowieckiego Czajka został prokuratorem w obwodzie irkuckim, aby w 1995 roku awansować na pierwszego zastępcę prokuratora generalnego Federacji Rosyjskiej. W tym okresie partia komunistyczna utraciła władzę nad wymiarem sprawiedliwości, co nie oznacza jednak wcale, że sądy i prokuratura stały się niezależnymi instytucjami.
Co prawda po upadku ZSRR podejmowano próby zreformowania wymiaru sprawiedliwości, ale bez większych sukcesów. Gdy w lecie 1999 r. do władzy doszedł Władimir Putin (najpierw od sierpnia 1999 r. w roli premiera, a wkrótce, od stycznia 2000 r. prezydenta), rozpoczął się nowy rozdział w historii rosyjskiego wymiaru sprawiedliwości. 17 sierpnia 1999 r. z rekomendacji Putina Jurij Czajka objął funkcję ministra sprawiedliwości, którą pełnił do 23 czerwca 2006 r., gdy został prokuratorem generalnym Rosji. Na tym stanowisku pracuje do dziś.
Powołanie Czajki na prokuratora generalnego nie oznaczało jego degradacji. Przeciwnie, ponieważ "w rosyjskim systemie prawnym pierwsze skrzypce od dawna grają nie sędziowie, lecz odgórnie sterowani prokuratorzy (...) sędziom pozostaje wybór: albo brać w tym udział, albo się wycofać" - piszą autorki książki "System Putina" na stronie 114.
Czajka jest człowiekiem Putina, jego kariera i działalność są ściśle powiązane z urzędującym premierem i systemem politycznym dzisiejszej Rosji. A nie jest to system demokratyczny. Zresztą jako minister sprawiedliwości, a później prokurator generalny, Czajka sam ten system współtworzył.
Chodorkowski do kolonii karnejZa jego kadencji na stanowisku ministra najgłośniejsza stała się sprawa Michaiła Chodorkowskiego i kierowanego przez niego koncernu Jukos.
Chodorkowski popadł w konflikt z Putinem, gdyż otwarcie krytykował jego politykę. W październiku 2003 r. został aresztowany i oskarżony o oszustwa podatkowe, korupcję i inne przewinienia. W maju 2005 r. skazano go na dziewięć lat pozbawienia wolności. Karę miał odbywać w kolonii karnej. We wrześniu tego samego roku sąd apelacyjny obniżył karę więzienia do ośmiu lat.
Na początku 2009 r. Chodorkowski został przewieziony z kolonii karnej na Syberii do aresztu śledczego w Moskwie, gdzie toczy się kolejny proces przeciwko niemu. Tym razem grozi mu kara ponad 20 lat pozbawienia wolności. "Śledztwo" toczy się pod auspicjami Jurija Czajki.
Majątek Jukosu został zajęty pod zarzutem niezapłaconych podatków (które okazały się wyższe od wartości całego koncernu), a następnie przejęty przez firmę sterowaną z Kremla.
W sprawie Chodorkowskiego i Jukosu prowadząca śledztwo prokuratura, tak jak i sąd, nie przestrzegali ogólnie obowiązujących zasad prawa lub traktowali je wybiórczo. Z tego powodu według zachodnich obserwatorów Chodorkowski jest więźniem politycznym, a majątek Jukosu stał się łupem aktualnie panujących siłowników.
Gdzie są mordercy PolitkowskiejInnym znanym przypadkiem jest sprawa morderstwa Anny Politkowskiej 7 października 2006 r., czyli w dniu urodzin Putina. Ta znana dziennikarka również krytykowała jego politykę i rosyjskie zbrodnie w Czeczenii. Śledztwo w sprawie zabójstwa Politkowskiej osobiście nadzorował Czajka.
Jak komentował austriacki dziennik "Standard" (10.10.2006 r.), "Fakt, że najwyższy prokurator Rosji, generał Jurij Czajka, przejął śledztwo, nie daje takiej nadziei, jaką można by żywić, gdyby do tak wysokiej ingerencji doszło w kraju prawdziwie demokratycznym. Zaangażowanie przedstawiciela najwyższego rosyjskiego szczebla rządowego bardziej zaś jest gwarancją tego, że mordercy nigdy nie zostaną odnalezieni".
Zamach na LitwinienkęKilkanaście dni po zabiciu Politkowskiej w Londynie dokonano zamachu na Aleksandra Litwinienkę, który prowadził własne dochodzenie w jej sprawie. Był on przekonany, że ataku na Politkowską dokonano na polecenie Putina. Litwinienko był oficerem KGB i FSB, który w 1998 r. wyjawił, że otrzymywał rozkazy niezgodne z prawem, w tym zlecenia mordu politycznego. W owym czasie szefem FSB był Władimir Putin.
Litwinienko został aresztowany, po czym uniewinniony przez sąd, ale śledztwo przeciw niemu toczyło się dalej. Z obawy przed konsekwencjami Litwinienko opuścił Rosję i uzyskał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. Na emigracji dalej krytykował system Putina, pisał oskarżycielskie książki o licznych przestępstwach, korupcji, zamachach i morderstwach. 1 listopada 2006 r. wystąpiły u Litwinienki nagłe objawy zatrucia, a trzy tygodnie później zmarł w londyńskim szpitalu. Jak wykazała obdukcja, przyczyną śmierci było działanie polonu 210.
W wyniku śledztwa prowadzonego przez Scotland Yard ustalono, że Litwinienko najprawdopodobniej został otruty przez Andrieja Ługowoja, byłego funkcjonariusza KGB i FSB. W maju 2007 r. brytyjska prokuratura postawiła Ługowojowi zarzut udziału w zabójstwie Litwinienki. Brytyjscy śledczy wystąpili o przesłuchanie świadków w Rosji, w tym głównego podejrzanego. Rosjanie się na to nie zgodzili. W grudniu 2006 r. Jurij Czajka wykluczył ekstradycję podejrzanych do Wielkiej Brytanii ("Spiegel Online", 5.12.2006). Rok później Ługowoj wystartował w wyborach do Dumy z ramienia partii Żyrinowskiego i został posłem.
Rosyjska prokuratura pod nadzorem Czajki prowadziła własne "śledztwo" w sprawie otrucia Litwinienki. Jego wyniki są diametralnie inne niż te Scotland Yardu. Jeszcze w grudniu 2006 r. Czajka ogłosił, że głównym podejrzanym jest Leonid Newzelin, były wiceprezydent Jukosu i przyjaciel Chodorkowskiego. Po aresztowaniu tego ostatniego Newzelin wyjechał do Izraela, który odmówił jego ekstradycji do Rosji.
Podobnie prowadzonych śledztw, nadzorowanych przez Jurija Czajkę, a budzących co najmniej poważne wątpliwości, jest więcej. W tym kontekście zaufanie, jakim rząd Donalda Tuska obdarza nadzorowane przez Czajkę organa, które prowadzą dochodzenie w sprawie katastrofy w Smoleńsku, wydaje się niezrozumiałe. Tym bardziej że nie można wykluczyć, iż w interesie sprawujących władzę w Rosji leży to, by winą za katastrofę obarczyć polskiego pilota, a najlepiej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Dlatego, by wykluczyć wszelkie wątpliwości co do rzetelności ustaleń rosyjskiego śledztwa, konieczne jest jego przeprowadzenie przez międzynarodową komisję.
Autor jest prawnikiem, absolwentem Wydziału Prawa na Uniwersytecie Rheinische Friedrich-Wilhelms-Universität w Bonn. Obecnie prowadzi kancelarię adwokacką w Berlinie
http://www.rp.pl/art...or__Putina.html