Skocz do zawartości


Zdjęcie

Tajemnica Samolotu 101


2351 odpowiedzi w tym temacie

#1381

FaceToFace.
  • Postów: 195
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Pisałem kilka postów wcześniej jak sprawnie Białorusini poradzili sobie z katastrofą Su 27 na AirShow. Dla mnie osobiście nie jest rzeczą normalną, że do kabiny na minutę przed lądowaniem, czyli na etapie kiedy cała uwaga pilotów ma być skupiona na obsłudze samolotu i bezpieczeństwie wchodzi sobie jak gdyby nigdy nic najwyższy dowódca wojsk lotniczych i coś mówi. Wejść owszem, może ale na wysokości przelotowej, bo jeśli lot przebiega bez problemów prowadzi AP, a załoga tylko nadzoruje pracę maszyny i prowadzi bieżącą korespondencję z ziemią.



okay Arkadiusz a jak skomentujesz tą wiadomość ?
moim zdaniem wyjaśnia to dlaczego tutka "spadła " o 57 m ponieważ straciła sterowność no i jednocześnie wyjaśnia nam zwlekanie z podaniem prawdziwej godziny katastrofy prawda ?

Ważną wiadomością z Moskwy była też informacja, że Jak40 przekazal polskiej załodze samolotu prezydeckiego 11 minut przed katastrofą, iż wojskowy IŁ 76 odleciał na zapasowe lotnisko po dwóch nieudanych podejściach do lądowania .To nasuwa jednak następne pytanie : dlaczego takiej informacji nie podała rosyjska wieża kontrolna ?

Te 11minut to już w tej chwili może być dowód w sprawie , bo początkowo Rosjanie sfałszowali czas katastrofy, gdyż zdawali sobie sprawę, że turbulencje powietrza i smuga dymu z odlatującego, rosyjskiego samolotu mogły zakłócić sterowność polskiego Tu-154, a chodziło o ukrycie faktycznej różnicy czasu między odlotem rosyjskiego IŁ, a podejściem do ladowania Tu154. Róznica między pierwotnie podanym czasem katastrofy, a momentem faktycznego uderzenie o ziemię, ujawnionym z czarnych skrzynek wynosiła około 11 minut ( może kilka minut więcej), a zatem Rosjanie mieli dość czasu, aby wymyśleć hipotezę o braku związku między krążącym nad Smoleńskiem rosyjskim samolotem wojskowym, a katastrofą naszego Tu-154.

to że wyłączyli autopilota na tej wysokości może też świadczyć o tym że nie mieli zamiaru jeszcze lądować , że zmuszeni byli do tego przez turbulencje

a tu możecie znaleźć alibi na obecność w kabinie pilotów gen. Błasika w trudnej sytuacji pogodowej
nikomu nawet nie przyszło do głowy że może swoją wiedzą chciał wpłynąć na bezpieczeństwo lotu , nie ma to jak skazać osoby nie mogącej się bronić no nie ?

W latach 1977–1981 kształcił się w Liceum Lotniczym przy Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej[1] w Dęblinie. Następnie wstąpił do "Szkoły Orląt", po ukończeniu której w 1985 otrzymał promocję oficerską i stopień wojskowy podporucznika w grupie pilotów korpusu osobowego lotnictwa.
W okresie od 1993 do 1995 studiował w Akademii Obrony Narodowej w Warszawie, po ukończeniu której uzyskał dyplom i tytuł oficera dyplomowanego. Był również absolwentem Holenderskiej Akademii Obrony w Hadze (1998) oraz Szkoły Wojennej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Montgomery (2005).
  • 1

#1382

face value.
  • Postów: 25
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Dla mnie osobiście nie jest rzeczą normalną, że do kabiny na minutę przed lądowaniem, czyli na etapie kiedy cała uwaga pilotów ma być skupiona na obsłudze samolotu i bezpieczeństwie wchodzi sobie jak gdyby nigdy nic najwyższy dowódca wojsk lotniczych i coś mówi.

Dla mnie to jest dowód który zaprzecza teorii o lądowaniu. Zresztą Klich mówił wczoraj, że generał był do końca w kabinie pilotów. Nie wyobrażam sobie by samolot lądował z dodatkową osobą w kabinie, która nie byłaby przypięta pasami i nie siedziała na swoim miejscu. Chyba procedury w samolotach cywilnych i wojskowych mówiące o zapinaniu pasów, czyli czasu od komunikatu o ich zapięciu do lądowania są takie same lub podobne i żaden generał czy inny prezydent nie może sobie ich zapinać i rozpinać kiedy chce i nie może kiedy chce biegać po samolocie. No chyba że od razu skażemy go na to, że był nieodpowiedzialnym głupcem.


nikomu nawet nie przyszło do głowy że może swoją wiedzą chciał wpłynąć na bezpieczeństwo lotu , nie ma to jak skazać osoby nie mogącej się bronić no nie ?

Przyznam że ciekawe założenie. Strasznie niepodoba mi się i uznaję to za zwykłe skurwysyństwo, że pomimo że śledztwo tej smiesznej i podobno międzynarodowej komisji sie nie zakończyło, to próbuje się ugruntować pewne tezy o naciskach i błędach pilotów. Wcale bym się nie zdziwił jakby na tydzień przed wyborami nagle okazało się, że śmierci 95 osób winny jest Śp prezydent.

Użytkownik face value edytował ten post 26.05.2010 - 01:34

  • 1

#1383

FaceToFace.
  • Postów: 195
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano

Dla mnie osobiście nie jest rzeczą normalną, że do kabiny na minutę przed lądowaniem, czyli na etapie kiedy cała uwaga pilotów ma być skupiona na obsłudze samolotu i bezpieczeństwie wchodzi sobie jak gdyby nigdy nic najwyższy dowódca wojsk lotniczych i coś mówi.

Dla mnie to jest dowód który zaprzecza teorii o lądowaniu. Zresztą Klich mówił wczoraj, że generał był do końca w kabinie pilotów. Nie wyobrażam sobie by samolot lądował z dodatkową osobą w kabinie, która nie byłaby przypięta pasami i nie siedziała na swoim miejscu. Chyba procedury w samolotach cywilnych i wojskowych mówiące o zapinaniu pasów, czyli czasu od komunikatu o ich zapięciu do lądowania są takie same lub podobne i żaden generał czy inny prezydent nie może sobie ich zapinać i rozpinać kiedy chce i nie może kiedy chce biegać po samolocie. No chyba że od razu skażemy go na to, że był nieodpowiedzialnym głupcem.


nikomu nawet nie przyszło do głowy że może swoją wiedzą chciał wpłynąć na bezpieczeństwo lotu , nie ma to jak skazać osoby nie mogącej się bronić no nie ?

Przyznam że ciekawe założenie. Strasznie niepodoba mi się i uznaję to za zwykłe skurwysyństwo, że pomimo że śledztwo tej smiesznej i podobno międzynarodowej komisji sie nie zakończyło, to próbuje się ugruntować pewne tezy o naciskach i błędach pilotów. Wcale bym się nie zdziwił jakby na tydzień przed wyborami nagle okazało się, że śmierci 95 osób winny jest Śp prezydent.

No ale ok już kończę, bo szczerze nie przyszedłem tutaj w celu dyskusji, tylko wyrażenia swojej opinii, także Lynx nie czuję się obrazony z tego powodu, że nie chcesz ze mną dyskutować.


celna uwaga co do lądowania , o ile nie zakładałem wtedy tego gdy się mówiło o 1 dodatkowej osobie w kabinie pilotów ( ponieważ w tym TU 154 było jeszcze dodatkowe miejsce to ostatnie newsy mówią już o 2 dodatkowych osobach a więc o ile jedna z tych osób nie wyszła z kabiny pilotów to nie mam mowy o lądowaniu , bo nawet gdyby lądowanie zakończyło się sukcesem to i tak by ta osoba ucierpiała podczas lądowania i tu już można stawiać tezę że było by to już o ile nie samobójstwo to sadyzm na pewno
  • 1

#1384

face value.
  • Postów: 25
  • Tematów: 1
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Jedna osoba była na 16-20 minut przed katastrofą i chyba wyszła, bo nic o niej w dalszym przebiegu lotu nie wspominali.
Nie wiedziałem że w kabinie pilotów jest 5 miejsc. Jak widziałem jakis czas temu zdjęcie w prasie to wyglądało jakby tylko 4 mogła pomieścić, czyli moje założenie może być będne. No ale nic.

Pozdrawiam
  • 0

#1385 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Zamknąć w pizdu ten wątek.

Nikt Ciebie Corleone siłą tu nie trzyma.

A wracając do tematu:

68 worków z resztkami rzeczy należących do ofiar katastrofy TU-154, nadal może zostać zutylizowanych. I nie przeszkodzi w tym decyzja sądu, który się na to nie zgodził. Cały czas toczy się bowiem postępowanie administracyjne. Nie potrwa długo, a intencja Głównego Inspektora Sanitarnego Wojska Polskiego jest jasna. - Rzeczy należy zniszczyć. Po obejrzeniu zdjęć nie wyobrażam sobie innej decyzji - przyznaje w rozmowie z tvn24.pl. A bliscy ofiar chcą, by ktokolwiek zapytał ich o zdanie.

Widać robi się wszystko aby zatrzeć ślady wszystkiego co się da pod przykrywką rozprzestrzenienia się dżumy i cholery.

Użytkownik osiris edytował ten post 26.05.2010 - 07:25

  • 1

#1386 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

nie uważam , ale nie mam pewności takiej wiesz 100% żeby być przekonanym że to doprowadziło do katastrofy
nie mam też pewności że to było lądowanie ( a to za sprawą wykresu przebiegu podejścia do lądowania )

No bo w końcu, z otwartym podwoziem to się cały czas lata nie?
  • 0

#1387

FaceToFace.
  • Postów: 195
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano




nie uważam , ale nie mam pewności takiej wiesz 100% żeby być przekonanym że to doprowadziło do katastrofy
nie mam też pewności że to było lądowanie ( a to za sprawą wykresu przebiegu podejścia do lądowania )

No bo w końcu, z otwartym podwoziem to się cały czas lata nie?



a możesz mi powiedzieć skąd masz tą informację i pewność że podwozie było wysunięte ?
  • 0

#1388

Quintus Maximus.
  • Postów: 577
  • Tematów: 8
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

Ekspert obwinia pilotów tupolewa

Środa, 26 maja (06:41)
Polski ekspert akredytowany przy rosyjskiej komisji (MAK) badającej katastrofę pod Smoleńskiem jednoznacznie obwinia o wypadek załogę prezydenckiego tupolewa - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Dołączona grafika
Edmund Klich, fot. Piotr Kowalczyk /Agencja SE/East News

Edmund Klich słyszał nagrania z czarnych skrzynek i otrzymał stenogramy zapisów rozmów z kokpitu.

"Piloci zlekceważyli wszystkie ostrzeżenia wysyłane przez automatykę samolotu i podjęli nadmierne ryzyko. Dlaczego? Tak są wyszkoleni" - ocenia Klich. Używa mocnych słów, choć badanie przyczyn wypadku trwa. "Mam siwe włosy, podejmuję ryzyko i biorę je na siebie. Uważam, że społeczeństwo powinno być informowane" - wyjaśnia "Rzeczpospolitej". Klich powiedział w poniedziałek, że załoga tupolewa mimo gęstej mgły zdecydowała się na niesłychanie ryzykowne lądowanie.

Na lotnisku pod Smoleńskiem nie było systemu naprowadzania samolotów ILS. Dlatego piloci po osiągnięciu tzw. wysokości decyzji - 100 m nad ziemią - powinni zrezygnować z lądowania, gdy nie było widać pasa, na którym mieli posadzić maszynę.

Klich ujawnił, że z nagrań wynika, iż piloci po osiągnięciu tej wysokości świadomie dalej obniżali lot. Padały komendy: 90 metrów, 80 metrów.

Samolot rozbił się obok pasa lotniska. Bardzo prawdopodobne jest więc, że piloci kontynuowali manewr, choć na wysokości 100 m nie zobaczyli ziemi.

"Przyrządy w Tu-154 na pewno nie zmyliły załogi" - podkreśla Klich. To rozwiewa spekulacje o tym, że piloci mogli nie wiedzieć, na jakim pułapie naprawdę się znajdują. "Jednak nie reagowali na sygnały o tym, że są zbyt nisko. Nawet na ostrzeżenie: "przed tobą ziemia" - dodaje ekspert.

Według Klicha ryzykowny manewr, który skończył się rozbiciem samolotu, nie był wyjątkiem, bo - jego zdaniem - lekceważenie procedur przez wojskowych pilotów jest nagminne.


interia.pl

Co za bzdury! Po prostu plują nam w twarz na potrzebę wyborów.

"Mam siwe włosy, podejmuję ryzyko i biorę je na siebie. Uważam, że społeczeństwo powinno być informowane" - Masz siwe włosy i potrzebę odsunięcia podejrzeń od PO. Czy ktoś jest w stanie uwierzyć, że przyrządy NA PEWNO nie zmyliły załogi, a pilot nie reagował na ostrzeżenie "przed tobą ziemia"? A zrobili tak, bo tak są wyszkoleni??!! Mają nas za skończonych debili!

Użytkownik Quintus Maximus edytował ten post 26.05.2010 - 08:40

  • 1

#1389 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

Dołączona grafika

Samo się chyba nie wysunęło? Nawet jeśli wyszły by pod wpływem uderzenia, to chyba nie byłby w ten sposób rozłożone?


Ewentualnie zaraz dowiem się, że to te złe ruskie przybiegły i wysunęły podwozie, żeby zatuszować zamach!#@$!!!!

Użytkownik Razor edytował ten post 26.05.2010 - 08:40

  • 2

#1390 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Ewentualnie zaraz dowiem się, że to te złe ruskie przybiegły i wysunęły podwozie, żeby zatuszować zamach!#@$!!!!

Tylko co ma wysunięte podwozie do zamachu lub jego zaprzeczeniu?
Nie ulega wątpliwości że podchodzili do lądowania a pytania są inne.
Dlaczego byli niżej i gdzie indziej niż przypuszczali?
  • 0

#1391 Gość_Swordsman

Gość_Swordsman.
  • Tematów: 0

Napisano

Dlaczego byli niżej i gdzie indziej niż przypuszczali?

Bo widoczność była na tyle tragiczna, że powinni zaniechać podchodzenia do lądowania?

Tylko co ma wysunięte podwozie do zamachu lub jego zaprzeczeniu?
Nie ulega wątpliwości że podchodzili do lądowania a pytania są inne.


FaceToFace twierdzi co innego :D
  • 0

#1392 Gość_osiris

Gość_osiris.
  • Tematów: 0

Napisano

Bo widoczność była na tyle tragiczna, że powinni zaniechać podchodzenia do lądowania?

Po to są instrumenty pokładowe, żeby przy prawie zerowej widoczności móc jednak wylądować.
Zapomniano jednak że są na terytorium kraju które z techniką jest na bakier lub to lotnisko albo instrumenty pokładowe dostawały zafałszowane dane przypadkowo lub celowo.
Aha i nie brak widoczności tylko blednę odczyty aparatury spowodowały że samolot znalazł się tam gdzie znalazł.

Użytkownik osiris edytował ten post 26.05.2010 - 09:28

  • 0

#1393

perun.
  • Postów: 102
  • Tematów: 1
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja zadowalająca
Reputacja

Napisano

razor na ile minut przed ladaowaniem wysuwa sie podwozie w tupolewie..w sumie to pytanie do Arkadiusza itp ;)

zgadzam sie-teoria z dwoma samolotami jest najciekawsza z dotychczasowych i wcale nie wyklucza oficjalnych doniesien Klicha i reszte webrw pozorom...pominieto tylko pare szczegolow ;) mam takie wrazenie ze to cale zacieranie tropow(chyba nie wierzycie ze to sledzctwo jest prowadzone rzetelnie tak jak chocby te z ktore mozna ogladnac na national geographic-byl tu post odnosnie tego):) ma nas calkowicie zdezorientowac-tyle i tyle ladowan,ktos cos widzial dalej sie okazuje ze nie widzial,psaudo oficjalne komisje,damy was skrzynki a moze tylko zapisy,za niedlugo raport a mzoe za pol roku,tkaie typowe zmeczenie materialu byle zebysmy sie odwalili...


FaceToFace - widzisz, jam empirysta.

Cytat
jak myślisz dlaczego takie vortale jak ten cieszą się dużym powodzeniem na całym świecie ?

Gdybym odpowiedział szczerze, pewnie dostałbym dwa tygodnie urlopu.

Żyjecie w jakimś paranoidalnym świecie; wszędzie spisek, wszędzie KGB. Zimna wojna się skończyła (niektórzy nad tym ubolewają). Oprócz ręki władzy jest jeszcze obywatel (pardon staroświecki)







gowno prawda panie pilot :) zimna wojna skonczyla sie to prawda ale nie wyklucza to wcale ze ci rywale ze soba nie walcza-po prostu zmienilil bron i zamiast sie straszyc nawzajem politycznie sie wykanczaja-bawiac sie np Polska :)...walka o wplywy wrecz przybrala na sile....;)


polecam material na temat Litwinienki odnosnie Rosjan itp prowadzony przez Rosjanina w ktrorym poza agentami FSB wypowiadaja sie tez politycy ;)



dzisiejsza Rosja to panstwo carow w ktorym teskni sie za tym dawnym sztucznym blaskiem jakim sie napawali komunisci przez tyle lat-defilada jest tylko potwierdzeniem tej ich tesknoty...:) nie ma miejsca dla komunistow starej daty w Rosji co zreszta Putin na kazdym kroku pokazuje...to taka komunistyczna Rosja w ktorej rzadowi bardziej sie oplaca przypominac zachodnie panstwa wzgledem swoich obywateli niz robic to co ci zli starzy...niestety to sie podoba typowemu ruskowi ktory zdazyl sie naogladac tego czym ludzi zyja na zachodzie ale z drugiej strony teskni za tym co bylo kiedys-tj ZSSR panstwem ktore mimo tego ze bylo w nim jak bylo,zawsze bedzie im sie kojarzyc z najlepszym okresem w ich historii..i wlasnie to putin im zapewnia :)

to taka nowa carska rosja,prawie jak Rzeczypospolita Obojga Narodow w ktorej rzadza mysliwi z 5 dzieci,tacy goscie z dworkow ktorzy w ramach swojej wolnosci gotowi sa wybrac nowego krola elekcyjnego a przeciez nie moze byc to ktorys z naszych..nic jak tylko wybierac w ofertach cudzoziemskich poslow-elektora brandeburskiego,cara rosji,ksiecia z francji a moze chana tatarskiego ktory z nich zadba o przestrzeganie naszych szlacheckich praw? hehe

Użytkownik perun edytował ten post 26.05.2010 - 09:28

  • 0

#1394

FaceToFace.
  • Postów: 195
  • Tematów: 4
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja ponadprzeciętna
Reputacja

Napisano


Dlaczego byli niżej i gdzie indziej niż przypuszczali?

Bo widoczność była na tyle tragiczna, że powinni zaniechać podchodzenia do lądowania?

Tylko co ma wysunięte podwozie do zamachu lub jego zaprzeczeniu?
Nie ulega wątpliwości że podchodzili do lądowania a pytania są inne.


FaceToFace twierdzi co innego :D

dobrze , to słucham Twojej teorii na te fakty :
Ważną wiadomością z Moskwy była też informacja, że Jak40 przekazal polskiej załodze samolotu prezydeckiego 11 minut przed katastrofą, iż wojskowy IŁ 76 odleciał na zapasowe lotnisko po dwóch nieudanych podejściach do lądowania .To nasuwa jednak następne pytanie : dlaczego takiej informacji nie podała rosyjska wieża kontrolna ?

Te 11minut to już w tej chwili może być dowód w sprawie , bo początkowo Rosjanie sfałszowali czas katastrofy, gdyż zdawali sobie sprawę, że turbulencje powietrza i smuga dymu z odlatującego, rosyjskiego samolotu mogły zakłócić sterowność polskiego Tu-154, a chodziło o ukrycie faktycznej różnicy czasu między odlotem rosyjskiego IŁ, a podejściem do ladowania Tu154. Róznica między pierwotnie podanym czasem katastrofy, a momentem faktycznego uderzenie o ziemię, ujawnionym z czarnych skrzynek wynosiła około 11 minut ( może kilka minut więcej), a zatem Rosjanie mieli dość czasu, aby wymyśleć hipotezę o braku związku między krążącym nad Smoleńskiem rosyjskim samolotem wojskowym, a katastrofą naszego Tu-154.

i jeszcze jedno , czy jest rzeczą ogólnie przyjętą że lotnisko funkcjonuje dla innych samolotów normalnie gdy do lądowania ma podchodzić samolot z Prezydentem jakiegoś kraju . Nie jestem ekspertem w tej dziedzinie ale wiem na pewno że gdy ląduje Air Force One strefa powietrzna zostaje zamknięta dla innych samolotów .
Z tego co wiem lądowanie Prezydenta nawet jeżeli to nie była oficjalna międzypaństwowa delegacja powinno być zabezpieczone również w wieży kontroli lotów przez funkcjonariuszy BOR-u , czy wie może ktoś czy do tego doszło ? skoro zaraz po wypadku Tupolewa osoby nadzorujące lądowanie samolotów oddaliły się z miejsca służby to jest duże prawdopodobieństwo że takiego zabezpieczenia nie było ze strony BOR-u
  • 0

#1395

McEpic.
  • Postów: 2
  • Tematów: 0
Reputacja neutralna
Reputacja

Napisano

Witam
To znalazłe na wp.pl ale tam pewnie zostanie zaraz skasowane więc pozwoliłem sobie skopiować toen tekst TU bo uważam, że to forum jest bardziej bezpieczne niż WP.PL czy onet.pl gdzie tematy zaraz po tragedji zostały usunięta a nie przeniesione do archiwum.
Ciekawe kto tam u nich podjoł takie decyzje o skasowaniu tematów związanych ze smoleńskiem?

Taki pan drugi "Auganow" bo innej opcji jakoś nie mogę się dopatrzeć. No chyba, że wp.pl czy onet.pl są w rękach rosjan jak ARSENAL LONDON.

To był zamach – mówią eksperci polski i niemiecki

Gazeta Polska | Wtorek, 25 maja 2010


Informacja, że Tu-154 podchodził do lądowania prawie do końca na autopilocie, potwierdza niemal ze stuprocentową pewnością tezę, że załogę wprowadzono w błąd przy użyciu tzw. meaconingu. Oznaczałoby to, że Lech Kaczyński z małżonką i pozostałe 94 osoby na pokładzie zostały zamordowane.

Raport rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK), zaprezentowany w Moskwie przed kamerami telewizyjnymi, za katastrofę pod Smoleńskiem obarcza winą polskich pilotów, pozostawiając przy tym miejsce dla domysłów, że załoga uległa naciskom któregoś z pasażerów.

Ekspertyza Techniczna jednoznacznie stwierdziła – w czasie lotu nie doszło do aktu terrorystycznego, wybuchu, pożaru na pokładzie, niesprawności urządzeń technicznych samolotu. Silniki pracowały do samego zderzenia z ziemią. (...) Ustalono, ze w kabinie znajdowały się osoby niebędące członkami załogi. Głos jednej z nich dokładnie zidentyfikowano, głos innej (lub innych) poddawany jest dodatkowej identyfikacji przez stronę polską. Jest to ważne dla śledztwa” – czytamy w dokumencie. Ale mimo ogólnikowego charakteru i rażącej jednostronności w raporcie znalazły się istotne informacje, które podważają wersję Rosjan, wskazując przy tym, że tragiczna śmierć 96 Polaków – w tym prezydenta RP – wcale nie była konsekwencją nieszczęśliwego wypadku.

Kto zmylił autopilota?

Z raportu rosyjskiego MAK wynika przede wszystkim, że samolot prezydencki podchodził do lądowania na autopilocie, który sterował zarówno wysokością, ciągiem, jak i kursem rządowej maszyny. Co ciekawe, informacji tej nie podano podczas konferencji prasowej; znajdowała się ona tylko w pisemnej wersji dokumentu.

„Wyłączenie pilota automatycznego w płaszczyźnie wzdłużnej i automatycznego regulatora ciągu nastąpiło przy próbie odejścia na drugi krąg odpowiednio na 5 i 4 sekundy przed zderzeniem z przeszkodą (drzewem), które zapoczątkowało niszczenie konstrukcji samolotu” – informują autorzy raportu. To bardzo ważna informacja. Autopilot jest urządzeniem do automatycznego sterowania samolotem, pobierającym do tego celu dane z GPS i innych wskazań przyrządów pokładowych (na GPS opiera się zresztą cały nowoczesny „flight management system”, w którym zintegrowane są urządzenia nawigacyjne, podłączone do komputera pokładowego).

Ostatni etap przed lądowaniem na autopilocie to przelot przez kolejne, leżące obok siebie tzw. waypoints: 10 km przed pasem – wysokość 500 m, 8 km – 400 m, 6 km – 300 m, 4 km – 200 m, 2 km – 100 m – ten ostatni punkt to tzw. punkt decyzji i wysokość decyzyjna: jeśli pilot nie widzi tutaj pasa startowego, to musi zrezygnować z lądowania i polecieć na inne lotnisko. Tymczasem załoga polskiego samolotu (w tak trudnych warunkach pogodowych) wyłączyła pilota dopiero 5 sekund przed katastrofą, mimo że można to zrobić w sekundę, jednym ruchem ręki. Należy zaznaczyć, że waypoints przy lądowaniu są określone inaczej dla każdego typu maszyny i nie mają nic wspólnego z tym, gdzie lądujemy.

Dziennik „Fakt”, powołując się na rosyjskiego prokuratora, który słyszał rozmowy w kokpicie, napisał kilka dni temu, że parę sekund przed tragedią piloci – dotąd spokojni – zaczęli wołać: „Daj drugi... W drugą!”. Musiał być to po prostu pierwszy moment, w którym załoga zorientowała się, że jest w złym miejscu i na złej wysokości – prawdopodobnie minęli wtedy znajdującą się tam antenę NDB lub – jak czytamy w raporcie – uderzyli w drzewo. Dlaczego piloci schodzili spokojnie do lądowania na autopilocie i dopiero kilka metrów nad ziemią zorientowali się, że samolot jest tak nisko? Czy byli samobójcami? Dlaczego nie reagowali na wskazania urządzeń pokładowych, które – jeśli działały bez zarzutu, jak twierdzą Rosjanie – musiały informować ich, że są na wysokości 100, a potem 70 czy 20 m? Wytłumaczenie jest tylko jedno: autopilot opierał się na błędnych danych z komputera pokładowego, a piloci myśleli, że są znacznie wyżej.

Strąceni fałszywym sygnałem

To, że 10 kwietnia pod Smoleńskiem sygnał GPS w Tu-154 był zakłócony – co doprowadziło do błędu pozycji samolotu w pozycji horyzontalnej (160 m w lewo od osi pasa startowego oraz szacunkowo 80 m w pionie) – jest oczywiste. Inteligentną metodą takiej agresji jest meaconing, polegający na nagraniu sygnału satelity i ponownym nadaniu go (z niewielkim przesunięciem w czasie i z większą mocą) na tej samej częstotliwości w celu zmylenia załogi samolotu. Od razu podkreślmy, że nie jest to żadna fantastyczna technika z filmów o Jamesie Bondzie: od czasu zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku na World Trade Center meaconingu używa się w prawie wszystkich krajach świata m.in. do ochrony obiektów specjalnego znaczenia, takich jak np. elektrownie atomowe czy obiekty rządowe (np. w razie ataku rakietowego).

W przypadku Tu-154 podchodzącego właśnie do lądowania wystarczyłoby niewielkie przekłamanie sygnału, by doprowadzić do tragedii. Meaconing można „ustawić” z precyzją do 0,3 m, a do zaburzenia prawidłowego działania może dojść ze źródła oddalonego nawet o kilkadziesiąt kilometrów od samolotu. Technicznie możliwe jest również zmylenie wysokościomierza radiowego. Gdyby dodać do tego przekazanie nieprawdziwej wartości ciśnienia barometrycznego (Rosjanie nie poinformowali dotychczas, jakie ciśnienie podali dowódcy tupolewa), załoga samolotu była – nawet przy dużo lepszej widoczności niż ta, która panowała w Smoleńsku – bez szans. Charakterystyczne ukształtowanie terenu przed lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj – rozległa niecka – stanowiło dodatkową gwarancję powodzenia ataku.

Wskazania wysokości przez GPS i innych urządzeń nie były prawidłowe, ale mimo wszystko wystarczające, by uruchomić EGPWS (system ostrzegający pilotów o odległości samolotu od gruntu). Jego sygnał ostrzegawczy włącza się, gdy samolot schodzi poniżej 666 m (2000 stóp) nad ziemią. Piloci zignorowali ostrzeżenie EGPWS (jako że jego zadaniem jest ostrzegać przed zbliżającą się ziemią i robi on to za każdym razem, kiedy się ląduje) i lecieli dalej, oczekując, że za jakiś czas zobaczą pas startowy (zgodnie z procedurami pilot miał prawo podchodzić do wysokości decyzyjnej i dopiero wtedy podjąć decyzję o kontynuacji lub zaniechaniu manewru). Problem w tym, że EGWPS także opiera się na pomiarach położenia uzyskanego z odbiornika GPS i wysokości z wysokościomierza radiowego: Tu-154 wkrótce znalazł się więc nie 100, lecz 5 m nad ziemią. Piloci nie zdążyli nawet poszukać wzrokiem pasa startowego...

Jeszcze raz powtórzmy: skoro samolot leciał na włączonym autopilocie, to piloci wierzyli, że są znacznie wyżej i w innej pozycji. Samolot zaczął „nurkować”, zanim piloci przeszli na ręczne sterowanie, co oznacza, że albo doszło do awarii autopilota, albo celowego zakłócania. Komisja nie stwierdziła awarii, poza tym urządzenie będące tyle lat w eksploatacji raczej nie powinno mieć takich niespodziewanych awarii.

I nie może tu być mowy – jak sugerowali niektórzy dziennikarze – o jakimś innym wytłumaczeniu, jak np. pomyłce przy wprowadzaniu danych o ciśnieniu, spowodowanej stosowaniem innych jednostek w Rosji. Zarówno qnh, qfe, pascale czy mmHg są wartościami standardowymi stosowanymi na całym świecie. Oprogramowanie używane w komputerach pokładowych jest przystosowane do analizy poprawności wprowadzanych danych właśnie ze względu na ryzyko pomyłki.

Jak dojść do prawdy

Wraz z upływem czasu coraz trudniej będzie uzyskać dowody wyjaśniające, kto i jak doprowadził do katastrofy polskiego samolotu pod Smoleńskiem. Zastanawiające, że dane, które mogłyby zaprzeczyć zarówno prezentowanej na łamach „GP” hipotezie o możliwości eksplozji w Tu-154 (przy czym teza o wybuchu nie wyklucza wcześniejszego zmylenia załogi poprzez meaconing!), jak i naszym ustaleniom – znajdują się w rękach Rosjan, którzy nie chcą lub przez długi czas nie chcieli udostępnić ich stronie polskiej.

Gruntownej analizie poddano jedynie same przyrządy nawigacyjne, a także urządzenia TAWS, które nie zawierają informacji o sygnale GPS, w związku z czym są bezużyteczne przy weryfikacji hipotezy o zakłóceniu sygnału satelitarnego.

Atak na przyrządy nawigacyjne można bowiem stwierdzić wyłącznie przez analizę czarnych skrzynek, a dokładniej: jednego z parametrów zapisanych w jednym z rejestratorów. Niestety, czarne skrzynki to tylko lepiej lub gorzej zabezpieczone nośniki i usunięcie śladów meaconingu – zwłaszcza dla służb znających od podszewkę budowę Tu-154 i jego przyrządów – nie jest trudnym zadaniem. Wystarczy, żeby ingerującym w zawartość rejestratorów nikt przez kilka godzin, a tym bardziej przez kilka tygodni nie przeszkadzał. Marek Strassenburg Kleciak, Hans Dodel

Marek Strassenburg Kleciak – pracujący w Niemczech polski specjalista ds. systemów trójwymiarowej nawigacji; wygłaszał prelekcje m.in. na Uniwersytecie Bundeswehry w Monachium i w Instytucie Faunhoferea w Darmstadt; doradca niemieckich organów administracji państwowej.

Hans Dodel – niemiecki ekspert od systemów nawigacji i wojny elektronicznej, autor książki „Satellitennavigation”.

Historia lubi się powtarzać?

19 października 1986 r. na terytorium RPA rozbił się Tu-134 z prokomunistycznym prezydentem Mozambiku na pokładzie (oprócz niego w samolocie znajdowały się 43 osoby, w tym kilkunastu ministrów i innych ważnych urzędników tego państwa). Podobnie jak w przypadku katastrofy pod Smoleńskiem, maszyna roztrzaskała się, odchyliwszy się wcześniej o 37 stopni od właściwego toru lotu, a piloci obniżali samolot, zachowując się tak, jakby nie mieli świadomości, na jakiej wysokości się znajdują. Zignorowali też – tak jak polska załoga – sygnał ostrzegawczy GWPS, który włączył się 32 sekundy przed upadkiem. Po katastrofie południowoafrykańska policja zabrała wszystkie czarne skrzynki, odmawiając poddania ich niezależnemu badaniu. Oficjalny raport przygotowany przez śledczych RPA do złudzenia przypominał ustalenia Rosjan ws. katastrofy pod Smoleńskiem. Jego tezy były następujące:

1) samolot prezydenta Mozambiku był w pełni sprawny,
2) wykluczono akt terroru lub sabotażu,
3) załoga nie przestrzegała procedur obowiązujących przy lądowaniu,
4) załoga zignorowała ostrzeżenia GWPS.

Rosjanie, którzy w katastrofie stracili wiernego sojusznika, gwałtownie oprotestowali raport komisji południowoafrykańskiej. Oskarżyli władze RPA o zamach polegający na... zakłóceniu sygnału satelitarnego samolotu. Wskazywały na to okoliczności wypadku, bardzo przypominające zresztą – jak już wspomnieliśmy – to, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem.

Po kilkunastu latach okazało się, że w tym akurat przypadku rację mieli komuniści. W styczniu 2003 r. Hans Louw, były agent służb specjalnych rasistowskiego reżimu RPA, przyznał, że samolot został strącony wskutek celowego zakłócenia sygnału satelitarnego przez południowoafrykańskich agentów. Dodał, że w wypadku niepowodzenia ataku maszyna miała zostać zestrzelona przez jedną z dwóch specjalnych ekip.
(lm, wg)


Dodam jeszcze od siebie. Nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych wole fakty, ale jak zadużo jest pytań w stosunku do odpowiedzi na nie tymbardziej rodzi się w mojej głowie niechęć do bzdur podawanych w środkach przekazu. Czyli innymi słowy bardziej przychylam się do podejrzeń kolego TROPICIELa, mimo że jego teza początkująca dyskusję nie jest trafna (moim zdaniem) ale..... właśnie to ALE teraz coraz częściej mi w głowie szumi.

Pozdrawiam.

Przepraszam że dubluje ale nie moge jeszcze zakminić narzędzi forum

Link podany powyżej znajdziecie TUTAJ to ten z WP.PL

Użytkownik McEpic edytował ten post 26.05.2010 - 11:15

  • 0


 


Dodaj odpowiedź



  

Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych