Arkadiuszu, to wszystko to tylko domniemania a nie stan faktyczny.
Wszystkie dane (lub prawie wszystkie) mamy od naszych "wielkich przyjaciół" ze wschodu.
Jeżeli oni są niewiarygodni (a są) to wszelkie dywagacje na temat katastrofy rozbijają się w puch.
Niewiarygodni są bo cała historia Rosji oraz ZSRR o tym świadczy. Jedynymi, prawdziwymi przyjaciółmi Polaków jest naród rosyjski oraz (ewentualnie) Gorbaczow i śp. Jelcyn.
Budujecie teorię na bazie przecieków, szczątków informacji i oficjalnych komunikatów Komitetu Centralnego (bota bym to nazwał) ocenzurowanych przez Kreml.
Dopóki nie powstanie autonomiczna, niezależna między narodowa komisja w tej sprawie dopóty będę traktował wszystkie rozwiązania jako teorie spiskowe.
Nie zdziwiłbym się też gdyby przez samym 4 lipca okazało się, że do kabiny wdarł się Kaczyński z okrzykiem "Panowie - wiecie co robić, bo inaczej spieprzaj dziadu z wojska" a już po wyborach, że to jednak był głos innej całkiem osoby lub w ogóle że nikt tam nie był.
Nie wiem czemu służy te cedzenie informacji zamiast wyrypać kawę na ławę.
Jakże znamienne jest to wyznanie:
Edmund Klich, przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych zdradził w programie "Piaskiem po oczach" TVN24, że zapoznał się z zapisem czarnych skrzynek Tu-154. Wynika z nich, że ostatni głos w kabinie pilotów nie pochodzący od członka załogi zarejestrował się na minutę przed katastrofą. Czy osoba ta była w kabinie pilotów podczas katastrofy? Powiedzieć nie chciał. Nie zdradził też jej tożsamości.
Nie przystoi tak ważnej personie w śledztwie przekazywać informacji jak w maglu zamiast na oficjalnej konferencji to na kameralnym spotkaniu na ucho (jakby) na zasadzie "Wiem, ale nie powiem żeby było ciekawiej"
To jest dziecinada a nie profesjonalizm.
Jeżeli śledztwo jest tajne to dlaczego nie boi się ujawniać tajne dane ze śledztwa?
Czemu służą te kontrolowane przecieki i budowanie napięcia jak w sensacyjnym filmie szpiegowskim?
Czy program "Piaskiem po oczach" jest najwłaściwszym medium do przekazywania tak ważnych dla śledztwa informacji?
Czyż nie powinno to się odbyć na oficjalnej konferencji naszej komisji?
I najciekawszy kąsek z tej telewizyjnej rozmowy:
"Mam wiedzę, ale nie mogę się nią podzielić - zakończył. "I właściwie od początku powinien tak powiedzieć a tak okazuje się, że jedna informacja może wypłynąć (bo nie jest tajna) a druga nie może bo jest tajna i on jest najwłaściwszą osobą która o tym decyduje.
Czy ten facet wie co mówi i co robi?
Użytkownik osiris edytował ten post 22.05.2010 - 08:39